Musizm
A w tym wszystkim ja – „Świąteczny Wariat”. W mojej głowie „MUSIZM”: MUSI być posprzątane w każdym, najbardziej zapomnianym zakamarku, MUSI być ugotowane i upieczone w dużej ilości, smacznie i zdrowo!, MUSZĄ być wspaniałe prezenty, MUSZĄ być zrobione własnoręczne ozdoby choinkowe, a dom MUSI być udekorowany. I wszyscy MUSZĄ być zadowoleni.
Życie seksualne rodziców
Zacznij świadomie budować swoją relację z partnerem
Jak zrozumieć się w rodzinie
Jak dostrzec potrzeby innych i być wysłuchanym
Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli
Wielu z nas albo ma świątecznego wariata w sobie, albo w rodzinie. Jeżeli ktoś z ma wątpliwości, jak go rozpoznać, podaję znaki szczególne:
- rozbiegane spojrzenie,
- niespokojny oddech,
- nadmierna ruchliwość / głośny słowotok,
- często powtarzane słowa: „nie zdążę”, „nie wyrobię się”, „MUSZĘ wszystko zaplanować”.
Świąteczny wariat naprawdę kocha Święta
Uwielbia przygotowania. Cieszy się na przybycie gości, na wspólnie spędzony czas, ale sen z powiek spędza mu, że Święta mogą nie być idealne – bo makowiec nie urośnie, pierniczki będą zbyt twarde, grzybowej będzie za mało, a na oknach, chociaż umyte, w słońcu pokażą się smugi. Niełatwo jest przebywać, a tym bardziej żyć ze „Świątecznym Wariatem”. Jak sobie z nim radzić?
Sposobów jest kilka:
- Pierwszy, to wesprzeć go trochę, po swojemu, w jego świątecznej misji, stosując jednocześnie zasadę „aktywnego niesłuchania” (tu ukłon w stronę mego męża, który „aktywne niesłuchanie” zdefiniował i w praktyce opanował do perfekcji). Niestety wspieranie może się odbić rykoszetem, ponieważ świąteczny wariat wyczuje działania na pół gwizdka i bez szczególnego zaangażowania. Dodatkowo może posądzić o brak empatii i zrozumienia. Sposób ten wymaga więc pewnej delikatności, wyczucia i uwagi.
- Drugi – radykalny to – uciec. W pracę, w zakupy, w cokolwiek. Działanie to jednak może zranić boleśnie świątecznego szaleńca. Bo on tu sam, na placu boju, z pełną werwą, chce, żeby było ładnie, a wszyscy mają w nosie i ręce opadają. Dramat jednym słowem.
- Jest też trzeci sposób. Należy dać mu odczuć, że jest niezastąpionym dyrygentem wielkiej, świątecznej orkiestry. Zgłosić się do niego już na trzy tygodnie przed Wigilią w celu zaplanowania i ustalenia zadań i przydzielenia ich poszczególnym osobom. Dopytywać, czy jeszcze coś jest do zrobienia i zawsze spodziewać się, że tak.
- Czwarty – zamknąć szaleńca lub gdzieś wywieźć i zrobić wszystko po swojemu. Czy zadziała? Niekoniecznie. Wariat doceni wysiłki, ale będzie zawiedziony, że nie mógł uczestniczyć w przygotowaniach, które przecież uwielbia.
- Piąty sposób to ominąć święta. Dla wariata nie do przejścia. Odpada. Tym bardziej, że czytał książkę „Ominąć święta” Johna Grishama, zaśmiewał się do łez, ale ostatecznie i tak wyszło na jego.
Jak zrozumieć małe dziecko
Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem
Oczywiście, nie ma złotego środka. Może więc spróbujmy sprawić, by „Wariat” nie czuł się jak wariat. Przytulmy. Zróbmy herbatę. Wysłuchajmy. Zapytajmy: „w czym mogę ci pomóc?”. Wariat będzie przeszczęśliwy – poczuje się doceniony, zrozumiany, nabierze nowej energii, ale może też trochę odpuści. Wszyscy odetchną z ulgą… Do następnego roku.
A jeśli sami należymy do grona „Świątecznych Wariatów”, jest jeszcze trochę czasu, by popracować nad naszym „musizmem”, nabrać dystansu do siebie i wyrozumiałości w stosunku do bliskich. Zadbać o pozytywne emocje i przyjazne uczucia, no i o zdrowie – także psychiczne – własne i bliskich.