Kategorie
Dziecko Trudne emocje

5 rzeczy, których nie można zmienić u dzieci

Wnioski płynące z badań nad mózgiem, prowadzone w ciągu ostatnich dwudziestu lat, jednoznacznie pokazują, że jako rodzice mamy decydujący wpływ na to, w jaki sposób rozwijają się nasze dzieci – jak szybko się uczą, jakich umiejętności nabywają, jakimi wartościami się kierują, jak postrzegają siebie i innych, jak radzą sobie z emocjami czy budowaniem relacji interpersonalnych. Są jednak takie elementy natury dziecięcej, na które nie mamy wpływu, nie możemy ich zmienić, ani dostosować do własnych oczekiwań. Pozostaje nam więc je wspierać.

Co to takiego? To naturalne, uwarunkowane biologicznie potrzeby, skłonności, cechy i zdolności, które – choć nie zawsze łatwe do przyjęcia przez dorosłych – są integralną częścią życia ich latorośli. A jeśli ktoś zechciałby mimo wszystko działać wbrew nim, warto mieć świadomość krzywdzących konsekwencji swoich poczynań…

Oto 5 rzeczy, których nie można zmienić u dzieci, ale warto je wspierać

1. Temperament

Dzieci rodzą się z charakterystycznym dla siebie temperamentem, czyli budową oraz sposobem funkcjonowania układu nerwowego, który zależny jest od wielu czynników – genetycznych, neurologicznych i hormonalnych. Temperament określa pewne specyficzne cechy dziecka i jego zachowania widoczne często już od pierwszych tygodni życia. Są dzieci o bardzo wysokiej wrażliwości temperamentalnej, a są i takie, których poziom wrażliwości jest niższy.

Dzieci o wysokiej wrażliwości:

  • mają bardzo wyostrzone zmysły, reagują na liczne bodźce zewnętrzne, nawet na najdrobniejszy szelest,
  • odpowiadają płaczem na nagłe zmiany temperatury w pomieszczeniu, na podniesiony ton głosu,
  • wybudzają się zaraz po odłożeniu,
  • mogą nie przepadać za leżeniem w wózku, a chcieć być nieustannie noszone,
  • mają trudności z zasypianiem, szczególnie, kiedy są przemęczone i przebodźcowane,
  • zdarza się, że budzą się z płaczem; popłakują też, zasypiając,
  • w późniejszym okresie rozwoju wykazują się szczególną aktywnością ruchową – nie lubią zmian pieluchy, ubierania się, trudno im „usiedzieć w miejscu”, szybko się nudzą wykonywaniem statecznych czynności. Jedzą nieregularnie i zasypiają o różnych porach. Często bywają roztargnione, zdekoncentrowane.

Dzieci o niższej wrażliwości układu nerwowego są niejako przeciwieństwem pierwszej grupy:

  • potrafią zasypiać bez kołysania, noszenia, karmienia, nie wybudzają się odłożone do łóżka,
  • mają raczej stały rytm dnia, kładą się spać i budzą się o podobnych porach. Jedzą dość regularnie,
  • spokojnie leżą w wózkach podczas spaceru, nie domagają się noszenia na rękach,
  • zazwyczaj łagodniej reagują na głośne dźwięki, np. te wydawane przez blender czy odkurzacz,
  • potrafią zasnąć nawet wówczas, kiedy wokół nich dużo się dzieje,
  • w okresie przedszkolnym czy szkolnym hałas nie jest dla nich szczególnie uciążliwy, potrafią skupić się w różnych warunkach i dokończyć rozpoczęte zadanie.

Różnice, jakie występują w zachowaniu dziecka o wysokiej i niskiej wrażliwości temperamentalnej, są znaczące. Nawet jeśli dzieci mają jedynie średni poziom wrażliwości, ich sposoby funkcjonowania i reagowania różnią się od tego widocznego u wrażliwych dzieci, których rodzice niezaprzeczalnie stoją przed wieloma wyzwaniami. Jednak próby zmiany temperamentu dziecka nie pomagają w rezultacie ani jemu, ani – wbrew pozorom – rodzicom. Temperament jest czymś, czego nie da się zmienić, ale można wesprzeć jego rozkwit!

Niegrzeczne książeczki

Seria Niegrzeczne Książeczki to opowieści dla małych i dużych, które rozprawiają się z mitami dotyczącymi dzieciństwa. Czy dziecko zawsze powinno być posłuszne, zjadać wszystko z talerza i dzielić się swoimi rzeczami? Książeczki bez jasnego morału, dające przestrzeń na rozmowę i zrozumienie potrzeb, pisane w duchu Porozumienia bez Przemocy.

Odwiedź księgarnię Natuli.pl

Jak wpierać dziecko?

  • czule odpowiadać na płacz i być przy nim w trudnych emocjach – kiedy dziecko płacze, rodzic odpowiada na ten płacz bliskością i obecnością, nie pozostawiając dziecka samemu sobie,
  • otworzyć się na bliskość fizyczną – noszenie dziecka w chuście, przytulanie czy masowanie, wspólne zasypianie czy spanie,
  • ćwicząc uważność – ćwiczenie oddechu, koncentracji, słuchu, smaku, rozpoznawanie odczuć w ciele, wsłuchiwanie się w odgłosy natury itp.,
  • podążać za potrzebami dziecka – kiedy potrzebuje ono ruchu albo nagle chce zmiany zabawy na inną – udostępnianie mu, w miarę możliwości, przestrzeni na to. Dziecko, którego potrzeby są szanowane i brane pod uwagę, czuje się bezpiecznie i pewnie; wie, że może liczyć na wsparcie rodzica, stopniowo, zupełnie naturalnie uczy się zatrzymywać na dłużej, kończyć różne zadania, spokojniej spożywać posiłek.

Uwaga! Reklama do czytania

Połóg. Pierwszy rok życia rodzica

Oto długo wyczekiwany holistyczny przewodnik po połogu. Autorka z czułością i empatią przeprowadza czytelników przez szereg zagadnień związanych z tym przełomowym momentem.

Zobacz na natuli.pl

2. Naturalne predyspozycje

Każde dziecko rodzi się z określonymi predyspozycjami i zdolnościami, które stają się widoczne wraz z wiekiem. Istnieje wiele szkół, mówiących o wspieraniu naturalnych zdolności – jedne opowiadają się za tym, że dzieci są uzdolnione w różnych obszarach i jest to przede wszystkim uwarunkowane genetycznie, inne wykazują, że plastyczność mózgu dziecka jest w pierwszych latach ich życia tak wysoka, że można je nauczyć wszystkiego i wspierać rozwój różnych umiejętności niezależnie od procesów dziedziczenia. W istocie obie grupy mają swoją słuszność.

Badania potwierdzają, że na rozwój dziecka mają wpływ zarówno geny, jak i wczesne doświadczenia z dzieciństwa (więź z rodzicami, ich sposób reagowania na potrzeby i zachowania dziecka itd.). Doświadczenia dziecka oddziałują na zmiany w genach (choć nie zmieniają samych genów) oraz w cząsteczkach, które kontrolują aktywację genów. To oznacza, że pewne geny mogą zostać aktywowane, a inne nie. To, które z nich zostaną pobudzone, nie zależy od rodzica czy innego dorosłego, ale od woli i potrzeb dziecka – szybko i efektywnie uczy się tego, co jest bliskie jemu i jego motywacji na danym etapie rozwoju. Może ono nauczyć się czegoś, do czego zostanie zmuszone np. gry na fortepianie, ale nie odbędzie się to bez szkody dla jego ciała, umysłu i psychiki.

Z jednej strony istnieją obszary, w których naszym dzieciom łatwiej będzie się odnaleźć i rozwinąć z uwagi na zdolności, jakie zostały zapisane w ich genach (choć znowu nie jest to regułą). Z drugiej zaś – jako dorośli mamy ogromny wpływ na to, czego i w jaki sposób nauczą się nasze dzieci i jak to wpłynie na ich całościowy rozwój. To, o czym należy pamiętać, trochę niezależnie od informacji płynących z zewnątrz i zapisanych w genach, to podążanie za dzieckiem i uważne przyglądanie się temu, do czego dąży na kolejnych etapach swojego rozwoju. Każdy człowiek jest zupełnie inny, niepowtarzalny i o tej różnorodności nie można zapominać.

Naciskanie na dziecko, które nie wykazuje zainteresowania np. grą na skrzypcach, aby od najmłodszych lat ją ćwiczyło tylko dlatego, że babcia i mama miały ogromne zdolności w tym kierunku, może okazać się niezwykle krzywdzące, frustrujące i stresujące zarówno dla dziecka, jak i dorosłych mających wobec niego pewne oczekiwania. Zapisanie dziecka do klubu piłkarskiego (bo tata jest świetnym piłkarzem), kiedy ono żywo interesuje się rysowaniem czy tańcem, też nie będzie korzystne dla niego i jego mózgu, ponieważ domaga się on teraz zupełnie innego pokarmu. To, co dziecko robi i czym się zajmuje, powinno wynikać z jego potrzeb, rodzących się tu i teraz. Kiedy w danym okresie usilnie do czegoś dąży, warto mu to umożliwić, w przeciwnym razie zaburzy się procesy powstawania w jego mózgu takich połączeń nerwowych, które będą mu niezbędne do rozwijania kolejnych coraz to bardziej złożonych umiejętności. Według koncepcji Marii Montessori, jeśli dane połączenie nie powstanie w tzw. okresie wrażliwym, nie da się go utworzyć w późniejszym czasie. Istnieje możliwość utworzenia tzw. połączenia alternatywnego, nigdy nie stanie się ono jednak tym kluczowym, pierwotnym. Można powiedzieć, że przede wszystkim “teraz” istnieje dobry czas na rozwój danej zdolności, do której dąży młody człowiek. Teraz chłonność dziecka w konkretnym zakresie jest największa. Nie odbierajmy mu tego czasu, bo on już nie powróci.

3. Wyrażanie potrzeb i emocji przez płacz

Zdrowe dzieci płaczą. Niezależnie od poziomu wrażliwości układu nerwowego, ich naturalnym środkiem przekazu, naturalnym językiem, z którym przychodzą na świat, jest właśnie płacz (szczęśliwie, bo pozwala on im przetrwać). Płaczą, kiedy są głodne, zmęczone, kiedy mają mokrą pieluszkę, kiedy się czegoś boją, czują niepewnie, potrzebują więcej bliskiego kontaktu z rodzicem. Dzieci nie płaczą po to, aby zmanipulować, wymusić czy rządzić rodzicem. Ich mózg w obszarach odpowiedzialnych za tak złożone procesy myślowe jak wywieranie wpływu na drugiego człowieka, by ten zrobił coś bez udziału własnej woli, nie są na to gotowe. Jest to więc biologicznie niemożliwe. Dzieci płaczem komunikują wszystko to, w czym potrzeba im wsparcia i pomocy kochającego dorosłego.

Blokowanie płaczu dziecka, reagowanie na ten płacz krzykiem i pozostawianie dziecka w płaczu samemu sobie, zaburza pracę jego hormonów, mózgu (i całego układu nerwowego), serca, układu trawiennego i odpornościowego na całe życie. W dłuższej perspektywie przyczynia się do powstawania w mózgu tzw. nadreaktywnego systemu reagowania na stres, co w konsekwencji prowadzi do zaburzeń poznawczych, społecznych i psycho-emocjonalnych. Młodzi ludzie, a później dorośli mogą zbyt silnie reagować na niewielkie już stresory, odczuwać strach przed podejmowaniem nowych wyzwań, brak chęci do nauki i działania, poważne trudności ze skupieniem uwagi, stany lękowe czy depresyjne; mogą doświadczać różnych fobii, dolegliwości zdrowotnych związanych m.in. z trawieniem, alergiami, niewłaściwym ciśnieniem krwi, pracą serca, a także kłopotów w obszarze budowania relacji z innymi ludźmi (1).

Kiedy na płacz dziecka i kryjące się za nim potrzeby i emocje reaguje się uważnością i wrażliwością, w jego organizmie obniża się poziom kortyzolu i adrenaliny (tzw. hormonów stresu), a wszystkie układy i narządy wewnętrzne wracają do właściwej sobie równowagi. W mózgu za każdym razem tworzą się nowe połączenia wspierające długoterminowo zdolność  dziecka do radzenia sobie z emocjami i stresem; wspomagające rozwój umiejętności koncentracji, budowania konstruktywnych relacji społecznych, efektywnego uczenia się i zapamiętywania; wzmacniające funkcjonowanie całego organizmu, w tym układu odpornościowego.

Biorąc pod uwagę fakt, że chcemy dla naszych dzieci jak najlepiej, pragniemy, aby wyrastały na zdrowych, silnych i pewnych siebie dorosłych, warto, abyśmy zwrócili się ku ich naturalnemu językowi, zaakceptowali go i nauczyli się umiejętnie na niego odpowiadać. I choć czasem bywa trudno – dziecięcy płacz nieraz przyprawia nas o zawrót głowy i odbiera nam chęć do życia – wiedząc, jak bardzo jest ważny i znając konsekwencje zmuszania dziecka do jego hamowania – możemy znaleźć w sobie siłę na podejmowanie mądrych i świadomych decyzji rodzicielskich…

4. Potrzeba dziecka do bycia w ruchu

Nieustanna potrzeba ruchu dziecka potrafi dać się we znaki wielu dorosłym. Dzieci biegają, skaczą, tańczą, jeżdżą na rowerach i znowu biegają. Potrafią być aktywne przez większą część doby. W różnych okresach rozwoju ta aktywność jeszcze bardziej się wzmaga. Zdarza się więc, że stopujemy dzieci i próbujemy w taki sposób zorganizować im czas, aby zajęły się czymś statycznym – rysowaniem, układaniem puzzli, wycinaniem czy czytaniem. W okresie przedszkolnym i szkolnym sadzamy je na krzesłach, sądząc, że najszybciej nauczą się nowych treści, siedząc w miejscu. Tymczasem takie podejście odbiera dzieciom chęć do nauki, podejmowania nowych działań i wyzwań. Stają się one często znużone i apatyczne lub rozdrażnione i szczególnie pobudliwe. Dzieje się tak dlatego, że ich układ nerwowy znajduje się w stanie ciągłego rozdarcia pomiędzy tym, czego mu trzeba, a tym, co zostało narzucane mu z zewnątrz. Warto wiedzieć o tym, że układ nerwowy nie jest pasywnym odbiorcą rzeczywistości, a interaktywnym systemem adaptacyjnym. Oznacza to, że dziecko najlepiej uczy się i rozwija w takich sytuacjach, w których jest naturalnie aktywne, czyli robi to, czego w danym momencie domaga się jego mózg i ciało. Jeśli nie otrzymuje przestrzeni na zrealizowanie swoich potrzeb, przestaje harmonijnie funkcjonować.

W ostatnich latach zebrano wiele dowodów na to, w jak dużym stopniu ruch dziecka wpływa na zmiany w jego mózgu, zarówno na poziomie komórkowym, jak i molekularnym. Liczne badania potwierdziły, że aktywność fizyczna pobudza neurony do tworzenia gęstych sieci połączeń nerwowych, a im więcej różnych form aktywności, tym bardziej efektywny proces poznawania, zapamiętywania oraz uczenia się. Brak ruchu minimalizuje ilość czynnika BDNF, co w rezultacie osłabia funkcjonowanie neuronów, a tym samym zamyka mózg na przyswajanie i zdobywanie nowych informacji i umiejętności (2). Dzieci, które mogą swobodnie się bawić i być w ruchu mają o około 11 procent większy hipokamp (obszar odpowiedzialny za procesy poznawcze, umiejętność zapamiętywania, skupienie uwagi oraz emocje) i rozwijają się lepiej w sferze fizycznej, poznawczej i emocjonalnej niż ich rówieśnicy, prowadzący siedzący tryb życia (3).

Możemy jedynie uszanować potrzebę ruchu dziecka, ważną dla niego niemalże tak samo jak oddychanie, i jednocześnie zadbać o swoje potrzeby np. potrzebę odpoczynku. Warto także w taki sposób zorganizować przestrzeń codziennych aktywności, aby dziecko mogło swobodnie się w niej wybiegać, wyskakać, rozładować napięcia i nadmiar energii. Pamiętajmy o tym, że jako rodzice nie zawsze musimy aktywnie uczestniczyć w każdej ruchowej zabawie proponowanej przez dziecko; możemy mu jej zwyczajnie odmawiać, spokojnie i jasno komunikując przy tym swoje granice i potrzeby.

5. Dążenie do autonomii

Budowanie niezależności i własnej tożsamości jest bardzo istotne dla każdego człowieka. Nikt z nas nie chce i nie lubi być w pełni zależny od innych, nieustannie strofowany, kontrolowany i sterowany. Każdy, a w szczególności dziecko, potrzebuje czuć swoją moc sprawczą i móc decydować o sobie w obszarze, w którym czuje się na to gotowe. Oczywiście dziecko w autonomii wciąż potrzebuje czuć się bezpiecznie – wymaga wsparcia, obecności i uważności rodzica.

Potrzeba autonomii zmienia się, ewoluuje wraz z wiekiem dziecka. Najbardziej widoczna staje się zwykle ok. 1-2 roku życia dziecka, ale później też stale daje o sobie znać. Często nazywamy ją buntem, choć tak naprawdę nim nie jest – jest ważnym i naturalnym etapem rozwojowym dziecka. Kiedy dziecko wciąż się czemuś sprzeciwia, na każde nasze pytanie odpowiada “nie”, płacze, krzyczy i tupie, chce wszystko robić po swojemu i samo oraz podąża we własnych, coraz to nowych kierunkach, możemy uznać, że zacięcie walczy o przestrzeń do zaznaczania swojej indywidualności, odrębności i samodzielności.

Warto przede wszystkim otworzyć się na to, za czym podąża dziecko i jak się zachowuje – akceptować jego emocje i pozwalać mu je uzewnętrzniać (oczywiście w sposób nie raniący innych), nawet jeśli są trudne, ułatwić mu dostęp do aktywności, które sprawiają mu radość i których ewidentnie mu potrzeba (zapewniając bezpieczeństwo). Dobrze jest pozwolić dziecku na zajęcia i działania, w których chce się wyćwiczyć, oraz umożliwić nawiązywanie relacji z osobami, które na danym etapie rozwoju są dla niego ważne.

Kiedy na potrzebę niezależności będziemy odpowiadać uważnie i czule, nauczymy dziecko podobnej wrażliwości wobec innych, pomożemy mu radzić sobie z trudnościami dziś i w przyszłości, wzmocnimy połączenia w jego mózgu odpowiedzialne na umiejętne obchodzenie się ze stresem i złością, tworzenie konstruktywnych relacji interpersonalnych oraz odwagę w podejmowaniu się nowych wyzwań. Zbudujemy z nim także silną więź, most porozumienia, który stanie się dla niego fundamentem zdrowego rozwoju fizycznego, poznawczego i społecznego na całe życie. Nauczymy dziecko, że może wybierać to, czego chce, a nie to, czego ktoś sobie życzy; że może mieć własne zdanie i stanowić o sobie. Jeśli więc chcemy wychować je na samodzielnego i niezależnego człowieka, mamy za zadanie wspierać jego autonomię już od najmłodszych lat.

Dogadajmy się!

Aby osiągnąć równowagę w relacji z dzieckiem i poczuć się zrozumianym, warto umiejętnie zasygnalizować dziecku własne odczucia i potrzeby, a także pochylić się nad tym, czego ono potrzebuje, porozmawiać o tym i wyrazić swoje szczere zainteresowanie. I mimo że nasze próby nawiązania porozumienia nie zawsze spotkają się z aprobatą młodego człowieka i jego ostateczną zgodą na to, co dla nas ważne, w dłuższej perspektywie staną się one kluczem do spokojniejszego współdziałania, poszanowania potrzeb drugiej osoby i obustronnego zrozumienia.

Źródła:

(1) Heim C. i in. The role of childhood trauma in the neurobiology of mood and anxiety disorders [w:] “Biological Psychiatry” 15, 2001, s. 1023-1040.

(2) S. Dylak, S. Ubermanowicz, Działanie zmienia mózg, poszukiwania w Internecie także, 2009.

(3) L. Chaddock, Brain Research, Medicine and science in sports and exercise, 2000.

Avatar photo

Autor/ka: Magdalena Boćko-Mysiorska

Spełniająca się mama i żona, pedagożka, coach, wykładowczyni. Promotorka naturalnego rodzicielstwa, neurobiologii i Porozumienia bez Przemocy. Na co dzień wspiera rodziców i nauczycieli w budowaniu empatycznych i konstruktywnych relacji z dziećmi. Autorka podręczników, artykułów i bliskościowo-naukowego bloga www.magdalenabockomysiorska.pl.

1 odpowiedź na “5 rzeczy, których nie można zmienić u dzieci”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.