Dwadzieścia lat temu uzbrojona w worek z Papą Smerfem dreptałam co rano do punktu spotkań towarzyskich, potocznie zwanego przedszkolem. Były tam rzeczy fajne i niefajne: ulubiona pani z długimi włosami, koleżka którego kochałam miłością na zabój i krupnik z zielskiem oraz leżakowanie. Mam nawet z tego okresu kilka zdjęć.
Autor: Ania Bieluń
Dziennikarka, fotografka, wraz z siostrą założyła i prowadzi małą rodzinną mydlarnię - Ministerstwo Dobrego Mydła. Mama 5 letniego Olafa.
Nie jestem super i to jest ok
To nie będzie post o narzekaniu. To będzie post, proszę Państwa, o dyktaturze bycia super.
Bo my uwielbiamy kolorową prasę. Daje odpocząć i popatrzeć w ładne rzeczy. Poczytać dobre historie. Coś sobie upatrzeć z sezonu jesień/zima 2016. Ale czasem wpuszcza w maliny.
Kiedy mój syn podrośnie i zacznie odwiedzać domy swoich małych przyjaciół, jedna rzecz prawdopodobnie go zdziwi. Będzie to fakt, że nie wszystkie mamy krzątają się po kuchniach przyrządzając pociechom apetycznie wyglądające… mydła.
Scrub – domowe SPA w 15 minut
Scrub cukrowy, korzenny, cudowny dla matki umęczonej. I ojca też, niech ma. Prosty przepis, piętnaście minut we własnej kuchni, a potem to już tylko przyjemności!
O wielkich zaletach starych sprzętów
To będzie krótki tekst o tym, dlaczego nie warto wyrzucać gramofonu, i czemu opłaca się pogrzebać za półką z ogórkami – czyli o wielkich zaletach starych sprzętów
Przyjemna bliskość, wolne ręce, wygodne wycieczki w miasto, mniej łez i innych strasznych historii – to oczywistości w przypadku noszenia, o którym napisano już niejedno. Ale mnie wciąż po głowie chodzą jeszcze trzy rzeczy, o których czyta się rzadko, a które uczyniły moje życie naprawdę fajowym
Jak zrobić musujące kule do kąpieli?
Uwielbiam musujące kule kąpielowe. Leży człowiek w wannie, a taka pływa dookoła, śmiesznie bzyczy i miło pachnie. Szkoda tylko, że ta kupiona w sklepie może wywoływać wysypkę, nowotwory i szkodzić nerkom… Podam Państwu banalnie prosty przepis i wszyscy wraz poradzimy sobie bez przemysłu kosmetycznego. Obiecuję, że produkt finalny będzie sto razy lepszy niż sklepowe dziadostwo
Dokładnie dziś mija szósty miesiąc, odkąd drąc się w niebogłosy urodziłam syna – Olafa. Dawno to czy niedawno, trochę już okrzepłam w swoim autorskim macierzyństwie i ze spokojnym sumieniem mogę opowiedzieć kilka historii z nibymorałem. Niby, bo – jak mówią sceptycy – jeden Olek wiosny nie czyni i jeszcze wyrośnie z niego potwór, który nam […]