Nas uczono wykonywać karmniki na zajęciach technicznych, dziś możemy je kupić w każdym sklepie zoologicznym. Designerskie kształty, soczyste kolory – ich wybór zawsze jest duży.
Warto jednak pomyśleć o tym, by właśnie teraz, kiedy nadchodzi zima, karmnik wykonać wspólnie z dziećmi. Korzyść z tego będzie wieloraka – my przypomnimy sobie stare dobre czasy, maluchom pokażemy, że każdy ma w sobie coś z inżyniera, do projektu wykorzystamy rzeczy już istniejące, a ptakom zapewnimy miejsce na pożywienie. Efekt – dzieło doskonałe…
Zanim jednak stworzymy całą linię produkcyjną domowych karmników, należy utrwalić sobie zasady obowiązujące w dokarmianiu ptaków. Wszystkim, małym i dużym budowniczym karmików, przypominamy:
- Dokarmiamy ptaki tylko zimą – kiedy znikną pierwsze śniegi, pomoc można ograniczyć, a latem o niej zapomnieć. Zbytnia ingerencja w środowisko skrzydlatych przyjaciół może im tylko zaszkodzić.
- Nie wszystkim, czego nie zjemy, należy ptaki karmić. Pokarm powinien być odpowiednio dobrany. Unikać należy podawania przesolonych resztek z obiadu, zjełczałej słoniny i spleśniałego czy mokrego chleba. Nieodpowiedni pokarm może zadziałać jak trucizna, dlatego najlepiej podawać ptakom ziarna, pokrojone jabłka, rodzynki albo pestki.
- I wreszcie punkt najbardziej twórczy, bo dotyczący budowy upcyklingowego karmnika – nie musi on ładnie wyglądać. Ważne, by był dla ptaków bezpieczny. Taki karmnik powinien mieć więc daszek – dzięki temu pokarm przez długi czas może pozostać suchy. Dobrze też mieć techniczną możliwość usuwania zepsutego pokarmu.
Kiedy już zapoznamy się z tymi zasadami i zbudujemy karmnik, bierzemy malucha za rękę i gotowe, upcyklingowe „domki” zawieszamy na gałęzi albo paliku – najlepiej w kilkumetrowej odległości od krzewów czy zarośli. Bezpieczne i najedzone ptaki na pewno docenią nawet najbrzydsze dzieło świata.
Foto