Kategorie
Dieta naturalna Rodzicielstwo Świadomość ekologiczna

„Weganizm jest prosty i można z nim żyć bez poczucia straty”. Rozmowa z Asją Michnicką

O drodze do weganizmu, ciąży, macierzyństwie i pisaniu książki z niemowlęciem u boku, rozmawiamy z Asją Michnicką – pedagożką, aktywistką i autorką książki „Mama na roślinach”.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z weganizmem?

Asja Michnicka: Moja droga ku bardziej świadomemu jedzeniu i ogólnie życiu, rozpoczęła się już w liceum, kiedy zaczęłam zadawać pytania: skąd bierze się jedzenie, które mamy na talerzu? Dlaczego niektóre zwierzęta traktujemy lepiejmieszkamy z nimi i są członkami naszych rodzin, a inne wykorzystujemy, zadajemy im cierpienie, i zabijamy. W tym okresie rozbudziło się moje zainteresowanie tematem bezmięsnej diety, ale przejście na wegetarianizm zajęło mi dłuższy czasm.in. dlatego, że nie potrafiłam do końca dobrze zbilansować swojej diety i robiłam podstawowe błędy. Na weganizm przeszłam kilka lat temu i to było już dość proste, bo ja nigdy nie jadłam dużo nabiału.

Zainteresowałam się też tym, jak w realny sposób pomagać zwierzętom (trochę działałam, w miarę moich możliwości czasowych, w organizacjach prozwierzęcych), ale okazało się, że najlepiej się czuję, pokazując swoją postawą, że weganizm jest prosty i można tak żyć w zgodzie z jego zasadami, nie mając poczucia, że z czegoś się rezygnuje.

Wiele osób obawia się rezygnacji z mięsa, nawet nie z powodu ewentualnych niedoborów, ile z przekonania, że dieta bezmięsna wymaga z jednej strony wielu wyrzeczeń, z drugiej sporo kunsztu kulinarnego oraz kombinowaniażeby potrawy były nie tylko dobrze zbilansowane, ale także smaczne i wyraziste.

Na pewno łatwiej jest, gdy ogólnie odżywiamy się zdrowo i nasza dieta jest dobrze zbilansowana, różnorodna,  i kolorowatakże wtedy, gdy jemy mięso, nabiał czy jaja. W takiej sytuacji rezygnacja z produktów odzwierzęcych nie powinna być trudna, bo w naszym jadłospisie na co dzień są strączki, warzywa, owoce, kasze, produkty pełnoziarniste, orzechy, i pestki. Przecież w tradycyjnej, dobrze zbilansowanej diecie, również nie powinno się jeść mięsa codziennie, na każdy posiłek.

Inna sprawa to smak. Faktycznie mam czasem trudność z dobrym doprawieniem, ale to też może wynikać stąd, że nadal w polskiej kuchni używamy głównie soli, pieprzu, ewentualnie bazylii czy czerwonej papryki. Tymczasem bogactwo przypraw jest ogromne, można też posiłkować się gotowymi mieszankamilepiej wybierać te ekologiczne, w których podstawą nie będzie sól.

[reklama id=”74147″]

Miałaś jakieś szczególne zachcianki kulinarne w czasie ciąży?

Miałam dobry apetyt, nie dokuczały mi dolegliwości, takie jak nudności czy wymioty, które są dość częste w pierwszym trymestrze. Bardzo smakowały mi świeże owoce i warzywatrafiłam na idealny czas, bo rodziłam we wrześniu, więc całą wiosnę i lato spędziłam na lokalnym bazarku. Gdy miałam ochotę na coś słodkiego, starałam się piec coś potrawy z dodatkiem roślin strączkowych, żeby przemycić je w każdym posiłku. To ważne, bo takie warzywa są cennym źródłem białka i żelaza. Więc często u nas gościło brownie z fasoli czy tofurnik na zimno z owocami.

Czy Twoim zdaniem dieta roślinna może pomóc uporać się z ciążowymi dolegliwościami?

Myślę, że ogólnie dobrze zbilansowana dieta może wpłynąć na nasze samopoczucie w czasie ciążygdy odżywiamy się prawidłowo, nasz organizm pracuje lepiej, mamy siłę do działania, poczucie, że dziecku niczego nie brakuje.

Podoba mi się, że Twoja książka nie jest tylko zbiorem przepisów, ale przewodnikiem dla przyszłych mam. W praktyczny sposób pokazujesz m.in. jak można obejść szpitalne jedzenie, czy jak przygotować się do połogu. To ważne, bo często osoby niejedzące mięsa lub będące na różnych dietach, muszą się mocno nagimnastykować, gdy chcą zjeść posiłek poza domem.

Szalenie ważna jest dla mnie ta pierwsza część książkiteoretyczna. Chciałam napisać, o wszystkim tym, co mnie zastanawiało w czasie ciąży i odpowiedzieć na pytania, na które ja szukałam odpowiedzi. Kwestia dobrego zbilansowania diety podczas ciąży i karmienia dziecka piersią to jednoprzyszła mama znajdzie tu dużo przydatnych informacji z zakresu żywienia, przy pisaniu których pomagała mi dietetyczka. Drugie zagadnienie to świadome przygotowanie się do ciąży, porodu, połogu  i karmienia piersią. Wiem, że w tym obszarze nadal jest wiele niedopowiedzeń, powielania nieaktualnej wiedzy, są też tematy tabu.

Chciałabym, aby każda kobieta, która sięgnie po Mamę na roślinach wiedziała, że na każdą trudność jest rozwiązanie, a ciąża, poród i mleczna droga mogą być piękne i dawać spełnienie. Wsparcie bliskich, wiedza o fizjologii i tym, co naturalne, a co powinno niepokoić, ale też takie minimalistyczne i ekologiczne podejście na przykład do wyprawki dla dziecka i dla mamyo tym wszystkim starałam się napisać w prostych słowach.  

Osobną kwestią jest, jak wspomniałaś, szpitalne jedzenie. Jeśli decydujemy się (lub nie mamy innego wyjścia) na poród w szpitalu, naprawdę warto zaopatrzyć się w produkty, które będą sycące, pożywne i smaczne. Wiem, że w szpitalach wiele się zmienia i obecnie w niektórych można poprosić o dietę wegetariańską czy wegańską, ale w większości niestety nie wygląda to zbyt optymistycznie. Poza tym, nadal znajdą się osoby, które powielają szkodliwy mit o diecie mamy karmiącej.

Twój synek niedawno rozpoczął przygodę ze stałymi pokarmami. Jakie produkty, potrawy i przyprawy sprawdziły się w Waszym domu w czasie pierwszych posiłków?

U nas w domu od początku rozszerzania diety zdecydowaliśmy się na metodę BLW, która jest nam bardzo bliska, więc Kazik dość szybko zaczął jeść dokładnie to samo, co my. Te pierwsze posiłki, wiadomo, były dość monotonne: pojedyncze owoce, warzywa, kasze, strączki. Lubię mu towarzyszyć i obserwować, co mu smakuje, czy lubimy podobne potrawy, jak ewoluują jego upodobania. W zeszłe lato Kazik lubił szparagi, teraz  mniej za nimi przepada. Rok temu nie jadł bananów, a dzisiaj je uwielbia. To się bardzo szybko zmienia, ja tylko za tym podążam i cieszę się ze wspólnego czasu.

Absolutna podstawa Waszego rodzinnego jadłospisu to?

Warzywa i strączki! To jest taka podstawa, ale codziennie oczywiście jemy też owoce, orzechy, pestki i nasiona, produkty pełnoziarniste. Kazik i mój partner jedzą też nabiał i jaja. Staramy się odżywiać różnorodnie, dlatego chyba nie ma jednego produktu, który jest u nas na stole codziennie, choć ja na przykład uwielbiam hummus i inne dania przygotowane z cieciorki, więc ciecierzyca rzeczywiście jest u nas często.

Skąd czerpiesz kulinarne inspiracje?

Przede wszystkim z tego, co sezonowe i lokalne. Idę do sklepu albo na bazarek, patrzę co jest ładnego, wybieram, przychodzę do domu i gotuję. Czasem zaglądam też na blogi, ale nie jakieś konkretne, raczej szukam pomysłów na ciekawe dania, o których nie pomyślałam, a można je zrobić z mąki, soczewicy czy kaszy jaglanej. Często smaczniejsze przepisy wegańskie są na blogach osób, które wcale nie jedzą wegańsko, więc staram się nie zamykać tylko w tym środowisku i szukam inspiracji wszędzie.

Lubię też weganizować tradycyjne przepisyte które znamy z dzieciństwa czy z czasów, gdy jedliśmy mięso oraz nabiał, a teraz za nimi tęsknimy. Przygotowuję czasem wegański majonez czy sery z nerkowców. Takie urozmaicenie diety bardzo się u nas sprawdza.

Książkę napisałaś z niemowlęciem przy piersi. Czy masz jakieś wskazówki dla innych mam, które chcą pogodzić macierzyństwo z własną działalnością?

Tak, zaczęłam pisać, gdy Kazek miał trzy miesiącebył więc bardzo małym niemowlakiem, który potrzebował mnie jeszcze przez długi czas na wyłączność. To było dość wymagające: układanie sobie tego wszystkiego w głowie, szkice, pisanie. Na szczęście etap przygotowywania przepisów przypadł na czas po rozszerzaniu diety, więc przy okazji mój syn testował większość dań.

Jakoś udało mi się wszystko pogodzić przy wsparciu bliskich i przyjaciół. Nie chcę natomiast, żeby moja historia miała wydźwięk, że: koniecznie powinnyśmy coś robić na macierzyńskim, a nie tylko siedzieć z dzieckiem. Nie! Ten czas jest dla nas i dziecka,  naszych rodzin, budowania relacji i poznawania się nawzajem. Mamy pełne prawo “siedzieć” z niemowlakiem, ile potrzebujemy i spełniać się w ten sposóbbyć szczęśliwe i nie myśleć o tym, że coś jest z nami nie tak, jeśli właśnie nie otwieramy własnego biznesu. Jeżeli jednak czegoś nam brakuje i nas nosija jestem na przykład taką osobą, która nieustannie musi coś robić (przez lata byłam aktywistką)to na pewno przyda się duże wsparcie, chociażby ze strony partnera. I poczucie, że nic nie musimy, tylko chcemy!

Książkę „Mama na roślinach” kupisz w naszej Księgarni Natuli

Avatar photo

Autor/ka: Ewa Krogulska

Psycholog, doula i promotorka karmienia piersią. Współautorka książki „Jak zrozumieć małe dziecko”. Prowadzi zajęcia profilaktyczne dla dzieci i młodzieży oraz wykłady, warsztaty i konsultacje dla rodziców.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.