Kategorie
Książki dla rodziców Macierzyństwo i ojcostwo Rodzicielstwo

Złość jest dobra. Fragment książki „Być razem” Jespera Juula

,,Chcielibyśmy przeżywać mniej konfliktów – mówią prawie wszyscy rodzice, z którymi prowadzę rozmowy. − Mniej konfliktów z dziećmi i mniej konfliktów z partnerem’’. Niektórzy próbują konfliktów unikać, ale wtedy często powracają ze zdwojoną siłą.

W rodzinie z dwojgiem dzieci – kiedy mamy czworo ludzi żyjących pod jednym dachem – może występować około czterdziestu konfliktów dziennie. Cudownie, jeśli jest ich mniej, ale zasadniczo musi ich być tyle, ponieważ stale ścierają się ze sobą rozmaite potrzeby i życzenia. Członkowie jednej rodziny to przecież ludzie, którzy różnią się na wiele sposobów: nie tylko dzieci potrzebują czegoś innego niż dorośli, ale także matka i ojciec mają różne potrzeby.

Uznanie i akceptacja tego faktu to już duży postęp. Wcześniej było tak, że jeśli dziecko wyrażało jakieś pragnienie, to rodzic mówił: ,,Tak, tak, mały… Jak skończysz osiemnaście lat, to będziesz sobie mógł chcieć i decydować’’.  Dzisiaj rodzina stała się areną, na której wszyscy mogą otwarcie powiedzieć, czego chcą, czego potrzebują, jakie mają marzenia i tak dalej.

Uwaga! Reklama do czytania

Uwaga! Złość

Jak się złościć nie krzywdząc?!
Niezwykła książka o złości, akceptacji i trudnych momentach.

Odwiedź księgarnię Natuli.pl

To bywa trudne, szczególnie dla kobiet, które od zawsze zachęcano, żeby poświęcały swoje potrzeby na rzecz rodziny i myślały najpierw o innych, a potem o sobie. I jeszcze dzisiaj czują się one odpowiedzialne za wszystko, co dzieje się w rodzinie, a przez to są przeciążone i zapominają o swoich potrzebach. Wtedy chętnie robią wyrzuty swoim partnerom albo dzieciom, mówiąc: ,,Tego lub tamtego można przecież oczekiwać od każdego!’’. Jednak zarzuty i nierealistyczne oczekiwania nie spełniają swojego właściwego celu, jakim jest otrzymanie tego, czego się potrzebuje. Zamiast tego powodują tylko kłótnie i złą atmosferę w rodzinie i w związku. Lepiej więc otwarcie wyrażać to, o co chodzi: ,,Proszę, posprzątaj stół’’ albo ,,Proszę, zaprowadź dzieci do łóżek, potrzebuję teraz pół godziny dla siebie’’. Zapewne nie wszystkie prośby zostaną automatycznie spełnione i czasem trzeba także przyjąć NIE z drugiej strony.

To my sami jesteśmy odpowiedzialni za nasze oczekiwania

Jeśli jednak zamkniemy się w swoich oczekiwaniach wobec partnera czy dzieci, to przestaniemy ich widzieć jako realnych ludzi. Będziemy mieli przed sobą tylko pewien wyobrażony obiekt złożony z naszych życzeń. I wtedy w sposób nieunikniony przyjdzie rozczarowanie, ponieważ rzeczywistość rzadko dorównuje naszym wyobrażeniom. Każdy jest po prostu taki, jaki jest, a nie taki, jaki chcielibyśmy, żeby był. Natomiast gdy oczekiwania nie zostają spełnione, to chętnie zrzuca się winę na drugą stronę: ,,Zawsze wszystko zostawiasz na mojej głowie!’’. A jednak trzeba wiedzieć, że to my sami jesteśmy odpowiedzialni za nasze oczekiwania, a nie nasz partner, partnerka czy dziecko. To ja odpowiadam za to, że oczekuję od żony, żeby zrobiła to czy tamto. I dlatego zamiast liczyć na jej domyślność, muszę głośno powiedzieć: ,,Oczekuję, że to zrobisz’’. A ona może odpowiedzieć: ,,Tak, chcę to zrobić’’ albo ,,Nie, nie mam zamiaru’’. I wtedy wszystko staje się jasne.

Uwaga! Reklama do czytania

Połóg. Pierwszy rok życia rodzica

Oto długo wyczekiwany holistyczny przewodnik po połogu. Autorka z czułością i empatią przeprowadza czytelników przez szereg zagadnień związanych z tym przełomowym momentem.

Zobacz na natuli.pl

Szczególnie w życiu rodzinnym ważne jest, żeby przejmować odpowiedzialność za swoje potrzeby i życzenia. Oczekiwania wobec partnera, partnerki czy dziecka to tylko nasze wewnętrzne złudzenia, a rozczarowanie, jakie przeżywamy, pokazuje, że prawdziwi ludzie są zupełnie kimś innym. Dlatego lepiej nie zatruwać swojego życia rodzinnego niewypowiedzianymi oczekiwaniami. Owszem, umiejętność przyjmowania ludzi takimi, jacy są, to pewnie najtrudniejsza rzecz na świecie, ale dzieci ją mają i mogą być dla nas doskonałymi nauczycielami.

Zastanówmy się, na przykład, czego można oczekiwać od trzylatka? Cóż, w gruncie rzeczy, wszystkiego, trzeba tylko wiedzieć, że to są nasze oczekiwania, za które dziecko nie ponosi żadnej odpowiedzialności. ,,Tak, ale przecież pisze się, że dzieci w tym wieku powinny już same zasypiać, same myć zęby… i tak dalej’’ – takie argumenty często padają z ust rodziców. Zgadza się, ale w książkach pisze się o ,,statystycznym dziecku’’, a nie o konkretnym chłopcu czy dziewczynce. Nie da się wszystkiego tak dokładnie przewidzieć i opisać. Każdy człowiek jest inny i rozwija się w swoim własnym tempie, a oczekiwania rodziców mogą tylko zaburzyć ten proces.

Często mówię do rodziców, żeby spojrzeli na swoje dziecko jak na kogoś, kto wczoraj przyleciał z Tajlandii. Wyobraźcie sobie, że właśnie adoptowaliście chłopca czy dziewczynkę, którzy dwa lata żyli w Azji, a teraz są tutaj. I takie dziecko podchodzi do stołu, próbuje usiąść na krześle i jeść, ale mu nie wychodzi. Więc bierze jedzenie, siada na podłodze – bo tak robiło w Tajlandii – i je. Czy takie dziecko potrzebuje wychowania? Bynajmniej. Potrzebuje towarzyszenia. A więc można po prostu poczekać kilka tygodni, aż samo zacznie siadać do stołu razem ze wszystkimi. Albo jeśli się komuś spieszy, to można powiedzieć: ,,Posłuchaj, wiem, że tak było u ciebie w domu, ale u nas jest inaczej. Serdecznie zapraszamy cię do stołu, jeśli tylko chcesz z nami usiąść’’. To nie jest wychowanie, to nie jest manipulacja, to jest tylko stwierdzenie, że tak się u nas jada.

Konflikty są częścią codziennego życia

W wielu codziennych sytuacjach rodzinnych pośpiech jest bardzo ważnym aspektem. Zaczyna się już od porannego wstawania. Pojawia się wtedy pytanie: „Na którą godzinę nastawić budzik, żeby dzieci zdążyły do przedszkola lub szkoły, a my do pracy?”. Dzieci działają w innym tempie niż my i wszystko robią wolniej, więc gdybyśmy mieli podążać za nimi, to trzeba by wstawać o czwartej rano. Ale jeśli wstajemy o szóstej, to musimy być gotowi na konflikty. I trzeba wiedzieć, że za te poranne konflikty jesteśmy sami odpowiedzialni. ,,To jest moja decyzja, żeby wstawać później, wiem, że to prowadzi do konfliktów i godzę się na to. Ty, moje dziecko, nie robisz niczego źle, nie jesteś złym dzieckiem z tego powodu, że rano pojawiają się napięcia. To była nasza decyzja’’. Dzieci, które wolałyby się pobawić, zamiast ubierać, a przy śniadaniu są stale popędzane, mogą zwyczajnie wpaść w złość albo krzyczeć na swoich rodziców. I ze swojej perspektywy mają rację, bo gdyby to one decydowały, to może wolałyby mieć trzy godziny na wyjście z domu, a nie jedną. I dlatego mówią czasem: ,,Głupia mama! Głupi tata!’’. I co wtedy? Może tak: ,,Wiem, dziecko, że to dla ciebie strasznie trudne. Urządziliśmy to według naszych potrzeb, a nie twoich’’. Albo: ,,Wiem, że to poranne tempo cię denerwuje, ale dzisiaj naprawdę musimy się pospieszyć. Możesz to dla nas zrobić?’’. I czasami w odpowiedzi usłyszymy pytanie małego spryciarza: ,,A co dostanę w zamian?’’. − ,,Dostaniesz szczęśliwą mamę i szczęśliwego tatę. Tyle dostaniesz w zamian!’’.

Oczywiście, dorośli nie tylko z dziećmi wchodzą w konflikty, ale także ze sobą. Na przykład, moja żona przez dwa tygodnie rozważa w duchu, czy nie pójść w środę wieczorem do teatru, a potem w środę rano zaskakuje mnie stwierdzeniem: ,,Jesper, dzisiaj wieczorem idziemy do teatru’’. Gdy odpowiadam: ,,Nie dam rady, muszę pracować’’, to złości się i uważa mnie prawdopodobnie za tak samo głupiego, jak dziecko uważa swoją matkę, która je rano pospiesza. I ma w tym rację, bo praca zamiast wyjścia z żoną do teatru to rzeczywiście głupota. Tym bardziej cieszę się, jeśli proponuje mi to później znowu, w miarę możliwości z nieco większym wyprzedzeniem. 

Życie seksualne rodziców

Zacznij świadomie budować swoją relację z partnerem

Jak zrozumieć się w rodzinie

Jak dostrzec potrzeby innych i być wysłuchanym

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

W tym sensie konflikty mogą być potrzebne, żeby zwrócić naszą uwagę na to, czego oczekują lub potrzebują nasi partnerzy i nasze dzieci. Przynoszą realną szansę, żeby coś się w rodzinie zmieniło, jeśli tylko jesteśmy gotowi, żeby im się przyglądać i zastanawiać. I jeśli nie będziemy podchodzić do nich negatywnie, to może będzie też ich mniej. Bo gdy rodzice zaczynają koncentrować się bardziej na swoim związku niż na tym, co jest dobre dla dzieci albo czy pranie zostało złożone, to sprzyjają nie tylko swojemu szczęściu jako parze, ale także szczęściu całej rodziny.

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.