Gdyby w czasach niemowlęctwa mojej córki ktoś powiedział mi, że jest taki materiał jak bambus, który ma tyle zastosowań, że zastępuje cały arsenał wszelkich kocyków, pieluch tetrowych, wymyślnych rożków i świetnie nadaje się jako przykrycie do wózka w upalny dzień, byłabym co najmniej zaskoczona. Dziś wciąż jestem, choć w domu już całkiem duża dziewczynka, którą zestaw do wózka Paisley otula podczas snu w jej własnym, „dorosłym” łóżku. To pokazuje tylko, że takich zestawów można używać przez wiele lat. I że sprawdzą się one w wielu sytuacjach, szybko zyskując statut tego ukochanego kocyka (bądź poduszki), z którymi chodzi się niemal wszędzie. Nawet do przedszkola.
Bambus!
Jeśli więc potrzebujesz przykrycia w postaci lekkiego kocyka na okazję spacerów z dzieckiem w tropikach, jakie ostatnio przypomina polski klimat, koniecznie rozważ bambus. Ma on tak dużo zalet, że wymienienie ich wszystkich w jednym miejscu przyprawia o zawrót głowy. Zacznijmy od termoregulacji, dzięki której pod bambusowym materiałem, nawet w upalny dzień, temperatura jest 2-3 stopnie niższa, niż na zewnątrz. I odwrotnie zimą – daje ciepło, gdy wokół wciąż go brakuje. To argument, który kładzie na łopatki wszelkich ulicznych komentatorów zawartości dziecięcego wózka, tak chętnie udzielających porad rodzicom z małymi dziećmi. Bambusowa tkanina jest wyjątkowo lekka i jedwabiście miękka w dotyku. Wszak bambus to 100 procent natury, i to takiej, która do uprawy nie potrzebuje żadnych środków chemicznych i pestycydów, przez co nadaje się do użytku również przez osoby ze skłonnością do alergii.
Minimalizm
Moja rodzina jest minimalistyczna. To oznacza, że lubimy mieć mało rzeczy, ale takich, które posłużą na długo. Minimalizm wynika też po części ze stylu życia i szczególnie mocno daje o sobie znać podczas corocznych wakacji na rowerach. Gdy w podróż ze sobą zabiera się też dziecko, zaplanowanie wyprawowego ekwipunku, by jak najmniej ze sobą ciągnąć, przysparza wiele kłopotów… bo kocyk, ręcznik i coś do przytulenia wydają się dla dziecka niezbędne. Bambusowy otulacz łączy w sobie te wszystkie funkcje, więc w zupełności wystarczy, nawet podczas dłuższych wakacji na odludziu. Do tego nigdy nie butwieje – nawet gdy zapomni się go rozwiesić po kąpieli, a przecież w podróży nie zawsze jest czas na suszenie.
Made in Poland
Ostateczny argument, by wybrać właśnie Paisley, jest dla mnie równie ważny, co pozostałe. To bowiem w 100 procentach polski produkt, szyty ręcznie w naszym kraju, przez ludzi, dla których ekologia i dobre wzornictwo jest wielką pasją. „Made in Poland” w zalewie tekstyliów z Chin i Bangladeszu jest wyjątkowo miłą odmianą. Tym bardziej, że ten produkt bez zawahania można postawić obok projektów dziecięcych kocyków i innych akcesoriów znanych zachodnich marek i dostrzec, ile w nim świeżości, mądrości i… rodzicielskiej pasji. Oby takiej pasji było z naszym kraju coraz więcej.