Kategorie
Zdrowie

Wpływ długotrwałego ssania smoczka lub kciuka na rozwój mowy dziecka

Noworodek w momencie przyjścia na świat wyposażony jest w zestaw odruchów niezbędnych do przetrwania. Jednym z najważniejszych jest odruch ssania. Wykształca się u dziecka ok. 34. tygodnia życia płodowego. Na niejednym zdjęciu z badania USG zobaczyć można maluszka z palcem w buzi. Podstawowym zadaniem odruchu ssania jest przygotowanie noworodka do pobierania pokarmu z piersi matki.

Ssanie uspokaja małego człowieka, kojarzy mu się nie tylko z zaspokojeniem głodu, ale także z bliskością matki, czułością i bezpieczeństwem. Kiedy zostaje przystawiony do piersi, natychmiast przestaje płakać.

W przerwach od jedzenia, dobrym uspokajaczem staje się smoczek. Wiedzą o tym wszyscy rodzice i z tego powodu smoczek jest niezbędnym elementem wyprawki każdego malucha. Dziecko przywiązuje się do nowego przyjaciela i często nie chce go oddać bez walki…

Przeczytaj: Smoczek jest zamiennikiem piersi, nie odwrotnie.

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz w księgarni Natuli.pl

Ssanie kciuka a ssanie smoczka

Uwaga! Reklama do czytania

Poród naturalny

Świadome przygotowanie się do cudu narodzin.

Karmienie piersią

Twoje mleko to cudowny dar. Naucz się nim dzielić.

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Niektórzy rodzice świadomie rezygnują z podawania dziecku smoczka, licząc na to, że unikną późniejszych trudności z jego odstawieniem oraz przykrych konsekwencji zbyt długiego stosowania. Niestety spotkać ich może przykra niespodzianka w postaci sprytnego zamiennika – kciuka. I o ile smoczek można dziecku po prostu zabrać lub (najlepiej) w ogóle nie informować malucha o jego istnieniu, tak z kciukiem sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. Po pierwsze, dziecko ma go zawsze przy sobie i może włożyć do buzi w każdej chwili. Po drugie, istnieją specjalnie zaprojektowane smoczki, które kształtem przypominają brodawkę piersiową i mają wyprofilowaną obudowę, która nie utrudnia oddychania, oraz otwory do wentylacji. Są także smoczki, które mają pełnić rolę terapeutyczną. Niektórzy specjaliści zalecają je przy zaburzeniach ssania czy połykania. Jednak powinny być one używane wyłącznie w porozumieniu z lekarzem lub logopedą.

Kciuk niestety nigdy nie będzie przypominał kształtu brodawki ani tym bardziej nie może pełnić funkcji terapeutycznej. Dziecko zazwyczaj wkłada go do ust, kiedy przeżywa silne emocje lub z powodu nudy bądź z przyzwyczajenia. Warto zniechęcać dziecko do ssania kciuka już od samego początku. Kiedy maluch zaśnie z palcem w buzi, należy mu go na czas snu wyjąć z ust. Pomóc powinno także odwracanie uwagi dziecka i zajmowanie czymś rączek, np. zabawką.

Nie każdy rodzic wie, że odruch ssania stopniowo słabnie po 6. miesiącu życia, a w późniejszym okresie całkiem zanika. Nie oznacza to, że dziecko nagle traci umiejętność ssania – odruch ten jest powoli wypierany przez potrzebę żucia i gryzienia. Zaczynają się pojawiać pierwsze ząbki, zmienia się ułożenie warg, języka oraz sposób połykania. Stale wzmacniają się mięśnie twarzy, których prawidłowa praca jest niezbędna nie tylko w czasie spożywania pokarmu, lecz także w procesie mówienia. Dlatego nie należy sztucznie podtrzymywać tego odruchu przez podawanie dziecku smoczka w celu uspokojenia go bądź jako lekarstwa na nudę.

Skutki długotrwałego ssania smoczka lub kciuka

Jedną z konsekwencji długotrwałego ssania smoczka lub kciuka może być utrwalenie się u dziecka niemowlęcego sposobu połykania. Jest to połykanie z językiem ułożonym na dnie jamy ustnej. Wykonuje on ruchy wyłącznie w kierunku przód – tył. Wraz z prawidłowym rozwojem dziecka język w trakcie połykania powinien zmienić swoje ruchy i unosić się w kierunku podniebienia. Język blokowany smoczkiem czy własnym paluszkiem pozostaje na dnie jamy ustnej. Nie ma szans na osiągnięcie pełnej sprawności niezbędnej do przenoszenia pokarmu w celu rozdrobnienia go i połknięcia. Utrudnione jest także połykanie zalegającej pod masą języka śliny, co prowadzi do nadmiernego ślinienia się.

Nowa dyscyplina. Ciepłe, spokojne i pewne wychowanie od małego dziecka do nastolatka

Jak być przewodnikiem dziecka i odpowiedzialnie orientować je w tym chaotycznym świecie. 
Autor mówi: rodzice, nie warto wdawać się w negocjacje, ciągle prosić, stawiać tylu pytań. Mamy inne rozwiązania, znacznie skuteczniejsze i korzystniejsze dla naszych relacji z dziećmi. Stoi za nimi nowa dyscyplina. I wcale nie trzeba być przy tym surowym.

CHCESZ? KLIKNIJ!

Dziecko, którego buzia jest stale zajęta, niechętnie komunikuje się z otoczeniem. Może dojść do opóźnienia procesu gaworzenia, a co za tym idzie – do późniejszego nabywania każdego kolejnego etapu rozwoju mowy.

Długotrwałe ssanie smoczka lub kciuka a wymowa

Ogromne znaczenie ma także słabszy rozwój mięśni narządów artykulacyjnych. Zmniejsza się napięcie mięśni warg, co w późniejszym okresie utrudnia wymowę głosek p, b, m, w, f. Znacznie obniża się sprawność języka. Dziecko ma poważne problemy z uniesieniem go i realizacją głosek ś, ź, ć, dź, sz, ż, cz, dż, l, r.

Język, który spoczywa na dnie jamy ustnej i porusza się wyłącznie w kierunku przód – tył, ma tendencję do wsuwania się między zęby. W ten sposób powstaje jedna z bardzo częstych wad wymowy, czyli seplenienie międzyzębowe. Najczęściej zaburzona jest wówczas realizacja głosek s, z, c, dz, sz, ż, cz, dż, a czasem także t, d, n.

Niegrzeczne Książeczki

Seria Niegrzeczne Książeczki to opowieści dla małych i dużych, które rozprawiają się z mitami dotyczącymi dzieciństwa. Czy dziecko zawsze powinno być posłuszne, zjadać wszystko z talerza i dzielić się swoimi rzeczami? Książeczki bez jasnego morału, dające przestrzeń na rozmowę i zrozumienie potrzeb, pisane w duchu Porozumienia bez Przemocy.

Odwiedź księgarnię Natuli.pl

Dzieci, które długotrwale ssą smoczek lub kciuk, narażone są także na wady zgryzu oraz deformacje podniebienia. Do najczęstszych wad zgryzu należy tyłozgryz, czyli cofnięcie dolnej szczęki w stosunku do górnej i wysunięcie do przodu górnych siekaczy. Powoduje to zmianę brzmienia głosek s, z, c, dz, które przypominać mogą sz, ż, cz, dż. Kolejnym zagrożeniem jest zgryz otwarty, który charakteryzuje brak łączenia się zębów szczęki dolnej z zębami szczęki górnej w odcinku środkowym lub bocznym. Język dziecka wsuwa się wówczas w powstałą szparę, powodując wspomniane już wyżej seplenienie międzyzębowe.

Smoczek czy kciuk często stają się najlepszym przyjacielem nie tylko dziecka, lecz także rodzica. Dają mu upragnioną chwilę ciszy i spokoju. Warto jednak zrezygnować ze sztucznych uspokajaczy i znaleźć własny sposób na ukojenie dziecka. Sposób, który nie wpłynie negatywnie na zdrowie maluszka i nie spowoduje opóźnień w jego rozwoju. Oczywiście nie jest powiedziane, że kilkumiesięczne ssanie smoczka będzie skutkowało wymienionymi wyżej zaburzeniami. Być może dziecko samo w odpowiednim czasie, np. kiedy odruch ssania osłabnie, zrezygnuje ze smoczka i będzie go wypluwać, a przygoda z dawnym przyjacielem obejdzie się bez echa. Jednak w obliczu świadomości konsekwencji zbyt długiego ssania smoczka – czy na pewno warto przyzwyczajać do niego dziecko?

Foto: flikr.com/donnieray

Autor/ka: Anna Siciarz

Z wykształcenia logopeda, nauczyciel. Obecnie robi specjalizację z wczesnej interwencji logopedycznej. Odbyła liczne praktyki w Poradniach Psychologiczno-Pedagogicznych, szkołach i gabinetach logopedycznych, gdzie pracowała z osobami z zaburzeniami mowy, autystycznymi oraz upośledzonymi umysłowo. Podejmowała także pracę jako wolontariusz, prowadząc terapię dzieci z zaburzeniami mowy. Aktualnie zajęła się szerzej tematyką jąkania.

12 odpowiedzi na “Wpływ długotrwałego ssania smoczka lub kciuka na rozwój mowy dziecka”

Nie rozumiem skąd pomysł, że smoczek jest „niezbędnym elementem wyprawki każdego malucha”. Mam trójkę dzieci wychowanych bez smoczka. Żadne z nich nie wpadło w nawyk ssania palca. A dzięki wolnej buzi miały swobodny rozwój mowy…Nie widzę powodu by namawiać rodziców do kupowania smoczków – choćby najbardziej nowoczesnych. (Chyba, że są jakieś specyficzne zalecenia.) Ssanie u dziecka to głównie szukanie uspokojenia, tak jak u dorosłych palenie papierosów, więc może warto dać dziecku innego rodzaju wsparcie – nie lepiej przytulić, ukołysać, dać swoją uwagę? A już nie ma nic smutniejszego jak 2 i 3-latki z buziami zakrytymi smokami…

Dokładnie – ja mam dziecko wychowane bez smoczka od poczatku. Duzo osob mi mowilo ze bedzie wkladac palec do buzi – nigdy nie włozyło. Nie ma wad wymowy. A dentystka mnie pochwaliła. Fakt moje dziecko kolek nie miało, ani nie chorowało, ale uwazam ze warto sprobowac nie uzywac tego asortymentu – a nie kupowac juz w ciazy, bo na pewno bedzie potrzebny.

W literaturze spotkać można różne odpowiedzi na to pytanie. Nie ma jednej konkretnej granicy.U jednego dziecka skutki mogą być widoczne po kilku miesiącach, a inne rozwija się prawidłowo, mimo, że przyjaźniło się ze smoczkiem przez dłuższy czas. Jeśli tylko to możliwe – powinno się unikać ssania smoczka, czy kciuka w ogóle. Jeśli jednak dziecko już zostało do tego przyzwyczajone, należy próbować odstawiać go po jak najkrótszym czasie, maksymalnie po kilku miesiącach. Niestety zdarzają się dzieci, które ssą smoczek lub kciuk po kilka lat.

Jeśli chodzi o butelkę, to w okresie pojawiania się ząbków powinna być wypierana przez karmienie łyżeczką i wprowadzanie pokarmów stałych.
Pozdrawiam

Odruch ssania powinien być zaspokajany piersią, a nie jej zastępnikami. Ssanie piersi dobroczynnie wpływa na rozwój mowy, ćwiczy artykulatory itd. Cóż… dziecko zawsze znajdzie sobie substytut, jeśli tej piersi nie dostanie i potem mamy – ssanie ksiuków, gryzienie rękawów, kocyków, rogów od poduszek itd…. A wystarczyłoby postawić na pierś…

Hmm, mój szkrab ma teraz 3 miesiące i tak silną potrzebę ssania, że musiałabym chodzić z nim u piersi non stop. Nawet położne i lekarz doradzali nam użycie w tej sytuacji smoczka – inaczej płacz co pół godziny i domaganie się piersi. Też byłam zwolenniczką bezsmoczkowego wychowania, ale życie weryfikuje plany… Daliśmy sobie z mężem zielone światło na smoczek i powiem Wam, że ulga ogromna – i dla nas i dla naszego malucha. Teraz mam plan ambitny pozbycia się go przed upływem pół roku. Gratuluję powyższym, którym się udało obejść bez tego – ale chciałabym Wam zwrócić uwagę na fakt, że każde dziecko jest inne, ma inne potrzeby i nie oceniajmy zbyt pochopnie rodziców ze smoczkowym dzieckiem.

Zgadzam się z Panią :) Ile dzieci – tyle różnych historii i przypadków. Warto mieć zawsze na względzie konsekwencje różnych sytuacji i próbować im zapobiec.

Moja coreczka nie umiala ssac piersi poniewaz mam plaskie brodawki. Efekt byl taki ze sciagalam pokarm i dawalam jej go. Chec dluzszego ssania niz tylko butla byla tak silna ze nie mielismy wyjscia i dalismy jej smoczek. I okolo 5 miesiaca mala sama go odrzucila. Chcialabym zaznaczyc ze dostawala go tylko po karmieniu na jakies 15 20 min a pozniej wyciagany byl. Teraz mala ma prawie rok nadal sciagam jej pokarm z piersi, je rowniez pokarmy stale a o smoczku nie pamietamy jedynie przy butli z mlekiem bo napoje pije juz z kubka niekapka 360stopni lovi.

Sama ssałam kciuk do 3 roku życia, moja pierwsza córka ssała smoka do 1,5 roku, druga była wcześniakiem nie chciała żadnego smoka ale za to ssie palec po dziś dzień ma 4 lata- bardzo mocny odruch ssania uchronił ją od śmierci głodowej bo nie musiała nigdy mieć zakładanej sondy, nie ma wady zgryzu ale ma kłopoty z głoskami g i k, trzecie dziecko-syn, ma 6 mc, ssie i smoka i palec, jak mu wpadnie do buzi. Walce z palcem pozwalając na smoka bo odruch ssania jest tak silny że przez 1 MC przybrał 1,2 kg i cierpiał na okropne bóle brzuszka z przejedzenia. Dziś jest ok ale nie uważam że smok bardziej mu zaszkodzi niż palec. Dziewczyny narmiłam piersią przez 1,5 roku syna pewnie też. Ile dzieci tyle przypadków proszę nikogo nie osadzać przez pryzmat smoczka lub palca.

Tak poza tym stwierdzenia typu 'powinien, musi i tp’ to chyba nie dotyczą dzieci. Dziecko nic nie powinno -ssać czy nie, to czy tamto. To nie samochód-dam gaz powinien jechać, dziecko ma uczucia i jakieś przyzwyczajenia lub potrzeby. Jedzenie łyżeczka, z butelki czy rączkami, co to ma za znaczenie dla dziecka kilkumiesięcznego. Niech zdrowo rośnie i jest szczęśliwe to wszystko będzie ok.

Jak byłam w pierwszej ciąży to za wszelką cenę chciałam wychowywać córcie bez smoczka – bo naczytałam się podobnych do tego artykułów i smoczek był dla mnie pewnego rodzaju „złem”. Gdy mała się urodziła po tygodniu nie wytrzymałam – bo to ja byłam jej smoczkiem :) pierwsza noc w domu skończyła się karmieniem od 18 do 5 rano. W ciągu dnia nie wyglądało to wcale lepiej – non stop przy piersi a jak ją odkładałam to był jeden wielki płacz. Okazało się później, że takie „wiszenie na mamie” ma też minusy – dziecko się przejadało, ulewało mu się i ciągle bolał ją brzuszek – więc znów chce do piersi (bo to najlepsze znieczulenie dla noworodka) a jak już tam jest to sobie poje i tak w kółko. W końcu się poddaliśmy i daliśmy jej smoczek ( a raczej kupiliśmy jej 5 czy 6 rodzajów a ona wybrała sobie jeden który jej pasował – inne wypluwała pod sufit:) ). Smoczek towarzyszył nam do 3 roku życia ( od 1,5 roku głównie dostawała go do spania). Córcia ma teraz niespełna 5 lat, w wieku 1,5 roku zaczęła mówić i to „normalnie” a nie po swojemu. Gada jak najęta, buzia jej się nie zamyka, nie ma żadnych wad zgryzu, wymowy itd. wciąga jedzonko bez problemów i to nie ważne czy to trzeba pić przez słomkę, pogryźć coś czy ssać. Od około 1,5 roku mała łyka tabletki (bo żadnych syropów i leków nie chce mi pić) a i stomatolog nie ma nam nic do zarzucenia :) Póki co nie wymawia tylko literki „r” ale byłam u logopedy i Pani nam powiedziała, że ona ma na to jeszcze sporo czasu – inne typu „ż, sz, cz, ś, ć itd” wymawia bez problemu.
Także proszę nie straszyć młodych mam – może nie ma co od razu na pierwszy grymas dzidziusia wkładać smoczka do buzi ale bez przesady – dzieci wychowane ze smoczkiem też mogą rozwijać się normalnie i mieć piękną wymowę oraz ząbki :)
Teraz spodziewam się drugiej dzidzi i choć smoczka jeszcze nie kupiłam to nie wiem czy mąż szybko po niego nie będzie biegł :D zobaczymy jakie dziecko będzie i czy będzie wymagało smoczusia – ale na pewno nie będę teraz tak długo siebie i jej męczyć :) Smoczek to nic strasznego :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.