Kategorie
Wychowanie

Akceptacja dziecka – docenianie takim, jakie jest (nie takim, jakie chcielibyśmy, żeby było)

Akceptacja stanowi jedną z kluczowych potrzeb człowieka. Jesteśmy w stanie zrobić wiele (nawet za cenę własnej niezależności i integralności), aby czuć, że ważne/znaczące dla nas osoby nas akceptują. Dziecko, widząc, że opiekun nie jest zadowolony z jego zachowania, potrafi je szybko zmienić i dopasować do oczekiwań dorosłego. Wszystko w imię akceptacji…

Akceptacja siebie wiąże się z samoceną, świadomością i wewnętrznym obrazem własnej osoby. To złożony konstrukt, który odgrywa ogromną rolę w życiu każdego człowieka. Determinuje wewnętrzną harmonię, a także wpływa na budowanie relacji z najbliższymi i otoczeniem. J. Juul (duński pedagog i terapeuta rodziny) mówi, że akceptowanie różnic, obok tolerancji dla słabości i zezwolenia na okazywanie emocji, to konstytutywne elementy wpływające na budowanie relacji. Akceptacja wydaje się być kluczem do zrozumienia człowieka. Daje wolność, pozwala żyć w zgodzie z samym sobą i mieć odwagę do manifestowania własnych odrębności.

Akceptować siebie, akceptować dziecko…

Akceptacja siebie to zrobienie przestrzeni w życiu dla własnych wad i zalet, a także uświadomienie sobie, że człowiek składa się zarówno z jednych, jak i drugich. Konsekwencją akceptacji jest stawianie sobie wymagań na miarę własnych możliwości i przyjmowanie porażek (dawanie sobie prawa do błędu), a także umiejętność cieszenia się z sukcesów. Trudno jest akceptować innych, kiedy brakuje własnej akceptacji. Jeszcze trudniej jest nauczyć dziecko akceptowania siebie, jeśli rodzic sam nie ma dla siebie zrozumienia.

Akceptacja wynika z poczucia własnej wartości, które jest niezależne od posiadanych umiejętności czy zdolności. (Determinuje je stosunek do samego siebie). To właśnie poczucie własnej wartości wpływa na jakość życia i decyduje o charakterze związków i relacji z innymi. J. Juul uważa, że aby budować poczucie własnej wartości u dzieci (a co się z tym wiąże akceptację), należy je zauważać, dostrzegać (np. „Widzę, jak zjeżdżasz na zjeżdżalni”, „Ale wysoko się bujasz!”). Przy czym warto podkreślać doświadczenia, a nie definiować (oceniać) dziecięce nowe umiejętności. J. Juul w książce „Zamiast wychowania” zauważa, że im bardziej się definiuje dziecko, tym mniej miejsca zostawia się mu na samodzielne odkrywanie siebie.

[natuli2]

Dziecko czuje, że jest akceptowane, kiedy rodzic:

  • dostrzega i szanuje dziecięce potrzeby, indywidualności, pojawiające się emocje;
  • akceptuje etap rozwojowy dziecka i dopasowuje wymagania do jego możliwości;
  • unika porównywania (niszczy ono pewność siebie);
  • stwarza okazję do podejmowania przez dziecko wyborów/decyzji, a także bierze jego zdanie pod uwagę;
  • stroni od etykietowania dziecka („Ale z ciebie ciapa/gaduła”) – słowa mają moc sprawczą i rzucone na oślep, nawet niedbale, tak „przy okazji” trafiają do uszu dziecka;
  • daje dziecku informację zwrotną w kontekście zachowania („Przybiegłaś jako ostatnia na linię mety”),a nie oceny tego, jakie dziecko jest („Jesteś ślamazarna!”);
  • stwarza okazję do doświadczania przez dziecko nowych sytuacji i odnoszenia przez nie sukcesów;
  • docenia zaangażowanie, intencję i włożony wysiłek, a nie tylko rezultaty starań dziecka.

Uwolnienie dzieci od grania ról – samospełniające się proroctwo

Zdaniem P. Zimbardo samospełniające się proroctwo to oczekiwanie, które może zmienić zachowanie w taki sposób, że ostatecznie otrzymamy to, czego oczekiwaliśmy. Nastawienia rodziców w stosunku do dzieci wpływają na zachowywanie się względem nich. W konsekwencji zachowanie rodziców determinuje zachowanie dzieci, które ostatecznie odpowiada przyjętym, rodzicielskim założeniom, przekonaniom i nastawieniom. Zdarza się, że dziecko, które kilka razy obleje się sokiem podczas picia, otrzyma przydomek niezdary. Przy kolejnych okazjach zaspokojenia pragnienia, zanim rozpocznie działanie, będzie strofowane przez opiekunów „Uważaj. Nie oblej się!” (w domyśle „Na pewno się oblejesz”), co sprawi, że ostatecznie podczas picia wyleje na siebie napój. Wpisywanie dziecka w role determinuje sposób podejścia do niego, a w konsekwencji utwierdzanie go w tej roli.

Dorośli sami wpisują dzieci w role np. najmłodszego (czyli rozpieszczonego) dziecka, grzecznej dziewczynki/chłopca, zdolnego ucznia itp., a dzieci w obliczu stawianych im wyzwań realizują napisane dla siebie scenariusze. Obarczenie rolą bywa bardzo nieprzyjemne i trudno się pozbyć przypisanej etykiety, dlatego należy pomóc dziecku w uwalnianiu się z przypisanej roli.

Dorośli mogą:

  • wykorzystywać okazję, aby pokazać dziecku, że nie jest tym (np. „leniuchem”), za jakiego się uważa („Pozbierałeś naczynia po kolacji. Cieszę się, że mi pomogłeś”);
  • aranżować okazję, w której dziecko spojrzy na siebie inaczej (np. do aktywnego i ruchliwego dziecka: „Pomogłeś mi pozbierać drobne koraliki. To wymagało cierpliwości”);
  • pozwolić posłuchać dziecku, kiedy mówi się o nim pozytywnie (np. podczas rozmowy przez telefon z ciocią: „Wiesz, wczoraj wieczorem Ania poukładała wszystkie swoje lalki na półce. Bardzo się ucieszyłam”);
  • w szczególnych momentach być dla dziecka skarbnicą wiedzy tzn. odwoływać się do wyjątków (np. do „płaczka”: „A pamiętasz, jak ostatnio byliśmy u pana doktora? Przez cała wizytę rozmawiałeś z nim o stetoskopie”).

Akceptacja dziecka oznacza docenianie je takim, jakie jest, a nie takim, jakie chcielibyśmy, żeby było. To bycie blisko i poznawanie potrzeb dziecka, jego zainteresowań, a także wspólne spędzanie z nim czasu. To przede wszystkim odpowiadanie na wysyłane przez nie sygnały, a przy tym uważne słuchanie i otaczanie troską.

Literatura:

  • A. Faber, E. Mazlish: „Jak mówić, żeby dzieci do nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły”
  • J. Juul: „Zamiast wychowania”

Foto: flikr.com/paperdollimages

Avatar photo

Autor/ka: Monika Koziatek

Pedagog, coach, socjoterapeuta i terapeuta I-ego stopnia Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach (TSR). Miłośniczka Porozumienia bez Przemocy i rodzicielstwa opartego na przywiązaniu. Realizatorka szkoleń w zakresie kompetencji wychowawczych. Mama Antka i Jeremiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.