Kategorie
Rodzina

Kreatywne zabawy z językiem

Kreatywność dziecka manifestuje się na wielu płaszczyznach. Jako rodzice mamy więc szansę wspomagać dziecko w rozwijaniu jego potencjału w przeróżnych obszarach. Kreatywność może przejawiać się także w sposobie, w jaki używamy języka w kontakcie z dzieckiem

Kreatywność dziecka manifestuje się na wielu płaszczyznach. Jako rodzice mamy więc szansę wspomagać dziecko w rozwijaniu jego potencjału w przeróżnych obszarach. Mówiąc o kreatywności, często sytuujemy ją w dziedzinach artystycznych, zazwyczaj w sztukach wizualnych. Zakładamy, że jej rozwijanie wymaga szczególnych talentów dziecka i rodzica. Nic bardziej mylnego. Kreatywność to raczej sposób patrzenia, odprysk codziennego życia, ciekawość świata. Może przejawiać się także w sposobie, w jaki używamy języka w kontakcie z dzieckiem.

kreatywnie-z-jezykiem

W naszym domu praktycznie codziennie wygłupiamy się ze słowami, ich brzmieniem i znaczeniami. Uwielbiamy gimnastykować język, podejmować różne lingwistyczne tropy. Zwykłe rymowanki (tu sprawdza się zasada, że im bardziej bez sensu, tym zabawniejsze) świetnie rozwijają kreatywność dziecka, podobnie wyklaskiwanki rytmów i sylab, wspólne klaskanie, tupanie i inne hałasy idące w parze ze słowami wypowiadanymi na głos piszczącym lub grzmiącym tonem. Z młodszymi można ćwiczyć proste wyrazy dźwiękonaśladowcze (np. pamparampam, trututu, bambambam, szaszasza, etc.).

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz w księgarni Natuli.pl

Rytmiczanki

Słowne akrobacje i rytmiczanki nie tylko wpływają na zdolności językowe i muzyczne, ale także rozwijają w dziecku poczucie humoru i dystansu. Przydaje się ta właściwość w cięższych bojach i sytuacjach konfliktowych – dziecko zaprawione w zabawach słowem jest bardziej skłonne rozwiązać daną trudność za pomocą żartów i… mina rozbrojona. Można się razem pośmiać.

Teraz jestem…

U nas do kanonu weszły „gry tożsamościowe”, które polegają na przyjmowaniu na krótszą (kilka minut czy godzin) lub dłuższą (do kilku tygodni) chwilę innej tożsamości, należącej do bohatera z bajki lub kompletnie wymyślonej postaci. Nie wiem jak u Was, ale nasze mieszkanie jest „zaludnione” wyimaginowanymi postaciami. Kiedy moja córka staje się kimś innym, należy się wówczas do niej zwracać np. Mała Czerwona Wyścigówko, Literko A, Gadający Psie, Stworzenie, Piękna Istoto, Piotrusiu, Mały Koteczku. Czasami zapominam, do kogo mówię…

Na przekór

Niezmiernie bawią mnie „rozmowy w poprzek”. Oto dwa przykłady: – Chodź, położymy się spać do łóżeczka kochanego… – Nie kochanego. Strasznego! – Do cieplutkiego… – Nie cieplutkiego. Zimnego!

– A może zwierzaki pobawią się w Stary niedźwiedź mocno śpi? – Może pobawią się w Nowy niedźwiedź się obudził.

Pulpecik czy krokiecik

Dodałabym jeszcze zabawną i rozwijającą słownictwo dziecka grę w „echoprzetworzenia”, w której, udając, że nie słyszymy albo nie rozumiemy, powtarzamy podobnie brzmiące albo zrymowane słowo. Daje to takie mniej więcej efekty: Myszka czy pliszka? Koza czy brzoza? Pulpecik czy krokiecik? Marchewka czy konewka? I tak aż do upadłego. W naszym domu ta zabawa cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem. Z czasem dziecko staje się coraz aktywniejsze i szuka coraz bardziej wymyślnych rymów i brzmień.

Słownik dziecięco-polski

Pamiętacie ten czas, pełen wzruszenia, kiedy dziecko zaczyna mówić i stara się opisywać świat tak jak potrafi (najczęściej po tym, gdy już padnie legendarne mama)? Obserwujemy i doceniamy jego starania, wspieramy, a czasem najzwyczajniej pękamy ze śmiechu. Nowe słowa w ustach naszego dziecka są absolutnie piękne, niesamowite, tajemnicze… Nasz pierwszy „słownik wyrazów obcych” i „rozmówki” (bo trzeba przecież przetłumaczyć to „na nasze”, żeby się dogadać) zawiera takie słowa jak: brumba (po polsku ptak), ugigu (plac zabaw) czy – moje ulubione czarodziejskie – alila (konik).

Dzieciakom w starszym wieku też nie brakuje inwencji. Radzą sobie z czasownikami (trombować, czyli grać na trąbce) czy zawodami (lamperz, czyli elektryk). Słowotwórstwo kwitnie. Młodszak vs. starszak. Gra figularska – gra w robienie różnych figur. Sklep lodziarski. Wiadomo, o co chodzi. Ćwiczenia z logiki: Wiadomość to jest takie coś, co się wiadomi. Duma córki z dokonania taty: Tato, ale jesteś naucznik!

Warto łapać takie odkrycia i znaleziska, bo mają to do siebie, że szybko przemijają! Dziecko się rozwija i co chwila przyzwyczajamy się do kolejnego osiągnięcia. Ja obsesyjnie zapisuję różne zasłyszane sygnały kreatywnej samodzielności. Samodzielności w nazywaniu i porządkowaniu rzeczywistości, którą dziecko próbuje słowem oswoić. Aż pewnego dnia wkrada się abstrakcyjne myślenie: Słyszę w twoim uchu krasnoludki. Robią właśnie miodowe przyjęcie… To wyraźny sygnał, że kreatywność małego człowieka pozwala mu już stroić sobie żarty z dorosłych.

Foto

Autor/ka: Justyna Wencel

Artystka wizualna, instruktorka warsztatów artystycznych dla dzieci, nauczycielka, tłumaczka i projektantka, autorka projektów artystycznych i społecznych w przestrzeni publicznej. Absolwentka Wydziału Malarstwa na ASP w Warszawie, filologii angielskiej UW oraz dwuletniego Studium Pedagogicznego. Autorka bloga poświęconego rozwijaniu kreatywności www.dzikajablon.wordpress.com. Założycielka Pracowni Kreatywnego Wyrażania Dzika Jabłoń – inicjatywy z dziedziny edukacji artystycznej, popularyzującej ideę rozwijania kreatywności i kreatywnego wyrażania przez sztukę. Zainspirowana pedagogiką Montessori, Porozumieniem bez Przemocy, technikami pracy z ciałem oraz – niezmiennie – sztuką, pragnie inspirować innych w odkrywaniu twórczego potencjału. Oferuje warsztaty artystyczne dla dzieci i warsztaty dla rodziców inspirujące do wychowania dzieci w kreatywności. Kocha Podlasie i Bieszczady. Prywatnie mama trzyipółletniej dziewczynki. Powadzi bloga: dzikajablon.wordpress.com/

2 odpowiedzi na “Kreatywne zabawy z językiem”

ja się tak lubię bawić z moim synkiem, od poaczątku w sumie, choć ma dopiero niecałe 20 miesięcy i większość tych gier jeszcze odpada, ale zapamięta,! :) tylko niestety jakośominął etap nadawania własnych nazw i od razu uczył się powtarzać po nas.

mnie najbardziej śmieszy jaba-jabaj (rabarbar) czy moment kiedy córka nie potrafiła wymawiać litery „F”, kiedy chciała powiedzieć np. na jedzenie „mama aleeee to jest fuj ” to śmieszne rzeczy wychodziły :D, Zaczęłyśmy też chodzić do Teatru Małego Widza w Warszawie, to tam też zdarzają się celne wypowiedzi i spostrzeżenia – nie da się powstrzymać od śmiechu :P

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.