Kategorie
Artykuł sponsorowany Rzeczy dla dzieci

Turkusowa Wieża – nowa, wolnościowa szkoła w Warszawie

Rozmowa z Mariuszem Truszkowskim – założycielem Zielonej Wieży – Demokratycznego Przedszkola i Żłobka Montessori, w którym dzieci są po prostu ludźmi, a dorośli zamiast uczyć i wychowywać, wspierają je w ich naturalnym rozwoju. We wrześniu rusza szkoła Turkusowa Wieża.

A więc otwieracie szkołę?

Tak, po prawie trzech latach funkcjonowania Zielonej Wieży w tym roku pierwszy rocznik dzieci opuści przedszkole. To naturalny moment, aby zaproponować kontynuację naszego przedsięwzięcia. Oczywiście, nie robimy tego tylko dla tych dzieci, które chodziły do Zielonej Wieży – zapraszamy też inne!

Czym Turkusowa Wieża będzie się różnić od innych szkół?

Skupieniem na potrzebach dzieci! (śmiech) A poważnie, tworzenie szkoły poprzedziliśmy kilkuletnim okresem wnikliwych badań, wizyt w najróżniejszych szkołach – tradycyjnych i alternatywnych – w Polsce i na świecie, rozmowami z praktykami pracującymi z dziećmi i młodzieżą i co najważniejsze – samymi dzieciakami. Chcieliśmy zebrać jak najwięcej materiału, przyjrzeć się zagadnieniu z różnych stron, żeby dowiedzieć się, jak zrobić szkołę, która faktycznie służy dzieciom.

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz w księgarni Natuli.pl

Co to znaczy, że służy dzieciom?

Dla nas znaczy to, że dzieci są wolne w swoich wyborach, robią to, co chcą, a jednocześnie kończąc szkołę, potrafią zatroszczyć się o samych siebie oraz świat wokół i same kreują własne szczęście.

I jak zamierzacie tego dokonać?

Poprzez głęboką relację między nami – dorosłymi – a dziećmi. Najważniejsza jest wg nas umiejętność nawiązania kontaktu na głębokim poziomie. Takiego, w którym dziecko zachowuje naturalne dla siebie dążenie do poznawania świata wokół, a jednocześnie w którym my dorośli możemy przedstawiać swoją perspektywę, np. tego, co może im się przydać w życiu.

Czyli to dorośli wiedzą lepiej, co jest dobre dla dziecka?

I tak, i nie. Oczywiście, że dorośli dysponują doświadczeniem, wiedzą, umiejętnościami, a nawet przewidywaniami, jak będzie wyglądał świat w przyszłości. Nie zapominajmy jednak, że każdy człowiek jest indywidualnością. Żaden dorosły nie jest w stanie w 100 proc. przewidzieć, co danemu dziecku się przyda w jego przyszłości. Nie tylko dlatego, że nie jest w butach tego dziecka – ale też nie może mieć pewności, czy jego prognozy są trafne. A jeśli nie wiemy na pewno, czego potrzebuje konkretne dziecko i co będzie przydatne w przyszłości, nie jesteśmy w stanie decydować, co jest dla kogoś najlepsze. Perspektywa dorosłego jest ważna, ale równie ważna jest też perspektywa dziecka.

Dlatego wszystkie aktywności w naszej szkole powstają na skrzyżowaniu dwóch rzeczy – tego, czego chcą dzieci, i tego, co mogą im zaproponować dorośli. Przy czym to dziecko decyduje, czy chce brać w czymś udział, czy nie. Dla nas dorosłych jest to informacja, co dzieci interesuje i co odpowiada na ich aktualne potrzeby i w oparciu o to modyfikujemy nasze propozycje. Dzieci również wnoszą swoje propozycje tego, czym chcą się zająć.

Nowa dyscyplina. Ciepłe, spokojne i pewne wychowanie od małego dziecka do nastolatka

Jak być przewodnikiem dziecka i odpowiedzialnie orientować je w tym chaotycznym świecie. 
Autor mówi: rodzice, nie warto wdawać się w negocjacje, ciągle prosić, stawiać tylu pytań. Mamy inne rozwiązania, znacznie skuteczniejsze i korzystniejsze dla naszych relacji z dziećmi. Stoi za nimi nowa dyscyplina. I wcale nie trzeba być przy tym surowym.

CHCESZ? KLIKNIJ!

Czyli co będą proponować dorośli?

Bardzo długo się nad tym zastanawialiśmy – jak pokazywać dzieciom rzeczy warte pokazania, jak mieć pewność, że niczego nie pominiemy, ale żeby robić to też spontanicznie i naturalnie. Bierzemy zatem pod uwagę różne źródła wiedzy o świecie: zaczynając od naszych własnych pasji i zainteresowań, przechodząc przez gotowe zbiory inspiracji, np. takie jak te zebrane przez Marię Montessori, a kończąc na tradycyjnej podstawie programowej. Tak – tej opublikowanej przez MEN. To wszystko są bardzo cenne źródła wiedzy. Na ich podstawie tworzymy coś, co nazywamy “mapami inspiracji”. Tak jak obszary geograficzne są przedstawiane na mapach, tak my odzwierciedlamy różne zagadnienia na naszych mapach inspiracji. Dzięki nim mamy pewność, że pokrywamy całość rzeczy wartych przybliżenia dzieciom, że to, co im proponujemy, jest kompletne, że nie pominiemy niczego wartościowego. Jednocześnie nie oczekujemy, że dziecko będzie chciało zgłębiać wszystkie nasze propozycje, tak jak nie oczekujemy, że dysponując mapą Krakowa, w istocie zwiedzimy każdą jego uliczkę.

A jak będzie zatem wyglądał dzień w waszej szkole?

To zależy od dziecka – to ono będzie zarządzać swoim dniem. Oczywiście – im dziecko starsze, tym może robić to bardziej samodzielnie. Im młodsze – tym więcej dostaje wsparcia od dorosłych. My, dorośli, będziemy codziennie proponować zajęcia o różnej tematyce. A także pomoce i materiały do pracy samodzielnej lub grupowej z innymi dziećmi, ale niekoniecznie wspólnie z dorosłymi. We wszystkich aktywnościach dzieci będą mogły brać udział zależnie od swoich zainteresowań. Będziemy wspierać je w określaniu, czym chcą się zajmować na danym etapie. Każde dziecko będzie miało przypisanego dorosłego, który będzie z nim w stałym, intensywnym kontakcie, będzie podążał za jego potrzebami, wspólnie z nim przyglądał się wybieranym aktywnościom i postępom w nauce…

Postępom w nauce? Czyli jak w tradycyjnej szkole?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, zastanówmy się, po co właściwie jest szkoła, po co zadajemy sobie trud, żeby tworzyć te miejsca, po co przeznaczamy na nie pieniądze z podatków i w jakim celu rodzice utrzymują dzieci przez dwadzieścia kilka lat ich życia, żeby mogły tam chodzić.

Według nas celem tworzenia szkół jest właśnie uczenie się. Inaczej mówiąc – wewnętrzny, naturalny rozwój młodego człowieka. Zwróćmy uwagę, że ten rozwój może być różnie rozumiany – to może być oczywiście nauka czytania, ale też rozwój ruchowy, eksploracja jakiejś wąskiej dziedziny wiedzy, która bardzo zainteresuje dziecko, czy rozwój umiejętności nawiązywania relacji międzyludzkich. Dla nas ważna jest perspektywa holistycznego rozwoju, nie tylko tego książkowego. I w ramach tak szeroko rozumianego rozwoju oczywiście, że chcemy wspólnie z dzieckiem śledzić jego postępy, wiedzieć, w jakim znajduje się miejscu, dokąd zmierza, co ma po drodze – po to, aby mu towarzyszyć i jak najlepiej wspierać go w tej wędrówce – po to tu jesteśmy.
Wracając do tego, jak będzie wyglądał dzień w szkole – będziemy zapraszać dzieci na regularne spotkania, podczas których będziemy się dzielić swoimi pomysłami, zamierzeniami, planami na dany dzień, tydzień czy dłuższy okres. Na koniec dnia czy tygodnia ponownie się spotkamy i wspólnie przyjrzymy się, jakie owoce przyniosły nasze działania. Nie chodzi nam o to, żeby oceniać, kto co zrobił, a czego nie, tylko aby wesprzeć dzieci w doświadczaniu swojej sprawczości i obserwacji rezultatów własnych działań. Umiejętność zarządzania sobą, budowania planu, realizowania go i osiągania celu wydaje nam się jedną z kluczowych w życiu.

A kim są osoby, które będą towarzyszyć dzieciom w szkole?

Są ludźmi o bardzo różnych zainteresowaniach. Szukając osób do zespołu, prowadziliśmy bardzo długi i staranny proces rekrutacji. Zależało nam, aby znaleźć takie, które rozumieją i podzielają filozofię naszej szkoły oraz posiadają wiedzę i umiejętności, żeby pracować z dziećmi według określonych założeń. I najważniejsze – sami pasjonują się poszczególnymi obszarami świata i tą pasją będą w autentyczny sposób dzielić się z dziećmi. Cały zespół jest skompletowany już od jesieni zeszłego roku. Przez ostatnie miesiące setki godzin spędziliśmy – a drugie tyle spędzimy do startu szkoły – na warsztatach, szkoleniach, spotkaniach – intensywnej pracy nad projektem szkoły.

To na koniec – kim będzie człowiek kończący waszą szkołę, czy określiliście jego profil?

Nie! To nie fabryka! Nie powiemy, jakie parametry ma produkt wychodzący z linii produkcyjnej. Pamiętajmy, ze mamy do czynienia z ludźmi, żywymi organizmami. Maria Montessori użyła metafory roślinki. Każde nasionko – przy udziale odpowiednich czynników zewnętrznych i pielęgnacji – kiełkuje, rośnie, rozwija się, osiąga dojrzałą postać. Przy czym każda roślina jest inna, nawet w obrębie tego samego gatunku. Dzieci – czyli ludzie – są jak te roślinki. To nie my określamy, jak ma wyglądać dojrzała roślinka, czyli tzw. absolwent naszej szkoły – to zależy od niego samego. My zapewniamy odpowiednie środowisko do wzrostu. Przyglądamy się, czy to, co dostaje, jest tym, czego potrzebuje. Upewniamy się, że robimy wszystko, co w naszej mocy, aby jak najlepiej służyć młodemu człowiekowi w procesie jego indywidualnego rozwoju, ale sam rozwój należy wyłącznie do niego samego – i jest czymś najbardziej naturalnym na świecie.

Mariusz Truszkowski – założyciel i dyrektor przedszkola i żłobka Zielona Wieża oraz szkoły Turkusowa Wieża – placówek inspirowanych podejściem demokratycznym i Montessori. Tata dwójki dzieci.

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.