Kategorie
Wychowanie

Jak wspierać dziecko w sytuacjach trudnych społecznie

O rodzicielstwie mówi się dużo i różnie – że to trud, poświęcenie, odpowiedzialność, radość, spełnienie, wyzwanie, miłość… Każdy rodzic przyjmuje swoją własną perspektywę. Ale czasem przywdziać musi zbroję. Jaką? Cudowną, niewidzialną, skutecznie chroniącą przed presją i krytyką społeczną, na którą może się natknąć wszędzie tam, gdzie przebywa ze swoim dzieckiem.

Dzieckiem, które biega, radośnie krzyczy lub śpiewa, chce sikać, jest głodne… Czasem płacze, domaga się uwagi i kontaktu, czasem rzuca się na podłogę w sklepie…

Zakłopotanie, zdenerwowanie, stres, lęk, dezorientacja, niepewność, złość, frustracja to tylko niektóre z licznych emocji, jakie rodzic może odczuwać w podobnych sytuacjach w kontakcie z niewspierającym otoczeniem. Ale też to samo zachowanie dzieci w dwóch różnych środowiskach może wywoływać u rodziców dwie różne reakcje: napięcie i stres lub spokój i zrozumienie. Co jest tego podłożem? Bardzo często strach przed oceną i krytyką oraz poczucie wstydu i winy.

Warto najpierw uporać się właśnie z nimi, by móc skutecznie wspierać dziecko i siebie w społecznie trudnych sytuacjach.

Nowa dyscyplina. Ciepłe, spokojne i pewne wychowanie od małego dziecka do nastolatka

Jak być przewodnikiem dziecka i odpowiedzialnie orientować je w tym chaotycznym świecie. 
Autor mówi: rodzice, nie warto wdawać się w negocjacje, ciągle prosić, stawiać tylu pytań. Mamy inne rozwiązania, znacznie skuteczniejsze i korzystniejsze dla naszych relacji z dziećmi. Stoi za nimi nowa dyscyplina. I wcale nie trzeba być przy tym surowym.

CHCESZ? KLIKNIJ!

Od czego zacząć?

1. Od zmiany przekonań na temat swojego rodzicielstwa

Wyrzucam wszystkie “muszę”, “powinnam”, “wypada”, “nie wypada”, np.:

“Powinnam umieć uspokoić swoje dziecko”.

“Muszę być konsekwentny”.

“Nie wypada pozwalać na takie zachowanie u ciotki”.

“Nie wolno mu pobłażać”.

I zastępuję je: “chcę”, “wybieram”, “to nam służy, pomaga”, “to nas wspiera”.

2. Od zaprzestania porównywania się z innymi matkami/ojcami oraz od porównywania naszych dzieci

W trudnych sytuacjach najczęściej w zestawieniu z innymi wypadamy gorzej. Obwiniamy siebie, dzieci, partnera, a więc dokładamy sobie trudnych emocji. A to nie pomaga.

3. Od zmiany przekonania o swoim macierzyństwie

Zamiast myśleć o sobie ”beznadziejna matka”, powtarzać jak mantrę; „wystarczająco dobra mama”, „mama, która się uczy” itp., można nauczyć się myśleć i mówić inaczej.

Kiedy już trochę „posprzątam” w swojej głowie na swój temat, uwolnię się od oczekiwań innych co do mojej roli, oczekiwań, które czasem żyją tylko w moich myślach.

Niedawno znalazłam takie zdanie „ Nie wierz wszystkim swoim myślom”. Bo przecież nie każda wspiera i buduje.

Ubrana w taką zbroję mogę mierzyć się ze światem, gdy moje dziecko przeżywa silne emocje. Dodatkowo pomaga mi tarcza wykuta z empatii, zrozumienia, cierpliwości, wsparcia, łagodności, spokoju i wiedzy. Tarcza, którą niejednokrotnie łatam, ale która nie zawodzi, bo ilekroć ją odkładam, odsłaniam siebie i dziecko nie tylko na krytyczne uwagi otoczenia, ale i na moje własne osądzające myśli i złość.

Co mi pomaga w trudnych momentach?

Głębokie oddychanie

Pomiędzy oddychaniem a reakcjami psychicznymi istnieje ścisły związek. Rytm oddychania zmienia się pod wpływem naszych myśli i uczuć. Kiedy odczuwamy intensywne emocje (złość, napięcie, strach), instynktownie spłycamy, przyspieszamy lub nawet wstrzymujemy oddech.
Kiedy próbujemy go wyrównać, by stał się głęboki i spokojny, wysyłamy do mózgu informację, że nie musi odbierać zaistniałej sytuacji jako zagrożenia i podejmować ataku lub ucieczki. Głęboki oddech pozwala więc na zmniejszenie stresu i opanowanie fali gniewu.

Mój spokój ma kluczowe znaczenie dla odzyskania równowagi dziecka.

Łączenie teorii z praktyką

Z przerażeniem i bólem czytam wciąż w wielu serwisach dla rodziców, że przytulanie w takiej sytuacji to nagradzania dziecka za niewłaściwe zachowanie, że należy dziecko nawet delikatnie odsunąć i poczekać, aż się uspokoi.

Tu przychodzi z pomocą wiedza na temat rozwoju emocjonalnego dzieci, które zwyczajnie „same” uspokoić się nie potrafią. To ja mogę uspokoić mózg dziecka, a dokładnie ciało migdałowate, które wysyła do organizmu alarm o sytuacji stresowej. W ciele dziecka podnosi się poziom hormonów stresu – adrenaliny i kortyzolu – więc naturalną reakcją są napięcie, krzyk, próby osiągnięcia swojego celu. Hormonem, który uspokaja ciało migdałowate, jest oksytocyna, wydzielana w mózgu już po kilku minutach przytulania.

Jednocześnie myślę o tym, że kiedy oczekujemy, by dzieci uspokajały się same, stawiamy im za wysoką poprzeczkę, bo czy dorośli nie potrzebują drugiego człowieka, by pomógł im odzyskać równowagę i spokój? Czy nie potrzebują wsparcia?

Wiedza pomaga mi również zrozumieć różne stany moich dzieci. Dzieci uczą się radzić sobie z emocjami na różne sposoby nie dlatego, że są niewychowane lub robią nam na złość, ale dlatego, że się rozwijają. Uczą się, patrząc na swoich rodziców i opiekunów. Trudno jest działać wbrew naturze – hamować, poskramiać, ukrywać wybuchy trudnych emocji. To, co mogę robić, to wspierać dziecko w radzeniu sobie z frustracją i złością, pokazując, jak bezpiecznie rozładować te emocje.

Podążanie za dzieckiem

Oczywiście, jak radzi wielu psychologów, można umawiać się z maluchem przed wejściem do sklepu, po co idziemy i co kupujemy. U niektórych dzieci może to się sprawdza. Nie oszukujmy się jednak – to są nasze zasady – rodziców, dorosłych. Małe dzieci racjonalnie nie są w stanie ich przyjąć, zaakceptować i jeszcze się dostosować, kiedy w ataku płaczu słyszą od rodzica przypomnienie, że nie tak się umawiali. Co wtedy mogę zrobić zamiast odwoływać się do zasad?

W dużej mierze to zależy od dziecka – jedno woli w samotności i ciszy przeżyć swoją frustrację, a wszelkie słowa, próby przytulenia nie zawsze są mile widziane. Możliwe jest to dopiero wtedy, gdy najsilniejsze emocje opadną. Drugie pragnie natychmiast być utulone w swoim żalu i smutku.

Uwaga! Reklama do czytania

Wild child, czyli naturalny rozwój dziecka

Książka o rozwoju dziecka 2-5 lat. Praktyczne rozwiązania na najczęstsze rodzicielskie wyzwania.

CHCESZ? KLIKNIJ!

Zatrzymanie tego, co nie służy

Staram się ograniczać wszelkie komentarze, złośliwości i dobre rady kierowane pod adresem dziecka. To nie zawsze jest łatwe, ale zawsze pomaga wspierać dziecko.

Odgrodzenie się od otoczenia

Czasem dosłownie, jeśli dziecko na to pozwala, zabieram je z oczu publiczności w spokojniejsze miejsce. Gdy jest to niemożliwe, pochylam się, by być z dzieckiem twarzą w twarz, tyłem do gapiów, by nie denerwować się ich obecnością i jednocześnie zasłonić plecami moje dziecko. Nie chcę, by ich ocena wpływała na moje zachowanie. Jestem wtedy tylko ja i ono, a właściwie jego emocje.

Towarzyszenie i słuchanie

Dzieci w przypływie bardzo silnych emocji nie słyszą, co do nich mówimy. Wszelkie groźby, kary, obietnice, tłumaczenie okazują się nieskuteczne. Czasem rodzice wpadają na pomysł, aby na chwilę odejść, schować się. Dziecko przestaje wtedy płakać czy krzyczeć, ale nie dlatego że się uspokoiło, tylko dlatego że zastygło w przerażeniu. Reakcje na stres mogą być trzy: walka, ucieczka albo „zamrożenie” (wtedy gdy zagrożenie jest największe i czujemy się bezradni).

Dlatego towarzyszenie dziecku, bycie przy nim, nawet w pewnej odległości, w zasięgu wzroku pozwala mu czuć się bezpiecznym. Pamiętając o tym, że za każdą emocją stoi potrzeba, pomagam ją znaleźć i nazwać. Usłyszana i wzięta pod uwagę (niekoniecznie spełniona) daje dziecku poczucie, że jest ono ważne, że jest kochane także wówczas, gdy przeżywa silne emocje. I że nie musi sobie z nimi radzić samo.

Złość, frustracja, zniecierpliwienie to emocje, z którymi trudniej się spotkać, ponieważ nie ułatwiają tego nasze przekonania. Czy dajemy sobie i innym prawo do takich stanów? Czy umiemy wyrażać naszą złość? Czy godzimy się na przeżywanie jej przez naszych bliskich? Jeśli sami potrafimy obchodzić się z własnymi trudnymi emocjami w sposób delikatny i cierpliwy, szukając tego, co pod nimi się kryje, będziemy umieli wesprzeć nasze dzieci nawet w niełatwych okolicznościach.

Avatar photo

Autor/ka: Ewelina Adamczyk

Córka, żona, mama, pedagog. Współzałożycielka śląskiej Wioski Rodziców, współorganizatorka trzech edycji Konferencji Empatii na Śląsku, trenerka Mini Mediacji metodą SNO, trenerka Uważności dla dzieci i młodzieży Metodą Eline Snel, wytrwale integrująca w swoim życiu język Porozumienia bez Przemocy oraz uważność. Głęboko przekonana, że dzięki nim możliwa jest autentyczna i bliska relacja oraz dobre życie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.