O komunikacji z małym dzieckiem – swoim synem – pisze tak:
„Twoim narzędziem komunikacji jest płacz, który miewa wiele niuansów. Z fascynacją je odkrywam. Każdy rodzaj płaczu sygnalizuje coś innego. Gdy udaje nam się zrozumieć przesłanie i odpowiednio się zachowamy, zwykle się uspokajasz. Dzięki rytuałom nabierasz ufności. Uświadamiasz sobie kolejność zdarzeń i to działa na ciebie kojąco: sygnał – reakcja – pozytywna zmiana sytuacji na skutek znanej ci już czynności. Czasem nie od razu jesteśmy w stanie zrozumieć, co próbujesz nam zasygnalizować. Twoje przesłanie do nas nie dociera, więc twój płacz przybiera na sile, jakby sprawa stawała się coraz bardziej pilna. Niejedna osoba zinterpretowałaby twoje zachowanie jako złość, podczas gdy ja wyczuwam rozpacz, że nie jesteś rozumiany. A więc twój płacz nie jest przejawem rozkapryszenia! To nie zły humor ani przypadek. Ten wniosek stoi w sprzeczności z tym, co ogólnie przyjęte, ze wszystkimi radami domorosłych pedagogów, których spotyka się wszędzie – bo każdy deklaruje się jako wychowawca: na ulicy, w sklepie, w taksówce…
Gdy dziecko płacze, wielu rodziców odczuwa intensywne pragnienie niesienia dziecku pomocy. Mimo to słuchają rady pedagoga mówiącego:
– Zostaw! Dziecko musi się nauczyć, że płaczem nic nie wskóra!
I to działa. W końcu dziecko przestaje płakać. Straciło wiarę, że zostanie mu udzielona pomoc. Dziecko, które nie ma nic do zasygnalizowania, nie płacze. To takie proste, że aż dziwnie brzmi wypowiedziane na głos”.
Uwaga! Reklama do czytania
Zobacz, jak wielka jest miłość
Książka pokazująca, czym jest miłość: jak ją rozpoznać i pielęgnować. Pełna uważności (mindfulness), czułości i bliskości.
O miłości warunkowej, której tak często doświadczają dzieci w swoich domach, Andre mówi:
„Siedmio-, góra ośmioletnia dziewczynka szła z płaczem za matką po alejkach supermarketu.
– Mamo! – wyszlochała, walcząc ze łzami. – Przysięgam, że się starałam! Naprawdę się starałam. Ale nie potrafiłam tego wszystkiego zrozumieć. Nie byłam w stanie napisać na lepszą ocenę!
I zaczęła głośno pochlipywać. Gdy matka się wreszcie odwróciła, dziecko chciało wtulić się w jej ramiona, żeby zaznać poczucia bezpieczeństwa. Ale matka odsunęła się tylko z zaciętą twarzą i powiedziała surowym tonem:
– Następnym razem bardziej się przyłóż! Jak dostaniesz lepszą ocenę, to wtedy możemy porozmawiać o przytulaniu. Ale nie waż mi się wracać więcej do domu z kiepskimi stopniami z matematyki!
Takie postawienie sprawy, jak wykazują badania nad mózgiem, nie stwarza właściwych warunków do nauki. Jest to dość rozpowszechniony model okazywania czułości w zamian za osiągnięcia. Rodzice często nawet nie zdają sobie sprawy, jaką szkodę wyrządzają własnym dzieciom, ponieważ sami doświadczali czegoś takiego. Dzieci odczuwają frustrację i przestają lubić same siebie, ponieważ nie widzą rozdziału pomiędzy sobą a złą oceną.”
Na koniec apel autora:
„Ojcowie, mężczyźni! Nie poświęcajcie tych naturalnych uczuć na rzecz wyuczonej męskości i twardości narzuconej z zewnątrz. Mężczyźni odczuwają dokładnie takie same emocje jak kobiety i mają dokładnie takie samo prawo, żeby je okazywać. Jako syn, mąż i ojciec chciałbym powiedzieć mężczyznom i przyszłym ojcom:
Duża część tego, co słyszeliście o Edypie, męskości, zostawaniu ojcem, uczuciach ojcowskich, wizerunku, roli i funkcji ojca, jest nieprawdziwa.
Nadszedł czas na zdefiniowanie męskości na nowo. Czas na inne podejście, które by nas zmobilizowało do próby przyjęcia nowej postawy! Problemy tego świata nie dadzą się rozwiązać przez te same nastawienia, które je spowodowały. Powstałe w przeszłości przekonania o roli mężczyzn i kobiet stały się dziś bezużyteczne. Potrzebujemy nowego spojrzenia na obie płcie”.
Warto zajrzeć do książki, by poczytać więcej o nauce, o zabawie, o zaufaniu do dziecka. Może ona pomóc zmienić postrzeganie tych doświadczeń, a co za tym idzie, może także pozytywnie wpłynąć na nasze relacje z dzieckiem.