Naukowcy nieustannie poszukują czynników, które mają wpływ na ryzyko wystąpienia alergii. Wiadomo, że kontakt z niektórymi nieszkodliwymi bakteriami w życiu niemowlęcym może w przyszłości chronić dziecko przed alergią. Jednak trudno określić, na jakie bakterie dziecko powinno być narażone i w jakim czasie (dawce), by osiągnąć zamierzony efekt. Tym razem naukowcy z Uniwersytetu w Göteborgu w Szwecji donoszą, że prosty nawyk może dać ochronę przed rozwojem alergii. A chodzi o… oblizywanie dziecięcego smoczka. Wyniki badań opublikowano w czasopiśmie naukowym Pediatrics.
Badanie
Obserwowano ponad 180 dzieci w wieku do 6 miesięcy z 80 proc. ryzykiem rozwoju astmy i alergii (ponieważ chorowało z tego powodu przynajmniej jedno z rodziców). Skupiano się na ssaniu przez nie smoczka i sposobie, w jaki rodzice czyszczą ów smoczek. Większość rodziców płucze smoczek pod bieżącą wodą z kranu po tym jak np. spadnie na podłogę. Niektórzy gotują smoczek, a inni sami przez chwilę biorą smoczek do ust, by go oczyścić i następnie podają go dziecku.
Wyniki mogą zaskakiwać, ponieważ okazało się, że u 46 spośród wszystkich obserwowanych maluchów pojawiły się egzemy, a u 10 – objawy astmy. Jednak najrzadziej występowały one u tych, których smoczki były oblizywane. Naukowcy brali pod uwagę jeszcze inne czynniki, a mianowicie alergie u rodziców oraz poród przez cesarskie cięcie. Z obserwacji prowadzonych przez rodziców, którzy oblizywali smoczki, wynika, że ich pociechy nie chorowały częściej niż ich rówieśnicy, których rodzice w inny sposób oczyszczali smoczek na infekcje górnych dróg oddechowych.
Ślina jest bardzo bogatym źródłem bakterii i wirusów, a naukowcy są przekonani, że są one przekazywane od rodziców do dziecka właśnie poprzez smoczek. Profesor Agnes Wold, który prowadził badania uważa, że „stworzenie odpowiedniej, kompleksowej mikloflory jamy ustnej dziecka pomoże zdrowo dojrzewać układowi odpornościowemu i w przyszłości przeciwdziałać rozwojowi alergii”.
Co z próchnicą?
Niewiele osób pamięta o tym, że małe dzieci także mogą mieć próchnicę i często zarażają się nią od rodziców, którzy mają niewyleczone uzębienie. Oblizywanie smoczka, łyżeczki, serdeczne pocałunki umożliwiają przedostanie się do jamy ustnej dziecka śliny dorosłego, a wraz z nią bakterii. W sprzyjających warunkach, jakie stwarza jama ustna (wilgotność i odpowiednio wysoka temperatura), bakterie się mnożą i atakują zęby.
Możemy „bezkarnie” oblizywać smoczki?
Główny autor powyższych badań dr Bill Hesselmar z Gothenburgu twierdzi jednak, że przedstawiono jedynie wstępne wyniki i nie można jeszcze zalecać rodzicom, by oblizywali podawane dzieciom smoczki. Z doświadczenia wiemy, że wielu mamom zdarza się oblizać smoczek malucha chociażby na spacerze, kiedy przez przypadek wyląduje na ziemi, a pod ręką nie ma butelki z wodą.
Źródło: sciencedaily.com