- Mamo porysujemy razem?
- jasne!
- …
- A dlaczego narysowałaś czarną kredką takie krzywe koło?
- starałam się…
- To trzeba zrobić inaczej, daj ja Ci pokażę…
Małe dzieci przeglądają się w swoich rodzicach jak w lustrze, z którego odczytują ile są warte. Dosłownie! Na podstawie otrzymywanych komunikatów, tego jak traktują je ważne dla nich osoby, budują obraz siebie. Dziecko, które słyszy: „Znowu Ci nie wyszło!”, „Jak zwykle się spóźniasz.”, „Daj, lepiej zrobię to za Ciebie.”, „Siedź prosto!”, „Nie trzymaj tak rąk!”, zaczyna wierzyć, że sobie nie poradzi i, że nie jest wystarczająco dobre. Tylko właśnie nieporadne, ślamazarne… itp.
Niegrzeczne Książeczki
Seria Niegrzeczne Książeczki to opowieści dla małych i dużych, które rozprawiają się z mitami dotyczącymi dzieciństwa. Czy dziecko zawsze powinno być posłuszne, zjadać wszystko z talerza i dzielić się swoimi rzeczami? Książeczki bez jasnego morału, dające przestrzeń na rozmowę i zrozumienie potrzeb, pisane w duchu Porozumienia bez Przemocy.
Poczucie własnej wartości to system odpornościowy!
Poczucie własnej wartości wpływa na to, jak generalnie radzimy sobie w życiu, w szczególności w relacjach społecznych. To swoisty „system odpornościowy” człowieka, który determinuje komfort funkcjonowania i jakość relacji z innymi. A przede wszystkim podejście do samego siebie. Dzieci z adekwatnym poczuciem własnej wartości lubią siebie i łatwiej przychodzi im konfrontowanie się z porażkami, ponieważ nie uzależniają swojej wartości od wyniku wykonanego zadania. Poczucie własnej wartości zdaniem Jespera Juula rośnie od bycia widzianym i uznanym, a to najcenniejszy dar jaki rodzice mogą ofiarować swoim dzieciom.
Czego potrzebują dzieci?
Dzieci, by zdrowo się rozwijać, potrzebują uważności i bezwarunkowej akceptacji dorosłych, którzy są dla nich ważni. Potrzebują rodziców, którzy będą troszczyć się o ich potrzeby i traktować poważnie. Aby kształtować pozytywny obraz siebie i wzmocnić swoją samoocenę, niezbędne jest dla nich wspierające środowisko dorosłych, którzy będą cierpliwie tłumaczyć im otaczający świat, pełniąc jednocześnie rolę przewodnika. Przewodnika, który nie zabrania doświadczać, tylko stoi z boku, by w razie czego wspierać. Poczucie własnej wartości to nie wiara w siebie. To wartość sama w sobie i świadomość, że jest się wystarczająco dobrym tak po prostu. Bez żadnych warunków do spełnienia!
J. Juul wśród swoich rozważań na temat wychowania i relacji w rodzinie zwraca uwagę na ważną kwestię, jaką jest akceptacja dziecka takim jakie ono jest, zamiast planowania tego, jakie powinno być. Stwierdza, że „musimy nauczyć się panować nad swoim egoizmem, który wyraża się w jednostronnej koncentracji na pytaniu, czy jesteśmy dobrymi rodzicami. Zamiast tego powinniśmy uświadomić sobie, że dorośli i dzieci wzajemnie obdarowują się w życiu. Niebezpiecznie jest robić z dziecka „projekt”. Jest to równoznaczne z negacją jego indywidualności i godności. Wielu rodziców tak czyni, ponieważ zależy im na zapewnieniu mu lepszego dzieciństwa niż to, które sami mieli. To piękny cel, ale niejednokrotnie powoduje, że tracimy z oczu potrzeby, granice i cele naszego dziecka” [1].
Uwaga! Reklama do czytania
Cud rodzicielstwa
Piękna i mądra książka o istocie życia – rodzicielstwie.
Zaakceptować nieidealne dziecko
Skupienie się na rodzicielskich oczekiwaniach i tym, żeby dziecko było „idealne”, sprawia, że tracimy uważność na to, jakie ono tak naprawdę jest. Przestajemy z ciekawością je poznawać i odkrywać naturalny potencjał, cechy, to w czym jest dobre, a w czym potrzebuje wsparcia. Warto pamiętać, że dzieci zawsze będą dążyć do tego, aby „zadowolić” dorosłych. Nawet kosztem siebie. Dlatego warto zastanowić się:
- Dlaczego ja bym chciała/chciał, żeby moje dziecko było właśnie TAKIE (np. spokojne, żeby nie przerywało innym?)
- Co jest dla mnie (jako rodzica) ważne, że zależy mi właśnie, aby moje dziecko zachowywało się w określony sposób?
- Co się we mnie takiego „odpala”, kiedy patrzę na zachowanie swojego dziecka, które mi nie odpowiada?
- Czy faktycznie chodzi tu o moje dziecko, czy już może o mnie (dorosłego) i moje przekonania na temat wszelkich powinności?
Bezwarunkowa akceptacja to nie bezstresowe wychowanie…
Każdy doświadcza w swoim życiu stresu i napięcia, choćby tego związanego z niezaspokojonymi potrzebami. W przypadku dzieci jest ich całe mnóstwo. Dlatego nie ma czegoś takiego jak bezstresowe wychowanie. Akceptowanie dziecka takim, jakie jest, z jednoczesnym komunikowaniem rodzicielskich granic, nie oznacza wcale bezrefleksyjnego akceptowania wszystkich zachowań, jakie ono przejawia. Możemy dać dziecku znać, że akceptujemy je jako osobę, równocześnie stawiając granicę czy przekazując, że nie podoba nam się dane zachowanie. Ważne jest, by pod każdym takim naszym komunikatem leżała akceptacja naszego dziecka i przekonanie, że nie musi być idealne, byśmy je kochali.
To, co mówimy do dziecka, zostanie z nim na zawsze
To, co mówimy do dzieci, i w jaki sposób je traktujemy, można metaforycznie porównać do pakowania walizki. Jeśli wkładamy uważność i szacunek, to w dorosłym wieku jest duże prawdopodobieństwo, że dzieci będą miały z czego czerpać i opierać się na zasobach. Natomiast jeśli próbujemy budować relacje na podkreślaniu deficytów „niewystarczająco dobrego dziecka” – tj. zbyt szybkiego/wolnego, wycofanego/pobudliwego itp. – trudno oczekiwać, że w dorosłym życiu będzie ono pewnym swojej wartości człowiekiem.
Akceptacja przez znaczących dorosłych jest w życiu dziecka fundamentem, na którym będzie ono budowało swoją samoocenę. Warto pamiętać, że dziecko jest niezależnym bytem, który przyszedł na świat z określonym temperamentem, potrzebami, cechami, potencjałem itp. Nieustanne porównanie go (np. „A Zosia to już sama wycina nożyczkami”), korygowanie i napominanie (np. „Siedź prosto!”), czy krytykowanie (np. „Pobrudziłeś cały blat masłem. Ale z Ciebie niezdara!”) zabijają dziecięcą wiarę w siebie i stawiają rodzica w roli wyrokującego, a nie tego, który wspiera. Pokazują dziecku, że rodzic nie traktuje go poważnie i jednocześnie podważa jego kompetencje.
Warto więc nauczyć się szukać pozytywów w zachowaniu dziecka – na nie bowiem często nie zwracamy aż tyle uwagi co na negatywy. Przyjrzyjmy się swojemu dziecku – może i rozsmarowuje masło po stole, ale też właśnie uczy się jeść samodzielnie, może i nie wycina samodzielnie, ale rysuje w liniach. Warto tu zadbać o równowagę, a właściwie przewagę pozytywnych komunikatów nad negatywnymi: „O, widzę, że dużo wysiłku wkładasz w tę pracę. Spróbujemy wyciąć nożyczkami zamiast wydzierać?”, „Widzę, że trudno ci wycinać nożyczkami. Chodź, pokażę ci jak je lepiej trzymać. Ciekawe kolory wybrałeś(-aś)”.
Jak wspierać poczucie własnej wartości u dzieci?
„Lubię spędzać z Tobą czas”, „Widziałam jak wchodziłeś na pająka. Byłeś na sameeeej górze!”, „Narysowałeś tęczową ciuchcię. Ale fajnie byłoby przejechać się taką kolorową kolejką. To byłaby przygoda!”…
Wbrew pozorom jednak pochwały (typu „Jesteś super!”, „Ale z ciebie mądry chłopczyk”) wcale nie wzmacniają dziecięcego poczucia własnej wartości. Tym, co sprzyja budowaniu adekwatnej samooceny u dzieci, jest:
- bezwarunkowa akceptacja dorosłych, czyli kochanie dziecka właśnie takim, jakie ono jest (ze swoim temperamentem, z cechami, z którymi przyszło na świat itp.), to szacunek wobec jego emocji i decyzji (o ile nie naruszają one granic innych osób bądź jego bezpieczeństwa), bez intencji zmiany „na lepszy model”, wspólne spędzanie czasu, poświęcanie mu uwagi przez dorosłych,
- stwarzanie sytuacji, w których dziecko może samodzielnie dokonywać wyboru,
- zaufanie dziecięcej kompetencji i temu, że dziecko wie, czego potrzebuje – traktując dziecko z uważnością i stwarzając mu możliwości do doświadczania nowych rzeczy – w myśl zasady „tyle wolności, ile odpowiedzialności” – poznajemy jego kompetencje,
- dobieranie zadań adekwatnie do etapu rozwojowego w jakim znajduje się dziecko (cenne wskazówki znajdują się np. w książce Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10 lat, Jak zapewnić swojemu dziecku najlepszy start),
- uważne towarzyszenie dziecku w doświadczaniu codzienności i dawanie informacji zwrotnej bez ocen (np. „Wszedłeś sam na ostatni szczebelek drabinki. Byłeś bardzo wysoko!”),
- podkreślanie tego, co dziecko wnosi swoją osobą we wspólne życie, dostrzeganie jego zaangażowania w życie rodzinne (np. poprzez podziękowanie za wspólnie wykonaną pracę),
- używanie języka osobistego, co tworzy dziecku przestrzeń do nazywania własnych potrzeb, poznawania i wyrażania własnych granic (np. „Właśnie wróciłam z pracy i potrzebuję chwilę odpocząć. Pobawię się z Tobą za 15 minut.”),
- traktowanie siebie (rodzica) poważnie, w tym własnych potrzeb, traktowanie siebie z czułością, dawanie sobie prawa do błędów, dzięki czemu dziecko pozna „prawdziwy” model, a nie perfekcyjny i wyidealizowany,
- podkreślanie dziecięcych sukcesów i postępów, które dokonują (np. „Zobacz ostatnio siedziałeś w skupieniu nad zadaniem 5 minut. Dziś było to 8 minut!”).
[1] J. Juul, Życie w rodzinie. Wartości w rodzicielstwie i partnerstwie, tłum. D. Syska, wyd.MIND, 2013.