Poza tym wywołuje emocje, z którymi należy się zmierzyć. Ponieważ nie da się wyeliminować porażki z życia, a w konsekwencji uchronić przed nią bliskich, warto od początku uczyć dzieci (zazwyczaj dzieje się to poprzez własny przykład), jak sobie z nią radzić. Takie podejście pozwala w naturalny sposób przeżywać niepowodzenia.
O porażce
M. Seligman (amerykański psycholog pozytywny i twórca teorii wyuczonej bezradności) jest zdania, że zarówno bezradności, jak i optymizmu można się nauczyć. Twierdzi on bowiem, że optymizm to głównie sposób, w jaki człowiek radzi sobie z porażką i w jaki interpretuje niesprzyjające mu zdarzenia. Podejście do porażki determinuje późniejszy sposób radzenia sobie z nią i przeżywania emocji, które powstają pod jej wpływem. M. Seligman zakłada, że nikt nie jest zdeterminowany do bycia ani optymistą, ani pesymistą.
Potrzeba równowagi
Nieustanne niepowodzenia podkopują wiarę w siebie i ugruntowują przekonanie „do niczego się nie nadaję”. Warto tłumaczyć dzieciom, że są takie rzeczy, z którymi radzą sobie doskonale, ale są również takie, które wymagają od nich szczególnego zaangażowania, by zachować równowagę między tym, co wyszło, a tym, co się nie udało. Przeżywanie porażek i mówienie o nich powinno być tak samo ważne, jak przeżywanie sukcesów. Wtedy właśnie uczymy się oswajania się z przeciwnościami i konstruktywnych sposobów radzenia sobie z nimi.
[reklama id=”68912″]
W rodzicielstwie bliskości rodzice akceptują wszystkie emocje dziecka i doceniają je. A ponieważ uznają, że emocje są potrzebne i niosą ważne informacje, nie starają się o to, aby dziecko nie przeżywało emocji, tylko o to, żeby mu w tych emocjach towarzyszyć. Nie są to więc rodzice, którzy trzymają dzieci pod kloszem i izolują je od realnego życia. – Agnieszka Stein Bezstresowe wychowanie a rodzicielstwo bliskości (fragment)
Geny, wzorce, doświadczenie…
Zdaniem M. Seligmana źródeł pesymizmu można doszukiwać się w genach, pesymistycznej postawie rodziców, krytyce ze strony osób znaczących, a także doświadczaniu licznych porażek (i sukcesów). Dzieci bacznie obserwują rodziców i właśnie od nich w pierwszej kolejności czerpią informacje na temat konfrontacji z porażkami. To, w jaki sposób rodzic reaguje na swoje niepowodzenia, dziecko odbiera jako pożądany sposób radzenia sobie z trudnościami. Pokazanie maluchowi, że dorośli nie są doskonali i zdarza im się popełniać błędy, doświadczać niepowodzeń, z którymi sobie radzą, jest najlepszą z możliwych nauk. Warto stworzyć dziecku warunki do przeżywania zawodów, jeśli takie się pojawią. Nieustanna ochrona przed potencjalnym niepowodzeniem (np. ciągłe „przegrywanie” z dzieckiem w gry, aby nie było mu smutno, lub przygotowywanie za dziecko prac domowych, aby uchronić je przed negatywną oceną, co odbiera mu poczucie kontroli i kształtuje bezradność) sprawia, że młody człowiek wyrasta w przeświadczeniu, że zawsze wszystko się udaje. Niestety, rzeczywistość bardzo szybko to weryfikuje.
[reklama id=”51926″]
Jak uczyć dzieci radzenia sobie z porażką?
Doraźnie:
- Być blisko, towarzyszyć i wspierać („W jaki sposób mogę ci pomóc”?, „Co mogę dla ciebie teraz zrobić?”).
- Stronić od „Bądź twardy/a!”, „Nie maż się, prawdziwi faceci nie płaczą”, a także od radzenia, moralizowania, minimalizowania („No trudno. Zdarza się”) czy skupiania na sobie („No a co ja mam powiedzieć…”).
- Dawać prawo do przeżywania wszystkich emocji, nazywania ich i wyrażania w konstruktywny sposób.
- Podkreślać, że porażka jest tylko czasowa i dotyczy konkretnego działania, przez co jest ograniczona (np. dotyczy przegranej w szachy, zepsutej zabawki itp.).
- Dawać dziecku informacje zwrotne odnoszące się do konkretnych zachować, umiejętności, wskazywać lokalny i tymczasowy charakter problemu, a także podawać konkretne czynniki, dzięki którym dziecko ma szansę poprawienia tego, co się nie udało.
- Pytać o pojawiające się potrzeby (chwili) i szanować je.
- Zaznaczać, że porażka nie determinuje dziecka jako człowieka, chronić przed generalizowaniem i utrwalaniem się schematów poznawczych („Przegrałem mecz. To znaczy, że jestem beznadziejny!”).
W dłuższej perspektywie:
- Dostrzegać konkretne sukcesy i mówić o nich, a przy tym mierzyć je indywidualną miarą dziecka, bez porównywania z innymi.
- Dbać o kondycję malucha (wystarczającą ilość snu, regularne spożywanie wartościowych posiłków – organizm w dobrej formie lepiej znosi nieprzyjemne stany i emocje).
- Czuwać nad urozmaiceniem aktywności i odpowiednią ilością czasu na zabawę.
- Stwarzać warunki do dokonywania własnych wyborów, co kształtuje poczucie wpływu.
- Słuchać dziecka i być z nim.
Foto: flikr.com/sergiomaistrello