Rzeźnia zamiast kuźni
Chłopiec uczęszczający do szkoły sprofilowanej, który zaczyna się w klasie nudzić, przeszkadza, wreszcie dorabia się etykietki „niegrzecznego” – nikt jednak nie zauważa, że ma też wybitny talent; uczeń, który jest w trzeciej klasie podstawówki (choć powinien być w piątej), ale nikt nie dostrzega ani jego problemów – niezdiagnozowana dysleksja, która sprawia, że nie otrzymuje promocji do następnych klas – ani uzdolnień (głównie do przedsiębiorczości); wybitnie plastycznie uzdolniony uczeń zgłasza na konkurs pracę przedstawiającą Dawida (postać przypomina tę sportretowaną przez Michała Anioła), który trzyma zamiast procy telefon komórkowy, ale pani pracę krytykuje, mówiąc, że „to jest pornografia” i że Dawidowi „trzeba dorysować majtki”. Takie i inne historie dzieci z polskich szkół opisuje w najnowszym „Tygodniku Powszechnym” Przemysław Wilczyński.
Jak zrozumieć małe dziecko
Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem
Według badań prof. Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej z Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie szkoła marnuje zdolności matematyczne dzieci. O ile pod koniec edukacji przedszkolnej uzdolnienia takie wykazuje co drugie dziecko, a wybitne uzdolnienia co piąte, po ośmiu miesiącach spędzonych w szkolnych ławkach te drugie wykazuje już tylko co ósmy uczeń. Według badaczki powodem takiego stanu rzeczy jest szkolna socjalizacja, w której wzorcem jest uczeń przeciętny.
To nie jedyny powód. – Wzorem Zachodu chcemy mieć rankingi i bez przerwy się ścigać – zauważa prof. Gruszczyk-Kolczyńska. – A rozwojowi dziecka nie sprzyja wyścig. Wielokrotnie widziałam dzieci, które zdawały się marniutkie edukacyjnie, a potem nagle przemieniały się z „poczwarek” w „motyle”. Nie jesteśmy w stanie zgadnąć, kiedy to się stanie. Są dzieci, na które trzeba poczekać, wykazać się cierpliwością i umiejętnie wspomagać w rozwoju. Logika wyścigu takiemu podejściu nie służy.
Gdy szkoła boli
Szkoła nie nadąża za zmianami, które zaszły w wielu rodzinach. Tu dialog, tam dryl – tu dzieci zyskały głos, tam wciąż go nie mają.
Książki o rozstaniu i rozwodzie: wsparcie dla dzieci i dorosłych
Książki o rozstaniu i rozwodzie dostępne w naszej księgarni mają na celu wspieranie całej rodziny. Bez względu na wiek, każdy członek rodziny znajdzie tutaj coś, co pomoże mu lepiej zrozumieć własne uczucia i odnaleźć nową równowagę. Dzięki literaturze można odkryć, że nawet po rozstaniu możliwe jest stworzenie szczęśliwego, pełnego wsparcia środowiska dla dziecka.
– Niektóre z filmowych obrazów pozostawały z ludźmi szczególnie często: oczy mniej więcej dziesięcioletniego ucznia z Chin, pozbawione emocji, tylko śmiertelnie zmęczone, i stos medali zdobytych przez chłopca w konkursach przedmiotowych. Trzęsące się dłonie niemieckiej nastolatki czytającej swój list otwarty o tym, że lekcje i prace domowe zajmują jej cały czas. „Szkoła to nie życie, ale moje życie to szkoła” – napisała. Gitary, gotowe i dopiero wyłaniające się z kawałków drewna, wyrabiane z miłością przez człowieka, który nigdy nie chodził do szkoły. I twarz prof. Geralda Hüthera, neurobiologa opowiadającego o swoich badaniach, z których wynika, że „wszystkie dzieci są zdolne”, ale z każdym kolejnym rokiem spędzonym w szkole ich przejawiane wcześniej talenty bledną – tak o głośnym filmie dokumentalnym „Alfabet” (opowiada o systemach edukacyjnych na świecie) pisze w „Tygodniku Powszechnym” Agata Kula.
Publicystka pisze też o „Kryzysie szkoły” – nowej książce duńskiego terapeuty rodzinnego Jespera Juula. – Szkoła, którą mamy, to relikt przeszłości, powiada autor. Nie nadąża za zmianami, które podczas ostatnich kilkudziesięciu lat zaszły w funkcjonowaniu rodzin – czytamy w najnowszym „TP”. – Sposób traktowania dzieci przez rodziców zmienił się radykalnie: nie jest już oparty na wymogu posłuszeństwa, często nie polega na stosowaniu kar i nagród. Dzieci zyskały w rodzinach głos, którego w szkołach wciąż nie ma.
Geniuszu, wyjaśnij się sam
Euklides, Hildegarda z Bingen, da Vinci, Newton, Mozart, Darwin, Skłodowska-Curie, Tesla, Einstein, Zidane… Każde zasłużyło na miano geniusza. Ale co ich właściwie łączy?
– Oczywistym kandydatem na cechę wyróżniającą geniuszy jest inteligencja, którą psycholodzy mierzą za pomocą testów. Istnieje jednak wiele wizji inteligencji i wiele sposobów jej pomiaru. Według różnych definicji składają się na nią: zdolność do myślenia logicznego, abstrakcyjnego, rozumienia, uczenia się; umiejętności komunikacyjne, pamięć, planowanie, kreatywność, rozwiązywanie problemów, samoświadomość. Mówi się też o inteligencji ogólnej, logiczno-matematycznej, przestrzennej, cielesno-kinetycznej, emocjonalnej… W których aspektach tak różnie rozumianej inteligencji geniusze górują nad resztą społeczeństwa? – pyta w „Tygodniku” Łukasz Kwiatek.
– Trudno zakładać, że we wszystkich, a odpowiedź „w niektórych” niewiele nam wyjaśnia – pisze dalej publicysta. – Wydaje się, że jeśli chcemy zrozumieć fenomen geniuszu, powinniśmy się odwołać do pojęcia bardziej abstrakcyjnego niż „inteligencja”.
Autorzy tekstów: Agata Kula, Łukasz Kwiatek, Przemysław Wilczyński
Więcej o tym, jak szkoła nie sprzyja talentom naszych dzieci, jaką receptę dla edukacji ma Jesper Juul i skąd się bierze geniusz – w najnowszym „Tygodniku Powszechnym” nr 5/2015. W sprzedaży od 28 stycznia.
Czytaj też na tygodnikpowszechny.pl
Foto: flikr.com/bies