Kategorie
Rodzina Wychowanie

Dawanie prezentów to nie to samo, co kupowanie prezentów

Kilka lat temu w mediach krążyła wiadomość o tym, jak ośmioletnia dziewczynka dostała od rodziców prezent komunijny – kucyka. Niestety, nie spodobał jej się, ponoć za bardzo śmierdział. Koń został oddany z powrotem do hodowcy, a ten miał wysłać go do rzeźni. Na szczęście pracownicy fundacji Pegasus, pomagającej koniom, które cierpią na skutek działań człowieka, dowiedzieli się o tym w porę i udało im się odkupić zwierzę.

Czy mała dziewczynka z okazji komunii naprawdę potrzebuje żywego kucyka? Czy przedszkolak potrzebuje nowego tabletu? Czy pierwszoklasista potrzebuje smartfona? Czy nastolatek potrzebuje quada? Kto tego potrzebuje – dziecko czy jego rodzic?

Dawanie prezentów to nie to samo, co kupowanie prezentów

Najlepsze prezenty, które wspominamy po latach, to takie, których nie da się kupić: wsparcie bliskiej osoby w trudnej chwili, wspólny spacer, czuły dotyk, rodzinny posiłek, zrobiona samodzielnie przez dziecko kartka. Mimo tego często dawanie i kupowanie bywają mylnie ze sobą utożsamiane. Niekoniecznie tak jest, mimo że przekaz medialny, w szczególności ten zawarty we wszechobecnych reklamach, jest jednoznaczny: jeżeli kochasz, to kupujesz. Z okazji każdego święta jesteśmy namawiani do okazywania miłości za pomocą zakupów: czekoladki, zabawki, biżuterii, tabletu, telefonu… Ten trend pogłębiany jest jeszcze przez popularny wzór zachowań społecznych, jakim jest dążenie do zdobywania kolejnych dóbr materialnych kosztem odpoczynku, zdrowia czy spędzania czasu z rodziną.

Niegrzeczne Książeczki

Seria Niegrzeczne Książeczki to opowieści dla małych i dużych, które rozprawiają się z mitami dotyczącymi dzieciństwa. Czy dziecko zawsze powinno być posłuszne, zjadać wszystko z talerza i dzielić się swoimi rzeczami? Książeczki bez jasnego morału, dające przestrzeń na rozmowę i zrozumienie potrzeb, pisane w duchu Porozumienia bez Przemocy.

Odwiedź księgarnię Natuli.pl

Ten mocny materialistyczny przekaz mniej lub bardziej świadomie przekładamy również na relacje z najbliższymi, w tym – z dziećmi. Warto poddać refleksji ten nawyk (nakaz?) wydawania pieniędzy, który ma stanowić oznakę przywiązania. Co nam to daje, co daje osobie obdarowanej, szczególnie dziecku, i czy w ogóle daje to cokolwiek, oprócz posiadania kolejnych niezbyt potrzebnych przedmiotów?

  1. Istnieje rzeczywiste niebezpieczeństwo, że dziecko nauczy się miłości materialistycznej, instrumentalnej. Poprzez ciągłe kupowanie okazujemy, że gest, słowo, przytulenie, bliskość i ciepło nie są wystarczającym sposobem na wyrażenie miłości czy przywiązania. Nieświadomie budujemy w dziecku przekonanie, że dopiero rzecz o określonej wartości materialnej jest sygnałem, który mówi: „jesteś dla mnie ważny”.
  2. Nieustanne dawanie prezentów rozwija w dziecku postawę roszczeniową. Kupując kolejne rzeczy uczymy je, że właśnie tego ma się spodziewać za każdym razem (urodziny, imieniny, Boże Narodzenie, Wielkanoc, komunia, osiemnastka itd.). Później często narzekamy, że wciąż trzeba na dziecko łożyć, że jest pazerne, że chce zestaw lego za 700 złotych, że my kiedyś bawiliśmy się przy trzepaku sfatygowanymi zabawkami po starszym rodzeństwie i byliśmy za nie wdzięczni. Ale to przecież my, dorośli, uczymy takiej właśnie roszczeniowości swoich dzieci. Rodzice i dziadkowie mają nad dzieckiem władzę, w tym również finansową: to nie dziecko wyciąga z portfela dorosłego banknoty, nie ono przesyła przelew z konta. Można odnieść wrażenie, że rzadko z tej władzy korzystamy w sposób rozsądny.
  3. Obdarowywanie przez kupowanie prowadzi do ryzyka ciągłego wzrostu oczekiwań, zarówno kupującego, jak i obdarowywanego. W pewnym momencie może zabraknąć kolejnego, nowego atrakcyjnego towaru, który zaspokoi obustronne oczekiwania. Małe dziecko głośno będzie demonstrowało swoje rozczarowanie i zawód: „Już mnie nie kochasz! Jesteś beznadziejny!”. A rodzic zapewne poczuje się bezradny i sfrustrowany. Będzie zły na swoje dziecko: „Tyle ode mnie dostałeś, jak możesz być tak niewdzięczny? W twoim wieku nie dostawałem nic, a i tak kochałem i szanowałem swoich rodziców!”.

Uwaga! Reklama do czytania

Wierszyki paluszkowe

Wesołe rymowanki do masażyków

Wierszyki bliskościowe

Przytulaj, głaszcz, obejmuj, bądź zawsze blisko.

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Nie chodzi o niekupowanie

Warto podkreślić, że nie chodzi o to, żeby nie kupować dzieciom niczego (mimo że w ostatnim czasie minimalistyczny styl życia błyskawicznie zdobywa popularność wśród osób, którzy pragną umiaru zarówno w życiu osobistym, jak i publicznym). Chodzi o to, by robić to rozsądnie i będąc świadomym swoich decyzji.

Żadne dziecko nie rodzi się z wrodzonym genem pazerności, roszczeniowości i wybujałych potrzeb materialnych. My, dorośli, uczymy tego dzieci i należy to wyraźnie podkreślić. Kupując maluchowi od najmłodszych lat gadżety elektroniczne, drogie zabawki, czasami zwierzęta, zaspokajamy tak naprawdę nasze własne, dorosłe, mniej lub bardziej uświadomione potrzeby: bycia lepszym niż inni, bycia hojnym, podkreślenia swojej pozycji społecznej i ekonomicznej. Czasem kupując prezenty staramy się po prostu być lepszymi rodzicami i rekompensować dzieciom swoją nieobecność, brak zainteresowania, nadmiar pracy. Często kupujemy też rzeczy, o których marzyliśmy w dzieciństwie, a nie było nas na nie stać.

Zmarły w 1982 roku niemiecki lekarz i psycholog Alexander Mitscherlich mawiał podobno, że „wiele dzieci to sieroty z rodzicami”. Dopasowując ten cytat do dzisiejszych realiów można by przewrotnie rzec, że wiele dzisiejszych dzieci to otoczone drogimi przedmiotami sieroty z rodzicami. Starajmy się więc częściej obdarowywać dzieci swoim czasem, pomysłami, uwagą, zaangażowaniem i ciepłem oraz pamiętajmy, że przez to uczymy ich tego samego i budujemy z nimi prawdziwą więź.

Avatar photo

Autor/ka: Wiktoria Jaciubek

Zawodowo - psycholog rodzinny i dziecięcy, prywatnie - miłośniczka gier planszowych i dobrej literatury, mama 2,5 rocznej Ewy i opiekunka rudego kocura.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.