Kategorie
Ekowiadomości

Sezon na jesienne warzywa

Listopad to sezon na kilka znakomitych warzyw: m.in. kapustę, dynię, jarmuż, brukselkę, topinambur. Warto wybierać warzywa sezonowe z kilku powodów. Po pierwsze, zwykle mają niską cenę, po drugie są łatwo dostępne w sklepach (pamiętajmy, alby wybierać te z pewnego źródła). Poniżej więcej o jesiennych warzywach i ich kolejnych zaletach…

jesienne-warzywa

Jesienne warzywa

Jesienią i zimą warzywniaki są zdominowane przez warzywa z rodziny kapustnych: kapusta biała, czerwona, jarmuż, brukselka. Należące do tej grupy brokuły i kalafior niestety kończą swój sezon już na początku zimy, dlatego warto po nie sięgnąć jak najszybciej.

Niedocenianym warzywem jest kapusta. Tymczasem zawiera sporo witaminy C i E, a także żelazo, magnez i miedź. Kiszona kapusta to świetne źródło witaminy C, witaminy E czy naturalnych przeciwutleniaczy, takich jak karotenoidy i polifenole. Nie zapominajmy o przyprawach –  tymianek, cząber, majeranek czy kminek wzbogacą smak kapusty. Więcej o zaletach kapusty kiszonej.

Brukselka to natomiast źródło witamin C, E, K, a także z grupy B, które korzystnie wpływają na nasz układ odpornościowy i nerwowy. Zawiera spore ilości kwasu foliowego, więc powinna znaleźć się w jadłospisie przyszłych mam. Brukselka zaliczana jest do warzyw młodości, które pozytywnie wpływają na odbudowę DNA w komórkach i blokują rozwój nowotworów. Wyrazisty smak tego warzywa sprawia, że dzieci za nim nie przepadają. To nie oznacza, że musimy z niej zrezygnować w kuchni. Przemycajmy ją, chociażby w pożywnych zupach warzywnych.

Po przymrozkach liście jarmużu są wyjątkowo smaczne, tracą ostry kapuściany smak. Młode listki można jeść na surowo, ze starszych (większych) zawsze trzeba wyciąć żyłki, po czym podgotować, poddusić lub podsmażyć. Jeśli mamy jarmuż w swojej lodówce, powinniśmy go szybko zjeść – najpóźniej w ciągu 3 dni. A jeśli nie macie pomysłu na to, co z niego przygotować, polecamy sałatkę z jarmużu, z dodatkiem rodzynek, oliwy i orzechów. Jarmuż świetnie wzbogaca smak zup.

Topinambur (słonecznik bulwiasty) to kolejne warzywo, które nie może doczekać się zasłużonej popularności. O wartości warzywa stanowi to, że nie zawiera skrobi jak ziemniaki, ale inulinę (nawet 20 proc.) – cenny wielocukier bezpieczny dla diabetyków. Inulina obniża poziom glukozy we krwi, używana jest do produkcji leków i słodzików. Prócz białka w bulwach znajdują się duże ilości kwasów organicznych, sprzyjającego odchudzaniu błonnika, witamin (m.in. witaminę B1), potasu, żelaza i rozpuszczalnej krzemionki. Bulwy topinambura przyrządza się podobnie jak ziemniaki. Są jednak bardziej chrupiące, słodsze i lekko orzechowe w smaku. Można przygotować z nich zupę jarzynową, gotować je, dusić, zapiekać, piec i smażyć. Dobrze smakują w sałatkach. Nadają się również na frytki i chipsy. Więcej o topinamburze.

Z jesiennych warzyw możemy wyczarować w kuchni prawdziwe cuda. Mogą być spożywane w surówkach, gotowane, duszone, pieczone. Możemy przygotować zdrową i smaczną zupę, puree, kotleciki warzywne, tarty, zapiekanki. W ten prosty sposób możemy przemycić sporą dawkę witamin naszym dzieciom, które chętnie sięgną po kolorowe jesienne dania. Hm, mamy nadzieję;)

Foto

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

11 odpowiedzi na “Sezon na jesienne warzywa”

a co zrobić z 18mcznym egzemplarzem który od pół roku nie cierpi zup ani warzyw pod żadną postacią? nie zje marchewki ani nawet pół ziemniaka? :( jak robię oszukane placuszki to raz zje pięć razy odmówi…żeby nie było tak lekko to mięsa też nie jada!! gładko wchodzi jedynie kasza jęczmienna, ryż, makaron, czasami kasza gryczana i naleśniki i to wszystko na sucho! nie pogardzi też omletem, jogurtem i białym serem…
moje pierwsze dziecko zjadało wszystko i do tej pory je! jarzynki, mięsko, ryby? zawsze i wszędzie pod każdą postacią!…na parze, pieczone, gotowane…a to małe – nic…RATUJECIE BO KOŃCZĄ MI SIĘ POMYSŁY NA OBIAD! :)

O! Od 2 tygodni mam w domu taki sam egzemplarz! Nic tylko mleko, kasza manna, jaglanka i makarony, ale bez dodatków. Chętnie posłucham podpowiedzi!

Ja miałam ten sam problem. Mój dwulatek miewa okresy kiedy np nie
tyka warzyw, szczególnie tych kolorowych. Kiedyś uwielbiał marchewkę,
teraz od razu mówi ble. Ale to nie jest tak, ze jej nie lubi.
Zauważyłam, że im bardziej namawiam go na zjedzenie czegoś tym
pewniejsze jest, że tego nie zje.

Bywa tak ze wszystkim, np rano płacze że nie zje owsianki którą uwielbia, bo jej nie lubi.Piętnaści razy odpycha od siebie talerz krzycząc,
że nie chce, aż w końcu bierze łyżkę i próbuje, po czym mówi – „dobla”.
I tak od pewnego czasu jest ze wszystkim. Dla najlepszym wyjściem
okazały się rodzinne obiady kiedy siedzimy wszyscy przy stole i dziecko
widzi, że my – rodzice jemy to samo co on. Nie zmuszamy, nie namawiamy,
nie pytamy 15 razy czy mu smakuje. Rozmawiamy o tym jak nam minął dzień.
Mały czasem ucieknie do pokoju, pobawić się zabawkami, ale zawsze
szybko wraca, bo widzi, że rodzice siedzą razem przy stole i on chce być
z nami. Przeważnie próbuje tego co ma na talerzu i zjada ze smakiem.
Bywa, że wypluwa i mówi ze mu nie smakuje i wiem wtedy czego nie robić
następnym razem. Ostatnio zjadł pół miseczki marchewki tartej z
jabłkiem, bo widział że mama je ze smakiem:)

Niestety u nas wspólne obiady się nie sprawdzają… Jedyny moment, gdzie młoda ZAWSZE coś wciągnie to jak któreś z nas je przed telewizorem, na kanapie. To wtedy podejdzie, wsadzi palec w potrawę i zje.
Suchą bułkę na spacerze też zawsze wciągnie. Zaraz po tym, jak pół godziny wcześniej wzgardziła pysznym śniadaniem…

To może warto zrezygnować z jedzenia przed telewizorem przez obojga rodziców. Dzieci bardzo szybko się przyzwyczajają. Kiedy nasz maluch zaczął domagać się bajek coraz częściej w ciągu dnia, zdecydowaliśmy, że może je oglądać po kąpieli, jako dobranockę. Młody to zaakceptował (oczywiście nie bez protestów), po dwóch bajkach sam wyłącza telewizor i biegnie myć ząbki. Oczywiście, solidarnie rodzice też nie oglądają telewizji w ciągu dnia, za to zyskaliśmy wiele czasu na słuchanie muzyki, przy której można biegać, skakać, bawić się autkami i robić wszystko inne. Mamy też więcej czasu dla siebie.

Tak właśnie się bałam, że z całej wypowiedzi czytelnicy zauważą tylko jedno słowo – telewizor… Zauważ proszę Joanno, że napisałam, że my jemy wspólnie (każdy weekend i kolacje), ale młoda wtedy nie chce jeść. Dziubnie kilka razy, po czym wstaje w krzesełku zaczyna się bawić. Za to, jak dopada do naszego talerza, kiedy siedzimy na kanapie, to nie zwraca uwagi na telewizor, ale patrzy na nasz talerz i z niego chętnie wyjada. Akuratnie telewizor nie jest u nas problemem, bo moje dziecko jest inne – nie interesuje jej to mimo, że chętnie bym sobie czasem odpoczęła włączając jej bajkę.

Ja nie oceniam, czy ktoś ogląda telewizje czy nie. Też kiedyś lubiliśmy zjadać kolację siedząc przed telewizorkiem. Piszę jak to się odbywało u nas. Zależało nam aby jedzenie posiłków odbywało się wspólnie przy stole a nie biegając za dzieciakiem po domu próbując mu wcisnąć coś do buzi. Wiele razy widziałam to u znajomych i chciałam aby u nas było inaczej. I nie chciałabym aby mały oglądał rodziców jedzących obiad przed telewizorem. Nie twierdzę, że zawsze było idealnie, do tej pory nie jest. Wiem tylko, że moje dziecko je wtedy gdy nie dostaje przed posiłkiem żadnych zapychaczy typu ciastka, chrupki paluszki itp. Kiedy jest czas posiłków po prostu siada i zjada. Bywa, że grymasi ale jak jest głodny, zawsze zjada. Wie, że jemy posiłki razem przy stole i lubi przy nim siedzieć z rodzicami. Zanim zaczęliśmy siadać razem do stołu, z jego jedzeniem bywało różnie, a teraz jest po prostu łatwiej. I nie staram się nigdy go namawiać do jedzenia, dostaje swój talerzyk i może jeść lub nie. Często zamiast swojej porcji wyjada nam wszystko z talerzy.

Mówimy teraz o dwóch różnych rzeczach – Ty o telewizorze, ja o problemach z jedzeniem tudzież o jedzeniu wybiórczym.
No, ale odnosząc się do wcześniejszych Twoich wypowiedzi,skoro Twój syn już starszy, to może muszę po prostu przeczekać i w końcu jej przejdzie. Ponoć w domu gdzie jest jedzenie, dziecko z głodu nie padnie ;)

Wydaje mi się, że skoro córcia jednak wyjada wam z talerzy gdy siedzicie na kanapie to chyba nie z jedzeniem tu jest problem, bo przecież je.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.