Kiedy rodzi się maluszek i rodzice decydują się wychowywać go w nurcie Rodzicielstwa bliskości, to ich metody wychowawcze, ich decyzje mogą bardzo różnić się od tego, czego uczyliście się i doświadczaliście, sami zostając rodzicami.
Filary Rodzicielstwa bliskości są następujące:
- Bądź blisko od porodu.
- Karm piersią.
- Miej dziecko przy sobie.
- Śpij przy dziecku.
- Słuchaj płaczu swojego dziecka.
- Pamiętaj o równowadze i wyznaczaniu granic.
- Strzeż się trenerów dzieci.
Szkoda, że nie mam okazji posłuchać Ciebie, Babciu, Dziadku, jakie jest Twoje zdanie na ten temat, jakie są Twoje odczucia. Kiedy widzisz maluchy noszone, tulone, karmione, śpiące z rodzicami, to co czujesz? Jestem przekonana, że masz własne zdanie na ten temat. Masz opinie, poglądy, przekonania. Masz również wiele dobrych rad płynących prosto z Twej intuicji i serca.
Rodzice bliskości wychowują dzieci w społeczności. To jest cały ruch, w którym otrzymują wiedzę, wsparcie, pomoc, towarzystwo i bliskość innych rodziców myślących podobnie. Kiedy spotykam rodziców wychowujących dzieci w bliskości, to oni są radośni, spokojni i szczęśliwi. Jeżeli tak postrzegasz swoje dzieci, to proszę — po prostu zaufaj. Jeżeli tak nie jest, proszę — zapytaj, w jaki sposób możesz im pomóc i czy mogą Ci wytłumaczyć, dlaczego dokonują takich, a nie innych wyborów.
Uwaga! Reklama do czytania
Jak zrozumieć się w rodzinie
Książka, która pomoże ci mówić do siebie życzliwie, wyrażać swoje potrzeby i słuchać innych.
Autorka jak reżyser filmowy śledzi przebieg zwykłych rodzinnych wydarzeń, które często przeradzają się w małe dramaty, kłótnie bez celu, frustracje i nerwy. Nagle woła „STOP” i analizuje, co właściwie się stało. Dzięki temu możemy przyjrzeć się własnym zachowaniom i komunikatom, odkryć faktyczne potrzeby oraz prześledzić punkty, w których rodzi się konflikt i niezrozumienie.
Książka napisana jest prostym językiem, bo komunikacja w rodzinie powinna być prosta. Zamiast udawać, oczekiwać, robić uniki – lepiej nauczyć się mówić jasno o swoich uczuciach i potrzebach. Ważne, by umieć je również dostrzegać u innych.
Pamiętaj, że Rodzicielstwo bliskości to wybór drogi jako całości. Zgodnie z wiedzą propagatorów metody, dzieci wychowane w ten sposób będą bardziej pewne siebie, komunikatywne, ale również empatyczne, ciekawe świata i godne zaufania. Pozostawanie w bliskiej więzi z rodzicami daje nadzieję na tworzenie dobrych relacji z innymi ludźmi w przyszłości. To właśnie na to stawiają rodzice bliskości, to jest dla nich wartością, to jest dla nich ważne. Negowanie tych wyborów może być odczytane jako niechęć do właśnie takiej przyszłości dla maluchów, a przecież również Twoim marzeniem jest szczęśliwe dziecko, szczęśliwy nastolatek i szczęśliwy dorosły. Jeżeli Twoje dzieci wierzą, że wychowanie w Rodzicielstwie bliskości zapewni to dziecku, to pozwól im na to. Zaufaj.
Porozumienie bez przemocy to sposób komunikacji z dzieckiem
Jeśli Twoje dzieci wybierają wychowywanie w nurcie Porozumienia bez przemocy, to punktami zapalnymi, w których prawdopodobnie będziecie się różnić, będą sposób komunikacji i dobór słów.
W Porozumieniu bez przemocy unikamy oceniania. Przez ocenianie rozumiemy również każdy rodzaj etykiety, metki, jaką nadajemy dziecku. Odrzucamy również te, które z pozoru są niegroźne, czyli rezygnujemy z mówienia do dzieci: Ty niejadku, Co za kapryśna panna, On znowu je palcami, On ciągle rozrzuca zabawki, Oni wiecznie wrzeszczą.
W każdej takiej sytuacji możemy zrezygnować z oceny na rzecz opisu, czyli:
- zamiast: Ty niejadku, mówimy: Kasia dziś nie jadła zupy,
- zamiast: Kapryśna panna, powiemy: Marianka nie chce zjeść ani jajecznicy, ani jajka na miękko.
- I staramy się nie używać słów znowu, ciągle, wiecznie.
Czy Ty, Babciu, Dziadku, musisz robić tak samo? Nie wymagamy tego od Ciebie. Mamy natomiast prośbę, żeby się temu przyglądać, przysłuchiwać. Być może sami zobaczycie w tym wartość. Dostrzeżecie, że kontakt z dzieckiem jest inny, kiedy wykluczamy ze słownika oceny.
Uwaga! Reklama do czytania
Jak mówić, żeby dotrzeć
Zbiór praktycznych narzędzi do rozwiązywania sporów, efektywnej komunikacji w rodzinie, związku czy szkole.
Dzieci kłócące się o zabawkę, rodzice kłócący się o dzieci, nieporozumienia z sąsiadem, babcią, szefem. Konflikty stanowią nieodłączną część naszego rodzinnego życia! Próby ich wyeliminowania to utopia, szkoda na to czasu. Zamiast unikać konfliktów lub w nich tkwić, wraz z dziećmi nauczmy się je rozwiązywać.
Porozumienia bez przemocy to wyrażanie uczuć
Nie ma lepszej specjalistki od kochania niż babcia. To zresztą zdanie mojej mamy, że rodzice są od wychowywania, a dziadkowie od kochania i rozpieszczania. I ja się z tym zgadzam. Równocześnie chcę prosić, żebyś pozwoliła dziecku na różne uczucia. Kiedy się przewróci, być może boli go kolanko i wtedy mówienie: Nic się nie stało, nie do końca jest prawdą, bo kolanko boli. Oczywiście nie ma nic złego w powiedzeniu: Nic się nie stało, ale już częste powtarzanie takich — znowu z pozoru niewinnych — zdań typu: Chłopaki nie płaczą, Dziewczynki się nie złoszczą, Młode damy nie grymaszą, Kawalerowie powinni być twardzi, mogą być dość niefortunne, bo zdarza się, że są w opozycji do tego, co dziecko tak naprawdę czuje. W dzisiejszym świecie jest miejsce na męskie łzy i na kobiecą złość. Świat nie skarci ich za to i myślę, że tym bardziej nie warto ich za to karcić, kiedy są dziećmi.
Dzieci mają potrzeby
Kiedy dziecko ciągnie mamę za rękę, gdy ta rozmawia z koleżanką, i mówi: Chodź, chodź, chodź, to niekoniecznie chce iść, ale na pewno chce zwrócić na siebie uwagę. Czyli na poziomie zachcianki, jaką wybiera, to jest: Chodź mamo, a na poziomie potrzeby: Halo, mamo, jestem tu, zauważ mnie.
Każdy człowiek, również dziecko, działa dla zaspokojenia swoich potrzeb. Sęk w tym, że często te małe istoty nie do końca wiedzą, jakie to są potrzeby, i ich zachowanie polega na szukaniu sposobów zaspokojenia tego, co my nazywamy zachciankami.
Rodzice ćwiczą dostrzeganie potrzeb pod zachciankami dzieci i uczą się, jak dbać o potrzeby zarówno dziecka, jak i swoje. Tak naprawdę to jest zupełnie proste, bo przecież tego typu sytuacje są powtarzalne. To nie jest tak, że zawsze nas zaskakują. Wręcz przeciwnie. Wszyscy rodzice mają problem z tym samym i tutaj dość łatwo jest odczytać, jaka potrzeba kryje się pod zachowaniem dziecka. Być może dla Ciebie poszukiwanie potrzeb pod zachowaniem również będzie bardzo ciekawą przygodą. Natomiast chcę zwrócić uwagę na jedną bardzo istotną kwestię z punktu widzenia rodzica „porozumieniowego”. To, że zachowanie dzieci coś nam robi, czyli na przykład czujemy złość, kiedy dzieci biegają po pokoju i wrzeszczą, to jedno. Równocześnie rodzic nie powie do dziecka: Czuję złość, bo ty wrzeszczysz, tylko: Kiedy krzyczysz, czuję złość, bo moja potrzeba spokoju jest niezaspokojona. To nie dziecko jest przyczyną mojej złości, tylko fakt, że mnie nie udaje się zaspokoić ważnej dla mnie potrzeby.
Uwaga! Reklama do czytania
Granice dzieci i dorosłych
Prosta w zastosowaniu koncepcja granic osobistych pomaga porozumiewać się i współpracować z dzieckiem, unikać nieporozumień i codziennych dramatów.
Tutaj dziadkowie czasami zupełnie nieświadomie przerzucają odpowiedzialność za swoje uczucia na wnuki, mówiąc:
- Zjedz zupkę za babcię.
- Dziadkowi będzie przykro, jak zepsujesz zabawkę.
- Babcia będzie smutna, jak do niej nie przyjedziesz.
- Dziadek będzie zły, jak będziesz bawił się zegarkiem.
Babcia i dziadek mogą oczywiście mieć takie odczucia, ale to nie tak, że wnuczka jest ich źródłem. To niezaspokojona potrzeba babci troszczenia się o zdrowie wnuczki poprzez karmienie jej do syta czy niezaspokojona potrzeba kontaktu, relacji dziadka, kiedy wnuczek do niego nie przychodzi. To subtelna różnica, ale tak, jak proszę Cię, żebyś nie brała/nie brał na siebie uczuć innych ludzi, tak chcę Cię również poprosić, żeby nie przenosić swoich uczuć na inne osoby, szczególnie na maluchy.
Można to powiedzieć inaczej:
- Chcę, żebyś zjadła zupkę, bo uważam, że jest dla ciebie dobra. Jest zdrowa i smaczna, przygotowałam ją z myślą o Tobie.
- Chcę, żebyś do mnie przyjechał, bo bardzo lubię spędzać z Tobą czas i bardzo cię kocham.
- Wolę, żebyś pobawił się autkami zamiast moim zegarkiem, bo zegarek jest dla mnie ważny. Dostałem go od mojego taty.
Zdaję sobie sprawę, że trudno w kilku zdaniach wyjaśnić, a co dopiero na ich podstawie nauczyć się tego nowego podejścia, ale jestem przekonana, że Twoje dzieci z wielką radością pomogą Ci w budowaniu wspierających zdań. Jeżeli tylko masz na to ochotę.
Porozumienie bez przemocy to również prośby
Nie rozkazy, nie żądania, tylko prośba. Prośba z definicji może spotkać się z odmową. Tak pięknie to nazywamy w Porozumieniu bez przemocy, że każde NIE dla czegoś jest TAK dla czegoś innego. To łatwo sprawdzić, bo kiedy mówisz: Chodź do babci, założymy buciki, a dziecko mówi: Nie, bawię się, to znaczy, że mówi TAK zabawie, a NIE bucikom.
To jest dopiero otwarcie dialogu, nie jego zamknięcie, bo możemy zapytać: Wolisz pobawić się, niż iść na spacer? lub spytać: To ile jeszcze chcesz się pobawić — 3 minutki czy 5 minut? albo zaciekawić czymś, co zdarzy się na spacerze, czyli wrócić do prośby o buciki, dodając, że przecież na spacerze będziecie karmić kurki na podwórku.
Nie traktuj, proszę, odmowy jak zakończenia dyskusji, tylko jako jej rozpoczęcie, bo zakładam, że będziecie dyskutować, negocjować na poziomie szukania rozwiązania, a nie na poziomie tego, czy dziecko w ogóle ma ochotę zrobić z Tobą coś fajnego, czy nie. To jest świetna przygoda i możesz poprzyglądać się, jak Twoje dzieci rozmawiają z Twoimi wnukami.
Wychowanie bez nagród i kar
Porozumienie bez przemocy bardzo często wiąże się z unikaniem nagród i kar. To dość złożona i kompleksowa kwestia. Moje pokolenie przeszło przez etap dość dużej eskalacji systemu nagród i kar. Jedyne, co po nim pozostało, to wiedza, że one są skuteczne, ale na krótko i że nie jest dobrze, kiedy człowiek zaczyna robić coś tylko dlatego, że będzie z tego powodu miał jakąś gratyfikację. Rodzice uczą się, w jaki sposób motywować dzieci do tego, żeby chciało im się chcieć. Dla samych siebie, a nie dla cukierków, naklejek, przywilejów.
To nie jest tak, że teraz Wam też nie wolno tego robić. Zawsze uczę rodziców, że świat nie jest homogeniczny, że przecież dzieci spotkają się z różnymi postawami i jeżeli akurat macie przekonania co do systemu nagród i kar, to ja Wam nie chcę ich odbierać. Możecie po prostu być przedstawicielami tego świata, który traktuje tę kwestię inaczej. Jedyne, o co znowu chcę poprosić, to żeby nie kwestionować wyboru wychowania bez nagród i kar, jeżeli taką decyzję podjął Wasz syn czy córka. Już wystarczająco trudno jest nam oduczać się tego i dbać o budowanie wewnętrznej siły dzieci przez unikanie tych metod. To praca wymagająca wysiłku. Z tego powodu tak nam trudno znieść krytykę i niechętnie przyjmujemy uwagi na ten temat. W tej kwestii proponuję rozejm. Wy nie oceniajcie tego, co my robimy. My również postaramy się nie oceniać Waszych wyborów.
To, co piszę, nie wyczerpuje oczywiście tematu. To nie są wszystkie punkty zapalne, jakie mogą pojawić się w naszych relacjach. Jakikolwiek jeszcze pojawi się problem, pamiętaj, proszę, że Twoje dzieci są otwarte na dialog. Być może nie trzeba szukać rozwiązania, które zaspokoi obydwie strony, bo zawsze ideałem rozwiązania konfliktu jest sytuacja wygrany – wygrany. Być może takim rozwiązaniem jest zastosowanie Waszych systemów wartości, kiedy jesteście w Waszym domu, i systemów wartości, które wybierają Wasze dzieci, w ich domu. Możecie też wspólnie uzgodnić coś jeszcze dla Was lepszego. Pamiętajcie, że Wasze dzieci naprawdę mają otwartość i zgodę na porozumienie i zobaczenie innych punktów widzenia, przedstawienie swoich i dogadanie się tak, żebyście grali do jednej bramki, bo to jest Waszym wspólnym celem, prawda?