Kategorie
Niemowlę

Kto (nie) może nosić w chuście?

Mimo rosnącej popularności noszenie w chuście nadal bywa przyjmowane ze zdziwieniem, a nawet krytykowane. Niekiedy jest traktowane jak moda lub fanaberia. Wokół noszenia narosły także mity: że szkodzi dziecku, że rozpieszcza (“nie noś, bo się przyzwyczai”), że szkodzi kręgosłupowi rodzica. Tymczasem bardzo trudno znaleźć taką dolegliwość, która wykluczałaby nas z grona noszących rodziców.

Hacka, hycka, odziewacka

Narzędzia do noszenia dzieci (chusty, nosidła) znane są ludzkości od zarania dziejów. Także w Polsce noszenie dzieci posiada  wielowiekową tradycję.

W Polsce kobiety nosiły dzieci w chustach wykonanych z płótna lub wełny. Były to narzędzia wielofunkcyjne – zgodne z ekonomicznym myśleniem naszych przodków – mogły bowiem służyć nie tylko do noszenia niemowlęcia, lecz także do przyniesienia chrustu, ziół czy ziemniaków z kartofliska.

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz w księgarni Natuli.pl

W zależności od rejonu Polski chusty różniły się między sobą nazwą i wyglądem:

  • Hacka (hycka), czyli chusta trójkątna do noszenia noworodków w pozycji leżącej lub starszych dzieci na biodrze, była popularna na południu Polski (Śląsk, Małopolska).
  • Zapaski (odziewacki), czyli chusta wykonana z wełny, stanowiła także element codziennego stroju (Świętokrzyskie, Pomorze).
  • Szmata, czyli szeroka płachta materiału, służyła do noszenia dziecka wygodnie na plecach (Wielkopolska, Mazowsze).

Ponadto kobiety wykorzystywały do noszenia dzieci np. kołyski z wikliny (podczas pracy w polu wystarczyło powiesić taką kołyskę na drzewie), a w nagłych sytuacjach (np. wojny, ucieczki) ludzie w pośpiechu zdejmowali ze ścian nawet kilimy, by ponieść niemowlę. Do noszenia nadawał się tak naprawdę każdy skrawek materiału.

Co się stało z tą tradycją?

Tradycja noszenia dzieci została stopniowo wyparta na przełomie XIX i XX wieku, gdy do Polski dotarł pewien angielski wynalazek – wózek. Kobiety nosiły niemowlęta już tylko w domu, gdyż wózek stał się wyznacznikiem statusu społecznego. Nie wypadało zatem paradować po mieście z niemowlęciem pozawijanym w chustę. Ze względów praktycznych najdłużej tradycja noszenia dzieci zachowała się na wsiach. Do dziś w wielu wsiach brakuje chodników, co znacznie utrudnia korzystanie z wózka. Być może dlatego – a także w związku z nurtem powrotu do natury i prostoty – tradycja noszenia rozkwita na nowo właśnie na polskiej wsi.

Chusta – samo dobro

Jednym z aspektów przemawiających za korzystaniem z chusty jest jej cena – chusta jest znacznie tańsza niż wózek. Są oczywiście modele chust ekskluzywnych (Wild Slings, Artipoppe), których ceny sięgają setek euro. Jednak zwykła chusta bawełniana, która sprosta codziennym potrzebom, o ładnym wzorze, miękkim splocie i sporej nośności kosztuje 200-500 zł. A jeśli weźmiemy pod uwagę, że na początek i tak lepsza jest chusta używana, to koszt zakupu może być jeszcze niższy (nawet 100-150 zł!).

Noszenie w chuście lub nosidle niesie ze sobą szereg korzyści dla dziecka:

  • Noszone niemowlęta rzadziej i krócej płaczą, ponieważ noszenie jest adekwatną odpowiedzią na ich potrzebę bliskości, a także dlatego, że matka, przebywając blisko swojego dziecka, szybciej uczy się jego języka i może sprawniej reagować na komunikaty przez nie wysyłane;
  • Prawidłowa pozycja w chuście lub nosidle (pozycja kuczna) wspiera rozwój stawów biodrowych, kręgosłupa, wzmacnia motorykę i reguluje napięcie w mięśniach;
  • Dziecko może swobodnie utrzymywać z rodzicem kontakt wzrokowy, dzięki czemu rozwijają się jego umiejętności społeczne;
  • Niemowlę czuje się bezpiecznie;
  • Mózg dziecka otrzymuje optymalną ilość bodźców ze świata zewnętrznego, od których dziecko w dowolnej chwili może się odciąć, wtuliwszy się w rodzica;
  • Poprzez dotyk stymulowany jest m.in. układ odpornościowy.

Nowa dyscyplina. Ciepłe, spokojne i pewne wychowanie od małego dziecka do nastolatka

Jak być przewodnikiem dziecka i odpowiedzialnie orientować je w tym chaotycznym świecie. 
Autor mówi: rodzice, nie warto wdawać się w negocjacje, ciągle prosić, stawiać tylu pytań. Mamy inne rozwiązania, znacznie skuteczniejsze i korzystniejsze dla naszych relacji z dziećmi. Stoi za nimi nowa dyscyplina. I wcale nie trzeba być przy tym surowym.

CHCESZ? KLIKNIJ!

Kto (nie) może nosić?

Istnieje niewiele przeciwwskazań do noszenia dzieci w chuście, a te, o których mowa wykluczają możliwość noszenia dziecka w ogóle:

  • Dyskopatia – termin ten obejmuje wiele schorzeń krążka międzykręgowego. Nie wszystkie całkowicie wykluczają noszenie dzieci w chuście, dlatego najlepiej skonsultować się z fizjoterapeutą;
  • Dysfunkcje obszaru lędźwiowego (przepuklina, nadwyrężenie) – najczęściej stanowią przeciwwskazanie do asymetrycznego noszenia (a więc także na rękach!). Wykluczamy zatem chusty kółkowe, wiązania boczne, prawdopodobnie jednak sprawdzą się wiązania symetryczne, zarówno z przodu jak i z tyłu. W tym przypadku także cenna będzie porada fizjoterapeuty;
  • Stwardnienie rozsiane (zwłaszcza postać postępująco-nawracająca) – może bowiem nastąpić nagłe pogorszenie stanu lub objawy przedkliniczne. Stwardnieniu rozsianemu najczęściej towarzyszy ogromne zmęczenie, co samo w sobie uniemożliwia noszenie dziecka.
  • Złamania, zwichnięcia, stany pooperacyjne.
  • Osoby będące pod wpływem alkoholu nie mogą nosić dzieci z wiadomych przyczyn.

Największym przeciwwskazaniem jest syndrom “To nie dla mnie” – nie jest to jednak przeciwwskazanie zdrowotne, lecz psychologiczne. Jeśli nie czujemy się dobrze nosząc dziecko w chuście, jeśli nie mamy wewnętrznej motywacji, jeśli noszenie przynosi nam więcej stresu niż radości, lepiej z tego zrezygnować. Niemowlę wyczuje napięcie, co zrodzi ogólną nerwowość, zarówno rodzica, jak i dziecka.

Wbrew obiegowej opinii dziecko w chuście mogą nosić:

  • Osoby z chorobami serca, po przeszczepach – oksytocyna i serotonina, wydzielane podczas noszenia, mają korzystny wpływ na stan serca. Dowiedziono, że noszenie normalizuje rytm serca dziecka (np. wcześniaków). Niewykluczone zatem, że podobnie działa na noszących dorosłych.
  • Osoby niewidome – motanie chusty to czynność palpacyjna, a nie wzrokowa. Wykonawszy wiązanie pod okiem doradcy, niewidomy lub niedowidzący rodzic może śmiało motać samodzielnie. Podczas kursów dla doradców noszenia odbywają się specjalne ćwiczenia polegające na wiązaniu z zamkniętymi oczami. Dla potwierdzenia tych słów należy wspomnieć, że w Polsce działa fenomenalny doradca noszenia, Magdalena Szyszka, która jest niewidoma.
  • Osoby poruszające się na wózku inwalidzkim – wiązanie odpowiednie dla noworodków (kangur) można wykonać na siedząco. A w stosownym czasie można dobrać nosidło dostosowane do potrzeb osoby siedzącej.
  • Osoby o ograniczonej ruchomości stawów – osoby z dysfunkcjami np. kończyn górnych, mogą śmiało wykonywać wiązania, które nie są siłowe i nie angażują obu rąk (np. kieszonka). W przypadku niektórych schorzeń powinno się jedynie unikać chusty kółkowej i wiązań asymetrycznych, które obciążają jedną stronę ciała.
  • Osoby ze skoliozą – skolioza nie stanowi absolutnego przeciwwskazania do noszenia. Warto się jednak skonsultować z fizjoterapeutą, który określi rodzaj i stopień deformacji. Niekiedy noszenie dziecka – np. w wiązaniu kangur – będzie działać jak gorset ortopedyczny, kiedy indziej zaś może pogłębić dysproporcję w napięciu mięśniowym.
  • Osoby z chorobą nowotworową – jeśli chory czuje się na siłach, choroba nowotworowa nie stanowi przeciwwskazania do noszenia. Oksytocyna i serotonina mogą wręcz pomóc w walce z chorobą.
  • Ojcowie – noszenie pomaga nawiązać więź trudną do osiągnięcia w innych warunkach. Wielu ojców podkreśla, że noszenie w chuście bądź w nosidle bardzo ich do dziecka zbliżyło, a równocześnie pozwalało im czuć się męsko podczas sprawowania opieki nad niemowlęciem. Zwłaszcza, że dzięki bogatej ofercie rynkowej można dobrać chustę lub nosidło w kolorach i wzorach „przyjaznych” tatom.

Skąd wieje wiatr

Przez setki lat chusta była narzędziem nieodzownym w opiece nad niemowlęciem, a dziś, wspólnym wysiłkiem rodziców i doradców noszenia, chusta przeżywa renesans. Prym wiodą Niemcy, gdzie wiązanie chusty jest pozycją obowiązkową w programie zajęć szkoły rodzenia. To właśnie w Niemczech na początku lat 70. XX w. Erika Hoffman założyła pierwszą w Europie szwalnię chust – Didymos (nazwa ta w języku starogreckim oznacza “bliźnięta”). Warto pamiętać, że noszenie, mimo, że latami wypierane przez zdobycze cywilizacyjne stanowi odpowiedź na najbardziej naturalną potrzebę dziecka: potrzebę bliskości.

Avatar photo

Autor/ka: Marta Szperlich-Kosmala

Filozofka, pedagożka, terapeutka. Autorka książki Noszenie dzieci (Wydawnictwo Natuli).
Od 2016 uskrzydla rodzicielskie wyzwania, tworząc przestrzeń wsparcia dla rodziców Boska Nioska.
Realizuje projekt zmiany społecznej Tata Przewija pod patronatem Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Nagrywa podcast nie tylko dla rodziców Podwójne espresso.
Niegdyś obywatelka świata: mieszkała od Sztokholmu po Tel Awiw. Teraz mieszka z rodziną w stuletnim domu w Górach Świętokrzyskich.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.