Życie dziecka cechuje niesamowita dynamika. Nie tylko porusza się ono z szybkością Strusia Pędziwiatra, lecz równie szybko przyswaja nowe informacje. Rodzice często starają się wykorzystać tę cechę i od najmłodszych lat inwestują w jego edukację. „On jest geniuszem!” – wołają rodzice, radośnie podskakując na krześle na widok swoich pociech, które na palcach jednej ręki są w stanie policzyć do siedmiu po angielsku.
Uwaga! Reklama do czytania
Jak zrozumieć małe dziecko
Poradnik pomagający w codziennej opiece Twojego dziecka
Uwaga! Reklama do czytania
Wild child, czyli naturalny rozwój dziecka
Książka o rozwoju dziecka 2-5 lat. Praktyczne rozwiązania na najczęstsze rodzicielskie wyzwania.
Ambitni rodzice niekiedy gubią się w gąszczu coraz to nowych kursów i lekcji, które mają uczynić z ich pociechy następcę Einsteina, jeszcze zanim dziecko na dobre oswoi się z ojczystym językiem. Czytając oferty szkół, naprawdę można dostać zawrotów głowy. W tym momencie wśród proponowanych kursów znajduje się nie tylko angielski, ale także amerykański lub brytyjski. Lektor polski, czy zagraniczny? A może w ogóle najlepiej wysłać dziecko na pół roku do Chin, to i kulturę pozna? Zróbmy nieco porządku w tym bałaganie.
Czas na trochę teorii, czyli co mają do powiedzenia w tej kwestii naukowcy?
Według nich dzieci uczą się języków obcych w dwojaki sposób: symultaniczny i następczy. Jak nietrudno zgadnąć, pierwszy sposób dotyczy przede wszystkim dzieci dwujęzycznych. Warto wspomnieć, że dwujęzyczność nie występuje jedynie w rodzinach, gdzie rodzice pochodzą z dwóch różnych krajów. Mały poliglota, krzyczący „Mamma mia!” na widok schabowego, niekoniecznie musi być owocem mieszanki dwóch kultur. Warunkiem bilingwizmu jest wprowadzenie nauki drugiego języka przed 3 rokiem życia dziecka.
Drugi sposób, czyli tzw. następczy, lub inaczej sekwencyjny, może dotyczyć dzieci w każdym wieku. Ten tradycyjny model polega na wprowadzeniu drugiego języka w momencie, kiedy język ojczysty został opanowany na poziomie umożliwiającym swobodną komunikację.
W tym przypadku u większości dzieci można zaobserwować 3 etapy przyswajania języka:
- Wszelkie przyjazne próby nawiązania kontaktu przez nauczyciela z dzieckiem, kończą się obojętnym wzruszeniem ramion malucha. Najwięcej na co można liczyć to stanowcze tupnięcie nóżką. Rodzice załamują ręce, a młodzi wychowawcy rozważają zmianę swojej ścieżki kariery.
- Mali uczniowie zaczynają nieśmiało wymawiać pojedyncze słówka lub mają tendencję do wielokrotnego powtarzania zasłyszanych słówek. Ogromne pokłady cierpliwości rodziców są jak najbardziej wskazane.
- Dziecko zaczyna budować pierwsze zdania, poznaje coraz więcej zwrotów i zapamiętuje akcent. Chociaż na gramatykę jeszcze przyjdzie czas, rodzice już się cieszą, a dziadkowie mogą już spokojnie ogłosić, że mają najzdolniejsze wnusie na świecie.
Książki o rozstaniu i rozwodzie: wsparcie dla dzieci i dorosłych
Książki o rozstaniu i rozwodzie dostępne w naszej księgarni mają na celu wspieranie całej rodziny. Bez względu na wiek, każdy członek rodziny znajdzie tutaj coś, co pomoże mu lepiej zrozumieć własne uczucia i odnaleźć nową równowagę. Dzięki literaturze można odkryć, że nawet po rozstaniu możliwe jest stworzenie szczęśliwego, pełnego wsparcia środowiska dla dziecka.
Kiedy zacząć naukę
Teoria teorią, ale wciąż pozostaje najważniejsze pytanie: kiedy? Niestety, drodzy rodzice, na pytanie, kiedy dziecko powinno rozpocząć naukę języka obcego, nie istnieje jednoznaczna odpowiedź. Jeśli dziecko w pierwszych latach życia nie wykazuje większego zainteresowania tą dziedziną, warto tę decyzję odłożyć na później. Jak udowodnili naukowcy, predyspozycje językowe nie istnieją, więc fakt, iż dziecko w wieku 3 lat nie jest poliglotą, nie oznacza, że jedyną nadzieją dla jego edukacji jest fizyka kwantowa.
Istnieją jednak pewne zasady, o których warto pamiętać, gdy maluch rozpoczyna swoją przygodę z językiem obcym:
- Nawet jeśli dziecko rozpocznie naukę w wieku późnoprzedszkolnym, warto od samego początku przyzwyczajać je do dźwięków w obco dla niego brzmiących językach. Jak przekonuje François Thibaut, założyciel nowojorskiego Seminarium Językowego dla dzieci, w ten sposób dziecko opanuje umiejętność rozróżniania akcentów, która z pewnością okaże się pomocna w przyszłości. Kto z nas nie chciałby usłyszeć swojej córeczki, mówiącej jak angielska królowa lub przekonać się, że synek ma akcent rodowitego Sycylijczyka?
- Jeżeli nie jesteście przekonani, że opanowaliście język na poziomie co najmniej zaawansowanym, najlepiej zostawić nauczanie dzieci osobom odpowiednio do tego przygotowanym. Łatwiej uczyć od początku, niż korygować błędy. Jeśli lektor usłyszy: „one, two, friii”, będzie wiedział, czyja to sprawka…
- Postarajcie się zapewnić dzieciom jak najbardziej zróżnicowane formy nauki. Szkoła to nie wszystko; pokażcie dzieciom, że języki obce to też świetna zabawa. Warto skorzystać z możliwości, które daje nam Internet: znajdziecie tu nieograniczoną ilość piosenek, bajek i gier, dzięki którym wasze pociechy nie tylko miło spędzą czas, ale również nauczą się nowych słówek.
- Dobierajcie pomoce naukowe odpowiednio do wieku dziecka. Dwutomowe słowniki powinny poczekać jeszcze kilka lat na półce, ale warto zainwestować w kolorowe książeczki i czasopisma dla dzieci.
- Cieszmy się razem z dziećmi nawet z małych sukcesów językowych! Osiągnięcia w nauce języka obcego są tak samo ważne jak wyczyny sportowe czy talenty artystyczne. Nie traktujmy znajomości języka jako obowiązku, lecz jako talent, który rozwija maluch.
W skrócie – każdy rodzic, podejmując decyzję odnośnie wprowadzenia nauki języka obcego, powinien w pierwszych latach dać maluchowi tę możliwość, a następnie obserwować jego reakcje. Zasada jest prosta: jeśli maluch jest zadowolony, ze spokojnym sumieniem możemy go zapisać na zajęcia. W przeciwnym razie spokojnie czekamy, aż przyjdzie na niego odpowiedni czas. Spokój i uważna obserwacja dziecka to chyba najbardziej uniwersalne porady.
Drodzy rodzice, trzymamy kciuki za Wasze decyzje!
Foto
8 odpowiedzi na “Mały poliglota. Kiedy zacząć uczyć dziecko języków obcych?”
My „bawimy się” z dziećmi niemieckim piórem TING i książeczkami dźwiękowymi TING – polecam SUPER ZABAWA
A czy na pewno w nauce języka obcego niezbędny jest perfekcyjny akcent? Czy po prostu to, że dziecko potrafi się porozumieć? Na zachodzie ludzie nie przejmują się zupełnie gramatyką i akcentem. Po prostu mówią. A u nas rosną straszne kompleksy: „nie odezwę się po angielsku, no bo to moje „friiiiiii”… albo nie mam pewności czy tam powinno być „a” czy „the”. To lepiej siedzieć cicho…” Ja nie mam języka na poziomie zaawansowanym na bank, mój akcent jest daleki od perfekcyjnego, ale moje dziecko chodzi do dwujęzycznego żłobka, więc ja też z nim rozmawiam po angielsku. To dla mnie oczywiste – wspieram żłobka pracę nad językiem (przedłużenie tego samego w domu) i pokazuję, że każdy może mówić po angielsku, nie tylko ciocia.
Chodzi o to, że jak już uczyć to niech to ma ręce i nogi. To tak jakby uczyć tabliczki mnożenia z błędami. Jeśli maluch od razu opanuje poprawny język o niebo łatwiej mu będzie rozwijać umiejętności kiedy dorośnie. A o ile bardziej profesjonalnie brzmi tłumacz/biznesmen/polityk nie kaleczący języka….
Mieszkam w Anglii kilka lat i wiem ze znajomość gramatyki i słówek to połowa sukcesu, bardzo ważne jest w jaki sposób to wymawiamy i co za tym idzie rozumiemy poszczególne słowa czy zdania. Mimo tego ze wg polskich nauczycieli moj angielski był bardzo dobry miałem duży problem ponieważ nie znałem w pełni poprawnej wymowy. W języku angielskim jest masa słów które brzmią dla nas bardzo podobnie a maja rożne znaczenia co sprawia zakłopotanie i utratę pewności co do znajomosci języka. Dodam jeszcze, ze angielski, ten który jest puszczany z płyt na lekcjach ma sie ni jak do tego, ktory można usłyszeć na ulicach brytyjskich miast.
Podsumowując, uważam, ze poprawna wymowa (nie mylić z akcentem, bo tego w Polsce nauczyć sie nie da) jest na równi ważny z gramatyka czy słówkami bo po co nam znajomość języka np angielskiego, którego nikt za granica nie zrozumie? Jeżeli ktoś w angielskim sklepie powie friiii w zdaniu złożonym z podobnie, blednie wypowiedzianym, to anglik pomyśli o słowie wolność a nie o 3….
Pardon, ale autorka nie jest specjalistka od nauki jezykow obcych dla maluchow. Tekst nie zawiera konkretnych danych, tylko porozrzucane po tekscie hasla, nic naukowego o rozwoju mowy dziecka, wprowadzeniu jezykow.
Zenujacy tekst, nieprofesjonalny pod kazdym wzgledem….
Bardzo niekonkretny tekst. Brak rzeczowych informacji, a temat wazny. Moze warto byloby poprosic kogos kto jest specjalista w dziedzinie nauczania jezykow i psychologii (pedagog, psycholog…)Uwazam, ze nad akcentem zawsze mozna popracowac(jestem dwujezyczna z francuskim, moja corka czteroletnia rowniez). Wprowadzam angielski, wlasnie poprzez piosenki, bajke na dvd raz oglada w znanym jej jezyka, a raz te sama po angielsku. Jak moje dziecko zaczynalo uczyc sie mowic, ostrzegano mnie, ze sie bedzie mylic w jezykach, ze odrzucenie przez kolegow,etc…. Bujda. Dziecko swietnie sie orientuje jakie slowo nalezy do jakiego jezyka, oczywiscie cos przekreca, czy brakuje slow, to wstawia to co zna….ale sporadycznie….
ja również mam niedosyt po przeczytaniu tego artykułu. Mieszkam za granicą i mam prawie 2,5 letnią córkę, więc temat jak najbardziej nas dotyczy. Sprawa dwujęzyczność, nauka języków etc, etc. Bardzo namawiam do pogłębienia tego wątku. To dla emigracji jest ważny temat, ale i nie tylko.
Ja zapisałam dziecko w Krakowie – córka ma 6 lat do Helen Doron. I uważam ze zrobilismy z mężem naprawde bardzo dobrze, bo taka metoda jest moim zdaniem zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem.