Martello to polska marka, która tworzy personalizowane produkty dla dzieci z wełny merynosów i bawełny organicznej. To, co ją wyróżnia, to certyfikat GOTS. Piszę o tym, bo kocyk który do nas przywędrował, poza tym że jest pięknie wykonany i zdobiony w fantastyczne, zimowe, norweskie wzory, jest też bezpieczny dla skóry mojego dziecka. Tak jak dla każdej skóry – również tej ze skłonnościami do alergii.
Nasz kocyk Martello to wyrób bawełniany i opatrzony odpowiednim certyfikatem. Bawełnę lubię za jej bezproblemowość. Oszczędza dyskomfortu związanego z obecnością nieoddychających komponentów, jest łatwa w praniu (wystarczy bezpieczny program prania w 40 stopniach), nie wymaga prasowania – o ile tuż po wyjęciu z pralki zostanie dobrze rozwieszona. Ma jednak swoje mankamenty – ta nieekologiczna jest nośnikiem środków owadobójczych i pestycydów (których zużycie do produkcji sięga 10 proc. wszystkich pestycydów stosowanych na świecie). Sztucznie bielona, farbowana i drukowana, niewiele ma wspólnego z ową naturalnością, z którą zwykliśmy ją kojarzyć.
Bawełna organiczna
Bawełna organiczna od tej konwencjonalnej różni się znacznie – zbierana ręcznie, wolna od szkodliwych substancji, uprawiana bez stosowania nieuczciwych praktyk (uprawa zgodna z zasadami Fair Trade), barwiona naturalnie – jest zdrowsza i bardziej wytrzymała, a także przyjemniejsza w codziennym użytkowaniu. Bawełna organiczna jest też bezpieczna dla dzieci ze skłonnościami do alergii, pomaga chronić środowisko naturalne i pozostaje jakościowo bez zarzutu przez wiele lat.
Mam pewność, jak wyglądał cały łańcuch produkcji, zanim kocyk trafił do mojego domu. Wiem, że był etyczny i ekologiczny – począwszy od ziarenka bawełny wyhodowanej bez użycia chemicznych środków ochrony roślin, przez produkcję przędzy i jej barwienie, wytwarzanie produktu w firmie, aż po opakowanie, które musi spełniać rygorystyczne standardy (piękny, falisty karton – w sam raz na prezent). Martello to jedyna taka firma w Polsce z certyfikatem GOTS (numer CU832395). Kocyki tworzone są w małej przędzalni w Łodzi. Polskiej stolicy designu.
Piękny, świąteczny prezent, obok którego nie da się przejść obojętnie. Nie da się go także łatwo zgubić, wszak każdy odnajdzie właścicielkę – kocyk jest przecież podpisany jej imieniem. Na koniec pokuszę się o rodzicielski apel: zamiast zasypywać się masą wątpliwej jakości produktów, postawmy na minimalizm, prostotę i piękno. Nasze dzieci nie potrzebują tony zabawek z chińskich fabryk, potrzebują bezpieczeństwa i szansy na życie w lepszym, sprawiedliwym, rozsądnie gospodarującym naturalnymi zasobami świecie. Niech kocyk Martello będzie tego symbolem. Ciepłym, przytulnym, wołającym po cichu – dobre, bo Polskie. Dobre, bo bezpieczne. Oby tych symboli było wokół nas coraz więcej.