–Mamo, ja już z nim nie mogę – krzyknęła starsza, nastoletnia siostra.
– Ale ona mnie wkurza – dodał młodszy i bardzo zdenerwowany brat.
W oczach dzieci był ogień oddający silne emocje: smutek, złość, zawód. Jeszcze chwila i nie wiadomo, jak ta sytuacja by się skończyła. Może padłoby więcej raniących słów, a może pojawiłyby się przepychanki. Nie było na co czekać. To był moment na działanie. Z jednej strony, na zadbanie o bezpieczeństwo obojga dzieci, a z drugiej na wsparcie ich w radzeniu sobie z konfliktem. Konfliktem, który może stać się rysą na ich relacji lub też szansą na wzajemne głębsze poznanie się. W takich właśnie momentach, choć nie tylko, umiejętności mediatora NVC są na wagę złota.
Za tym wszystkim stoją jakieś potrzeby
W Porozumieniu bez Przemocy (Nonviolent Communication) konflikt jest szansą na zbudowanie porozumienia na nowo. Postrzegany jest jako swoiste zaproszenie do poznania siebie i drugiej osoby na pełniejszym, głębszym poziomie. Takie podejście do interpersonalnie trudnych sytuacji wcale nie jest łatwe, ale jednocześnie gdy tak myślimy i działamy – wnosi ono w nasze życie ważne dla nas jakości – stawianie autentycznych, głębokich relacji i wzajemnego zrozumienia na pierwszym miejscu zamiast obstawania przy tym, kto ma rację. A tym samym tworzenie przestrzeni na wspieranie dialogu i zaufania w relacji.
Jak zrozumieć małe dziecko
Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem
Porozumienie bez Przemocy stara się zobaczyć za słowami i czynami innych ludzi ich piękne – bo uniwersalne dla wszystkich – potrzeby. Wszystko, co inni robią, co mówią, wynika z próby zaspokojenia przez nich swoich potrzeb. Umiejętność wysłuchiwania i wypatrywania tych potrzeb pomaga w budowaniu relacji, w której uwzględniane są obie strony. Odchodzimy wtedy od szukania winnych, określania, kto na co zasługuje, a kto nie, narzucania tego, co trzeba lub czego nie wolno zrobić. Zamiast tego pojawia się przestrzeń na prawdziwy kontakt między dwiema osobami, czyli uświadomienie sobie i nazwanie tego, co tu i teraz jest w nas żywe, co jest ważne dla obu stron. W oparciu o taki kontakt możemy zbudować porozumienie ze znacznie większą łatwością.
Marshall Rosenberg w swojej książce: „Porozumienie bez przemocy. O języku serca” napisał: „Chiński filozof Chuang-Tzu powiedział kiedyś, że prawdziwa empatia wymaga słuchania całym sobą. Słuchanie uszami to jedno. Słuchanie sensu to drugie. Ale słuchanie ducha nie ogranicza się ani do uszu, ani do umysłu. Wymaga ono ogołocenia się ze wszystkich zmysłów. A kiedy pozbyliśmy się naszych wszystkich zmysłów, wtedy słuchamy całymi sobą. Dopiero wtedy możemy bezpośrednio dotknąć tego, co jest przed nami, a czego nie da się usłyszeć za pomocą uszu ani zrozumieć za pomocą umysłu”.
Droga do biegłości w takim słuchaniu wymaga praktyki i czasu. Można zacząć jednak małymi krokami iść nią już dziś. Każdy dzień niesie mnóstwo sytuacji, w których można praktykować taką empatię dla siebie i dla innych. Opiekowanie się dziećmi to najlepszy poligon ćwiczeniowy. To jeden wielki tygiel sytuacji i emocji, które się zmieniają jak w kalejdoskopie. Jeśli chociaż jedną z tych drobnych codziennych sytuacji zaczniemy rozwiązywać inaczej niż zwykle, powoli będziemy się uczyć i obserwować, co się dzięki temu zmienia pomiędzy rodzeństwem i w rodzinie.
Warto popatrzeć z empatią na wspomnianą na początku sytuację – zarówno na każde z dzieci z osobna, jak i na rodzica.
Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli
Co czuje i czego potrzebuje rodzic?
Być może zaskoczyło go zachowanie dzieci. Nie ma jasności, bo jeszcze przed chwilą na kanapie wspólnie się śmiali i mieli dobrą zabawę. Może czuje zniecierpliwienie, bo marzy mu się chwila spokoju i odpoczynku. A może doświadcza bezsilności, bo chciałby więcej łatwości i efektywności w takich sytuacjach, a nie ciągle nawracających problemów między dziećmi.
Jak może ta sytuacja wyglądać z punktu widzenia dzieci? Co konkretnie się zdarzyło?
Siostra zamknęła się u siebie w pokoju. Brat otworzył drzwi. Siostra zamknęła drzwi przed jego nosem. Otworzył je ponownie i wszedł do pokoju.
Nastolatka prawdopodobnie chce chwili dla siebie, wyciszenia i pobycia samej w swoim pokoju (w swojej przestrzeni). Młodszy brat złości się, bo zależy mu na kontakcie z siostrą. Bardzo lubi być z nią i koło niej, nawet jeśli się razem nie bawią i są zajęci każdy czymś innym.
Co może zrobić rodzic?
Często pojawia się wówczas u rodzica impuls do efektywnego rozwiązania trudnej sytuacji, na przykład poprzez powiedzenie: „Wyjdź z jej pokoju i idź do siebie, proszę” albo „Niech sobie koło ciebie posiedzi, przecież nic ci nie robi”. Bywa też tak, że rodzic moralizuje, jak to „…znowu nie mogą się dogadać, a przecież dobre rodzeństwo się tak nie zachowuje, tylko jest dla siebie dobre i sobie pomaga”. Czasem zawstydza, np.: „Taki duży chłopak, a tak się brzydko zachowuje i przeszkadza siostrze”.
Pozornie nie ma nic niewłaściwego w tych rozwiązaniach, jednak żadne z nich nie uwzględnia potrzeb obojga dzieci, a raczej odbywa się kosztem jednego z nich. To zawsze zostawia jakąś rysę na relacji. A poczucie krzywdy wróci prędzej czy później w jakiejś formie, np. robienia na złość, braku współpracy, utrudniania czegoś, wyśmiewania itp. Załatwianie spraw między dziećmi w ten sposób osłabia relację między nimi, a też paradoksalnie zwiększa konflikty i problemy, które będą się między nimi pojawiały, co z kolei będzie miało wpływ na rodzica.
Idąc drogą Porozumienia bez Przemocy, można dać obojgu empatię. Powiedzieć do nich, np.: „Rozumiem, że chcesz pobyć sama w swoim pokoju, mieć chwilę tylko dla siebie. A ty chciałbyś trochę kontaktu z siostrą i być blisko niej. Czy tak?”. Czasem dzieci potwierdzą, a czasem jeszcze coś dodadzą. Wtedy warto ponownie z empatią wyrazić zrozumienie dla tego, co mówią. Dzieci wtedy szybko doświadczają, że rodzic ich rozumie oraz że jest bezstronny i że równo daje im swoją uwagę. To powoduje, że się wyciszają i łatwiej im zrozumieć i przyjąć perspektywę rodzeństwa, bo lepiej też dzięki temu rozumieją siebie. Można wtedy zapytać: „Co w takim razie możecie zrobić, żeby każde z was mogło być zadowolone?”. Zachęcamy je wtedy do znalezienia rozwiązania, na które oboje się zgodzą, bo każde z nich zostanie w nim uwzględnione. Może wymyślą np., że siostra posiedzi sama w pokoju przez najbliższą godzinę, a potem razem wyjdą z psem na spacer albo że będą teraz razem w salonie, każde zajęte swoimi rzeczami, i nikt nie będzie się odzywał do siostry przez najbliższą godzinę, żeby miała ciszę i spokój.
Jest szansa, że cokolwiek zadecydują, zrobią to dobrowolnie i z uwzględnieniem potrzeb obojga.
Spokój w nas – spokój w dzieciach
Takie umiejętności nie są do nauczenia się z książki czy z artykułu. Dopiero doświadczenie takiego podejścia i wyćwiczenie go w praktyce pozwala na sprawne rozwiązywanie konfliktów w ten sposób. Rośnie wiedza i świadomość rodziców co do wartości tego podejścia, a odpowiedzią jest coraz bogatsza oferta kursów mediowania wg NVC.
Jednocześnie rodzice mają nieskończone możliwości praktykowania takiej komunikacji w domu. Oczywiście na początku nie jest to takie proste – odzywają się stare sposoby myślenia i porozumiewania się. Pojawia się frustracja, że to nie działa i że to tylko zawracanie głowy. To naturalne! Jednak jeśli wytrwamy i krok po kroku, mimo potknięć, będziemy iść tą drogą, zaobserwujemy w nas więcej spokoju w trudnych sytuacjach. A potem to, jak nasz spokój przekłada się na większy spokój w dzieciach lub jak wielkie burze między nimi szybciej się wyciszają. Długofalowo wzmocnimy zaufanie dzieci do nas i dzieci między sobą, a przez to nasze relacje. Dodatkowo będziemy uczyć dzieci w działaniu, jak radzić sobie z trudnymi emocjami, jak się komunikować i rozwiązywać konflikty, aby wzmacniało to relacje zamiast je osłabiać. Dzień po dniu będziemy je wyposażać w umiejętności, które będą dla nich bezcenne przez całe życie w różnych grupach – od szkoły po pracę.
Dzieci uczą się głównie przez obserwowanie i naśladowanie nas. Niewielu z nas, dorosłych, miało szansę uczenia się od dorosłych, jak mediować konflikty w oparciu o autentyczny, głęboki kontakt, bez oceniania i osądzania. Możemy naszym dzieciom dać to, czego sami nie dostaliśmy. Aby tak było, zacznijmy sami się tego uczyć. A być może za jakiś czas usłyszymy przypadkiem, jak nasze dzieci rozwiązują sprawnie konflikt z innymi dziećmi na podwórku. I ze zdziwieniem pomyślimy, że warto było wejść na tę drogę.