Kategorie
Edukacja Kryzys szkoły

Dlaczego tak trudno zmienić polską szkołę?

System edukacji w wersji od czasów, gdy powstawał, ma się nieźle i jest utopią w rzeczywistym świecie. Jest też ostatnim miejscem, w którym bardzo wielu dorosłych chciałoby wykonywać „swoje obowiązki służbowe”, a tym bardziej rozwijać się, przygotowywać do ważnych zdarzeń z dalszego życia. Trudno ponadto przewidzieć skutki, jakie przestarzałe metody kształcenia przyniosą w rzeczywistości, w której będą funkcjonowali współcześni uczniowie.

Człowiek od zawsze poszukiwał, wymyślał, poprawiał, eksperymentował, co dawało mu szansę rozwoju i stanowiło warunek skutecznego postępu społecznego. Jednak warto pamiętać, że każda zmiana jest krokiem w nieznane. Jakie będą efekty, dowiemy się, kiedy już jej dokonamy. Obawiamy się nie tylko ryzyka i skuteczności czegoś nowego, ale też krytyki, z którą możemy się spotkać. Człowiek bowiem z natury potrzebuje akceptacji innych ludzi, wsparcia i poczucia, że to, co robi, ma sens. Trudno jednak wyobrazić sobie, co by było, gdyby zmian nie dokonywano.

Uwaga! Reklama do czytania

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece Twojego dziecka

Zobacz w księgarni Natuli.pl

Uwaga! Reklama do czytania

Wild child, czyli naturalny rozwój dziecka

Książka o rozwoju dziecka 2-5 lat. Praktyczne rozwiązania na najczęstsze rodzicielskie wyzwania.

CHCESZ? KLIKNIJ!

W szkole trudno o zmiany, ponieważ:

1. Istnieje naturalny opór przed zmianą

Jedną z barier na drodze do dostosowania warunków edukacji, ale też porozumienia międzypokoleniowego, jest opór dorosłych przed tym, co nowe, nieznane i na wszelki wypadek wypierane. Towarzyszą temu stwierdzenia typu: „Za moich czasów tak nie było”, w znaczeniu było lepiej albo: „Czym ty się zajmujesz? Zrób coś pożytecznego”. Uczeń w szkole ma za zadanie ciągle poznawać coś nowego. Ileż razy my, nauczyciele, dziwimy się, że ktoś czegoś nie rozumie, że czegoś nie chce się uczyć. Żeby „zachęcić” do nauki, stosujemy kary i oczekujemy posłuszeństwa, co jest najkrótszą drogą do konfliktów, do podejmowania prób „wykiwania” nauczyciela lub rodzica.

My, dorośli, jesteśmy tutaj zdecydowanie w lepszej sytuacji. Możemy tworzyć i tworzymy „zasady gry”. Jeśli mamy przegrać, to je zmienimy, nawet za cenę daleko idących konsekwencji nieprzemyślanych decyzji. Mam tu na myśli chociażby ten okres, kiedy stwierdzono, że sposobem na „rozwiązanie” problemu trudności uczenia się matematyki jest skreślenie jej z listy przedmiotów maturalnych. Nie jest problemem, że zniknęła matura z matematyki, ale to, że matematyka stała się Babą-Jagą, której należy się bać i której nie trzeba się uczyć.

Edukacyjną rzeczywistość przełomu XX i XXI wieku najbardziej zmienił ogromny postęp cyfryzacji, dostępności do wiedzy i wręcz nieograniczone możliwości korzystania z niej. Jak to się przełożyło na szkolną edukację? Uczniowie, zamiast korzystać z możliwości dostępu do informacji, a przy okazji uczyć się etykiety i umiejętności organizacji nauki z użyciem nowoczesnych urządzeń, napotykają coraz to nowe zakazy. To z kolei generuje u nich potrzebę ich łamania, a to najkrótsza droga do konfliktów. W ten właśnie sposób, wzorem wielu poprzednich lat, edukacja wspiera opacznie rozumianą kreatywność i zaradność, których celem staje się obejście zakazów i uniknięcie bycia „przyłapanym”.

Z mojego doświadczenia wynika też, że przeszkodą w skutecznej zmianie warunków nauczania i dostosowania do potrzeb współczesnego ucznia jest twierdzenie rodziców, ale i niestety nauczycieli: „Po co w szkole coś zmieniać? Przecież nas tak uczono i «wyszliśmy na ludzi»”. Trudno z pozycji osoby „uczącej” wrócić do roli osoby „uczącej się”, a to właśnie dowód na to, że świat ucznia nie jest przyjazny. Wdrożenie skutecznych działań wymaga wyjścia ze strefy komfortu, podjęcia trudu kształcenia się, poświęcenia czasu, konieczności modyfikacji przyzwyczajeń i porzucenia wyuczonych metod pracy.

2. Łatwiej przymknąć oczy na problemy lub je obejść

Przykładem opacznego sposobu naprawy warunków edukacji może być, wspierany przez wiele lat przez rodziców i nauczycieli, sposób pisania matur z matematyki dzięki ściągom z rozwiązaniami, które uczniowie otrzymywali w kanapkach. Warto zdać sobie sprawę, że taka postawa, zamiast uczyć odpowiedzialności, utwierdza młode pokolenie w przekonaniu, że aby osiągnąć zamierzony efekt, warto uciekać się do oszustwa. Fakt, iż uczniowie otrzymują od nauczycieli i rodziców nie tylko nieme przyzwolenie, ale także pomoc w oszustwie, pokazuje, że metody osiągania celu nie mają znaczenia, że liczy się tylko to, by go zdobyć. Nie trzeba tu szczególnej refleksji, aby stwierdzić, że takie nawyki niszczą wartości, uczą nieetycznych zachowań i źle rokują na przyszłość społeczeństwa.

Podczas II Konferencji Empatyczna Edukacja => Empatyczna Polska odbył się spektakl pt. Mury. Autorami scenariusza, tekstów piosenek i aktorami byli uczniowie i nauczyciel I LO w Zduńskiej Woli. Spektakl przedstawiał realia polskiej szkoły*, a przede wszystkim realia polskiego ucznia, którego życie rodzinne i szkolne stawia w wielu kłopotliwych i trudnych sytuacjach, utrudniających efektywną naukę i dokonywanie wyborów dotyczących własnej przyszłości. Występ stał się tematem do dyskusji między uczestnikami konferencji. W kuluarach oprócz gratulacji i podziękowań usłyszałam pytanie, czy dyrekcja i nauczyciele z mojej szkoły widzieli to przedstawienie i jak zareagowali. Grupa osób, z którą rozmawiałam, wyraziła opinię, że w ich szkołach wystawienie tego spektaklu byłoby równoznaczne ze zwolnieniem ich z pracy. Pokazuje to, jak trudno, także w środowisku nauczycielskim, jest otwarcie mówić o problemach.

3. Wprowadzane zmiany są fasadowe, zwiększają biurokrację zamiast przynosić realne rezultaty

Trudność dokonania sensownych zmian w edukacji polega również na tym, że konieczna jest radykalna zmiana. Dotychczasowe bowiem najczęściej miały na celu ulepszanie systemu kontroli i badań ewaluacyjnych, sposobów porównywania wyników, tworzenia kolejnych dokumentów, sprawozdań. W szkole zaś głównie chodzi o to, by dostosowywać warunki nauki do możliwości i potrzeb współczesnego ucznia, współczesnego świata z wykorzystaniem zasobów wiedzy, szczególnie neurobiologicznej, którą dysponujemy od kilkunastu lat.

Jeśli chcemy zmienić meble w naszym mieszkaniu, wystarczy wynieść stare i wstawić nowe, ale żeby wprowadzić zmiany w edukacji, należy zmienić przede wszystkim nawyki utrwalone przez dziesiątki lat, co na pewno nie jest łatwym zadaniem. Następnie przygotować nauczycieli, którzy będą umieli pracować nowymi metodami. Jeśli drogą do celu byłaby edukacja tych ludzi poprzez studia, najpierw warto opracować programy i znaleźć wykładowców, którzy również powinni być do tego przygotowani. Taka droga jest długa i żmudna, zwłaszcza że dodatkowe utrudnienie stanowi dynamika zmian społecznych i rozwoju cywilizacji, które nabrały niespotykanego tempa i trudno za nimi nadążyć.

4. Nauczycielom brakuje motywacji do zmiany

Nie można pominąć braku zainteresowania i zaangażowania nauczycieli w procesy zmian ze zwykłego, ludzkiego powodu: braku gratyfikacji za pracę ponad to, co konieczne. Dodatkowo bywa, że owa potrzeba zmiany jest traktowana jako „wychylanie się i wychodzenie przed szereg”. Nie bez znaczenia jest również to, że działania te wymagają nakładu czasu, potrzeby dokształcania się, co z kolei wiąże się z kosztami, które bardzo często ponoszą sami nauczyciele. Nawet jeśli szkolenia są częściowo refundowane, obowiązują tu procedury, które skutecznie zniechęcają do podejmowania takich kroków.

Być może chcemy, by to inni się zmieniali, mamy nawet wiele propozycji, w jaki sposób mają tego dokonać. Problem jednak nie będzie rozwiązany, jeśli zmian nie dokonamy w sobie i od siebie ich nie zaczniemy.

5. Brakuje wsparcia dla inicjatyw oddolnych

Pożądane byłoby, gdyby działania na rzecz zmiany edukacji wspierano instytucjonalnie, jednak do tego potrzeba rewolucji myślenia oraz zamianę kontroli na współpracę.

Od kiedy współpracuję z nauczycielami – tymi, którzy przebudowali już swój warsztat pracy, ale też tymi, którzy są przekonani i gotowi, by to zrobić – towarzyszy mi refleksja, że największym problemem w transformacji nauczycieli i podejmowaniu skutecznych działań w dostosowaniu edukacji do potrzeb współczesnej rzeczywistości jest brak wsparcia innych nauczycieli, dyrekcji, rodziców. Nauczyciel jest często pozostawiony sam sobie. Znam wiele przypadków, kiedy próby zrobienia pierwszych kroków we wprowadzaniu skutecznych zmian kończą się szybko ze względu na brak wsparcia ze strony przełożonych, ale też działania dyskredytujące: krytykę kolegów nauczycieli, dyrekcji. Staje się to powodem zniechęcenia i wycofania się. Bywa nawet, że odpowiedzią na podejmowanie działań są kroki uniemożliwiające powodzenie wprowadzanych zmian, różne działania hamujące. Tym samym inicjatywy te są z góry skazane na niepowodzenie. Ale bywa też, że dyrekcja robi wszystko, by zachęcić do podjęcia działań, by nauczyciele się edukowali, współpracowali z tymi, którzy mogliby ich wesprzeć, a opór jest tak duży, że czasem kończy się to wręcz tworzeniem obozów zwalczających się wzajemnie, na czym tracą nie tylko uczniowie, nauczyciele, ale też sam proces zmian.

Warto jeszcze przeczytać:


6. Zmiany często służą dorosłym, nie dzieciom

Dzieci i młodzież ponoszą największe koszty niezadawanych pytań i nieznalezionych odpowiedzi dotyczących wizji szkoły. Tym bardziej że właśnie dzieci i młodzież przez lata były i są odbiorcami naszych pomysłów, „dla ich dobra”. To nam, dorosłym, dzierżącym władzę wychowawczą, trudno jest uznać, że dziecko ma prawo do zróżnicowanego rozwoju swoich zdolności i zainteresowań, wreszcie: że również jest CZŁOWIEKIEM i jak każdy człowiek ma prawo do przyjaznych warunków wykonywania swojej pracy. Zamiast tego nadal stawiamy przed nim coraz to nowe zadania, których bardzo często nie jest w stanie wykonać. Im szybciej podejmie się skuteczne działania, tym lepiej. Świadczą o tym chociażby zatrważające wyniki samobójstw (zajmujemy niechlubne drugie miejsce w Europie!!!**), samookaleczeń, zachorowań na depresję i inne choroby, ale też pojawiające się w ostatnich latach wypalenie zawodowe uczniów i rosnąca niechęć do szkoły.

Nie bez znaczenia jest fakt, że szkoła, jako jednostka finansowana ze skarbu państwa, nie pozostaje wolna od wpływów politycznych. Ludzie, którzy tworzą warunki edukacji, nie mają spójnych pomysłów, a to, co proponują, wynika z politycznych przekonań i teoretycznych rozważań, nie uwzględnia natomiast ani realiów szkoły, ani dobra dziecka. Kolejne rządy wprowadzają reformy, tworzą nowe warunki edukacji, dokonują czasem radykalnych zmian na żywym organizmie młodych ludzi, u których budzi to niepokój i obawy. Oczywiste jest, że rodzą się pytania i wątpliwości, jaki to będzie miało wpływ na ich edukację i przyszłość. Powoduje to jeszcze większą niechęć do już nielubianej przez wielu uczniów szkoły, rodzi brak wiary w sens tego, co proponuje ta instytucja. Nie ułatwia to procesów uczenia się, nie zachęca do podejmowania prób, nie jest skutecznym działaniem na rzecz ucznia.

Zmiany w edukacji dotyczą dzieci i młodzieży, a dokonać ich mogą tylko osoby dorosłe, którym łatwiej zadbać i wprowadzić w życie korzystne modyfikacje.

Uwaga! Reklama do czytania

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik świadomego rodzicielstwa

Cud rodzicielstwa

Wsłuchaj się naprawdę w głos swojego dziecka

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Dzieje się tak, ponieważ:

  • dorośli mają możliwość decydowania o tym, co dla nich dobre, a co nie; również oni decydują o tym, co dobre dla dzieci i młodzieży,
  • dorośli mają możliwość wzajemnego wspierania się w korzystnych dla nich działaniach w grupach zawodowych, natomiast dzieci i młodzież – nie; w edukacji zorganizowanej na zasadach pruskiego drylu w przypadku prób wyrażenia swojego zdania młodzi ludzie są pacyfikowani,
  • człowiek, jako członek społeczności, może przyczynić się do skutecznych działań grupy, w której funkcjonuje; dzieci i młodzież, wychowywane coraz częściej na zasadach rywalizacji, przeważnie jedynie w nieformalnych grupach realizują możliwość współpracy i działań dających poczucie sprawstwa i spełnienia,
  • uczniowie mają „wielu pracodawców” – spełniają różnorodne i czasem sprzeczne ze sobą wymagania, podczas gdy dorośli najczęściej mają „komfort” posiadania jednego przełożonego,
  • dorośli swoje obowiązki zawodowe wykonują raczej w godzinach pracy, poza nią sami decydują, czym się zajmują. Dzieci i młodzież bardzo często są zmuszane do wykonywania swojej pracy w domu lub, coraz częściej, na dodatkowych zajęciach, korepetycjach,
  • politycy starają się spełniać oczekiwania swoich ewentualnych wyborców, tymczasem dzieci i młodzież nie głosują, nie licząc pełnoletniej młodzieży, która jednak jest niewielkim odsetkiem tej grupy społecznej.

Czas uświadomić sobie, że nie można dokonać skutecznych zmian w polskiej szkole, dopóki nie zadbają o nie dorośli – oprócz nauczycieli i rodziców – specjaliści, bez względu na poglądy polityczne. Nie stanie się to możliwe, jeśli wprowadzanie zmian w edukacji będzie wynikiem potrzeby wykazania błędów poprzedników sprawujących władzę. Nakładanie przy tym na nauczycieli coraz większej liczby obowiązków, konieczność tworzenia dokumentów z jednoczesnym założeniem, że nauczyciel jest specjalistą od wszystkiego, pracującym z tak subtelną „materią”, jaką jest młody człowiek, za 70 zł brutto miesięcznie (dodatek za wychowawstwo) – to droga prowadząca donikąd.

Przypisy:

*Nagranie z przedstawienia Mury, scenariusz: Michał Smolarek, Piotr Paszkiewicz, reżyseria i wykonanie: uczniowie I LO w Zduńskiej Woli, muzyka: Piotr Jaraszkiewicz Yogoorth, Wojciech Lemański, tekst piosenki: Piotr Paszkiewicz: https://www.youtube.com/watch?v=70xMjRWIIjg (dostęp: 03.03.2019 r.).

**Dzieci się liczą 2017. Raport o zagrożeniach bezpieczeństwa i rozwoju dzieci w Polsce, Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. https://fdds.pl/problem/dzieci-sie-licza-2017/ (dostęp:15.04.2019 r.).

Książkę „Nowa szkoła” kupisz w naszej Księgarni Natuli

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

1 odpowiedź na “Dlaczego tak trudno zmienić polską szkołę?”

Książka Pani Anny Szulc była dla mnie – nauczyciela z 20 letnim stażem, stojącego na rozdrożu, rozważającego zmianę zawodu, duszącym się we współczesnej systemowej szkole – punktem zwrotnym. Od chwili kiedy ją przestudiowałam, ponieważ nie jest to książka tylko do „przeczytania”, wróciłam do momentu kiedy widziałam sens w tym co robię w szkole. Od tego czasu każdego dnia idę do swoich uczniów z myślą, że w szkole współcześnie wielka rewolucja się nie uda – nie ma na to JESZCZE przestrzeni ale te małe rewolucje są udziałem każdego pojedynczego nauczyciela, który chce coś zmienić na lepsze… o to „kropla drąży skałę”. Dziękuję Pani Anno…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.