Kategorie
Rodzina

Być nowym rodzicem

Bycie rodzicem to zaproszenie do bycia bardziej prawdziwym, połączonym z sobą i z innymi, do wzrastania, uczenia się i przekraczania swoich uwarunkowań i ograniczeń po to, żeby bardziej kochać i tę miłość ucieleśniać. Rozmawiamy z Beatą Piskadło i Marcinem Szotem twórcami New Family Concept.

ANKA HERBUT: Obydwoje jesteście trenerami i przewodnikami, prowadzicie kręgi. W jakich rejonach lubicie się poruszać i z jakich praktyk korzystacie w swojej pracy?

BEATA PISKADŁO: Od ponad 6 lat facylituję kobiece kręgi, stacjonarne i wyjazdowe warsztaty dla kobiet, leśne wyprawy. Fascynują mnie kobiece relacje. Autentyczne siostrzeństwo i ciałopozytywność, samoświadomość seksualna, głęboka praca z kobiecym gniewem (@Warsztat Mądrość Kobiecego Gniewu) i praca z emocjami. Eksploruję też temat intencjonalnych wspólnot oraz kobiecych momentów inicjacji, rytuałów przejścia we współczesnej kulturze. Jestem twórczynią projektu @W Plemieniu Matek, który jest cyklem warsztatowo-kręgowym dla młodych mam, szukających wsparcia w doświadczaniu tak ogromnej zmiany życiowej i przejściu do nowej tożsamości matki. Tworzę też kobiece i siostrzane ilustracje. Na FB znajdziecie mnie na profilu @Beata Piskadło-Siostrzeństwo, Inicjacja, Wspólnota. 

https://mamaglobalhealing.com/produkt/krag-historii-porodowych

NEW FAMILY CONCEPT
Beata Piskadło

MARCIN SZOT: Moim tematem od 7 lat są przede wszystkim emocje: wyrażanie ich, komunikowanie i praktyczne zastosowanie w relacjach. Odczuwanie gniewu, strachu, smutku, radości. Najpierw eksplorowałem ten obszar przez Porozumienie bez Przemocy i elementy treningu interpersonalnego, a od prawie 5 lat robię to głównie przy użyciu narzędzi zaczerpniętych z tradycji Possibility Management (PM) i innych systemów pracy z ciałem.

Uczucia – czasem świadomie, ale najczęściej jednak nieświadomie – są głównym paliwem dla naszych decyzji, działań, słów i to w emocjach realizuje się nasze bycie ze sobą i innymi. Od ponad dwóch lat eksploruję ten temat głównie w pracy z mężczyznami podczas obozów w lesie, wypraw, warsztatów. Kręci mnie bardzo temat inicjacji, rytuałów przejścia – tych dawnych i współczesnych.

https://mamaglobalhealing.com/produkt/meski-gniew-i-granice/

PM jest w dużej mierze właśnie o tym. Staram się, żeby warsztaty, które prowadzę, pełniły funkcje inicjacyjne, ale to jest ogromny temat. Oboje korzystamy też z praktyk wspierających budowanie wspólnot i głębokich połączeń między ludźmi oraz bardziej świadome czucie emocji, takich jak Playfight, Porozumienie bez Przemocy, Otwarte Forum, kręgi, trening interpersonalny czy taniec i muzyka.

https://mamaglobalhealing.com/produkt/moj-przyjaciel-strach/

Marcin Szot
Hasło tegorocznej edycji MAMA Global Healing to “We create the new story”. A jaka jest wasza opowieść, którą chcielibyście stworzyć poprzez swoje działania i praktyki? 

BEATA: Nasza opowieść jest o ludziach, którzy żyją w połączeniu ze sobą i innymi, żyją swoim powołaniem i dają światu, co mają najlepszego.

Czują swoje emocje, pozwalają sobie być sobą, są w połączeniu z Ziemią i tym, co ich otacza, a to oznacza bycie częścią społeczności i wspólnoty ludzi, którym na sobie nawzajem zależy, którzy dbają o planetę, odzyskują dla siebie własny autorytet, osobistą moc i wrażliwość.

I robią swoją robotę. Tworzymy Nową Opowieść – dla nas to też powrót do korzeni, ale i do poszukiwania siebie poza przekonaniami narzuconymi przez mainstream, współczesną kulturę i konsumpcyjny pęd.

To rodzaj oduczania się tego, czego dowiedzieliśmy się na swój temat i co niekoniecznie jest prawdą, ale stanowi zestaw ograniczających przekazów rodzinnych, systemowych, społecznych.

Jesteście nie tylko współorganizatorami MAMA Global Healing, ale i „głowami” New Family Concept na MAMie. Czym jest koncept New Family i co w nim jest new

BEATA: Zacznę od tego, że zaproszenie do bycia „głowami” pionu New Family Concept na MAMA Global Healing było dla nas radosnym zaskoczeniem. Głównie dlatego, że sami jesteśmy dość młodą rodziną, a rodzicami jesteśmy od roku i znajdujemy się w procesie ogromnych zmian i transformacji.

Sprawdzamy i badamy każdego dnia, co dla nas oznacza ten koncept bycia małą wspólnotą-rodziną, i jak możemy aplikować te wszystkie narzędzia, z których korzystamy w pracy, w naszej relacji i codzienności. Jak wypracowywać spójność między byciem na sali warsztatowej i w domu. To trudne zadanie, bo często ściąga nas na tory automatycznych zachowań, które nam nie służą i nie budują bliskości. Dla mnie to „nowe” w New Family Concept, to świadome budowanie naszej intymnej relacji jako para, świadoma dystrybucja ról i podziałów dotyczących zajmowania się domem, zarabianiem pieniędzy i opieką nad dzieckiem, tworzenie intencjonalnych przestrzeni na wyrażanie emocji, ważne rozmowy, randki. Ale też świadomość tego, co jest dobre dla nas jako rodziny w danym momencie. I nie chodzi o to, co myśli mama, babcia albo co dyktuje nowy trend w social mediach i instarodzice.

To jest nieustający proces. Piękny i przerażający równocześnie, bo zakłada totalną odpowiedzialność za to, co kreujemy, za trudne emocje, leczenie ran z przeszłości i nie przenoszenie ich do naszej relacji, nie przekazywanie ich naszemu dziecku. Czuję, że to ważna, piękna i trudna robota.

MARCIN: Z jednej strony to nie jest nowy koncept, bo już kilka dziesięcioleci nowe nurty tworzenia rodziny są bardzo obecne na świecie, także w Polsce. Tak naprawdę duża część z tego nowego konceptu to bardzo stary koncept. Rodzina jako mikrowspólnota, która jest częścią większej całości, wspólnoty, wioski. Może to, co jest nowe dla mnie to ten proces stawania się, żeby na głębokim poziomie odzyskać połączenie ze sobą nawzajem, z Ziemią, ciałem, uczuciami i społecznością.

Tym jest dla mnie bycie rodzicem i członkiem rodziny od początku jej powstania: codziennym zaproszeniem do bycia bardziej prawdziwym, połączonym z sobą i z innymi, do wzrastania, uczenia się i przekraczania swoich uwarunkowań i ograniczeń po to, żeby bardziej kochać i tę miłość ucieleśniać.

I do tego potrzeba wsparcia innych, oddanej drużyny, wioski, bo tej roboty nie da się robić samej_samemu. 

NEW FAMILY CONCEPT
Mama global healing
Marcin wspomniał o nurcie Possibility Management (Zarządzanie Możliwościami), ale oboje używacie narzędzi zaczerpniętych z tej tradycji. Co to za metoda? 

MARCIN: PM bazuje na głębokiej, świadomej pracy z uczuciami, cieniem, przekonaniami, energetyką, byciem w grupie i możliwościami, które z tego wynikają. Cały nurt jest osadzony w kontekście radykalnej odpowiedzialności za nasze życie i rzeczywistość, którą kreujemy. PM definiuje się jako współczesny system autentycznych inicjacji ku dorosłości i tak też ja to postrzegam. To, co mnie bardzo w tym nurcie kręci, to fakt, że bazuje na tzw. drużynie – grupie, która wspiera każdego członka do trzymania przestrzeni, brania odpowiedzialności i bycia uzdrowicielem dla pozostałych członków grupy.

W ten sposób zaciera się hierarchia, co jednocześnie daje możliwość wydobywania z każdej osoby jakości, którymi może podzielić się z grupą. Przez 5 ostatnich lat obserwowałem, jak ludzie w ten sposób odkrywali w sobie pokłady mocy i czucia. I to działa. Dla mnie największym walorem tego nurtu są potężne, działające wielopoziomowo narzędzia oraz wsparcie drużyny, a przez to tworzenie wspierającej się wspólnoty.

Na MAMA Healing będziecie prowadzić warsztaty z Playfight dla rodziców z dziećmi, ale Playfight można aplikować do różnych relacji. Na czym polega ta metoda?

BEATA: Playfight wedle tradycji Matteo Tangi, którą się inspirujemy, to rodzaj fizycznej gry, spotkania dwóch osób w kręgu, który je otacza. W czasie takiej sesji szukamy równowagi pomiędzy zabawą (play) i walką (fight). Powiedziałabym, że przypomina to trochę zabawę w zapasy z dzieciństwa. Jednocześnie jest to niezwykła metoda pracy, dzięki której możemy eksplorować nasze ciało, połączenie ze sobą i innymi, emocje, przekonania. W takim kontakcie cielesnym zaczynamy w bezpieczny sposób odczuwać swoje własne ciało, swojego Wojownika_Wojowniczkę i swoje wzajemne aspekty dzikości, co daje szansę by poprzez zabawę stworzyć poczucie bliskości i autentycznego połączenia. W Playfight walczymy, ale nie ma tu zwycięzców ani przegranych. Używamy siły, ale nie krzywdzimy się nawzajem.

Dbamy o siebie i swoje granice, poszerzając je z życzliwością i zabawą. Łączymy się z innymi, ucząc się bycia autentycznymi w relacjach. Z jednej strony dzięki Playfight odkryliśmy, jak możemy być trochę mniej poważni, bardziej radośni i pełni życia, a z drugiej odkrywamy cielesny dostęp do pierwotnej, dzikiej mocy. Uczymy się, jak szanować i poznawać nasze granice, możliwości, ale też słabości i ograniczenia. Poznawać siebie i wchodzić w połączenie także na poziomie fizycznym, co jest bardzo rzadko spotykane poza tańcem. Playfight to połączenie. Na MAMA Global Healing zapraszamy rodziny z dziećmi od 7 roku życia do wspólnego pogłębiania kontaktu i super zabawy.

https://mamaglobalhealing.com/produkt/play-fight-dla-rodzin/

Dużo mówicie o pracy w grupie – co daje taka drużynowa praca? Odsłonięcie się przed innymi w działaniu na własnych emocjach i odczuciach nie zawsze jest łatwe.

BEATA: To prawda. I przyznam się, że mimo iż od wielu lat takie “odsłanianie” praktykuję, to za każdym razem, gdy to ma się znów wydarzyć – na kręgu, warsztacie czy w grupowej praktyce – czuję bardzo dużo strachu.

Drużyna i praca w grupie pozwalają na widzenie siebie nawzajem w pełni – to, czego często nie widzimy sami w sobie, inni zauważają dość szybko: nasz potencjał, silne strony i piękno, ale też to, co trudne, nasze słabości i to, nad czym potrzebujemy popracować.

Jeśli otworzymy się w bezpiecznej przestrzeni, wśród ludzi, którzy nas wspierają w dążeniu do pełni naszego potencjału, możemy naprawdę wzrastać i stawać się lepszą wersją nas samych. To piękny i alchemiczny proces. Czasami trudny, bo – jak widzimy wyraźnie w naszej pracy – większość z nas nie potrafi przyjmować feedbacku. Albo inaczej, przyjmujemy feedback jako krytykę, a z krytyką kiepsko sobie radzimy. 

Zawsze zachęcam uczestniczki do przyjęcia takiej perspektywy, w której feedback dla drugiej kobiety staje się darem czy lustrem, w którym można się przejrzeć i dzięki temu zrobić kolejny krok w swoim życiu.

Dla mnie taka praca to też spotykanie pozbawione masek, wychodzenie z ról, w których na co dzień jesteśmy, takie ludzkie spotkanie i uświadomienie sobie jak wiele nas łączy, jak blisko nam do siebie. Bo wszyscy odczuwamy, przeżywamy radość, trudy i straty.

MARCIN: Dla mnie praca grupowa to złoto. Grupa bardzo wzmacnia i intensyfikuje procesy. W bezpiecznej przestrzeni podczas jednego grupowego warsztatu mogą się wydarzyć rzeczy, które przez lata nie wydarzyłyby się na przykład terapii indywidualnej. Nie jest to gorsza lub lepsza forma pracy, ale inna. Z mojej perspektywy pewne rzeczy możliwe są tylko w grupie. Bardzo ważne jest też to, że ludzie wychowani w zachodniej kulturze mają ogromną ranę odcięcia od bycia żywą częścią wspólnoty, plemienia. Ranę odłączenia i braku przynależności. Odsłonięcie się ze swoimi emocjami w grupie właściwie nigdy nie jest łatwe. Jednocześnie jest w nas część, która tego łaknie i ogromnie tęskni za tym, by nas zobaczono takimi, jakie_jacy jesteśmy i by nas przyjęto. Tęsknimy za przynależnością. Myślę też, że tak naprawdę to namiastka rodziny, o której każda_y z nas marzy. I tak naprawdę to jest nasz New Family Concept.

NEW FAMILY CONCEPT

Avatar photo

Autor/ka: NATULI dzieci są ważne

Redakcja NATULI Dzieci są ważne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.