Kategorie
Karmienie piersią

Smoczek jest zamiennikiem piersi, nie odwrotnie

Smoczek wydaje się nieodłącznym elementem dzieciństwa. Większość książeczek, zabawek i publikacji przedstawia nam dziecko ze smoczkiem, powodując, że w naszej świadomości stał się czymś naturalnym. Smoczek jest tak wpisany w naszą codzienność, że jakakolwiek krytyka tego przedmiotu często jest odbierana jako atak na mamy, które postanowiły smoczka używać. Nie dziwią nas 2-3latki ze smoczkiem w buzi, podczas gdy karmienie piersią 2-3latka spotyka się z ostracyzmem.

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz na natuli.pl

„Dziecko robi sobie ze mnie smoczek”

Na forach internetowych można przeczytać, a w prywatnych rozmowach często usłyszeć, mamy narzekające na to, że „dziecko robi sobie ze mnie smoczek”. Można też takie zdanie usłyszeć od lekarza naszego dziecka oraz oczywiście znaleźć w internecie masę porad: „co zrobić, by nie być smoczkiem dla dziecka”. Warto zwrócić uwagę, że nastąpiło tu całkowite pomylenie pojęć.

Dziecko rodzi się z potrzebą ssania. Naprawdę dużą potrzebą ssania. Potrzebuje być przy mamie długo i często, by nawiązać z nią relację i ustabilizować laktację. Nie ma dla dziecka lepszego sposobu na zapewnienie sobie bliskości mamy niż ssanie jej piersi. Warto sobie uświadomić, że karmienie piersią to nie tylko sposób na zdobywanie pożywienia. To przede wszystkim bliskość, poczucie bezpieczeństwa, to ćwiczenia rozwojowe. To obserwacja twarzy, ćwiczenie gałek ocznych i koordynacja niezwykle trudnej umiejętności ssania, połykania i oddychania. Karmienie piersią to narzędzie, które dała nam natura, byśmy mogły zaspokoić wszystkie potrzeby naszego dziecka, wykonując prostą czynność. Smoczek został stworzony jako zamiennik piersi dla dzieci, które nie mogą jej ssać. Dziecko nie robi sobie z piersi smoczka, to smoczek zastępuje pierś. Czas, który dziecko spędza ze smoczkiem, to czas, którego nie spędza przy piersi. I tu dochodzimy do prawdziwego sedna.

Warto jeszcze przeczytać:

Używanie smoczka niesie za sobą ryzyko, o którym warto wiedzieć, zanim zdecydujemy się używać zamiennika piersi.

  • Jest wiele badań, przeprowadzonych m.in. w Szwecji, Polsce, Stanach Zjednoczonych, Finlandii, Wielkiej Brytanii wykazujących, że używanie smoczka prowadzi do przedwczesnego odstawienia się dziecka od piersi. Jest nietypowym by dziecko, które jest karmione na żądanie i nie dostaje żadnych zamienników piersi odstawiło się samo przed drugim rokiem życia.  Dziecko, które dostaje smoczek i je już stałe pokarmy, często swoją potrzebę ssania zaspokaja smoczkiem, rezygnując z piersi.
  • Używanie smoczka, zwłaszcza w pierwszych tygodniach życia dziecka, może wpływać na laktację, powodując niedobory mleka.
  • Zdarza się, że smoczek staje się narzędziem do odsuwania karmień, a to, oprócz negatywnego wpływu na laktację, wpływa również na przyrosty dziecka i niedobór wagi. Jest to niebezpieczne szczególnie w okresie, kiedy mózg dziecka rozwija się najszybciej.
  • Dzieci dość szybko przyzwyczajają się do zaspokajania potrzeby ssania przez smoczek i odrzucają ssanie piersi dla komfortu i bezpieczeństwa, tym samym redukując niezmiernie ważny czas przy piersi i w ramionach mamy.
  • Bez względu na kształt smoczka nigdy nie będzie on taki jak sutek mamy. Tym samym wpływa na sposób ssania, co często prowadzi do uszkodzeń i zranień brodawki.
  • Niektóre dzieci używające smoczka mają skłonność do nawracających infekcji grzybiczych w ustach, które przenoszą na sutki mamy.
  • Wiele badań wykazuje połączenie między używaniem smoczka a infekcjami ucha.
  • Warto mieć na względzie, że lateks jest alergenny i częste używanie smoczków lateksowych może sprzyjać rozwojowi alergii.
  • Długotrwałe ssanie smoczka może prowadzić do próchnicy, a także wad wymowy.

Smoczek jest zamiennikiem piersi

Oczywiście nic w życiu nie jest czarno-białe. Są dzieci, które z powodzeniem były karmione piersią dwa lata pomimo używania smoczka. Są takie, które nigdy nie ssąc smoczka miały wady wymowy. Są takie, które smoczek odrzuciły same i takie, które miały grzybice i infekcje ucha pomimo tego, że smoczka nigdy nie miały w ustach. Warto jednak pamiętać, że to smoczek jest zamiennikiem piersi, nigdy odwrotnie.

Niegrzeczne Książeczki

Seria Niegrzeczne Książeczki to opowieści dla małych i dużych, które rozprawiają się z mitami dotyczącymi dzieciństwa. Czy dziecko zawsze powinno być posłuszne, zjadać wszystko z talerza i dzielić się swoimi rzeczami? Książeczki bez jasnego morału, dające przestrzeń na rozmowę i zrozumienie potrzeb, pisane w duchu Porozumienia bez Przemocy.

Odwiedź księgarnię Natuli.pl

Jeśli decydujesz się używać smoczka pamiętaj, że jest on zamiennikiem pożywienia dla ciała i rozwijającego się umysłu dziecka, więc rób to rozważnie.

  • Nie wprowadzaj smoczka dziecku przed ukończeniem 4. tygodnia, a najlepiej zanim nie ustabilizuje się laktacja (przeważnie okolice 8. tyg).
  • Nigdy nie zastępuj smoczkiem karmień, bądź uważna na pierwsze oznaki głodu dziecka.
  • Nie wprowadzaj dziecku smoczka, jeśli ma problemy z przybieraniem na wadze lub ze ssaniem.
  • Jeśli czujesz bolesność piersi przy karmieniu, poszukaj profesjonalnej pomocy i nie wprowadzaj smoczka.
  • Wybierając smoczek pamiętaj o możliwości alergii na lateks.

Każda z nas na swojej mlecznej drodze miała co najmniej jeden moment, w którym odgrażała się podaniem smoczka. Niektóre z nas nawet go kupiły dla samej przyjemności posiadania i świadomości, że „jakby co…”. Godzinne piersiowe maratony mogą wykończyć każdego. Jednak jest sporo dzieci, które nigdy nie widziały smoczka na oczy. Da się karmić piersią nie używając substytutu i da się normalnie funkcjonować nie wprowadzając dziecku zamienników. Po prostu warto pamiętać, że wszystko mija i że to pierś jest pierwszym, i najlepszym, smoczkiem.

Foto

Avatar photo

Autor/ka: Magda Karpienia

Mama trójki dzieci, pierwsza w Polsce Liderka międzynarodowej organizacji non-profit La Leche Leauge, światowego autorytetu w dziedzinie karmienia piersią, w której przez 5 lat aktywnie pomagała mamom.

30 odpowiedzi na “Smoczek jest zamiennikiem piersi, nie odwrotnie”

Bardzo mi się podoba ten artykuł. Fakty w nim zawarte są niepopularne, ale autorka trafia w samo sedno. Dziękuję :) My mamy za sobą maratony ssania i tych chwil w pierwszych miesiącach życia mojego synka nie zamieniłabym na żadne inne :)

A można jakieś linki do tych badań, żeby pokazać osobom, ktore uważają, ze wychowanie bez smoczka to zło…takie badania to swietny argument

Moje dziecko nigdy nie chciało ani smoczka, ani butelki. Taki typ. Powiem szczerze, że w moim otoczeniu akurat nie ma dzieci „smokowanych” i dla mnie dziecko ze smoczkiem to zawsze zaskoczenie :)

To ja dorzucę coś z innej beczki skoro smoczek został tak „zjechany ” w tym artykule”. Neurologopedzi i fizjoterapeuci są zgodni, że smoczek ułatwia nauczenie ssania z piersi w przypadku większości wcześniaków. Dzieci te są przecież tak słabe, ssanie z piersi to dla nich nie lada wyczyn, na początku wręcz niemożliwy. A przecież dziecko jeść musi i w tej nauce jedzenia musi być progres , bo i naczej dziecko do domu nie wyjdzie. Na wielu oddziałąch intensywnej terapii noworodkowej , nie tylko w Polsce ale na całym świecie używa się z powodzeniem smoczków zarówno przy jedzeniu jak i między karmieniami, aby wcześniaki trenowały ssanie. Nikt mi nie wmówi że smoczki to takie straszne zło. U wielu znajomych obserwowałam jak maluch karmiony piersią do 2 roku życia albo i dłużej ciumka smoka w międzyczasie, a u dziecka prawidłowo ssącego smoczek nie zaburza odruchu ssania, w kwestii alergenności lateksu … hmm zdaje się, że są też smoczki silikonowe, a może one też są alergenne? Autorka powołuje się na jakieś badania, co jest dziś bardzo popularnym zabiegiem, aby uwiarygodnić swoje teorie, a może jakieś linki , odnośniki, chętnie poczytam co to za badania. Smoczek może to może tamto… próchnica, wady zgryzu, grzybica, wady wymowy, może ale nie musi, pytanie jak Pani udowodni że wada wymowy jest spowodowana używaniem smoczka a nie innymi czynnikami?

Jeśli dziecko roczne zaczynające mówić-mówi ze smoczkiem w buzi, to nie ma szansy na pionizację języka – więc język na płasko mówi: tata, lala, ta, nie nono itd. a gdy smoczek wypada z buzi, to język pozostaje płasko, wysuwa się między zęby i wada wymowy gotowa.
Mnóstwo mam takich dzieci w terapii. Można z niej wyjść :) a i ja mam pracę :P

Moja córka smoka nie chce.. czasem possie chwile ale wypluwa.. Miałam na początku tak, że dziecko no stop chciało byc przy piersi nie myslałam o smoku żeby ją oszukiwać martwiłam się tylko tym, że dziecko jest głodne a ja nic zrobić nie mogłam w domu :/ kupiłam też smoka aa na wszelki wypadek- silikownowy ale nie zdał egzaminu z kauczukowym jest trochę lepiej ale np jak usypiam ja w dzien to wkladam na chwile podtrzymując go zmyka oczy i wypluwa… latatorka w szpitalu sama powiedziała koleżance po cichu zeby dać smoka – bo dziecko piers trzymało nie ssało a jak tylko odłozyła dziecko to był płacz a wiadomo jak jest na początku bolące brodawki stres, nerwy, depresja – z resztą.. jak nie smok to będzie ssanie kciuka takie mam zdanie… Moja córcia właśnie tak ma smoka nie chce ale za to ręce i kciuk są najlepsze! z tym że wkładając palce dławi się i muszę jej wyjmować i wtedy czasem też jest płać… z resztą smok uchrania przed smiercią łózeeczkową czytałam o tym ostanio.

Moje dziecko nie zna smoczka i nigdy nie ssało kciuka, a ma prawie dwa lata. Karmiłam piersią przez 13 miesięcy. Mam za sobą „maratony piersiowe”, które jakoś przeżyłam (karmienia nawet co pół godziny do 6 miesięcy), bo uważam, że nie chodzi tylko o odruch ssania, ale też zaspokojenie potrzeby bliskości.

ja rozumiem maratony – bo jesli dziecko ssie to co innego – sama to
przechodzilam… ale jeśli pierś służy dziecku do zasypiania to to już
nie jest dobre…. moje dziecko ma teraz pół roku smoka jakbym jej dała
to possie ale jej nie daję – słuzy nam tylko do spania… dziecko
zasypia wypluwa i my zabieramy go… Moze Twoje dziecko nie ssało palca
ale znam dziecko, które jadlo mleczko z piersi do 2 lat, smoka nie
chciało i ssało palca… teraz majac trzy ciagle mu sie zdarza wlozyc
palca do buzi.. Dziecko było otoczone opieką i czułością…dodatkowo w szpitalach zalecają ssanie smoka jeśli dziecko nie potrafi ssac…

Karmienie piersią oczywiście nieprzecenione i tu wszystko w artykule się zgadza, całym sercem się pod tym podpisuje, ale, że smoczek samo zło, to już dla mnie przesadne dorabianie ideologii, które ostatnio stało się modne. Nie przesadzajmy, kto zamiast jeść daję dziecku smoczek?! Poza tym natura tak mądrze wszystko wymyśliła, że dziecko głodne chcące być blisko mamy nie uspokoi się tylko dlatego, że ktoś da mu smoczek!!! O rety!! Pierwsze dzieciątko karmiłam piersią długo i drugie karmię też i smoczka używam też i nie widzę w tym nic złego! Nie można tak generalizować i wpędzać mamy w jakieś poczucie winy, wszystko tylko ze zdrowym rozsądkiem i intuicyjnie. Wierzę, że świadome mamy dzięki swojej intuicji dają dziecku wszystko co najlepsze. Myślę, że autorka miała na myśli naprawdę skrajne sytuacje, kiedy smoczka się nadużywa, ale nie przesadzałabym ze stwierdzeniem, że smoczek to samo zło. Zgadzam się, że w pierwszych tygodniach miesiącach nie należy dawać dziecku smoczka, irytuje mnie jak kilkulatki ciągają smoka, bo rodzice chcą uciszyć dziecko czy niemowlę, ale jak daję swojemu dziecku smoczka bo leży przy cycku i ciamka i ciamka aż piersi bolą a oczy zamknięte to nie widzę w tym nic złego i tak w dalszym ciągu śpi nocą obok mnie i tak nadal się przytulamy, więc nie prawdą jest, że czas kiedy spędza ze smoczkiem to czas kiedy powinien spędzić przy piersi. Ja w tym czasie słodko mogę też przytulić się do męża :) Ponadto jak mama w ogrodzie a dzidziuś w domku tatusiowi się obudził i krzyczy ,, do cycka” to smoczek jest dobrodziejstwem dla taty i dla dziecka, bo da choć minutę spokoju dziecku i tacie minutę więcej by zdążył zawołać mamusię z oczekiwanym cycusiem! O czym tu w ogóle pisać Dziecko to bardzo mądra ISTOTA żywa i nie da się zapchać smoczkiem, jak będzie potrzebowało jeść, przytulić się do mamy, pobyć w ramionach rodziców, to żaden smoczek jego potrzeby nie stłamsi będzie płaczem sygnalizować, a rodzice kochający i szanujący swoje dziecko na pewno będzie to dostrzegać.Nie ma takiej opcji żeby smoczek jako zamiennik mógł funkcjonować,( nie doceniacie mądrości dziecka !:) ale jako rzecz wspomagająca tak i nie ma w tym w mojej ocenie nic złego. Smoczek przy niemowlakach owszem, ale przy bardziej samodzielnych większych dzieciach u mnie odpada. Smoczka nie można nadużywać, super jak dziecko w ogóle nie widziało smoczka, ale nie dzieje się krzywda kiedy jednak widuje. Wszystko ze zdrowym rozsądkiem w ogromie miłości i szacunku jaki się ma do małej Istoty!

Ale się Pani tłumaczy… Jakby podświadomie czuła, że jednak smoczek to marny wymysł ludzkości :-)

Moje dziecko poznało smoczek na sekundkę (bo też na początku miałam chwile słabości i naiwnie
wierzyłam, że smoczek ukoi nasze rodzinne życie) i, całe szczęście, odrzuciło tuż przy pierwszym zetknięciu… Moim zdaniem to jest dowód na mądrość dzieci- że nie dadzą sobie buzi zapchać lateksowym przedmiotem..

Smoczkiem „zamyka się dziób”, brzydko mówiąc. Proste rozwiązanie, wygodne dla rodzica, ale jakie dla dziecka? …Dziecko mniej mówi, nie rozwija aparatu mowy. Ma po prostu mniej możliwości rozwoju.

Smoczek wkłada się często wtedy, gdy dziecko płacze, a my nie wiemy jak mu pomóc. Więc hop,
„smoka w dziób” i upragniona cisza nastała, dziecko ciumka pociesznie..Ale niedopowiedzenia, niewysłuchane potrzeby oraz powód płaczu zmiecione pod dywam, schowane i stłumione. Super. Wszystko wyjdzie, miłe panie,
w przyszłych latach..

Co do ciumkania po karmieniu-hm.. Moje dziecko smacznie je, po czym kończy i zaczyna rozkosznie ciumkać/ssać pierś, daję mu parę minutek żeby się pocieszyło, a wiadomo, że mam
milion rzeczy do zrobienia, więc delikatnie wyjmuję pierś, uprzedzając maluszka
o tym werbalnie (tak, z niemowlęciem się rozmawia!), po czym ono oczywiście
zakwili, bo mama zabrała ciumka, po czym mówię, że je przytulę i
to właśnie robię-przytulam w ramionach, dziecko po chwili kontynuuje
drzemkę/sen, wtulone, przestaje ciumkać (i w tym miejscu nie nie, nie daję
smoka-wroga naszej rodziny:) Dziecię śpi, po czym po chwili ląduje w
wózeczku/łóżeczku i śpi 1,5h zadowolone. Budzi się..i na nowo może ciumkać –
prawdziwą, ciepłą pierś. Zero smoczków, zero kompromisów. Da sie? Da się :-)

PS. Dziecko nie musi ssać cały dzień – ani na spacerze, ani na zakupach, ani w domu non stop.
Regularne karmienie na żądanie plus trochę pociumkania po jedzeniu plus dużo
przytulania, kołysania, reagowanie na potrzeby, pozwalanie na branie do ust
zabawek, gryzaczków, przedmiotów, palców (tak, dziecko ma prawo eksplorować
swoje palce!) wystarczy. Bez smoka żyje się wspaniale :-)

Pozdrowienia dla rodziców dbających o dobro dziecka a nie tylko o swoje.

Ojoj chyba dała się Pani ponieść fantazji jakobym usprawiedliwiała siebie podświadomie.Super, że Pani dzieciątko nie widuje smoczka, moje widuje i nie mam z tym żadnego problemu. Urabianie i idealizowanie tego typu kwestii jest dla mnie sprawą śmieszną. Modne wyreżyserowane wychowanie, jak mówić jak nie mówić do dziecka, jak słuchać, jak karmić, co dobre co złe… o rety co człek to i pogląd inny, jako mamie i pedagogowi ręce czasem opadają. Trzeba być nam autentycznym, bez ciśnienia. Trzymajta się ludziska ciepło ale zdrowego rozsądku!

Kilka razy próbowałam wcisnąć mojej córci smoczka ale na szczęście okazała się mądrzejsza ode mnie ;-) W pełni się zgadzam z Twoim zdaniem, oby naturalność stała się modna dla dobra dzieci :-)

podpisuję się obiema rękami :) wpaja się ludziskom standardowy obraz dziecięcia ze smokiem w buzi, stąd byłam święcie przekonana, że tak ma być i już, na szczęście dziecko było mądrzejsze i wypluwało to badziewie. Smok jest szpecący. Takie ładne buzie dziecięce a zapchane smokiem, ani to biedne dziecko się nie uśmiechnie, ani nic nie powie. A przecież to smok-uspokajacz, więc po co na chama wpychać dziecku, żeby ssało to cały dzień? Potem się dziwią, że 2latek nie chce odzwyczaić się od smoka. I często widzę takie dzieci, czy jadą sobie w wózku (spokojne, nie wiem czy zadowolone, bo sie nie mogą uśmiechać) czy też już biegają na placu zabaw z tymi wstrętnymi smokami w buzi… i dziecko sobie to wypluwa – no bo pewnie nie chce- ale nie rodzic na chama wylizuje i dawaj z powrotem do buzi pakuje, bo tak trzeba, bo wie lepiej od dziecka, że dziecko chce ssać i już. Albo boją się, że dziecko będzie płakało w miejscu publicznym i zwrócą na siebie uwagę jako źli rodzice…? nie wiem… no jaki jest powód upychania tych smoków na siłę?
Dziecko lubi też ssać kciuka, ja to zwalczałam od samego początku i dość szybko dziecko zaprzestało takich praktyk :D dziecko jest w stanie dużo zapomnieć do ok.roku,potem złe przyzwyczajenia zostają i ciężko starszego przekonać, stąd duze dzieci (często już szkolne!!) ssące smoka, butlę z kaszką czy też kciuka czy też z innej beczki dzieci nieprzyzwyczajone do korzystania z nocnika przed upływem roku mają potem opory z niego korzystać….

A gdzie tu stwierdzenie, że smoczek to samo zło? Autorka przedstawiła możliwe zagrożenia związane z używaniem smoczka, napisała też, że nie zawsze negatywne skutki występują.

Ja jedynie dodam, ze czesto dzieci, ktore nie dostaja smoczkow, majac naturalny oddruch ssania, zaczynaja ssac kciuk. Czesto widze dzieci nawet (6-letnie!!!) ssajace kciuki…Oduczyc smoczka mozna stosunkowo prosto, natomiast z kciukiem to juz zupelnie inna historia…Trojka moich dzieci miala smoczki, ssala/ssie piers z powodzeniem i draznia mnie artykuly traktujace smoczki jako jakies zlo…Umiar we wszystkim, uwazam.

mój malec miał odruch ssania kciuka gdzieś w drugim miesiącu, konsekwentnie zabierałam mu palec z buzi i nie weszło mu to w nawyk. trzeba dziecko pilnować od początku, jesli nabiera złych nawyków.

też uważam, że przesadzony, tendencyjny artykuł. nie jestem ogromną zwolenniczką smoków. moje pierwsze dziecko nie używało smoka, nie miało kolek, przesypiało spokojnie noce ale drugie miało większą potrzebę ssania od samego urodzenia. cały pobyt w szpitalu przyklejone było do piersi, to samo po powrocie do domu. w nocy spało cały czas przy piersi, nie mogłam się ruszać. dałam smoczek. jak chce jeść to ssie pierś, jak chce sobie tylko pociumkać i to mu wystarcza, to daje mu smoka.

Racja, że się da bez smoczka. Mnie się udało bez smoczka wykarmić bliźnięta, ale prawdę powiedziawszy, klęłam na czym świat stoi, że moje dzieci smoczka nie chcą. Karmienie dubeltowe miało w sobie dużo uroku, ale też było niezmiernie wyczerpujące. Do tej pory moje piersi są traktowane jak maskotki i przytulanki (dzieci mają 3 lata i już nie ssą piersi od roku), dzieciaki potrafiły wisieć na mnie bez przerwy, maratony nocne, kiedy to co chwilę odwracałam się to do jednego, to do drugiego dziecka, sprawiły, że karmienia miałam naprawdę serdecznie dość. Mimo wielkiego zachwytu nad naturalnym karmieniem, wspólnym spaniem, chustowaniem itp. marzyłam o tym, żeby zatkać dzieciom buzie smokiem i się po prostu odrobinę wyspać. Moje dzieci jednak nie chciały o tym słyszeć, odrzuciły smoczki zdecydowanie i bezdyskusyjnie. Myślę, że smoczek może czasem uratować matkę od wypalenia i nie potępiałabym go tak w całkiem.

Będąc w ciąży założyłam, że moja córeczka nie będzie używać smoczka. Przecież będę ją tak mocno kochała i dbała o nią, że będzie to po prostu zbyteczne. Gdyby nie smoczek, który otrzymaliśmy z materiałami ze szkoły rodzenia na pewno byśmy go sami nie kupili. Rzeczywistość okazała się inna… Śmieszka pokochała smoczek, a ja w końcu się z tym pogodziłam. Choć przez pierwsze trzy miesiące tłumaczyłam się każdej osobie, która nas odwiedziła, że ona już prawie tego smoczka nie używa. Dziś Śmieszka ma 10 miesięcy smoczek nadal używamy do zasypiania, ale bardzo dbamy o to, aby było go jak najmniej. Dlatego zanim po niego sięgam trzy razy się zastanawiam, czy Malutka na pewno chce ssać, czy po prostu potrzebuje mojego zainteresowania. Są jednak takie sytuacje, kiedy to ja go potrzebuję, bo np. nie mogę przerwać jakiejś pracy i wtedy smoczek, który na dwie minuty zajmuje Śmieszkę jest cudownym rozwiązaniem. Choć używamy smoczka nie czuję się przez autorkę „zjechana”, jak to określiła jedna z mam, wręcz przeciwnie cieszę się, że poznałam szerszy ogląd na tę sprawę.

Osobiście nie planowałam dawać dziecku smoczka. Ani ja ani mój mąż podobno nie mieliśmy smoków w dzieciństwie. Kupiłam jednak w razie czego przed porodem kauczukowy. Moje dziecko ma prawie rok i tylko kilka razy w pierwszym miesiącu użyliśmy podczas usypiania. Karmię piersią. Bardzo szybko wypluł smoka i już nigdy więcej nie użyliśmy.
Matki wpychają dzieciom smoki by się zapchały i dały im święty spokój. Nie ma potrzeby by dziecko chodziło zaklejone smokiem jeśli ma wsparcie emocjonalne i zapewnione poczucie bezpieczeństwa oraz je cycka. Można dać jako uspokajacz ale to jedyna funkcja smoka. Znam trzyletnie dzieci, które cały czas chodzą zaklejone i tylko tak się uspokajają, na dodatek ledwo mówią bo niby kiedy miały się nauczyć… Znam wiele dzieci, które nie są zaklejane smokami i doskonale funkcjonują a ich aparat mowy jest rozwinięty.

Moja córeczka nie chciała smoka, nie ssie też kciuka a i butelce mówi NIE … dzięki temu świetnie sobie radzi jedząc łyżeczką i coraz lepiej wychodzi jej gryzienie nierozdrobnionego pokarmu :)

Ja w chwili zwątpienia usiłowałam mojemu synkowi dać smoczek – nie zaakceptował go i teraz się z tego cieszę, choć miałam wtedy kryzysowy moment, bo chciał pierś co pół godziny. Kciuka nie ssie. Karmię go z powodzeniem piersią, ma 16 miesięcy.

Drogie mamy, które podają smoczka swoim dzieciom:
czy wiecie, że podajecie do jego buzi przedmiot, który zawiera jednoczesnie:
– BPA (rakotworczy bisfenol) – czasem – na szczescie – niektore smoczki „nie zawieraja toksycznego BPA”
– PVC – polichlorek winylu
– ftalaty (rakotworcze)
– nitrozaminy (rakotwórcze)
A wszystko to do znalezienia nawet w tych slynnych 'bezpiecznych’ silikonowych smoczkach.
Tak, tak, wasze nowonarodzone dzieci od malego polykaja ze slina taka chemie, ssa calymi dniami lub godzinami, a wy nie zastanawiacie sie nawet nad tym aspektem, co one tak naprawde maja w buzi..
Prawda boli, wiec czesc z was bedzie ja wypierac I zaraz mnie pewnie zakrzyczycie, ze w to nie wierzycie, ale poczytajcie nieco w internecine… Tylko nie na stronie producentow smoczkow, bo oni raczej nie przyznaja sie z czego powstaje tworzywo na smoczki.. ;-) Polecych poczytanie co nieco o tych moich wylistowanych substancjach, ich dzialaniu I toksycznosci…
Nie ma bezpiecznych smoczkow, najbezpieczniejsza zawsze bedzie tylko I wylacznie piers mamy :)

Ja nie mialam watpliwosci, a dodatkowo, moja przyjaciolka, zapytana czy dawala smoczka swoim dzieciom I czy da sie dzieci wychowac bez, powiedziala wzburzona: „No co ty, zadnego plastikowego gów.. nie dawalamI nie mam zamiaru”…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.