Z Anną Szulc – nauczycielką i pomysłodawczynią Konferencji Empatyczna Edukacja – Empatyczna Polska w Zduńskiej Woli rozmawia Ewa Tyralik ze Szkoły Trenerów Komunikacji Opartej na Empatii
Aniu, jesteś nauczycielką matematyki i promujesz empatyczną edukację. Co ma empatia do matematyki i wyników matur?!
Empatia to klucz do ludzkich serc, pomaga żyć, pomaga rozumieć innego człowieka, ale też siebie. Te walory są bardzo przydatne w pracy nauczyciela, szczególnie matematyki, czyli przedmiotu, który nie dla każdego jest łatwy. Obecny proces uczenia matematyki nie uwzględnia tego, że niektórym przychodzi ona z łatwością, a innym nie. Poza tym matematyki nie można nauczyć się jak wiersza lub jak faktu historycznego. To proces złożony, oparty o wykorzystanie myślenia przyczynowo-skutkowego, co w przypadku młodego człowieka jest ograniczone ze względu na predyspozycje mózgu adolescenta. A jeśli dodatkowo proces nauczania trudnego przedmiotu jest realizowany w warunkach nieprzyjaznych, wzbudzających stres, organizm ucznia reaguje w systemie „uciekaj albo walcz”, a tu nie ma już miejsca na efektywną naukę.
Życie seksualne rodziców
Zacznij świadomie budować swoją relację z partnerem
Jak zrozumieć się w rodzinie
Jak dostrzec potrzeby innych i być wysłuchanym
Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli
Odkąd w moim warsztacie pracy głównym założeniem jest porozumienie się z uczniem, ale też z jego rodzicem, i w konsekwencji budowanie dobrych relacji, moje lekcje wyglądają zupełnie inaczej niż te, które realizowane są na zasadach „pruskiego drylu”. Różnice dotyczą też traktowania wyników osiągnięć uczniów, również matur. Bywa np. że wszyscy uczniowie w klasie, w której mniej więcej połowa wybiera się na studia politechniczne, decydują się zdawać maturę w zakresie rozszerzonym, co świadczy o tym, że nie boją się takich wyborów. W dodatku mimo tego, że matematyka nie jest przedmiotem wiodącym na uczelniach tej „niepolitechnicznej” połowy uczniów, ich wiedza w tym zakresie bardzo dobrze sprawdza się jako narzędzie – chociażby badań statystycznych, opracowań. Nie mają też większego znaczenia ocena i wynik, który we współpracy z uczniem jemu wystawiam, bo jeśli ktoś ma np. ocenę dostateczną, to nie oznacza, że nie jest to sukcesem tego ucznia. Czasem taka ocena jest większym sukcesem, efektem wytężonej pracy, wyrównywania braków, pokonywania wielu trudności niż wyższa ocena ucznia, któremu nauka przedmiotu przychodzi z łatwością.
Czyli na czym polega ta różnica?
Różnica jest ogromna, trudno opisać ją w kilku zdaniach. Najbardziej istotne jest to, że uczniowie uczą się w systemie „nic im nie grozi”, czyli nie tracą energii na czujne obserwowanie toku lekcji, oni na lekcji efektywnie pracują i współpracują, a jak coś nie wychodzi, to wiedzą, że to normalne popełniać błędy i na nich się uczyć.
Uczysz młodzież, a w zasadzie młodych dorosłych w liceum. Często wielu z nich nie miało wcześniej kontaktu z empatycznym nauczycielem. Czy uczniowie łatwo „wchodzą” w tę empatyczną komunikację?
Moi uczniowie w zdecydowanej większości z empatyczną edukacją spotykają się dopiero w kontakcie ze mną i na pewno byłoby dużo łatwiej, gdyby już wcześniej znali zasady empatycznych zachowań. Ale z pomocą przychodzi ludzka natura, która jest wyposażona w układ nagrody. Jeśli czujemy, że coś nam służy, mamy poczucie bezpieczeństwa, doświadczamy otwartości innego człowieka na nasze potrzeby, to wchodzimy w to. Zdecydowanie też jest łatwiej, gdy mamy mniej lat, bo przeszkodą są również stereotypy i przyzwyczajenia, które jak bumerang wracają, szczególnie wtedy, gdy górę biorą emocje.
Książki o rozstaniu i rozwodzie: wsparcie dla dzieci i dorosłych
Książki o rozstaniu i rozwodzie dostępne w naszej księgarni mają na celu wspieranie całej rodziny. Bez względu na wiek, każdy członek rodziny znajdzie tutaj coś, co pomoże mu lepiej zrozumieć własne uczucia i odnaleźć nową równowagę. Dzięki literaturze można odkryć, że nawet po rozstaniu możliwe jest stworzenie szczęśliwego, pełnego wsparcia środowiska dla dziecka.
Jakich zasad empatycznych zachowań ich uczysz?
Empatyczne zachowane to widzenie, oprócz siebie, innego człowieka, człowieka takim, jaki jest. Jeśli w kontakcie z innymi kierujemy się racją, do której chcemy kogoś przekonać, to nie jest to droga do porozumienia, do budowania dobrych relacji. W mojej pracowni na jednej ze ścian „mieszka” żyrafa i szakal. Są też opisane krótkie zasady języka Porozumienia Bez Przemocy i uczniowie każdej z klas, które do mnie trafiają, chcą się dowiedzieć więcej na temat empatycznego języka. Dzielę się z nimi tą wiedzą bardzo chętnie!
Gdy przychodzą nowi uczniowie, zwykle stwierdzają, że „jakoś inaczej do nich mówię”. To jest pierwszy znak, że widzą różnicę w komunikacji i od tego zaczynam wprowadzenie zasad i kształcenie umiejętności, które są podstawą dalszych działań mających na celu budowanie relacji wspomagających proces uczenia się moich uczniów. Ułatwieniem we wprowadzeniu empatycznego języka, w odróżnieniu od np. języka obcego, jest to, że aby się nim porozumiewać, wystarczy, że zna go i stosuje jedna ze stron. Druga bardzo szybko zauważa, że to jej służy, że stwarza dobre warunki do podejmowania rozmów, nawet na trudne tematy.
Takie działania prowadzą też do tego, że stopniowo „odbarczam” siebie z jednoosobowej odpowiedzialności, która jest typową zasadą „pruskiego drylu”. Warunki współpracy i nauki wypracowujemy wspólnie, dając sobie prawo do wymiany zdań, do korekty, do refleksji. Wiem teraz, jak bardzo przeszkadza w procesie efektywnej nauki w szkole nakazowe, systemowe i z góry założone realizowanie zadań.
Każdy człowiek, czyli również uczeń, zupełnie inaczej podchodzi do swoich obowiązków, jeśli warunki są wypracowane z uwzględnieniem jego głosu i potrzeb. Chciałabym podkreślić, że choćby z tego względu warto podjąć trud zmian zasad pracy nauczyciela, bo taka zmiana jest zmianą na lepsze warunków pracy. Od czasu kiedy umiem, chcę i realizuję swoje zadania na zasadach wzajemnej odpowiedzialności, nie mam problemu z wystawianiem ocen na koniec semestru czy roku szkolnego, nie mam problemu z brakiem prac domowych, ani z tym, że jakiś uczeń się nie uczy.
Wiem, że stosujesz zasadę nic o nas bez nas – na wywiadówkach o uczniu rozmawiasz z rodzicami w jego obecności. Czy takie podejście zaskakuje rodziców?
Raczej każde spotkanie, nie tylko przy okazji wywiadówki, jest spotkaniem trójstronnym, jeśli podejmuję działania dotyczące któregoś z uczniów. Nietrudno sobie wyobrazić, jak czuje się człowiek, kiedy ktoś rozmawia o nim za jego plecami, a uczeń to przecież człowiek, tyle że młody, niedoświadczony, często emocjonalny, czyli szczególnie potrzebujący wsparcia.
Nie pomaga się nikomu, w tym też uczniowi, jeśli jego zachowania lub brak postępów są tematem do omawiania bez jego udziału, albo, co jest już dla mnie absolutnie niedopuszczalne, omawiane jest na forum rodziców. Każdy człowiek ma prawo do błędu, do pracy i rozwoju w swoim tempie, do wyrażania swoich opinii, a rolą dorosłych jest to uszanować i edukować, by robił to świadomie, odpowiedzialnie i we współpracy, a nie na zasadzie ustaleń ponad jego głową, w formie nakazowej czy szantażu.
Od wielu lat sprawy ludzi, które ich dotyczą, rozwiązuję z tymi ludźmi, bo to jest według mnie kluczowe. Czy moje podejście zaskakuje rodziców? Zdecydowanie tak, zresztą również samych uczniów, choć rodzicom zdecydowanie to trudniej przychodzi, pewnie dlatego, że są starsi, czyli dłużej utrwalali inne, nieempatyczne zachowania, a poza tym mają obawy, czy te zmiany będą służyły ich dzieciom. A to jest ich, rodziców, prawo, prawo do troski o swoje dziecko.
Często słyszymy zarzuty wobec nauczycieli – czego nie robią, jacy być powinni. A jak to wygląda z perspektywy drugiej strony? Jakiej trudnej informacji zwrotnej mogłabyś udzielić rodzicom, patrząc na to, jak traktują swoje dzieci?
Nie czuję się powołana do udzielania rad rodzicom, raczej oczekuję z rodzicami kontaktu, współpracy i podobnie jak w przypadku uczniów, daję prawo do błędu, do braku kompetencji, a czasem wręcz do dorastania w stawaniu się rodzicem. Aby zostać rodzicem, nie kończymy jakiejś szkoły, która by przygotowała nas do tej roli.
Powszechny problem w relacji uczeń–nauczyciel–rodzic jest jednym z wielu problemów polskiej szkoły, które należałoby rozwiązać. Powodem takiej sytuacji, moim zdaniem jest to, że edukacji nie traktuje się jak biznesu i to bardzo ważnego biznesu, bo społecznego. Dokonuje się zmian doraźnych, często podejmuje się działania mające na celu oszczędności, a to powoduje, że problemy narastają, rodzą nowe problemy i efektem jest szukanie winnych, przekonywanie do swoich, jedynie słusznych racji. To nie pomaga ani rozwiązać problemów, ani nie podnosi jakości procesów uczenia.
Innym powodem trudności jest sam proces edukacji, która kształciła i kształci w oparciu o kulturę błędu. Jesteśmy przyzwyczajeni skupiać się na błędach, porównywać, oceniać, krytykować, wytykać, co jest nie tak, zamiast podejmować konstruktywne działania mające na celu dobro ucznia przede wszystkim.
A to, co najbardziej nie pomaga w relacji uczeń–nauczyciel–rodzic, to budowanie swojego autorytetu – nauczyciela, rodzica – na podważaniu autorytetu drugiej strony. To jest bardzo nieskuteczna metoda, która nie pomaga przede wszystkim uczniowi, dziecku.
Jako nauczyciel czego najbardziej oczekiwałabyś od rodziców w relacji z Tobą?
Od rodzica mojego ucznia oczekuję konstruktywnej współpracy, ale też zaufania i otwartości, które będą wspierać rozwój mojego ucznia. Oczekuję też otwartości i szczerości w relacji ze mną. Każdy rodzic, jeśli ma potrzebę, może przyjść do mnie na lekcję, może zapytać, może powiedzieć, czego potrzebuje, by dobrze nam się współpracowało. Ucznia, którego uczę przyjmuję w „pakiecie” z jego rodzicami, dla mnie współpraca z rodzicem jest równie ważna, jak i z uczniem. Tylko wtedy korzysta na tym przede wszystkim uczeń/dziecko. Nie zawsze to, co oferuję, rodzic jest gotowy przyjąć. Wynikać to może przede wszystkim ze stereotypowych zachowań w relacji nauczyciel–rodzic, ale też z oczywistej troski o swoje dziecko rozumianej tak, jak ktoś to pojmuje. Jednak da się zauważyć, że najtrudniej przychodzi to rodzicom, którzy sami są nauczycielami.
Jak zrozumieć małe dziecko
Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem
Czy rodzice mówią Ci, jakie mają oczekiwania wobec Ciebie? Słyszałam wiele głosów, że rodzice nie chcą mówić, czego potrzebują, bo potem „pani się mści na dziecku”, a ich samych nazywa roszczeniowymi.
Moi rodzice, podobnie jak moi uczniowie, mogą mi mówić o swoich oczekiwaniach, bo w empatycznej edukacji jest miejsce na mówienie o potrzebach. Aby ułatwić ten zakres współpracy, na pierwszym spotkaniu z rodzicami staramy się wypracować zasady, które będą pomagały realizować proces edukacji na podstawie potrzeb rodziców, uczniów, ale też moich. Czyli na przykład umawiamy się, że jesteśmy wobec siebie otwarci, że naszym celem jest dobro dziecka/ucznia, że rola nauczyciela jest rolą wspomagającą wychowanie dziecka przez jego rodziców. Wiele uzgodnień i warunków współpracy jest sprawą indywidualną w odniesieniu do konkretnego ucznia, bo przecież każdy uczeń, to inna osobą i inne są warunki, które generują warunki współpracy zarówno z uczniem, jak i nauczycielem.
W szeroko rozumianej empatycznej współpracy nie ma miejsca na „mszczenie się”. Dla mnie jest to nieprofesjonalne, świadczy o bezradności i braku otwartości na drugiego człowieka. W moim przekonaniu jest konsekwencją porozumiewania się na zasadach „moja racja jest mojsza” i wykorzystywaniu pozycji.
Jako nauczyciel, który zna od podszewki system edukacji, co byś podpowiedziała rodzicom, aby jak najlepiej mogli wspierać swoje dzieci w przejściu przez niego? Nie każdy może czy chce pozwolić sobie na edukację alternatywną…
Dziecko jest, jak już podkreślałam wcześniej, człowiekiem. Jako człowiek młody, niedoświadczony, ma prawo do popełniania błędów, do doświadczania, do rozwoju. Rolą rodziców jest dziecko wspierać, towarzyszyć mu w tym, ale nie wyręczać, by uczyć umiejętności podejmowania decyzji i odpowiedzialności oraz ponoszenia konsekwencji.
Dziecku na pewno nie pomaga się, jeśli nakłada się na nie nadmiar obowiązków, oczekuje wysokich not w rankingach, zapisuje na niezliczoną ilość zajęć dodatkowych.
Jakie złote zasady podpowiedziałabyś rodzicom, aby wspierali dziecko?
- Twoje dziecko jest autonomiczną osobą, ma prawo do rozwoju w swoim tempie, według swoich możliwości, swoich uzdolnień i zainteresowań.
- Błąd jest naturalnym etapem procesu edukacji i szansą rozwoju.
- Twoje dziecko nie musi się z nikim porównywać.
- Nie można go wyręczać, a należy je wspierać. Sensem edukacji i wychowania jest przygotowane człowieka świadomego do podejmowania decyzji i brania za nie odpowiedzialności.
Kiedy, Twoim zdaniem, najlepiej byłoby wprowadzić empatię w edukacji? W jaki sposób?
Absolwentka mojej szkoły, moja podopieczna, Kinga Woskowska, jest autorką pracy naukowo-badawczej pt. „Język Porozumienia bez Przemocy w szkole – badania społeczne”. Praca zajęła 3 miejsce w Ogólnopolskim Konkursie E(X)PLORY w Gdyni. W pracy przeprowadziła badanie ponad 2500 respondentów, którymi byli uczniowie, nauczyciele i rodzice. W każdej z grup ok. 90% respondentów wyraziło opinię, że nauczanie empatycznego języka powinno być realizowane w szkole, a najlepiej już od najmłodszych lat, w przedszkolu. Moje zdanie jest dokładnie takie samo, szansą dla polskiej szkoły, ale też polskiego społeczeństwa, jest empatyczna edukacja od najmłodszych lat.
Czy są jakieś twarde dane, że ta empatia naprawdę pomaga? W końcu my po zwykłych szkołach wyszliśmy na ludzi.
Proces doskonalenia mojego warsztatu pracy, który podlegał radykalnym zmianom, realizuję od siedmiu lat. Nie byłabym odpowiedzialnym nauczycielem, gdybym nie kontrolowała wyników moich działań, nie poprawiała, uzupełniała, tym bardziej że przez wiele lat dokonywałam tego sama. Mam wiele opracowań, badań, ankiet, a przede wszystkim wyniki matur moich uczniów, które są twardymi danymi, że to naprawdę pomaga.
Istotne jest też to, że pomaga nie tylko uczniom w edukacji, ale też jest powodem mojej satysfakcji. Mogę z całą odpowiedzialnością zachęcić innych nauczycieli, by spróbowali. To zmiana, której oczekuje szkoła XXI wieku, ale też zmiana, która służy każdemu, uczniowi, nauczycielowi i rodzicom.
Gdzie nauczyciele mogą się uczyć empatycznej edukacji?
Empatycznej edukacji najlepiej uczyć się od najmłodszych lat, ale to nie jest możliwe, jeśli nie będzie nauczycieli, którzy będą umieli uczyć. Moja „przygoda” z empatią zaczęła się od książki „Porozumienie bez przemocy. O języku serca” Marshalla Rosenberga. Następnie zdobyłam certyfikat mediatora społecznego i przez lata wprowadzałam empatyczny język, zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. I to był język, który mi ułatwił życie!
O metodach pracy stosowanych przez Annę Szulc przeczytacie w artykułach: