Kategorie
Dziecko Dziecko i kultura

„Pokaż, jakie cycuszki ci urosły”. Co naprawdę jest seksualizacją dzieci

Określenie „seksualizacja dzieci” zdążyło w ostatnim czasie zrobić zawrotną karierę. Przyczynkiem do sławy „seksualizacji” była oczywiście dyskusja na temat edukacji seksualnej w polskich szkołach. Sądzę, że warto w tym miejscu podkreślić dwie istotne sprawy: po pierwsze, że seksualizacja dzieci jest powszechnym i groźnym zjawiskiem. A po drugie – jest nią coś innego, niż wydaje się części „obrońców niewinności” polskich dzieci.



Pozwolę sobie zacząć tekst o seksualizacji nieco przewrotnie: najpierw wspomnę o tym, co nie jest – wbrew obiegowym opiniom – seksualizacją. Aby jednak zrobić to rzetelnie – i oprzeć się na czymś więcej, niż własne przekonania – warto przytoczyć definicję tego popularnego ostatnimi czasy słowa. Jak podaje Aleksandra Żyłkowska, seksualizacja to „proces, w wyniku którego wartościowanie drugiej osoby oraz siebie samego/siebie samej dokonywane jest przez pryzmat atrakcyjności seksualnej” (1). 

Oznacza to, że seksualizowanie kogoś (lub czegoś) będzie wiązało się z narzucaniem mu bycia „sexy” i oceniania go w kategoriach atrakcyjności seksualnej. Można stąd wyciągnąć prosty wniosek: otóż seksualizacją nie jest edukacja seksualna! Zdobywanie wiedzy na temat seksualności – czyli czegoś, co jest wrodzone i naturalne – nie rozbudza ani „niezdrowego” zainteresowania seksem, ani też nie ustawia uczestników takich zajęć w rolach obiektów seksualnych. Co więcej – jak orzekli specjaliści Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego – rzetelna edukacja seksualna (czyli ta zgodna ze standardami WHO) chroni dzieci i młodzież przed wykorzystaniem seksualnym oraz pomaga lepiej przygotować się do roli męża, żony lub partnera, partnerki. Opowieści o promocji masturbacji wśród przedszkolaków podczas „seks edu” należy potraktować zatem jako efekt dezinformacji i niezrozumienia, że rozmawianie o czymś nie jest tożsame z nakłanianiem kogokolwiek do jakichkolwiek działań. Dzieci bowiem – jak podkreśla Karolina Piotrowska, autorka książki Rozwój seksualny dzieci – w sposób naturalny interesują się swoim ciałem i zadają pytania, na które mają prawo poznać odpowiedzi (2). Jeśli odpowiedzi tych dzieci nie znajdą u osób kompetentnych, to z dużą dozą prawdopodobieństwa zdobędą „wiedzę” od tych osób, które naprawdę mogą przyczynić się do seksualizacji młodych ludzi.

Niegrzeczne Książeczki

Seria Niegrzeczne Książeczki to opowieści dla małych i dużych, które rozprawiają się z mitami dotyczącymi dzieciństwa. Czy dziecko zawsze powinno być posłuszne, zjadać wszystko z talerza i dzielić się swoimi rzeczami? Książeczki bez jasnego morału, dające przestrzeń na rozmowę i zrozumienie potrzeb, pisane w duchu Porozumienia bez Przemocy.

Odwiedź księgarnię Natuli.pl

Seksualizacja, czyli co?

Seksualizacją będzie natomiast wszystko to, co czyni z dziecka obiekt seksualny albo co uczy je postrzegać samego/samą siebie przez pryzmat wyłącznie atrakcyjności fizycznej. Seksualizacją możemy nazwać zatem zachęcanie dziewczynek do zabawy w dorosłe kobiety i przebieranie ich w „seksowne” ubrania oraz nakładanie im makijażu, który ma przyciągać uwagę innych (nie dotyczy to oczywiście sytuacji, gdy dzieci same spontanicznie bawią się np. w modelki, dom czy porodówkę). Seksualizujące będą także wybory miss (Linda Polman w „Laleczkach skazańców” opisuje, że w Teksasie w wyborach takich biorą udział małe dziewczynki, prezentujące się przed dorosłymi w strojach kąpielowych). Niebezpieczne dla dziecięcej psychiki i rozwijającej się seksualności będzie również kontakt z pornografią – ludzkie ciało jest w niej zazwyczaj ukazane jako przedmiot, którego można w dowolny sposób używać i którego wartość jest wprost proporcjonalna do ilości znanych osobie łóżkowych trików.

Uwaga! Reklama do czytania

Wild child, czyli naturalny rozwój dziecka

Książka o rozwoju dziecka 2-5 lat. Praktyczne rozwiązania na najczęstsze rodzicielskie wyzwania.

CHCESZ? KLIKNIJ!

Seksualizacja w rodzinie

Jednak seksualizacja nie jest domeną wyłącznie nowoczesnych mediów. Bardzo często ma ona również miejsce w rodzinie. Kiedy dziadek poklepuje wnuczkę po pośladkach, mówiąc do niej „ale z ciebie laseczka!”, lub ciotka obłapia bratanicę, namawiając ją, aby pokazała wszystkim „jakie to cycuszki urosły” – również mamy do czynienia z seksualizacją oraz przekraczaniem granic dziecka. Innym przykładem seksualizacji w rodzinie może być na przykład relacja matki z córką, w której doszło do parentyfikacji (czyli przyjęcia przez dziecko roli opiekuna swojego rodzica), kiedy to matka opowiada dziecku o swojej relacji intymnej z ojcem czy innymi mężczyznami. Oczywiście dziecko w pewnym wieku zdaje sobie sprawę z istnienia seksualnej relacji między rodzicami i nie ma w tym niczego złego, jednak nigdy dziecko (nawet już dorosłe) nie powinno stawać się ani „terapeutą”, ani „seksuologiem” własnych rodziców. Najbardziej naganną formą seksualizacji jest oczywiście wykorzystanie seksualne dziecka. Bardzo często dzieje się tak, że dziecko, które zostanie skrzywdzone przez czyn pedofilny, zaczyna później instrumentalnie traktować własne ciało i podejmuje ryzykowne zachowania seksualne, a także ma poważne trudności w intymnym związkach. Przerażająco prawdziwie opisała to Halszka Opfer, autorka autobiograficznych książek „Katotata” i „Mokradełko”, które są opowieściami o tym, jak przez wiele lat była gwałcona przez własnego ojca i jakie miało to przełożenie na jej dalsze życie.

Wypaczone rozumienie seksualizacji

Czasami w naszych dorosłych pomysłach na to, jak chronić dzieci przed seksualizacją, widoczne staje się to, że to my, dorośli, patrzymy na świat w sposób bardzo przesiąknięty seksem. Parę miesięcy temu pewien komik wpadł na „genialny” pomysł, aby pośmiać się z tego, że jakaś szkoła pole dance’u przygotowała pokaz tego sportu dla dzieci. Żart komika nie był oczywiście wysokich lotów, ale pokazał nam coś ważnego: zarówno jego „dowcip”, jak i późniejsze komentarze wskazywały na to, że wielu Polaków w ramach mechanizmu projekcji przypisuje dzieciom własne impulsy seksualne i chce je „chronić” przed czymś, co… sami w dzieciach zaszczepiają. Dzieci trenujące pole dance, gimnastykę czy inny sport kojarzący się dorosłym z seksem takich skojarzeń nie mają – oczywiście dopóki dorośli nie przekażą im, że tańcząca gimnastyczka w stroju sportowym to „wyginająca się, skąpo ubrana panienka”, w taką retorykę poszło TVP około rok temu, emitując materiał o „gorszącym” pokazie pole dance odbywającym się w ramach finału WOŚP (3). Producenci materiału ukazali tancerkę i cały piękny oraz wymagający pracy pole sport w skrajnie zseksualizowany sposób, jednocześnie twierdząc, że oglądanie tańczącej kobiety może źle wpływać na dzieci – tymczasem to właśnie takie materiały i sposób mówienia o kobiecym ciele jako narzędziu do wzbudzenia pożądania są dla dzieci szkodliwe. Sama gimnastyka dla dzieci jest neutralna. Podobne „kontrowersje” wzbudza niekiedy nawet karmienie piersią. Zdarza się, że karmiąca matka słyszy, że „seksualizuje” swoje dziecko – zwłaszcza jeśli karmi dziecko mające dwa lub trzy lata. I znowu ani dla dziecka, ani dla kobiety karmiącej piersią nie jest to gest seksualny, jednak niezrozumienie tego przez obserwatora połączone z przenoszeniem na innych własnych impulsów powoduje, że dostarczanie pożywienia dziecku jawi się niektórym ludziom jako „uwodzenie” – ich lub dziecka. A przecież każdy z nas, dorosłych, sam odpowiada za swoje emocje.

Uwaga! Reklama do czytania

Rozwój seksualny dzieci

Książka, która pomoże Ci świadomie wspierać kształtującą się seksualność dziecka.

Książka, która pomoże Ci świadomie wspierać kształtującą się seksualność dziecka

Nie potrafimy rozmawiać o seksualności z naszym dzieckiem. Nikt nas tego nie nauczył, nikt nie przekazał nam pozytywnego modelu seksualności. Seksualność od zawsze była tematem tabu.

To jednak na nas, rodzicach, spoczywa odpowiedzialność za kształtowanie seksualności naszego dziecka. Nie zostawiajmy tego instytucjom, internetowi, kolegom czy samym dzieciom.

CHCESZ? KLIKNIJ!

Świadomość seksualności to świadoma zgoda

Jak zatem przeciwdziałać seksualizacji dzieci? Niestety nie mogę powiedzieć, żeby było to łatwe zadanie. Seksualizujący content zalewa nas przecież z prasy, telewizji, radia, a przede wszystkim obecny jest w internecie. Wydaje się, że nie jest możliwe w stu procentach ochronić dzieci przed wizerunkami roznegliżowanych kobiet reklamujących dachówki czy sprawić, by nigdy w życiu nie weszły na stronę pornograficzną. Jeśli nasze dziecko zauważy na przykład ociekająca seksem reklamę, warto jest oczywiście z nim o tym porozmawiać, tłumacząc, że ciało to o wiele więcej, niż możliwość „wyglądania” i że wpasowywanie się w aktualne kanony piękna wcale nie gwarantuje szczęścia. Możemy również zawczasu przygotować dzieci w odpowiedni sposób na kontakt z rzeczywistością, która w instrumentalny sposób obchodzi się z ludzkimi ciałami i seksualnością. Przede wszystkim warto jest edukować dzieci – spokojnie odpowiadać na zadawane pytania, tłumaczyć, że mają prawo do swoich granic, a bez ich zgody nikt nie ma prawa ich dotykać (ani wuefista, ani ksiądz, ani „całuśna” ciotka, która „tak uwielbia dzieciaczki”). Warto zachęcać je również do zdrowej aktywności fizycznej – sport, choćby ten amatorski, nie musi wcale służyć odchudzaniu, lecz poznawaniu możliwości własnego ciała i skupiania się na nich, a nie na wyglądzie. Dzieci muszą także wiedzieć, że ich ciała zmieniają się i w pewnym wieku zaczynają przejawiać oznaki dojrzałości płciowej, co jest naturalnym procesem i oznaką zdrowia. Warto także towarzyszyć dzieciom, gdy te odkrywają świat internetu, tłumaczyć, jakie strony są wartościowe, jakie mogą stanowić zagrożenie i dlaczego. W codziennym kontakcie z pociechami dobrze jest także skupiać się na tym, czym się interesują i doceniać je za to, jakie są, a nie tylko za wygląd – ma to znaczenie szczególnie w wychowaniu dziewczynek, które często słyszą, że są „śliczne”, ale dość rzadko, że mają „ciekawe zainteresowania”. Dzieciaki skorzystają także na podsuwaniu im czy też wspólnym czytaniu książek i czasopism, które w odpowiednio podchodzą do tematów ciała i ról płciowych (pamiętajmy, że dzieci na ogół dość łatwo utożsamiają się z bohaterami tekstów kultury, z którymi mają do czynienia). Przede wszystkim jednak zgodnie z zasadą „nie wykład, lecz przykład” sami zaprzyjaźnijmy się ze swoimi ciałami i dobrze je traktujmy, nie oceniajmy przez pryzmat tak zwanych „niedoskonałości” (cóż to za fatalne określenie!), lecz tego, jacy jesteśmy całościowo. 

Uwierzmy, że nasze ciała są w porządku, to w końcu dzięki nim i „osadzonych” w nich zmysłom możemy cieszyć się światem i go odkrywać. Jeśli sami przyjmiemy taką postawę, znacząco zwiększymy szanse na to, że zrobią to również nasze dzieci.

Przypisy:

A. Żyłkowska, Granica między seksualnością a seksualizacją, https://www.swps.pl/strefa-psyche/blog/16888-seksualnosc-a-seksualizacja-gdzie-lezy-granica?dt=1614239273763

K. Piotrowska, Rozwój seksualny dzieci, Natuli, Szczecin 2020.

Finał WOŚP na Dolnym Śląsku, https://www.tvp.info/46222656/final-wosp-na-dolnym-slasku-dzieci-ogladaly-pokaz-na-rurze-wideo

Uwaga! Reklama do czytania

Granice dzieci i dorosłych

Prosta w zastosowaniu koncepcja granic osobistych pomaga porozumiewać się i współpracować z dzieckiem, unikać nieporozumień i codziennych dramatów.

Odwiedź księgarnię Natuli.pl
Avatar photo

Autor/ka: Angelika Szelągowska-Mironiuk

Psycholożka, psychoterapeutka, dziennikarka. Pracuje na uczelni jako asystentka oraz w gabinecie jako psychoterapeutka. Razem z mężem prowadzi blog i fanpage „Katolwica&Mąż”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.