Marta Ślifirska – z wykształcenia psycholożka i fizjoterapeutka, w pracy łączy te dwa kierunki wykształcenia. Od 30 lat pracuje jako fizjoterapeutka z dziećmi, od 10 lat wyłącznie z niemowlętami, stosuje metody Bobath-NDT i SI, prowadzi zajęcia z rozwoju psychoruchowego niemowląt w szkole rodzenia fundacji Rodzić po Ludzku.
Marta Ślifirska: Książka jest świetna („Bobas Lubi Wybór”). Żałuję, że trafiła do nas dopiero teraz. Bardzo podoba mi się idea, że dziecko może samo wybierać. Tak jak w rozwoju psychoruchowym kolejne etapy następują jeden po drugim, tak ma to miejsce w czasie nauki jedzenia. Propaguję nieingerowanie w rozwój ruchowy dziecka. Uważam też, że nie powinniśmy ingerować w rozwój umiejętności jedzenia. I to właśnie proponują autorki książki – podążanie za dzieckiem.
Anna Charko: Jakie korzyści z punktu widzenia neurofizjologii niesie dla dziecka takie podejście?
MŚ: Mnóstwo. Każda propozycja, która podąża za naturalnym pędem do rozwoju dziecka, jest dla niego dobra. I odwrotnie – każda ingerencja w naturalny przebieg rozwoju jest niedobra. Natura tak to wymyśliła, że wszystkie etapy, które dziecko przechodzi, czemuś służą i są potrzebne. Jeżeli my którykolwiek z etapów chcemy przyspieszać bądź pomijać, możemy być pewni, że wyrządzimy szkodę.
Jak zrozumieć małe dziecko
Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem
ACH: W przypadku jedzenia mowa o jakich etapach?
MŚ: Dziecko, przechodząc przez etap spożywania papek, nie zaczyna w odpowiednim momencie ćwiczyć mięśni oralnych. Bo te same mięśnie, które służą do żucia, do rozdrabniania pokarmu, służą później do mówienia. Jeżeli dziecko będzie w odpowiednim czasie przeżuwało pokarm, będzie później wyraźniej mówiło.
Poza tym dziecko karmione papkami pomija doświadczenia sensoryczne pochodzące od zmysłu smaku. Jeżeli dostaje różne produkty osobno i może sięgać po to, co chce, próbować, smakować, to ma kontakt z różnymi smakami. A w papkach wszystkie smaki są zmieszane w jeden. Podając maluchowi papkę, zubożamy jego możliwości doświadczania smaków, a przez to ograniczamy możliwości kształtowania się integracji sensorycznej.
Książki o rozstaniu i rozwodzie: wsparcie dla dzieci i dorosłych
Książki o rozstaniu i rozwodzie dostępne w naszej księgarni mają na celu wspieranie całej rodziny. Bez względu na wiek, każdy członek rodziny znajdzie tutaj coś, co pomoże mu lepiej zrozumieć własne uczucia i odnaleźć nową równowagę. Dzięki literaturze można odkryć, że nawet po rozstaniu możliwe jest stworzenie szczęśliwego, pełnego wsparcia środowiska dla dziecka.
ACH: Czy w takim razie odradza pani podawanie dziecku papek?
MŚ: Tak. Zdecydowanie odradzam. Poza wszystkim, co powiedziałam wcześniej, również z powodu tego, co obserwuję w wielu rodzinach, z którymi pracuję. Otóż dzieci są nierzadko karmione papkami nawet po przekroczeniu roku czy półtora. Mamy po prostu przyzwyczajają się do tego, że podają dziecku jedzenie ze słoiczka – jest to wygodne, bo można podgrzać i od razu dziecku podać. I kiedy pytam, dlaczego ich dziecko jeszcze tak długo je papki, mówią, że krztusi się, kiedy mu się próbuje dać większe kawałki. A krztusi się, bo – po pierwsze – na ogół tymi papkami jest karmione w pozycji półleżącej i w takiej też mamy podają dziecku łyżeczką pierwsze mniej rozdrobnione posiłki, więc pożywienie trafia na tylną ścianę gardła i naturalne jest, że pojawia się odruch krztuszenia. A po drugie, dziecko krztusi się, ponieważ ominęło ten etap, kiedy było gotowe, żeby się nauczyć przeżuwania. Nie daliśmy dziecku okazji do tego, by rozdrabniało pokarm. Autorka książki używa trafnego porównania: gdyby dziecku nie pozwolić chodzić do trzech lat, to potem miałoby trudności z chodzeniem. I tak samo jest z żuciem.
Samodzielne jedzenie a pozycja siedząca
MŚ: Jedyną kwestią, nad którą się zastanawiam, jest siedzenie. Autorki piszą, że możemy wprowadzać stałe pokarmy u dzieci w wieku mniej więcej 6 miesięcy i dziecko powinno przy tym siedzieć prosto. Ale sześć miesięcy nie jest wiekiem, kiedy dziecko siedzi prosto! W tym wieku siedzą jedynie te dzieci, które dorośli sadzają, myśląc, że tak trzeba, a nie powinni tego robić! Równowagę w siadzie dziecko uzyskuje między 10. a 12. miesiącem życia, w tym też czasie siada samodzielnie. I teraz: jak pogodzić jedno z drugim, żeby nie przeskoczyć tego etapu, kiedy dziecko jest już zainteresowane jedzeniem i chce jeść, a równocześnie nie obciążać go zbytnio pozycją siedzącą, na którą nie jest gotowe. Autorki kilka razy mówią, że niektóre dzieci mogą potrzebować pomocy w siadzie. W innym miejscu mówią, żeby ułożyć zrolowane ręczniki czy kocyki i podeprzeć dziecko. Czasem mówią, że możemy mieć je u siebie na kolanach podczas posiłków. Ale jednocześnie bardzo wyraźnie zaznaczają, że nie powinno być odchylone w tył, żeby pokarm nie trafiał na tylną ścianę gardła, bo to grozi zakrztuszeniem. Kiedy dziecko jest pionowo, pokarm spływa po przedniej ścianie gardła i dziecko ma odruch odkasływania i może się samo pozbyć tego, co byłoby groźne. Widzę następujące rozwiązanie: dopóki dziecko nie zacznie samo siadać z leżenia (przez obrót na brzuch, podniesienie się na czworaki i skręt miednicy w prawo lub w lewo), powinniśmy zawsze dzieci podpierać. I wtedy, nawet jeżeli dziecko odchyli się o 10–15 stopni od pionu plecami, to nadal głowa i szyja będą w pionie, bo dziecko będzie patrzyło na to, co chce zjeść i to nie powinno być zagrożeniem. Najlepiej więc sadzać je u siebie na kolanach, bo wówczas ma najlepsze podparcie. A jeżeli dziecko nie chce siedzieć na kolanach bądź jest nam z tym niewygodnie, to możemy, jeżeli dziecko to akceptuje, sadzać je w specjalnym krzesełku – ale zawsze podparte.
ACH: W krzesełku do karmienia?
MŚ: Tak. Na pewno nie w krzesełku samochodowym, bo tam jest za bardzo odchylone w tył. I sadzajmy je wyłącznie na czas posiłku! W żadnej innej sytuacji nie powinno być przez nas sadzane. Usiądzie samodzielnie, gdy będzie na to gotowe.
Czy półroczne dziecko jest gotowe na BLW?
MŚ: Tak. Jest gotowe. Dlatego, że potrafi doprowadzić rękę do ust. Przez samodzielne jedzenie rozumiemy oczywiście jedzenie rączkami. Rodzice czasem skarżą się, że ich dziecko wszystko wkłada do ust. Robi to dlatego, że usta są najbardziej wrażliwą czuciowo okolicą ciała i dziecko chętnie poznaje świat ustami. Już w okresie płodowym jest to okolica, która jako pierwsza uzyskuje czucie, m.in. po to, żeby później, po urodzeniu, dziecko mogło łatwo znaleźć pierś mamy. Jeżeli maluch potrafi doprowadzić ręce do ust i chwycić już jakiś przedmiot, na razie całą dłonią, bo tak wygląda chwyt w wieku sześciu miesięcy, to znaczy, że jest gotowe do tego, żeby spróbować jedzenia. Oczywiście, na początku się nie naje (dlatego powinno bez zmian dostawać dotychczasowe posiłki mleczne). Popróbuje, potrzyma w buzi i wypluje, albo wypluje od razu, ale ma już kontakt z pożywieniem, ma już kontakt z różnymi smakami i ćwiczy koordynację ręka–oko.
U każdego dziecka to może przyjść w różnym czasie. Mówiąc o sześciu miesiącach, mówimy o przeciętnej. Bywają dzieci młodsze, które już sobie z tym radzą, a bywa, że dziecko jest na to gotowe w wieku 10, 11 miesięcy.
ACH: Czyli trzeba obserwować swoje dziecko…
MŚ: …i podążać za nim. Tak. Bo normy rozwojowe dotyczą przeciętnej. To, że jakieś dziecko rozwija się troszeczkę wolniej, wcale nie znaczy, że jakość jego rozwoju jest gorsza. Ważna jest bowiem jakość ruchu, czyli czy te ruchy, które dziecko wykonuje, są prawidłowe. Nie patrzmy więc na ilość, tempo, czas, w którym dzieci nabywają pewne umiejętności, a na ich jakość. Dzieci, które rozwijają się wolniej, wcale nie muszą być opóźnione w rozwoju. Tempo rozwoju jest w głównej mierze uwarunkowane genetycznie. Zawsze warto popytać w rodzinie: jak my się rozwijaliśmy, jak nasi rodzice. I to może rozwiać wiele niepokojów.
ACH: Czyli jeśli widzimy, że dziecko sześciomiesięczne nie jest w pełni gotowe, żeby jeść samodzielnie, to nie powinno nas to niepokoić.
MŚ: Nie. I nie zmuszajmy dziecka. Niech bierze w rączkę, niech rozgniata pożywienie. Niech ma takie doświadczenia. Przez wszystkie doświadczenia dziecko powinno przejść, bo wszystko, co jest naturalne dla niego, jest mu potrzebne.
Niegrzeczne Książeczki
Seria Niegrzeczne Książeczki to opowieści dla małych i dużych, które rozprawiają się z mitami dotyczącymi dzieciństwa. Czy dziecko zawsze powinno być posłuszne, zjadać wszystko z talerza i dzielić się swoimi rzeczami? Książeczki bez jasnego morału, dające przestrzeń na rozmowę i zrozumienie potrzeb, pisane w duchu Porozumienia bez Przemocy.
Bałagan
ACH: Znam przypadek trzylatka karmionego łyżeczką.
MŚ: Bywają i starsze dzieci karmione łyżeczką. Wynika to chyba głównie z tego, że rodzice nie chcą, żeby się dziecko ubrudziło, żeby ubrudziło wszystko dookoła. I to zachowanie czystości jest dla nich tak ważne, że karmią sami. Tylko należy zadać sobie pytanie: jak dziecko karmione łyżeczką ma nagle nauczyć się jeść czysto za pomocą sztućców? Nie ma takiej możliwości. Dziecko musi ćwiczyć. I jedzenie ręką jest pierwszym etapem. Bo jest ćwiczeniem koordynacji między dłonią a ustami. Żeby donieść pokarm na łyżeczce czy widelcu, trzeba dużo lepszej koordynacji. Najpierw trzeba poćwiczyć donoszenie pokarmu do ust ręką.
ACH: I jest szansa, że wtedy ten etap bałaganu będzie po prostu krótszy.
MŚ: Oczywiście, że tak. Dlatego, że gdy dziecko wyćwiczy koordynację, to potem przejście na sztućce będzie dużo łatwiejsze niż przejście z etapu bezczynnych rąk (gdy dziecko jest karmione łyżką) do jedzenia sztućcami.
A co do samego bałaganu, jest stare powiedzenie: że dziecko jest albo czyste, albo szczęśliwe. I to jest prawda.
2 odpowiedzi na “BLW. Czy jedzenie papek to ważny etap rozwoju”
Witam, mam pytanie. W tekście zostało napisane że nie należy dziecka zmuszać do jedzenia jak jeszcze dobrze nie siedzi. Co należy zrobić jak dziecko ma już ponad 6 miesięcy i nadal jest tylko na mleku matki no nie jest gotowe na BLW? Czy takie późne jedzenie czegoś innego niż mleko matki jest dobre dla dziecka?
Dziekuje za odp :) pozdrawiam