Mam wrażenie, że wychowanie dzieci 20, 30 lat temu było o wiele prostsze. W obecnych czasach rodzice mierzą się z setkami decyzji, które mają pośredni lub bezpośredni wpływ na zdrowie ich dzieci. W obliczu tak wielu możliwości i alternatyw nasuwa się pytanie: Jak wychować zdrowe dzieci? Jest na to jakaś recepta?
Niestety, ale ani uniwersalnej recepty, ani instrukcji obsługi wychowania dziecka nie ma. Zamiast tego rodzice dysponują innymi narzędziami takimi, jak np. często niedoceniania rodzicielska intuicja czy rzetelne źródła wiedzy na temat rozwoju dziecka. Problemem jest jednak to, że w gąszczu porad i chaosie informacji przestajemy słuchać swojego wewnętrznego głosu, a jednocześnie nie wiemy gdzie udać się po pomoc, kiedy coś nas niepokoi.
Uwaga! Reklama do czytania
Wild child, czyli naturalny rozwój dziecka
Książka o rozwoju dziecka 2-5 lat. Praktyczne rozwiązania na najczęstsze rodzicielskie wyzwania.
Stare łacińskie przysłowie, które z resztą jest jedną z naczelnych zasad etycznej medycyny, mówi: po pierwsze nie szkodzić. Tą samą zasadę można chyba odnieść do rodziców. Jakie są najczęstsze błędy popełniane w dobrej wierze?
Można też przytoczyć przysłowie „dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane”. Bardzo rzadko zdarza się, że rodzice świadomie dokonują wyborów mogących działać na szkodę dziecka. Zwykle ich intencje są zdecydowanie odwrotne: chcą dziecku pomóc. Pomóc w rozwoju ruchowym, intelektualnym. Ogromny strach, że dziecko „zostanie w tyle” skutkuje największymi błędami: przyspieszaniem rozwoju motorycznego poprzez wymuszanie aktywności, na które dziecko nie jest gotowe. Często rodzic nawet nie zdaje sobie sprawy, jakie to ma konsekwencje, ale np. sadzając z podparciem niesiedzące jeszcze dziecko w wózku wcale nie pomaga mu czerpać większych korzyści ze spaceru, wręcz przeciwnie – zaburza jego rozwój ruchowy. Dużo kłopotów sprawia także dieta, a raczej tendencja do odpuszczania zdrowego odżywiania w kolejnych latach życia dziecka. To duży błąd, który już teraz znacząco odbija się na zdrowiu dzieci i jest widoczny w statystykach zachorowań np. na otyłość czy cukrzycę.
Kiedy zaczyna się budowanie dziecięcej odporności? Dlaczego nie da się tego zrobić “na skróty” – za pomocą syntetycznych witamin i syropków?
Budowanie odporności zaczyna się już w łonie matki. Bez tego dziecko przychodząc na świat byłoby zupełnie bezbronne wobec otaczających go patogenów takich jak np. bakterie czy wirusy. Generalnie rozwój układu immunologicznego jest bardzo skomplikowanym i dynamicznym procesem, z którym związane są nie tylko infekcje, ale także alergie czy choroby autoimmunologiczne. Kiedy jednak rodzice mówią o odporności mają zwykle na myśli to czy dziecko „często choruje”. Powszechna jest wiara, że suplementy diety mogą szybko i skutecznie podnieść odporność malucha. Owszem, są one pewnym wspomaganiem pod warunkiem, że stosowane są racjonalnie oraz z odpowiednim wyprzedzeniem, aby miały czas zadziałać.
Uwaga! Reklama do czytania
Jak zrozumieć małe dziecko
Poradnik świadomego rodzicielstwa
Karmienie piersią
Twoje mleko to cudowny dar. Naucz się nim dzielić.
Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli
Co w takim razie wspiera system immunologiczny?
Na działanie układu immunologicznego wpływa szereg czynników: począwszy od środowiska życia dziecka, poprzez rodzaj porodu, przyjmowane antybiotyki, dietę, skład mikrobioty aż po indywidualne cechy organizmu. Dlatego chcąc faktycznie wesprzeć układ odpornościowy nie można polegać na prostych, ogólnych rozwiązaniach. Dobranie właściwych suplementów czy leków powinno opierać się na wynikach badań, stanie klinicznym dziecka i jego indywidualnych potrzebach. Są takie preparaty, o których wiemy, że mają działanie immunostymulujące albo takie, które mogą pomóc w poprawie odporności (probiotyki, witamina D). W książce “Jak wychować zdrowe dziecko” dużo miejsca poświęciłam tematyce suplementacji, ponieważ temat jest ważny, ale jednocześnie stanowi duże wyzwanie dla rodzica. Warto także pamiętać, że nic nie zastąpi zrównoważonej diety, aktywności fizycznej, przebywania na świeżym powietrzu. Zdaję sobie sprawę, że w kontekście jakości powietrza brzmi to jak ponury żart, ale już np. zapisanie dziecka na basen może przynieść pozytywne rezultaty.
Poza otyłością prawdziwą plagą współczesnej młodzieży są wady postawy. Co my rodzice możemy zrobić, by temu zapobiec?
Po pierwsze: obserwować i wcześnie interweniować. Po drugie: umożliwić dziecku ruch i aktywność fizyczną. Nie bez powodu wiele wad postawy zaczyna pojawiać się kiedy dziecko siada w ławce. Wielu rodziców uważa, że zajęcia sportowe dwa razy w tygodniu są wystarczającą profilaktyką. Niestety, ale w 2-3 godziny nie odrobi się kilku, a czasami nawet kilkunastu godzin, które małe dzieci spędzają w pozycji siedzącej (zakładając 6 godzin w szkolnej ławce, 2 godziny na odrabianie prac domowych, 1-2 godziny zajęć dodatkowych takich jak język obcy, szkoła muzyczna czy nawet popularne ostatnio programowanie). Jedną metodą jest ograniczenie zajęć spędzanych w pozycji siedzącej, regularne przerwy na ćwiczenia oraz odpowiednia pozycja np. do odrabiania lekcji. Tutaj często pokutuje przekonanie, że dobrze dobrane krzesło i biurko załatwiają sprawę. Niestety, nawet najdroższy, najbardziej ergonomiczny fotel, chociaż niewątpliwie bardzo pomocny, nie rozwiąże problemu. W książce cały rozdział poświęcony został zapobieganiu wadom postawy oraz takim tematom jak np. dobór odpowiedniej dyscypliny sportowej.
Wielu rodziców odczuwa pokusę, by od dziecko w jakiś sposób stymulować do tego, by osiągało kolejne kamienie milowe. Czy to ma sens?
Pokusa ta wynika z ciągłego porównywania dzieci i ich osiągnięć. Zapewniam jednak, że kiedy za 30 lat młody człowiek będzie starał się o pracę nikt nie zapyta go „a kiedy zaczął pan raczkować”. Natomiast osiągnięcie kolejnych etapów rozwoju jest bardzo ważne i do ich śledzenia służą tabele, które zawierają zakres czasu w jakim dziecko powinno nabyć daną umiejętność. Podkreślam: zakres czasu. Patrząc chociażby na samodzielne chodzenie – norma określa czas do 18 miesiąca życia! To o 6 miesięcy więcej niż przysłowiowy „przekroczony roczek!” Oczywiście, zachęcam do obserwowania dziecka. W przypadku, kiedy rodzica coś niepokoi powinien udać się z dzieckiem do pediatry albo fizjoterapeuty, gdyż wczesna interwencja pozwala uniknąć wielu problemów. Jest to jednak zupełnie co innego niż prowadzenie dziecka „za rączki”, bo „jego starszy brat już w tym wieku chodził”.
Jak zatem mądrze wspierać rozwój ruchowy dziecka?
Zamiast wspierać można raczej użyć słowa „podążać” za rozwojem ruchowym dziecka. Pozostawienie dziecku maksimum swobody i stawianie mu wyzwań właściwych dla jego rozwoju w zupełności wystarczy. Czas spędzony na podłodze (albo na wygodnej, dużej macie piankowej) jest bezcenny. Zamiast przenosić dziecko z miejsca na miejsce zejdźmy do jego poziomu i bawmy się z nim na podłodze.
Mądre wspieranie rozwoju ruchowego to także prawidłowa pielęgnacja oraz umiar. Rodzice najchętniej ćwiczyliby maluszka w kąpieli, w wózku, na macie itd. W przypadku zdrowego dziecka nie ma takiej potrzeby! Ono samo będzie rozwijać się zgodnie ze swoim tempem, wystarczy mu to umożliwić.