Kategorie
Niemowlę Rozszerzanie diety i BLW

„Leci samolocik!” … no jeszcze jedna…

Zdrowe dziecko od dnia narodzin jest ekspertem w sprawie swojego głodu i sytości, a kwestia apetytu jest mechanizmem uwarunkowanym biologicznie. Jedzenie, podobnie jak spanie i wypróżnianie, jest naturalną potrzebą fizjologiczną, jeśli więc tylko pozwolimy kompetencjom dziecka dojść do głosu, z całą pewnością będzie ono potrafiło określić, czy jest głodne, czy najedzone. 

Co zależy od dziecka – ile zje i czy zje 

Samoregulacja stanów głodu i sytości to niezwykle ważna kompetencja, która rozwija się od najwcześniejszego dzieciństwa. Na kierunek rozwoju tej umiejętności wpływ mają zarówno czynniki genetyczne, jak i praktyki rodziców. Zgodnie z badaniami wyższa kontrola rodzicielska wiąże się z mniejszą koncentracją dzieci na odczuciach płynących z ciała, zmniejszając tym samym umiejętność autoregulacji. Zaufanie dziecku i oddanie mu decyzyjności w sprawie głodu i sytości – to najlepsza inwestycja w jego zdrowie, która może uchronić przed chorobami cywilizacyjnymi, takimi jak nadwaga czy otyłość, i nauczyć racjonalnego podejścia do posiłków. 

Nowa dyscyplina. Ciepłe, spokojne i pewne wychowanie od małego dziecka do nastolatka

Jak być przewodnikiem dziecka i odpowiedzialnie orientować je w tym chaotycznym świecie. 
Autor mówi: rodzice, nie warto wdawać się w negocjacje, ciągle prosić, stawiać tylu pytań. Mamy inne rozwiązania, znacznie skuteczniejsze i korzystniejsze dla naszych relacji z dziećmi. Stoi za nimi nowa dyscyplina. I wcale nie trzeba być przy tym surowym.

CHCESZ? KLIKNIJ!

Warto, by do dziecka należała decyzja: 

Czy chce zjeść posiłek  

Za odczuwanie głodu i sytości odpowiada wiele skomplikowanych mechanizmów m.in.: hormonalnych i metabolicznych (więcej na ten temat w podrozdziale: Przekonania i mity dotyczące jedzenia małego dziecka), które, jak większość procesów zachodzących w ludzkim ciele, mogą podlegać dynamicznym przemianom. Mając na uwadze tę informację, pamiętajmy, że apetyt ma prawo się zmieniać i to nawet w ciągu kilku dni. Choć styl jedzenia dziecka analizowany dzień po dniu pozornie może wydawać się niekonsekwentny, w dłuższym odcinku czasu dzieci potrafią doskonale regulować swoje potrzeby i bilansować niezbędną do właściwego wzrostu i rozwoju ilość składników odżywczych. 

Nie każdy posiłek lub przekąska muszą być przez dziecko zjedzone. Warto pozwolić mu na samodzielne podejmowanie decyzji o tym, czy jest głodne i czy chce zjeść posiłek. To zupełnie naturalne: wszyscy czasem nie mamy ochoty na drugie śniadanie, choć zasady racjonalnego żywienia nakazują spożywanie pięciu posiłków dziennie. 

Uwaga! Reklama do czytania

Seria: Niegrzeczne książeczki

Niegrzeczne dzieci? Nie ma czegoś takiego!

Wierszyki bliskościowe

Przytulaj, głaszcz, obejmuj, bądź zawsze blisko.

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Ile chce zjeść

Pozwólcie dziecku zakończyć posiłek w wybranym przez niego momencie. Po prostu. Nie zachęcajcie, nie namawiajcie, nie obiecujcie deseru w nagrodę. Nie wspominajcie też o tym, że go specjalnie dla niego przygotowano – to także forma wywierania nacisku. Nakładajcie małe porcje, w razie czego przygotujcie dokładkę, zamiast stresować się, że połowa jedzenia została na talerzu. Obserwujcie swoje dziecko i zachęcajcie je do słuchania swojego organizmu. „Twój brzuszek się najadł?”, „Twój brzuszek już jest pełny?” – to sformułowania, które pomogą maluchowi utożsamiać odczucia pochodzące z ciała z pojęciem bycia najedzonym. 

Na co dzień niewiele osób zastanawia się nad tym, jak wygląda rzeczywiste zapotrzebowanie dziecka na jedzenie i jak powinna wyglądać optymalna porcja. Większość rodziców ma tendencję do błędnego oszacowywania tych ilości, a co za tym idzie – do proponowania zbyt dużych objętościowo posiłków. Stąd już niedaleka droga do frustracji, że dziecko nie chce jeść i nakłaniania do zjedzenia „jeszcze jednej łyżeczki”. W takiej sytuacji bardzo prawdopodobny staje się scenariusz, w którym rodzic zaczyna podwajać wysiłki i stosować różne strategie (np. przekupstwo słodyczami, szantaż emocjonalny, zabawianie przy stole), by osiągnąć oczekiwany efekt.

Warto uświadomić sobie, że żołądek noworodka ma wielkość czereśni. Pod koniec pierwszego miesiąca życia osiąga wielkość kurzego jaja. Na późniejszych etapach rozwoju przyjmuje się, że wielkość żołądka jest porównywalna do zaciśniętej pięści i dlatego sugeruje się, by objętość posiłku nie przekraczała tej wielkości. 

Dziecięcy apetyt ulega nieustannym zmianom. Choć z perspektywy rodzica może to być doświadczenie niezwykle frustrujące, to jest to zupełnie naturalne. Na ilość zjadanego jedzenia ma wpływ całe mnóstwo czynników: nastrój, zmęczenie, przebyta aktywność fizyczna, aktualny stan zdrowia itd. Wszystko to sprawia, że jednego dnia to samo dziecko jest w stanie zjeść z apetytem pięć posiłków, a dwa dni później upiera się przy suchej bułce i mleku. 

Szczególnie niepokojące bywają sytuacje, gdy dziecko odmawia zjedzenia posiłku. Jak wtedy reagować? Przede wszystkim spokojem – jeśli dziecko zobaczy, jak wielkie emocje wzbudza w rodzicu jego odmowa, szybko zacznie przejmować rodzicielski niepokój i przypisywać jedzeniu dużo większą wagę niż ma w istocie. Pułapką, w którą wpada wielu rodziców, jest serwowanie zamienników przygotowywanych dla reszty rodziny potraw, byleby tylko dziecko coś zjadło („Nie chcesz omleta? To zjedz płatki z mlekiem”). To niestety sprawia, że dziecko zaczyna być odpowiedzialne także za to, co je, a to już znacznie przekracza jego kompetencje rozwojowe. Małe dziecko nie ma wystarczająco dużo wiedzy i świadomości na temat tego, jak powinna wyglądać zbilansowana dieta, wybiera produkty atrakcyjne wizualnie (serek z obrazkiem misia) i takie, które mu smakują. Zasada, która mówi, że dziecko jest w stanie zbilansować sobie odpowiednio posiłek, działa wyłącznie pod warunkiem podziału odpowiedzialności. Rolą rodzica jest zapewnienie dziecku różnorodnego wyboru zdrowych produktów. Dziecko natomiast ma prawo nie zjeść posiłku – bo nie jest głodne, bo mu nie smakuje, bo nie ma ochoty. Jeśli takie sytuacje powtarzają się notorycznie, warto nieco zmodyfikować menu i uwzględnić kulinarne preferencje dziecka. 

Warto jeszcze przeczytać:


Co mu smakuje

Proces kształtowania kubków smakowych rozpoczyna się już w życiu płodowym, gdy malec połyka płyn owodniowy i tym samym degustuje pierwsze smaki, które zmieniają się w zależności od potraw zjedzonych przez mamę. Kolejnym etapem kształtowania preferencji smakowych jest etap karmienia piersią – badania dowodzą, że niemowlęta karmione w sposób naturalny łatwiej akceptują wprowadzanie nowych pokarmów w porównaniu z dziećmi karmionymi mlekiem modyfikowanym. Jest to tłumaczone tym, że mleko mamy w naturalny sposób zmienia zarówno smak, jak i zapach – w zależności od pokarmów jedzonych przez kobietę i tym samym malec w czasie ssania piersi podlega ekspozycji na nowe doznania sensoryczne. W przypadku dzieci karmionych mieszanką dla rozwoju preferencji smakowych spore znaczenie ma rodzaj podawanego mleka. 

W okresie niemowlęcym kształtowanie preferencji smakowych przebiega w kilku etapach: 

  • smak słodki jest preferowany przez dzieci do 4 miesiąca,
  • między 4 a 6 miesiącem występuje tzw. okno akceptacji nowych smaków,
  • między 6 a 12 miesiącem dziecko przechodzi okres wrażliwości na nowe konsystencje. Dzieci, u których w okresach sprzyjających nie wprowadzono nowych pokarmów, demonstrują trudności z karmieniem na kolejnych etapach rozwoju, 
  • między 12 a 24 miesiącem dziecko rozpoznaje pokarmy głównie na podstawie ich wyglądu, a zatem kluczową rolę odgrywa w tym okresie atrakcyjność wizualna posiłku,
  • po 24 miesiącu pokarmy, które były wcześniej akceptowane, mogą być odrzucane jedynie na podstawie ich wyglądu14.

Badacze podkreślają jednak, że małe dzieci są bardzo elastyczne i wykazują dużą zdolność do uczenia się nowych smaków, jeśli tylko ekspozycja na nowy pokarm odbędzie się wystarczająco wiele razy. Jednocześnie inne badania pokazują, że zarówno preferencje smakowe, jak i niechęć do pewnych pokarmów i wybiórcze jedzenie mogą być przekazywane genetycznie. 

Na podstawie przedstawionych badań wyraźnie widać trzy rzeczy: 

Preferencje smakowe u małych dzieci, podobnie jak u dorosłych, są bardzo indywidualne – są wypadkową doznań z okresu płodowego, sposobu karmienia w okresie niemowlęctwa (naturalne czy sztuczne), ekspozycji na różnorodne potrawy we wczesnym etapie rozszerzania diety oraz uwarunkowań genetycznych i kulturowych.

Preferencje smakowe małych dzieci mogą ulegać zmianom – który z rodziców nie usłyszał przynajmniej raz: „Już tego nie lubię!” w reakcji na potrawę, która do niedawna była akceptowana. Dziecięce kubki smakowe mogą się zmieniać i nie należy tego traktować osobiście. Coś, co dziś dziecko uznało za niesmaczne, za trzy miesiące może spotkać się z aprobatą̨. I odwrotnie – ulubione danie może po pewnym czasie się przejeść (myślę, że większość dorosłych wie, o czym mowa, bo sami doświadczyli tego zjawiska).

Preferencji smakowych można się uczyć – dzieci sięgają niechętnie po to, co nowe, inne, obce, nieznane. Dlatego, jeśli chcemy, by poznawały nowe smaki, nie należy rezygnować po pierwszej, drugiej, trzeciej nieudanej próbie. Czasem potrzebna jest wielokrotna ekspozycja, by dziecko nabrało przekonania do nowego smaku. Warto pamiętać o tym, że wszystko dzieje się metodą małych kroków i trzeba czasu, by zmiana się dokonała. Niewskazana jest presja, przekonywanie czy wszelkie naciski. Lepiej potraktować preferencje dziecka serio: być wyrozumiałym i elastycznym. Mnóstwo ludzi dorosłych miewa smaki czy potrawy, których nie lubi i raczej nikomu nie przychodzi do głowy, by zmuszać ich do próbowania! 

Bibliografia:
Funkowicz M., Toporowska-Kowalska E., Kształtowanie preferencji smakowych we wczesnym okresie życia, „Standardy Medyczne/Pediatria”, R. 2015, t. 12, ss. 689–697.

Ten artykuł to fragment książki “Jak zrozumieć małe dziecko”, wydanej przez nasze wydawnictwo Natuli. Więcej informacji o książce znajdziesz klikając w link -> Księgarnia Natuli

Avatar photo

Autor/ka: Ewa Krogulska

Psycholog, doula i promotorka karmienia piersią. Współautorka książki „Jak zrozumieć małe dziecko”. Prowadzi zajęcia profilaktyczne dla dzieci i młodzieży oraz wykłady, warsztaty i konsultacje dla rodziców.

1 odpowiedź na “„Leci samolocik!” … no jeszcze jedna…”

A ja od wczoraj się zastanawiam, czy to dobrze, że moj 14-sto miesięczny syn dużo je. Jak tylko widzi jedzenie to je i ciagle mu mało….wczoraj zjadł tyle, że byłam w szoku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.