Punktem wyjścia do zmiany żywienia jest typowa kuchnia polska, oparta na dużej ilości białka zwierzęcego, nabiale, białej mące, cukrze, produktach wysoko przetworzonych, które dla naszego organizmu są chorobotwórcze, zakwaszające, ciężkostrawne i pozbawiające nas energii życiowej.
Kuchnia makrobiotyczna opiera się w dużej mierze na kaszach, warzywach, owocach oraz ziarnach oraz niedużej ilości nabiału. Produkty są nisko przetworzone, pełnoziarniste, nierafinowane, ekologiczne, uwzględniające sezonowość i pochodzące z rodzimych, pobliskich upraw. Taka kuchnia jest lekkostrawna, a przy tym pożywna, wartościowa, energetyzująca i dla wielu osób wspierająca zdrowie.
W jaki sposób zmiana sposobu żywienia wpływa na różne obszary naszego życia
Po pierwsze, aby zmienić nawyk żywieniowy w rodzinie, trzeba wykazać się dużą odwagą i niezależnością, zakwestionować to co było przekazywane w dobrej wierze od pokoleń przez mamy, babki i prababki. Trzeba stawić czoła ulubionym kotletom schabowym, serom, gotowym produktom i podnoszącym nastrój słodyczom, a co za tym idzie, wykonać ogromnie trudną i mało wdzięczną pracę nad zmianą mentalności naszych najbliższych. Dla osoby wprowadzającej taką zmianę często oznacza to codzienny opór. Aby dokonał się postęp, osoba zdecydowana na zmianę musi się wykazać dużą uważnością i umiejętnością komunikacji. Konieczne jest odebranie niejednej lekcji pokory i wytrwałości.
Przeszukując Internet, czasopisma i książki w poszukiwaniu wiedzy na temat kuchni makrobiotycznej oraz nowych przepisów, które posmakują również naszej rodzinie, wcześniej czy później natrafimy na to co kryje się za kulisami, na mniej oczywiste wartości wiążące się z dietą makrobiotyczną. Okazuje się, że zmniejszając lub eliminując spożycie mięsa przestajemy wspierać wyniszczającą ziemię hodowlę zwierząt, a tym samym nie przykładamy ręki do pogłębiania zjawiska głodu na świecie.
Poszukując świeżych, ekologicznych produktów nawiązujemy nowe relacje, tworząc np. kooperatywy spożywcze, tym samym wspieramy rodzime rolnictwo z najbliższej okolicy. Kupujemy produkty, które pochodzą z gospodarstwa pana Kazia, czy pani Hanki, a nie z naświetlonej lodówki z marketu. Zauważamy trud innych ludzi wkładany w zaspokajanie naszych potrzeb, a tym samym wspieramy sprawiedliwy handel. Produkty przestają pochodzić ze straganów, marketów, czy hurtowni, pochodzą z ziemi – wyrabiamy więc w sobie wrażliwość na naturę i większe zrozumienie dla jej potrzeb.
Zajrzyjmy do naszych kuchni
Chcąc przygotować pełnowartościowy posiłek, musimy skupić się na tym co robimy, ponieważ tworzymy potrawy na nowo. Wymaga to naszego skupienia, wytrąca nas z nawykowego działania, dzięki czemu jesteśmy bardziej uważni, zaczynamy czytać etykietki, sprawdzać wartości odżywcze produktów. Zaczynamy dostrzegać zależność między tym co jemy, a tym jak się czujemy i myślimy.
Otwieramy się na większe współodczuwanie. Mamy w sobie więcej przyzwolenia na eksperymentowanie, twórcze działanie, uwalniamy się od stereotypów. A stąd już krok ku zakwestionowaniu tego co oczywiste, a nie zawsze nam służy. To ścieżka do samodzielnego myślenia, do przeciwstawiania się utartym schematom myślowym, narzuconym przez innych rolom.
Zmieniając jedną rzecz, nawyk żywieniowy, tak naprawdę dajemy początek zmianom we wszystkich obszarach naszego życia. Krok po kroku, na nowo, zaczynamy uczyć się żyć bardziej szczęśliwie, w bliższej relacji z sobą i otoczeniem. Dokonujemy przemiany, którą jest wkroczenie na ścieżkę rozwoju osobistego.
Zauważmy więc to, co służyć może zdrowiu naszej rodziny i bądźmy konsekwentni we wprowadzaniu tego w życie. Z perspektywy czasu okaże się, że dokonaliśmy cudów przemiany w życiu nie tylko swoim, ale i swoich najbliższych – i to nie tylko w sferze żywienia.
Foto: flikr.com/cogdog