Kategorie
Edukacja alternatywna

Pozwólmy dzieciom na swobodną zabawę w szkole!

Dorośli z coraz większym zaangażowaniem skupiają się na uczeniu maluchów akademickich umiejętności (czytania, pisania, liczenia), sięgając po coraz bardziej nowatorskie metody. Niestety, po pewnym czasie odkrywają, że ich wysiłki nie przynoszą oczekiwanych efektów.

Dzieci nie chcą się uczyć albo nie dają sobie rady z zadaniami, jakie się przed nimi stawia, nagle zniechęcają się do pisania lub czytania i przestają aktywnie uczestniczyć w zajęciach. Często stają się nadpobudliwe, wiercą się, odwracają, rozmawiają w czasie lekcji albo stopniowo wycofują się z grupy. Nauczyciele obwiniają rodziców za niedostateczne przygotowanie dziecka do nauki w szkole, rodzice narzekają na nieporadność nauczycieli. Dzieci przestają radzić sobie w szkole.

Jak naucza się w przedszkolu i szkole?

Powszechną tendencją we współczesnym świecie jest chęć możliwie wczesnego wyposażenia dzieci w zdolność liczenia, nazywania liter, składania ich w słowa i zapisywania. Dzieci w przedszkolach i zerówkach spędzają długie godziny na odtwarzaniu wzorów graficznych i szlaczków, rysowaniu po śladzie i dzieleniu wyrazów na sylaby. Mają dużo ćwiczyć, powtarzać i nabywać coraz to bardziej złożone sprawności w różnych dziedzinach. Od pierwszych dni nauki narzuca się im naprawdę ostre tempo pracy (program nauczania określa, jak szybko muszą nabyć nową umiejętność), na każdym kroku się je sprawdza, klasyfikuje i ocenia.

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz w księgarni Natuli.pl

Większość dzieci po jakimś czasie nie wytrzymuje takiej presji. Wiele godzin spędzonych w przedszkolu albo szkole na wypełnianiu kart z książki/podręcznika, przydługie prace domowe, czytanie stosu książek, zajęcia pozalekcyjne i jeszcze zaplanowane przez rodziców aktywności po południu, muszą w jakiś sposób odbić się na rozwoju młodych ludzi. A szczególnie ambitni względem swoich dzieci rodzice często wymagają od nauczycieli, aby pracowali z dziećmi jeszcze szybciej, mierzyli wyżej, stawiali większe wyzwania. Dzieci mają przecież wyrosnąć na liderów, być coraz silniejsze, bardziej wszechstronne i uzdolnione, gotowe na realizację wielkich planów, lepiej przygotowane do życia w świecie. Cele są szczytne, ale czy droga do nich – właściwa? Czy koszty, które ponoszą najmłodsi, nie są nazbyt wysokie?

Presja edukacyjna jest wszechobecna i nazbyt wysoka, a gotowość dzieci na ciągły pośpiech i życie w chronicznym stresie jest w gruncie rzeczy minimalna. Prawdą jest, że nastały czasy, w których wiedza i różnorodne umiejętności są niezwykle istotne, a codziennością stają się wieczny wyścig i konkurencja, ale czy naprawdę dorośli sądzą, że dzieci są w stanie zdrowo się rozwijać i dobrze funkcjonować w tak trudnych warunkach? Badania pokazują, że nie.

Szkolny stres

Coraz więcej młodych ludzi żyje w strachu przed uczeniem się w szkole. W niektórych krajach (np. w Niemczech) nawet 50% dzieci w wieku szkolnym cierpi z powodu poważnych dolegliwości zdrowotnych i taki sam odsetek młodych ludzi wykazuje zaburzenia psychiczne. W Polsce 15% dzieci w wieku szkolnym cierpi na szkolną fobię swoistą, zespół lęku napadowego, a nawet depresję (1). Wiele dzieci w wieku szkolnym nieustannie skarży się na bóle brzucha, nudności, kołatania serca czy chroniczne zmęczenie.

Te dane nie są szczególnym zaskoczeniem. Wystarczy porozmawiać z rodzicami uczniów, aby przekonać się, że ich dzieci wciąż borykają się z licznymi trudnościami w szkole.

Z obserwacji wynika, że najbardziej negatywnie oddziałują na nie:

  • chroniczny stres związany z presją edukacyjną;
  • oceny i uwagi wpisywane do dziennika bądź zeszytu;
  • krytyczne komentarze ze strony nauczycieli;
  • brak dobrej relacji z dużą częścią nauczających;
  • wyśmiewanie przez kolegów;
  • „zmęczenie” ciągłym siedzeniem w ławkach, wyczerpującym pisaniem i rozwiązywaniem zadań;
  • niezrozumienie przez dzieci treści przekazywanych przez nauczyciela;
  • brak przestrzeni swobodnego działania i swobodnej aktywności fizycznej;
  • zbyt szybkie tempo pracy i nauki (tempo niewłaściwie dostosowane do indywidualnych możliwości ucznia);
  • zbyt duża liczba zadań do odrobienia w domu.

Mimo tak dużego tempa i wymagań dane płynące z raportów z ogólnoświatowych badań edukacyjnych mówią, że nawet 40% uczniów po kilku latach nauki w szkole podstawowej wykazuje poważne braki w zakresie czytania (ze zrozumieniem), pisania i liczenia. Dzieci nie radzą sobie też z efektywnym przetwarzaniem informacji i samodzielnym myśleniem, a większość swoich działań opierają na wyuczonych schematach (2). Nacisk ze strony dorosłych jest zupełnie zbędny, ponieważ nie działa – nie przyczynia się do lepszych wyników w nauce, ani nie wspiera naturalnych procesów uczenia się.

Uwaga! Reklama do czytania

Seria Niuniuś. Książki o emocjach małego dziecka

Historyjki obrazkowe dla najmłodszych, których bohaterami są urocza świnka i jej rodzice. Pełne humoru opowieści o codzienności, które dają wytchnienie, służą oswojeniu lęków i ułatwiają radzenie sobie z trudnymi emocjami.

Odwiedź księgarnię Natuli.pl

Dlaczego dzieci nie radzą sobie w szkole?

Ponieważ wiele umiejętności, których wymaga przedszkole i szkoła już na początkowym etapie kształcenia dziecka, leży poza ich zasięgiem. Układ nerwowy, procesy myślowe i budowa fizyczna dziecka są zupełnie niedostosowane do wymagań zapisanych w programie nauczania. Nieadekwatne do możliwości dzieci oczekiwania ze strony dorosłych przyczyniają się do ich trudności w nauce i szkole (w ogóle). Natury nie da się zmienić ani jej nagiąć. I mimo że zawsze znajdzie się kilkoro uczniów, którzy udźwigną ciężar programowych założeń, większa część dzieci nie da sobie z nim rady.

Przedszkola i szkoły często nie dostrzegają, że:

  • dzieci w danym przedziale wiekowym są w stanie skupić się na czynności, przedmiocie dłużej niż tylko przez określony czas (nie tak długi, jak wymagają od nich dorośli);
  • układ kostny i mięśniowy u (małych) dzieci wciąż się kształtuje i nie zawsze wytrzymuje on nazbyt intensywną pracę;
  • dzieci nie są w stanie zapamiętać i odtworzyć wszystkich informacji z zajęć;
  • dzieci nie są w stanie regulować swoich emocji i nad nimi panować (jak potrafi to zrobić świadomy siebie dorosły).

Koncentracja uwagi

Koncentracja uwagi ewoluuje wraz z wiekiem, a czas skupienia zależny jest od dojrzałości układu nerwowego. Nauczyciele – zarówno w przedszkolach, jak i szkołach – bardzo często wymagają od dzieci skupienia uwagi na jakiejś czynności przez nazbyt długi czas. Wymaganie niemożliwego odbija się niestety niekorzystnie na rozwoju młodych ludzi. Dzieci stają się nadpobudliwe, rozdrażnione albo apatyczne. Przestają „uważać” na lekcji, co rodzi frustrację wielu nauczycieli. Zaczynają wpisywać uwagi do dziennika i karać dzieci słabszymi stopniami za brak wiedzy. Dzieci nie rozumieją, dlaczego tak się dzieje. (Przecież nie mają złych intencji, a ich postawa jest związana z biologicznymi uwarunkowaniami…). Są oceniane, krytykowane, rodzi się w nich poczucie winy, a ich mózg przestaje przyswajać nowe informacje (a tym samym efektywnie się uczyć). Koło się zamyka…

Układ kostny i mięśniowy

U dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym oba te układy wciąż się kształtują/rozwijają. Pisanie przez długi czas na polecenie nauczyciela mija się więc z celem. Dłoń małego dziecka nie jest w stanie wytrzymać nazbyt intensywnej pracy. Szkoła rzadko pamięta o tym, że czas do mniej więcej 9 roku życia tożsamy jest z intensywną pracą mięśni dużych. Mięśnie małe osiągają swoją dojrzałość później, dlatego dziecko w tym wieku powoli je ćwiczy i dokładnie wie, w którym momencie czuje się zmęczone treningiem kaligrafowania, wodzenia palcem po określonych liniach czy starannego pisania, z koniecznością niewychodzenia poza linię!

Zapamiętywanie informacji

Dzieci nie zapamiętują wszystkich informacji z lekcji. Tak działa ich mózg i pamięć. Szybko kodują i potrafią w nieskończoność opowiadać o tym, co wzbudziło w nich emocje, fascynację i entuzjazm, ale bardzo trudno będzie im zapamiętać wszystko to, o czym – w sposób (nierzadko) nudny i encyklopedyczny – opowiadał nauczyciel. Często zapominają o tym, co zostało zadane do domu, a szczególnie trudno jest im przywołać w pamięci i odtworzyć informacje, których nie zrozumieli. Jeśli więc coś nie odnosi się do ich aktualnego postrzegania świata i doświadczeń, nie zapamiętają tego efektywnie. Ich mózg nie będzie bowiem odpowiednio aktywny…

Ponadto u dzieci w wieku 6, a nawet 8 lat nie jest rozwinięta tzw. gotowość pamięci – trudno im niejednokrotnie odszukać w pamięci informacje, których akurat teraz (w danej chwili) wymaga nauczyciel i połączyć je z nowo zaprezentowanym materiałem. Ta zdolność rozwija się powoli w kolejnych latach życia dziecka.

Nowa dyscyplina. Ciepłe, spokojne i pewne wychowanie od małego dziecka do nastolatka

Jak być przewodnikiem dziecka i odpowiedzialnie orientować je w tym chaotycznym świecie. 
Autor mówi: rodzice, nie warto wdawać się w negocjacje, ciągle prosić, stawiać tylu pytań. Mamy inne rozwiązania, znacznie skuteczniejsze i korzystniejsze dla naszych relacji z dziećmi. Stoi za nimi nowa dyscyplina. I wcale nie trzeba być przy tym surowym.

CHCESZ? KLIKNIJ!

Regulacja emocji

Struktury w mózgu odpowiedzialne za te niezwykle ważne umiejętności kształtują się w zasadzie do 17 roku życia młodego człowieka. A okres pierwszej, szczególnie intensywnej, przebudowy tych struktur i ich integracji z pozostałymi częściami mózgu przypada na pierwsze lata życia dziecka. Od dziecka w wieku przedszkolnym oraz wczesnoszkolnym nie można wymagać więc dojrzałego wyrażania swoich emocji oraz samodzielnego radzenia sobie z trudnymi uczuciami bądź sytuacjami konfliktowymi w grupie. Dzieci nie są „niegrzeczne”, „nieposłuszne” i „źle wychowane” i nie zawsze wiedzą, jak umiejętnie odnosić się do pozostałych członków społeczności. One stopniowo uczą się i opanowują te umiejętności. Nie warto wymagać od nich dojrzałości dorosłego, nie są na nią bowiem (biologicznie) gotowe.

Program dydaktyczny nie jest odpowiednio zaprojektowany i właśnie dlatego nie działa. Rodzi frustracje, przyczynia się do licznych niepowodzeń, trudności i konfliktów. Dzieciom stawia się zbyt wysokie wymagania, a przy okazji pozbawia możliwości uczenia się w sposób najbardziej optymalny dla ich zdrowego i naturalnego rozwoju, a także nie wykorzystuje ich twórczego potencjału. Tym, czego młodzi odkrywcy potrzebują, aby dobrze i kreatywnie się rozwijać, a jednocześnie przygotować się do nauki bardziej złożonych życiowych kompetencji, nie jest natarczywe nauczanie ich umiejętności akademickich, a udostępnienie większej przestrzeni do uczenia się przez działanie, a uściślając – uczenia się podczas swobodnej zabawy.

Dlaczego warto pozwolić dzieciom swobodnie się bawić?

Swobodna zabawa to taka forma zabawy kreatywnej i ruchowej, która nie jest narzucona przez dorosłych. Nie jest przez nich sterowana i oceniana. To zabawa, która odbywa się na zasadach i warunkach ustalonych przez dziecko. W zależności od jej koncepcji i wieku dziecka odbywa się ona w obecności opiekuna, ale jej najważniejszą i podstawową zasadą jest, że (dopóki dziecku nie grozi niebezpieczeństwo) dorosły w żaden sposób nie ingeruje w formę tej zabawy (nie wartościuje jej, nie ocenia, nie krytykuje, nie upomina i nie neguje dziecka, ale uważnie mu towarzyszy).

Swobodna, niedyrektywna zabawa uczy wszystkiego tego, czego dzieci potrzebują, aby zdrowo i twórczo się rozwijać. Paradoksalnie (bo przecież wielu dorosłych dzieli czas na niewiele znaczącą zabawę i na naukę) to właśnie przede wszystkim ona jest fundamentem efektywnego uczenia się, rozwoju mowy, kształcenia umiejętności pisania, czytania, liczenia, jak również tak bardzo pożądanych we współczesnym świecie samoświadomości, odwagi, zdolności krytycznego myślenia, budowania relacji interpersonalnych, odpowiedzialności i samodzielności.

Gdyby nazwać jedną i najważniejszą rzecz, jakiej dzieci potrzebują szczególnie (choć nie tylko) w pierwszych latach swojej edukacji, aby dobrze przygotować się do osiągania bardziej złożonych kompetencji w przyszłości, byłaby nią na pewno swobodna zabawa. To właśnie ona jest naturalnym środowiskiem życia dziecka i nieodłącznym elementem nauki, jedną z najbardziej efektywnych metod wspierających motywację wewnętrzną i aktywizujących ucznia. Swobodna zabawa jest nauką – naturalną, niewymuszoną i autentyczną! To podczas niej w mózgu aktywują się te struktury (np. hipokamp, układ nagrody, neurony lustrzane) i substancje semiochemiczne (dopamina, endogenne opioidy), które odpowiadają m.in. za odczuwanie głębokiego entuzjazmu, za produktywne uczenie się, szybkie zapamiętywanie nowych treści oraz odtwarzanie ich w podobnych okolicznościach w przyszłości. To dzięki niej mózg dziecka rozwija się naturalnie i twórczo.

Uwaga! Reklama do czytania

Cudowne wierszyki, które przez zabawę wspierają rozwój językowy dzieci.

Czego (i jak) uczy swobodna zabawa?

Zabawa jest dla dzieci najważniejszą aktywnością i najwyższą formą nauki: poznawania świata, zbierania doświadczenia i szukania własnej tożsamości.

Podczas swobodnej zabawy dzieci naturalnie uczą się:

  • rozumienia zjawisk i zależności;
  • samodzielności;
  • ponoszenia naturalnych konsekwencji swoich działań;
  • kształtowania relacji społecznych;
  • radzenia sobie z trudnymi emocjami;
  • budują poczucie własnej wartości;
  • rozwijają swoją kreatywność;
  • wzmacniają poczucie autonomii i przerabiają różne trudne dla siebie tematy, np. inicjują zabawy w dzidziusia, w lekarza albo w strzelanie czy wojnę.

Zabawa ma więc niezwykłą wartość autoterapeutyczną i jest też świetnym sposobem na rozwój cennych życiowych kompetencji i sprawności. Bawiąc się swobodnie różnymi przedmiotami, dzieci samodzielnie zdobywają praktyczną wiedzę o ich użyteczności. Mogą kształtować wyobraźnię przestrzenną – oceniają odległości, kształty, położenie (czegoś lub kogoś) i kierunki. Ćwiczą myślenie przyczynowo-skutkowe – przewidują skutek swoich działań i decyzji. Próbują różnych rozwiązań, szukają kilku możliwości poradzenia sobie z przeciwnościami. W swobodnej zabawie mogę też trenować i naśladować zaobserwowane u dorosłych zachowania i reakcje.

Dzieci często przejmują tutaj rolę innej osoby – mogą odtwarzać jej zachowania, aktywności, emocje i uczucia, realizują własne życzenia i fantazje, a przy okazji uczą się rozumienia innych oraz przeżywania własnych emocji. W niesterowanej przez dorosłych zabawie ćwiczą również podejmowanie decyzji, dzielenie się, współpracę z innymi, chęć niesienia pomocy, empatię, odpowiedzialność za siebie i drugiego człowieka (np. za młodsze dzieci). Uczą się życzliwości, cierpliwości i wytrwałości w dążeniu do określonych celów. Ale to nie wszystko.

Liczne badania wykazały, że większość aktywności ruchowych, fizycznych i manualnych, jakie intuicyjnie inicjują maluchy, ma niebagatelny wpływ na rozwój tych umiejętności, o które tak usilnie zabiegają dorośli. Rozwijanie motoryki małej i dużej, czyli takie niepozorne dziecięce działalności jak gra w piłkę, jazda na rowerze, huśtanie się, wspinanie, wycinanie kształtów, rysowanie czy zabawa piaskiem oddziałują na tworzenie się w mózgu połączeń, które wspomagają (teraz i w późniejszym czasie) rozwój percepcji słuchowej, koordynacji ruchowej, oraz wzrokowo-ruchowej, a tym samym wspierają rozwój mowy, nabywanie umiejętności samoobsługi, pisania, czytania, artykulacji, koncentracji oraz rozwijanie wyobraźni przestrzennej – a w efekcie tworzenie fundamentu dla nauki matematyki i przedmiotów ścisłych. I mimo że dzieci nie zawsze znają cel swoich zabaw (nie zawsze są jego świadome), doskonale wiedzą, czego w danym momencie najbardziej potrzebują do swojego rozwoju. Jeśli pozwoli im się na doświadczenie tego, czego domaga się ich plastyczna inteligencja, zaskoczą nas swoimi zdolnościami, postępami w danej dziedzinie oraz bogactwem wyobraźni, których, notabene, nie da się „wypracować” w sztucznym szkolnym środowisku.

Jak wesprzeć dzieci, aby mogły naturalnie i efektywnie się uczyć?

1. Przede wszystkim uwierzyć w moc swobodnej zabawy i udostępnić dzieciom przestrzeń do niej, a w ramach tego:

  1. Nie wymuszać na dzieciach ćwiczenia i uczenia się rzeczy, których na daną chwilę nie potrzebują, które leży poza ich zasięgiem i możliwościami rozwojowymi.
  2. Wyzbyć się ciągłej kontroli, sprawdzania, dopytywania, upewniania się.
  3. Zaufać potrzebom dzieci i podążać za nimi (nawet jeśli oznacza to wielokrotne powtarzanie przez nie jednej czynności przez dłuższy czas).
  4. Wsłuchiwać się w to, co komunikują (również niewerbalnie).
  5. Pozwolić im się brudzić i twórczo się bawić, nawet (albo przede wszystkim) kosztem pisania kolejnej linijki literek.
  6. Umożliwiać różnorodne aktywności ruchowe (rozwijanie motoryki dużej – fizyczne ruchy całego ciała i małej – manipulacja dłońmi i palcami).
  7. Być otwartym na decyzje, jakie podejmują dzieci w zabawie i poza nią (zawsze zaglądać pod powierzchnię dziecięcych wyborów).
  8. Prowadzić z dziećmi uważne i spokojne rozmowy w atmosferze szacunku i zrozumienia.
  9. Zawsze pochylać się nad emocjami dzieci i nigdy ich nie negować.
  10. Zaprzestać oceniania w każdej formie i w każdym wymiarze – nie karać, nie nagradzać, nie chwalić, nie krytykować, nie ironizować, nie wyśmiewać.
  11. Dać dobry przykład w kontekście uważności na siebie i innych, radzenia sobie z trudnymi emocjami, serdecznej komunikacji z innymi, wrażliwości na ludzi i świat, szacunku wobec własnych potrzeb i wobec potrzeb innych ludzi, wytrwałości w dążeniu do celu, skupiania się na tylko jednej konkretnej czynności w danej chwili etc.
  12. Towarzyszyć dzieciom i w pełni akceptować je jako ludzi (nie naginać ich do własnych oczekiwań i wyobrażeń)!

2. Zapewnić bezpośredni dostęp do swobodnych zabaw ruchowych, ćwiczenia motoryki małej i dużej (a tym samym stymulować pracę mózgu dzieci) poprzez:

  1. Rysowanie, malowanie, wycinanie, krojenie, tworzenie konstrukcji, układanie puzzli, lepienie, robótki ręczne, sortowanie.
  2. Bieganie, skakanie, zabawy piłką, balansowanie, pokonywanie przeszkód, wspinanie się, huśtanie, pływanie, jazdę na rowerze.

Mimo że większość przedszkoli i szkół tradycyjnych nie dostrzega wartości swobodnej zabawy i nie uwzględnia ich w praktyce dydaktycznej, my – rodzice, opiekunowie dzieci – możemy przejąć dowodzenie i stworzyć młodym ludziom takie warunki nauki (przez zabawę i działanie), dzięki którym młodzi odkrywcy sprawnie, bez niepotrzebnego wysiłku i napięcia emocjonalnego nauczą się zarówno czytania, pisania czy liczenia, jak i zdobędą kluczowe kompetencje, bez których skuteczne poruszanie się we współczesnym świecie (teraz i w dorosłości) nie byłoby możliwe (3).

System edukacyjny nie zawsze sprzyja zdrowemu rozwojowi młodych ludzi, ale „szkoła” to na szczęście nie wszystko… Jako rodzice mamy ogromny wpływ na otoczenie dziecka i formę jego doświadczania oraz wspieranie kształtowania tych cech i zdolności, dzięki którym (mimo trudnych często doświadczeń edukacyjnych) będzie ono mogło w pełni się rozwijać, poczuć się silne, pewne siebie, wartościowe i kompetentne, a w rezultacie odważnie kroczyć przez życie i dobrze zaprojektować w nim swoje miejsce…

Źródła:

1. por. B. Ziegler i zespół; „Deutsches Ärzteblatt”, 99: A 1436–1441, 2002
2. C. Alvarez, „Prawa naturalne dziecka”, CoJaNaTo, Warszawa 2012, s. 10
3. Kompetencje przyszłości to m.in.: samoświadomość, myślenie krytyczne, zdolność przetwarzania informacji, przedsiębiorczość, umiejętność współpracy w zespole, budowanie dobrych relacji z ludźmi, zdolność do współpracy wirtualnej, odpowiedzialność, kreatywność

Avatar photo

Autor/ka: Magdalena Boćko-Mysiorska

Spełniająca się mama i żona, pedagożka, coach, wykładowczyni. Promotorka naturalnego rodzicielstwa, neurobiologii i Porozumienia bez Przemocy. Na co dzień wspiera rodziców i nauczycieli w budowaniu empatycznych i konstruktywnych relacji z dziećmi. Autorka podręczników, artykułów i bliskościowo-naukowego bloga www.magdalenabockomysiorska.pl.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.