Warto zadawać sobie pytanie, co jest dla mnie ważne i dlaczego chcę przekazać to moim dzieciom? Kiedy myślę o bezinteresownej pomocy innym i pierwszych latach życia moich córek, to jestem zupełnie spokojna. Przecież maluchy wciąż chcą coś robić dla innych!
Jak zrozumieć małe dziecko
Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem
– Mamo, co robisz?
– Kroję warzywa.
– Ja też mogę?
– Mamo, ja też chcę wieszać pranie.
– Tato, wezmę z tobą te sztućce.
– Babciu, pomogę ci nieść zakupy!
Wynika to zarówno z naturalnych etapów rozwojowych dziecka, w których dominuje ciekawość życia czy chęć zdobywania nowych doświadczeń, jak i z pragnienia bycia częścią wspólnoty, z potrzeby przynależności, współpracy czy wzbogacania życia. Te ostatnie z wymienionych przeze mnie potrzeb M. Rosenberg zalicza do potrzeb z kręgu współzależności, realizowanych w relacjach z innymi ludźmi.
[reklama id=”57837″]
Dzieci chcą uczestniczyć w życiu rodzinnym, chcą włączać się w codzienne czynności, chcą być uwzględnione. Chcą także, abyśmy dostrzegali ich wkład, starania. Wystarczy przyjąć ten dar – autentycznej i bezinteresownej pomocy. Wystarczy nie zniechęcać dzieci, mówiąc:
– Jesteś za mały,
– Nóż jest ostry,
– Ja zrobię to szybciej/lepiej,
– To dla ciebie za ciężkie/za trudne…
Zamiast tego miejmy taki nóż (plastikowy, stołowy), którym dwulatek pokroi paprykę lub ogórka, zaplanujmy więcej czasu na wykonanie danej czynności, wyrażajmy wdzięczność za chęć pomocy. Zbudujmy solidny fundament na przyszłość.
Przyszłość, w której nasz trzylatek pójdzie do przedszkola, i szkoły, i w tak zwany szeroki świat i być może usłyszy:
– Jeśli mi pomożesz pozbierać klocki, dam ci cukierka,
– Jeśli mi nie podniesiesz ołówka, nie będę cię lubić,
– No, masz tu pięć złotych i pozmywaj naczynia babci.
Książki o rozstaniu i rozwodzie: wsparcie dla dzieci i dorosłych
Książki o rozstaniu i rozwodzie dostępne w naszej księgarni mają na celu wspieranie całej rodziny. Bez względu na wiek, każdy członek rodziny znajdzie tutaj coś, co pomoże mu lepiej zrozumieć własne uczucia i odnaleźć nową równowagę. Dzięki literaturze można odkryć, że nawet po rozstaniu możliwe jest stworzenie szczęśliwego, pełnego wsparcia środowiska dla dziecka.
Co wtedy? Jak nie zaprzepaścić tego, co zostało zasiane?
Przede wszystkim wciąż pamiętam o wyżej wymienionych potrzebach – dzieci z nich nie wyrastają. Mamy je wszyscy, bez względu na wiek , bo – zgodnie z Porozumieniem Bez Przemocy – wszyscy chcemy przyczyniać się do dobra drugiego człowieka.
Wierzę też temu, co mówi Jesper Juul, że dzieci chcą współdziałać i robią to w dziesięciu przypadkach na dziewięć! Jednak wielu rodziców współdziałanie wyobraża sobie jako umiejętność dostosowania się czy nawet podporządkowania. Nic więc dziwnego, że nie widzą współdziałania swoich dzieci, które polega na naśladowaniu zachowania rodziców. Ponadto nierzadko dostrzegamy tylko te momenty, w których dzieci przestają współdziałać, nie wzmacniamy naszą uwagą i uznaniem tych zachowań, którymi dzieci realizują wartości przez nas cenione.
[reklama id=”71723″]
Uczą się patrząc
Niby wszyscy wiemy, że dzieci uczą się przez naśladownictwo, co potwierdzają badania, ale co to oznacza w praktyce? Staram się nie wygłaszać górnolotnie brzmiących zasad bez pokrycia, ale wprowadzam je w życie. Angażuję w te przedsięwzięcia moje córki. Na przykład:
- Za małe ubrania oddajemy młodszym dzieciom znajomych czy krewnych – wspólnie je pakujemy, zawozimy.
- Przygotowujemy w okolicach świąt produkty spożywcze dla potrzebujących.
- Przy okazji rozliczenia podatkowego opowiadam córce o 1% i mówię, dla kogo i z jakiego powodu go przekazuję.
- Starsza córka otrzymuje kieszonkowe i drobną kwotę odkłada na pomoc potrzebującym, sama decyduje kiedy i komu je przekaże.
- Uczestniczymy w szkolnych kiermaszach czy koncertach charytatywnych.
- Proszę dzieci o pomoc w sprzątaniu, przyjmując zarówno ich zgodę, jak i odmowę.
- Często razem przygotowujemy posiłki.
- Od dawna weekendowym śniadaniem zajmuje się starsza córka, starając się o jakieś drobne niespodzianki, np. kwiatek, serwetkę… Niedawno dołączyła do niej młodsza.
- Niejednokrotnie starsza córka biegnie do sklepiku naprzeciwko, bo skończyło mi się np. mleko do kawy.
Możliwości jest tak wiele
Niejednokrotnie obserwuję, że jakakolwiek forma perswazji – namowa, nakazywanie, przymuszanie – przynosi skutek odwrotny do zamierzonego. Nie chcę, by altruizm kojarzył się mojemu dziecku z przymusem. Chcę, by wypływał z potrzeby serca, dlatego zostawiam przestrzeń dla wolnego wyboru. Jednocześnie pokazuję, co dzieje się kiedy my, ludzie, nie chcemy sobie pomagać i do czego przyczynia się nasza bezinteresowna pomoc.
Staram się każdego dnia wyrażać wdzięczność mojej rodzinie za okazaną mi pomoc. Podczas wieczornych rozmów z córkami mówię im, jakie to dla mnie ważne i cenne, byśmy z życzliwością i troską wspierali się nawzajem.