Kategorie
Ekowiadomości

Nadużywamy leków z ibuprofenem i paracetamolem

Lekarze z Narodowego Instytutu Zdrowia i Doskonałości Klinicznej Wielkiej Brytanii (NICE) informują: rodzice nie powinni bez uzasadnienia podawać dzieciom leków przeciwgorączkowych z paracetamolem i ibuprofenem, ponieważ w ten sposób mogą wydłużyć czas infekcji. Zaryzykuję stwierdzenie, że większość rodziców zbyt szybko sięga po lekarstwa w celu obniżenia temperatury. Odnieśli się do tego także pediatrzy amerykańscy, przeprowadziwszy badania, z których wynika, że aż połowa rodziców podaje swoim dzieciom leki przeciwgorączkowe w nieodpowiednich dawkach.

Lek = choroba?

Amerykańska Akademia Pediatrii (AAP) zaznacza, że wysoka temperatura jest często sposobem zwalczania infekcji. Lekarze ostrzegają rodziców, że zbyt szybkie podanie leków przeciwgorączkowych faktycznie może wydłużyć czas trwania choroby dziecka. Tymczasem pediatrzy często doradzają rodzicom korzystanie z lekarstw z paracetamolem i ibuprofenem w razie podwyższonej temperatury ciała, ale i w celu zapobiegania odczynom poszczepiennym, wierząc, że ryzyko wystąpienia działań niepożądanych jest minimalne. Lekarstwa te są dostępne w każdej aptece, bez recepty. Bardzo istotne jest dawkowanie w odniesieniu do masy dziecka i/lub wieku, tolerancji leku oraz nieprzekraczanie maksymalnych 4 dawek leku z paracetamolem na dobę i 3 dawek leku z ibuprofenem na dobę. Eksperci z NICE uważają, że środki z każdą z tych dwóch substancji nie powinny być podawane rutynowo, to w uzasadnionych przypadkach, najlepiej po kontakcie z pediatrą, mogą być konieczne.

Warto być świadomym

Autorzy badań, pod przewodnictwem dr Janice Sullivan z University of Louisville i dr Henryka Farrar z University of Arkansas, stwierdzają: „lekarze powinni pomagać rodzicom zrozumieć, że gorączka, sama w sobie, nie jest zagrożeniem dla ogólnego zdrowia dziecka. Należy podkreślić, że podwyższona temperatura ciała nie jest chorobą, lecz jest to fizjologiczny mechanizm, który wpływa korzystnie na zwalczanie infekcji”. Rodzice troszczą się o swoje dzieci, chcą im pomóc w walce z pierwszymi objawami choroby i dlatego sięgają po leki. Ważna jest obserwacja i reakcja, jeśli jakiekolwiek zachowanie dziecka odbiega od normy, staje się powodem do niepokoju. Wtedy należy skonsultować się z pediatrą.

Przeczytaj: Dlaczego gorączka jest ważna?

Źródło: telegraph.co.uk

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

5 odpowiedzi na “Nadużywamy leków z ibuprofenem i paracetamolem”

Wszystko dobrze, z tym ,że u dzieci bardzo często występuje bardzo wysoka gorączka skokowo i gwałtownie ( taka jak np w przypadku anginy) mogąca doprowadzić do drgawek i trwałego uszkodzenia mózgu. Podanie leku za późno, jak już temperatura przekracza 39 stopni, powoduje „że na starcie” traci się około 50 minut, ponieważ dopiero po upływie takiego czasu widoczny jest spadek temperatury.
Wszystko w nadmiarze szkodzi, ale nie dajmy sie zwariować.
Nowy nurt „chorych” eko zaczyna być uciążliwy i z lekka irytujący.
Lata temu była presja, żeby podawać dodatkowo dzieciom tabletki z fluorem ( namawiali zarówno stomatolodzy jak i pediatrzy), w tej chwili okazuje się,że nie dość,ze nie powinno się podawac tych tabletek ( absolutnie) to jeszcze powinno się myć zęby dzieciom pastą kompletnie bez fluoru:-)
więc może nie popadajmy w skrajności i nie traktujmy naszych dzieci „modowo”

Ja bym nie za bardzo sluchala lekarzy z Wilekiej Brytanii bo mieszkam tu prawie 10 lat i niczego innego nie przepisuja tylko paracetamol na doslownie wszystko. Jak poprosilam o porade w sprawie duszacego kaszlu (moj wtedy 2latek wymiotowal tak go dusil kaszel) to dostalam recepte na paracetamol.

Nie wolno hamować naturalnego mechanizmu zwalczającego infekcję. Jednak trzeba być też świadomym, że u malutkich dzieci których system immunologiczny nie jest jeszcze w pełni ukształtowany, mechanizm ten może się nie uporać z infekcją bez powikłań. Ja osobiście nie podaję dziecku ibuprofenu czy paracetamolu, kiedy tylko zobaczę na temometrze stan podgorączkowy, obserwuję zachowanie mojego dziecka, jego apetyt, samopoczucie. Kiedy wszystko jest w porządku, maluch bawi się, śmieje, ma apetyt – pomagam mu robiąc okłady i podaję dużo wody, którą zresztą zawsze pije w dużych ilościach, bo nauczył się tylko wodą gasić pragnienie (zachęcam wszystkich rodziców by do picia podawali tylko wodę, wówczas dziecko samo zacznie traktować soczki jako „posiłek”) w takich okolicznościach gorączka ustępuje. Jednak całkiem niedawno synek dostał w ciągu dnia biegunkę, zaczął gorączkować, był apatyczny, miał dreszcze (nigdy przy gorączce nie miał dreszczy) Zmierzyłam temperaturę i okazało się, że synek ma 37,8 stopni gorączki i do tego te straszne dreszcze. Podałam ibuprofen w czopku. Po pół godzinie temperatura wynosiła 40,6 stopni. Zadzwoniłam na pogotowie. Kazali zadzdwonić do lekarza pomocy doraźnej, podali numer i tak zrobiłam. Po raz pierwszy czułam, że nie jest dobrze i bardzo się martwiłam. Podczas rozmowy z lekarzem synek (2,5 roku) dostał drgawek gorączkowych, gałki oczne zwróciły się ku górze…lekarz kazał natychmiast dzwonić po pogotowie. Atak trwał ok. minuty i była to najgorsza minuta mojego życia, bo z dzieckiem nie ma wówczas żadnego kontaktu :/ Lekarze zadawali dużo pytań, podczas gdy dziecko straciło przytomność, leżało na boku by w razie wymiotów się nie udławiło, serduszko mu waliło jak szalone. Dopiero jak powiedziałam lekarzom, że nie przesadzam i atak wyglądał bardzo poważnie i mają natychmiast przyjechać, stwierdzili że w porządku. Czekałam 15-20 minut, w międzyczasie synek odzyskał przytomność. Czuł się w miarę. Temperatura nieznacznie spadła, ale po przybyciu pogotowia była nadal wysoka. Pojechaliśmy do szpitala, gdzie spędziliśmy tydzień czasu, codzienne kroplówki, pobieranie krwi z wenflonu, z paluszka, antybiotyki i badania – co mu jest? Ostatnie 3 dni synek już szalał po pokoju i bardzo mu było nie w smak, kiedy go „uziemiali” kroplówką. Dowiedzieliśmy się ostatniego dnia, że powodem infekcji była bakteria, nie rotawirus ani żaden z grupy adenowirusów. Piszę to, bo warto zdawać sobie z tego sprawę i przy tak małym dziecku być ostrożnym. Nam się nigdy nic podobnego nie zdarzyło, ale fakt, synek tez inaczej się czuł zwykle podczas gorączki, jednak nie tym razem. Decyzję czy zwalczyć gorączkę, czy niech zwalczy gorączka infekcję pozostawiam każdemu z osobna, bo każdy rodzic zna swoje dziecko i sam wie najlepiej jakie sam ma możliwości. Drgawki gorączkowe, z tego co mówili lekarze występują u dzieci do 4 – tego roku życia. U dzieci młodszych od mojego synka, jest ryzyko zapalenia opon mózgowych. Sam atak jest niebezpieczny i może zagrażać życiu. W razie ponownego wystąpienia drgawek przepiszą nam wlewki (diazepam), które mam nadzieję nigdy nie musieć użyć z wiadomych powodów.

W podobnych sytuacjach, mimo wszystko, cieszę sie, że mieszkam w Polsce.
Bardziej ufam naszym lekarzom niż tym z GB. Nasza pediatra jest osobą
bardzo rozsądną, nie przesadza z lekami ale tez nie lekceważy problemów
zgłaszanych przeze mnie. Diagnozuje ale tez kieruje do specjalistów,
którzy najczęściej podtrzymują jej diagnoze i sposób leczenia. Jeśli
chodzi o gorączkę, to przy anginie kiedy gorączka skacze jak szalona
kazała nam nie czekać do „przepisowego” 38.5 tylko reagowac szybciej
jeśli gorączka narasta w dużym tempie i podawać ibuprofen (stosujemy
Milifen), bo reakcja jest szybsza niz po paracetamolu i utrzymuje sie
dłużej. Syropek tez w rozsądnej cenie a działanie i skład ten sam co
podobnych, dużo droższych

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.