Kategorie
Rodzina

Rowerem z maluchem. O alternatywach do fotelików rowerowych

Chcąc udać się na wyprawę rowerową z dzieckiem, które samo jeszcze nie potrafi jeździć na rowerze, nie musimy korzystać tylko z fotelików dla dzieci na rower – mamy do wyboru także inny sprzęt

Autor/ka: Aleksandra Lazar

Filolożka/lingwistka specjalizująca się w nauczaniu języka angielskiego; mama małej "ludki" o imieniu Chloe. Uwielbia podróżować (przed pojawieniem sie córy, odbyła z mężem podróż z plecakiem dookoła świata) i jeździć na rowerze. Z wyboru nie posiada samochodu. Wierzy w rolę rodzica, jako pomoc dziecku w odkrywaniu świata bez okradania go z dzieciństwa. Mieszka w Niemczech.


Mądry rodzic, bo czyta…

Sprawdź, co dobrego wydaliśmy ostatnio w Natuli.

Czytamy 1000 książek rocznie, by wybrać dla ciebie te najlepsze…

6 odpowiedzi na “Rowerem z maluchem. O alternatywach do fotelików rowerowych”

My jeździmy z fotelikiem. Fotelik jest tani, łatwo dostępny i córa ma niesamowitą frajdę z przejażdżek, a rower nie jest większy niż przed montażem fotelika. Nie bardzo rozumiem po co takie alternatywy, jeśli dziecko jest jedno.

tak myślę , że większość fotelików rowerowych umożliwia wożenie dziecka do 22 kg , nieliczne do 25 kg , więc co zrobić gdy dziecko waży więcej ?

Doroto – może ja więc napiszę o nas, dlaczego takie alternatywy mają sens :) Mamy jedno dziecko a jeździmy zarówno z fotelikiem jak i z przyczepką rowerową.

Z fotelikiem -na zakupy, do znajomych mieszkających blisko, do babci , załatwić coś w mieście itd. Szybko sie montuje na rower, maluchowi zakładamy kask i gotowe, łatwiej jest też zapanować nad rowerem z fotelikiem (bo jazda właściwie niczym się nie różni od jazdy bez fotelika).

Na dłuzsze weekendowe wycieczki jeździmy zawsze z przyczepką. Bo wygoda dla malucha nieporównywalnie większa – moze wyciągnąć nóżki w dowolnej pozycji, może pozycje wielokrotnie zmieniać ( a nie jak w foteliku zawsze tak samo, na siedząco, z nóżkami przypiętymi), i co bardzo ważne może również spać wygodnie. Jeśli wieje zbyt silny wiatr lub dopadnie nas deszcz zasłaniamy przyczepkę folią. W przyczepce można zatem zacząć sezon wcześniej niż w foteliku – bo dziecku jest ciepło i jest chronione przed warunkami atmosferycznymi. Siateczka chroni przed ewentualnymi kdpryskami spod kół (wygląda jak moskitiera), więc nie są groźne ewentualne kamyki. A co do watpliwości, że dziecko ma się daleko od siebie i nie słychać jak mówi o potrzebach – nasz dwulatek cały czas się z nami komunikuje, opowiada co widzi, woła jeść lub pić i słyszy to zarówno mąż ciągnący przyczepkę jak i ja, jadąca tuż za nimi. A dodatkowo do przyczepki mozna spakowac całkiem pokaźny ładunek jedzeniowo-ubraniowy :)

Z przyczepką robimy całodniowe wypady, z których kilka godzin to jazda a reszta to piknikowanie, zwiedzanie, świata oglądanie, wszystko przeplata się zaleznie od humoru malucha. W międzyczasie ucina sobie drzemkę w komfortowych warunkach, więc wszystkie potrzeby malucha są zaspokojone. Zresztą, on tak uwielbia przyczepkę, że jak tylko proponujemy wycieczkę to wskakuje natychmiast, zanim zdążymy go ubrać. Główna wada to taka, że zestaw trzeba odpowiednio zmontować z rowerem, co zabiera czas, trudno się wytarabanić z domu z całym sprzętem i inaczej się jeździ z przyczepką za rowerem, szczególnie trzeba uważać na zakrętach.

Podsumowując – myślę, że byłoby trudno ciągnąć przyczepkę i dopiać ją do roweru przed każdym krótkim wypadem do miasta, cięzko byłoby pójść na plac targowy z przyczepką. Z drugiej strony komfort wycieczkek całodziennych w przyczepce jest nieporównywalnie większy niż w foteliku, ostatnio udało nam się zrobić 90km w pięknych terenach (9-cio godzinna wycieczka, z czego czystej jazdy 4,5 godzin, w tym ponad dwie godziny przespane przez malucha:) )

Ja jeżdżę ze starszym synem fotelikiem (do przedszkola) i a w weekendy z dwoma synami przyczepką na dłuższe wycieczki. Osobiście wolę ciągnąć dwóch w przyczepce nawet pod górkę niż jednego w foteliku. Jestem raczej niedużą kobietą i mam nieduży rower, fotelik wchodzi na „styk”, opada na koło. Do tego syn mi z tyłu co chwilą, że on nic nie widzi, że mu plecak przeszkadza, a jak się nudzi to zaczyna mnie łaskotać :-)

Także jak dla mnie przyczepka rządzi. Jakkolwiek wiadomo, że jazda z nią po mieście jest praktycznie niemożliwa, tym bardziej jeśli pokonuje się nią 2-3km do przedszkola i nie ma jej potem gdzie schować

ja jeżdżę z córeczką w foteliku montownym z przodu rowera (do ramy przy kierownicy) i to jest dopiero frajda! Dziecko wszystko widzi – pokazuje mi paluszkiem a ja jej wszystko tłumaczę, śpiewam piosenki i nikomu się nie nudzi :) A dodatkowo ciągle mam małą na oku. Myślałam, że nie będzie mi wygodnie z fotelikiem między nogami a okazało się rewelacyjnie! taki fotelik wogóle nie przeszkadza! Jestem raczej wysoką osobą (175) i mam długie nogi a nie kopię kolanami w fotelik. Dziecko z przodu nawet w kasku nie zasłania mi widoku, jedyna wada to to, że fotelik jest do 15 kg – ale jak córcia będzie tyle ważyć to raczej będzie już sama na swoim rowerku jeździć :) A jakby pojawiło się drugie dzieciątko, to montuję drugi fotelik na bagażnik i heja z dwójką :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.