Kategorie
Wychowanie

Dlaczego warto zrozumieć złość?

Kiedy czekamy na narodziny dziecka, wyobrażamy sobie, że będziemy najlepszymi rodzicami na świecie. Będziemy pełni ciepła, cierpliwości, życzliwości… Będziemy tłumaczyć, negocjować, wspólnie wszystko ustalać… Tkwimy w tym przekonaniu do momentu, gdy, pełniąc już rolę rodzica, przychodzi nam zderzyć się z naszymi ideałami.

Okazuje się, że nie zawsze udaje nam się w spokoju przejść obok denerwującego nas zachowania dziecka, zwłaszcza kiedy jesteśmy zmęczeni. Rodzicielstwo okazuje się wówczas znacznie trudniejszym testem cierpliwości, wytrzymałości i mądrości, niż to sobie wyobrażaliśmy.

Niekontrolowana złość bardzo szkodzi

Złość, jak każde uczucie, jest nam potrzebna – komunikuje o stanie zagrożenia, o tym, że nasze granice zostały przekroczone, a potrzeby – nie spełnione. Złość pojawia się również, kiedy stres staje się tak silny, że nie potrafimy nad nim zapanować lub gdy jesteśmy długotrwale sfrustrowani. Jak wiadomo, takich sytuacji, kiedy jest się rodzicem, pojawia się mnóstwo.

Przeczytaj: Nieprzemocowa komunikacja z dzieckiem – jak reagować na złość?

Nasza złość wpływa na dzieci bardzo destrukcyjnie. Badania pokazują, że odbiera im poczucie bezpieczeństwa. Dziecko zaczyna czuć się osamotnione, a tym samym niszczy się jego poczucie własnej wartości i przynależności do rodziny, co bezpośrednio przekłada się na jego zachowanie, funkcjonowanie w szkole i w społeczeństwie.

Co zrobić, by nasze trudne emocje nie raniły dziecka tak bardzo? Jeśli chcemy, by nasze dzieci miały bezpieczne warunki rozwoju, musimy poznać i zrozumieć swoją złość. Zadać sobie ważne pytania: Czy  pozwalam sobie na przeżywanie i wyrażanie złości, czy raczej tłumię ją w sobie do czasu niekontrolowanego wybuchu? Czy pozwalam innym członkom rodziny na jej przeżywanie? Dzieci są świetnymi obserwatorami i uczą się poprzez naśladowanie rodziców, więc jeśli chcemy, by były życzliwe, by zwracały uwagę na potrzeby innych, same najpierw muszą tego doświadczyć.

Złość: jak dochodzi do wybuchu?

Często jest tak, że wybuchy złości są wypadkową naszych przekonań, refleksji dotyczących dziecka. Pojawiają się tak zwane myśli zapalniki, które często zniekształcają nasze wyobrażenia o dziecku, a jednocześnie wyolbrzymiają jego „negatywne” zachowanie. To właśnie one powodują, że nie skupiamy się na całej sytuacji, nie bierzemy pod uwagę potrzeb dziecka, a przez to rozwiązanie problemu staje się wręcz niemożliwe.

Badacze wyróżnili aż osiemnaście myśli zapalników podzielonych na trzy kategorie, które pojawiają się najczęściej w sposobie myślenia o dziecku:

  • myśli przypisujące dziecku złą intencję, np.: „Robisz to, żeby mnie zdenerwować”;
  • myśli wyolbrzymiające problem, np.: „Nigdy mnie nie słuchasz”;
  • myśli zawierające negatywną ocenę dziecka lub jego zachowania, np.: „Jesteś leniwy, złośliwy” itp.

Dorośli dzięki bogatemu zasobowi słownictwa i samopoznaniu są w stanie świadomie nazwać swoje emocje bądź w jakiś sposób je wytłumaczyć. Małe dzieci mają z tym problem. Kiedy ich potrzeby są niezaspokojone, płaczą, marudzą i nie są w stanie wytłumaczyć swojego zachowania. Taka sytuacja często staje się punktem zapalnym i dorośli zaczynają tracić cierpliwość. Rodzic się denerwuje, jego zachowanie potęguje „złe” zachowanie dziecka i koło się zamyka.

Złość: jak radzić sobie z rosnącą frustracją?

W tym samym badaniu, w którym badacze określili grupy myśli zapalników, zaobserwowano, że wielu rodziców próbuje, a przynajmniej stara się uspokajać za pomocą pewnych myśli czy stwierdzeń. Oto lista tych najczęściej stosowanych, która na pewno przyda się każdemu rodzicowi:

  • “To taki etap rozwoju, każde dziecko przez niego przechodzi”,
  • “Tak się zachowują dzieci w jego/jej wieku”,
  • “Może lepiej podejść do tego z humorem”,
  • “To zwykła impulsywność”,
  • “To nie jego/jej wina, jeszcze inaczej nie potrafi sobie radzić ze złością/smutkiem”,
  • “W ten sposób próbuje zwrócić moją uwagę”,
  • “Wytrzymam to, dam radę”.

Jak łatwo zauważyć, te określenia w dużej mierze pokazują, że pewne zachowania dzieci wynikają po prostu z etapu rozwoju, na którym się znajdują. Nie możemy obwiniać ich za takie postępowanie. Kiedy to zrozumiemy, będziemy mogli uniknąć wyolbrzymiania problemu czy przypisywania dziecku złych intencji.

Wydaje się to jasne i łatwe do wykonania, chociaż wielu rodziców nie zdaje sobie sprawy z myśli zapalników i działa wręcz nawykowo. Tłumaczą sobie, że muszą się opanować i że będą spokojniej rozmawiać z dziećmi, ale w sytuacji napięcia reagują tak samo jak wcześniej. Dlatego warto sobie uświadomić, kiedy i dlaczego wybuchamy i że takie myśli zapalniki istnieją.

Duże znaczenie mają również nasze oczekiwania co do dziecka i jego zachowania

… które często się wykluczają albo są tak wygórowane, że nasze dziecko nie będzie w stanie im sprostać (np. Potrafi założyć skarpetki, to czemu inne rzeczy tak długo zakłada). Te oczekiwania mogą nam, rodzicom, zniekształcać, a wręcz zasłaniać prawdziwy obraz dziecka, przez co będziemy się tylko skupiać na negatywach, nie dostrzegając jego zasobów i umiejętności. W takim myśleniu może pojawić się „etykietowanie”, które przeszkadza zaobserwować nawet najmniejsze próby zmiany w zachowaniu, a dziecko z czasem przyjmuje je za prawdę (“Może rzeczywiście jestem leniem, skoro mama/tata tak mówi”) i błędne koło znowu się zamyka.

W dużej mierze za nasze wybuchy złości odpowiada również zmęczenie

Codzienny pośpiech czy chęć ciągłego kontrolowania sytuacji powoduje, że możemy być podenerwowani i łatwiej wyprowadzić nas z równowagi. Również dzieci są zmęczone, głodne i po ciężkim dniu w przedszkolu czy szkole na różne sposoby szukają naszej uwagi – te powroty do domu można nazwać sytuacjami podwyższonego ryzyka. Dlatego kiedy zaobserwujemy takie sytuacje, warto spojrzeć na nie z góry i pomyśleć, co możemy w nich zmienić, jakie myśli zapalniki się tu uaktywniają i z wyprzedzeniem przygotować sobie mniej destrukcyjne sposoby radzenia sobie ze złością.

Ważne jest również zrozumienie potrzeb naszych dzieci

„Złe” zachowanie jest często sygnałem, że nie zostały one zaspokojone, dlatego warto przez chwilę pomyśleć, jak mogę pomóc i jaką potrzebę nasze dziecko chce zaspokoić. Takie świadome podejście nie tylko pomaga rozwiązać problem, ale uczy dzieci, jak z empatią reagować na potrzeby innych osób.

Co zrobić, by złość była mniej destrukcyjna?

Kiedy jesteśmy zdenerwowani, a sytuacja wymaga reakcji, jedno jest pewne: musimy się uspokoić, bo taka rozmowa z dzieckiem nie przyniesie żadnego efektu. Mowa tu o asertywnej komunikacji, która pomaga rozwiązać problem.

Warto zacząć od opisania problemu, zastanowienia się, jaka potrzeba dziecka nie została zaspokojona. Ważne jest również, by pomyśleć, co nam w danym zachowaniu nie odpowiada i w jaki sposób możemy wspierać dziecko, by nauczyło się wyrażać własne potrzeby w bardziej akceptowalny sposób.

Warto również szczerze mówić dziecku o własnych emocjach, bo nawet maluchy potrafią zrozumieć, że kiedy rodzic jest zdenerwowany, lepiej nie wchodzić mu w drogę. A kiedy mówimy, o tym jak się czujemy, jednocześnie pokazujemy dzieciom nasze granice i uczymy je stawiania własnych. Dzięki temu, kiedy same będą się czuły sfrustrowane, będą potrafiły o tym zakomunikować, nie uciekając do złości czy agresji.

Avatar photo

Autor/ka: Wioleta Skawińska

Mama syna i córki. Psycholożka i pasjonatka budowania relacji z dziećmi przez zabawę i kontakt ze zwierzętami. Nieustannie ciekawa świata dzieci. Bliska rodzicielstwu bliskości. Pasjonuje się fotografią.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.