Kategorie
Archiwum

Listy do Juula, cz. 106 – Czy wychowanie oparte na rozmowach i dyskusji może być przyczyną problemów w relacji?

Jesper Juul jest duńskim pedagogiem i terapeutą rodzinnym o światowej renomie. Propaguje idee szacunku i współdziałania we wzajemnych relacjach z dzieckiem oraz dojrzałe przywództwo dorosłych.

Pytanie rodzica:

Mój jedenastoletni syn nie jest ani tyranem, ani ofiarą, jednak ostatnio stał się bardzo męczący! Uważam się za osobę dojrzałą, pewną swojego zdania i dokładną w swoich komunikatach, dlatego zupełnie nie rozumiem, czemu wikłam się z nim w ciągłe konflikty, które w dodatku mają tendencję do eskalowania.

Syn ma za sobą rozwód rodziców i pojawienie się młodszego rodzeństwa, ale zawsze był zabawnym i mądrym chłopcem. Mam jednak wrażenie, że teraz zupełnie zmienia się jego osobowość. Nagle zachowuje się jak rozpieszczona ofiara konsumpcjonizmu. A wcale taki nie jest! Gdy coś sobie wymyśli, a ja się nie zgodzę, to prosi mnie, marudzi, włazi za mną do toalety, jęczy i wymyśla. A często są to rzeczy zupełnie przekraczające moje granice: na przykład wejściówka do wesołego miasteczka dla jego kolegów. I to w dniu, gdy nie sprzątnął pokoju i grał na moim komputerze, chociaż nie powinien! Mam w sobie dużo zrozumienia, ale istnieją pewne zasady! Choćby taka, że nie przeszkadza się innym w toalecie!

Odmawiam mu, obrażam się, pokazuję wyraźnie, że ,,nie’’ znaczy nie. Sugeruję, że może powinien jakoś mądrzej to rozegrać, na przykład sprzątnąć najpierw swój pokój… Ale on szybko podnosi z ziemi parę ciuchów i pyta mnie znowu o to samo! Łamie moje zasady, potem przeprasza i mówi, że nie rozumie, czemu jestem zła, przecież posprzątał i przeprosił. Mówię mu, że nie jest moim obowiązkiem być ciągle zadowoloną i radosną. Nie on decyduje o tym, czy wszystko jest już OK.

Popularne teraz wychowanie pełne rozmów i dyskusji właśnie zaczyna być dla mnie źródłem problemów. Starsze dzieci są infantylizowane. Nawet nie próbują wyobrażać sobie, jak to jest być w sytuacji innych ludzi, z którymi przebywają. Najbanalniejsze czynności są dla nich „niemożliwe”, jak na przykład utrzymanie porządku w swoich rzeczach. Mój syn w ogóle nie pilnuje swoich rzeczy, nawet tych cennych i lubianych!

Powtarza pan często, że błędem jest wskazywać na dziecko jako winnego, stawiać coraz więcej granic i wyznaczać ostrzejsze reguły. Mówi pan, że rodzice raczej powinni poznać swój własny charakter i zdefiniować siebie jako ludzi. Ale ja znam samą siebie! Wiem, kiedy przekraczane się moje granice i jasno pokazuję to swojemu synowi! Proszę mi wierzyć – u nas w domu nie brakuje przywództwa. Ale mam dość i jest mi wstyd za jego zachowanie przy innych ludziach.

Odpowiedź Jespera Juula:

Zachowanie syna pokazuje, że ma pani o wiele więcej władzy nad nim, niż się wydaje. Toczy on codzienną walkę o to, by sprostać pani oczekiwaniom. Pani władczość nie polega na tym, jakie decyzje pani podejmuje albo jakie ramy ustanawia. Chodzi raczej o osobowość: jest pani po prostu bardzo dominująca w swoim sposobie bycia. Proszę na przykład spytać swoich przyjaciół, czy to odczuwają – bo zazwyczaj ta cecha nie ogranicza się tylko do roli matki.

Nowa dyscyplina. Ciepłe, spokojne i pewne wychowanie od małego dziecka do nastolatka

Jak być przewodnikiem dziecka i odpowiedzialnie orientować je w tym chaotycznym świecie. 
Autor mówi: rodzice, nie warto wdawać się w negocjacje, ciągle prosić, stawiać tylu pytań. Mamy inne rozwiązania, znacznie skuteczniejsze i korzystniejsze dla naszych relacji z dziećmi. Stoi za nimi nowa dyscyplina. I wcale nie trzeba być przy tym surowym.

CHCESZ? KLIKNIJ!

Zdrowy rozsądek i dominacja, które charakteryzują pani sposób bycia, dają pani dzieciom trzy możliwości: albo podporządkują się pani autorytetowi, albo będą z nim walczyć, albo będą trzymać się od niego z daleka. Pani syn próbuje walczyć ‒ to smutne, ponieważ oboje wtedy przegracie.

W pełni wierzy pani w swoją filozofię wychowania, jednak codziennie konfrontuje się z faktem, że nie działa ono w stosunku do syna. Jest to dla pani smutne. Pani syn zaś został wciągnięty w grę, w której musi walczyć przeciwko swojej matce zamiast walczyć o siebie. To smutne dla niego. Otrzymał mnóstwo uwagi, miłości, przywództwa i wychowania, ale zabrakło pani zainteresowania, kim on właściwie jest, jakie ma przemyślenia i wartości. Ze swojej perspektywy zapewne czuje, że jest skazany na przegraną w waszej relacji.

Można porównać to do sytuacji, w których rodzice zmuszają dzieci do powiedzenia „przepraszam”, a jednocześnie oskarżają je, że słowo to nie wyszło wprost z ich serca. Syn naprawdę próbuje spotkać się z panią na pani „części boiska”, rozmawiać na pani warunkach. Rzadko kiedy wychodzi mu to dobrze i niestety odczuwa wówczas, że nie jest dość dobry jako człowiek.

Uczyła go pani o empatii i inteligencji emocjonalnej, ale nie oferowała tego w waszej relacji. Na dłuższą metę wypada pani więc jako osoba niewiarygodna. Dlatego też nie dziwi mnie, że odczuwa pani wstyd, gdy inni ludzie są świadkami waszych konfliktów. Nie jest problemem to, co pani robi albo czego chce, ale sposób, w jaki to robi. Dzieli pani tym samym los wielu rodziców, więc cieszę się, że miała pani odwagę o tym napisać.

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz w księgarni Natuli.pl
Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.