Kategorie
Adaptacja przedszkolna Dziecko Rodzicielstwo Bliskości Wychowanie

Adaptacja do przedszkola – jak rodzic może się do niej przygotować?

Adaptacja do przedszkola jest wyzwaniem nie tylko dla dzieci, ale też dla ich rodziców. Warto przygotować się do tego procesu i zatroszczyć o swoje potrzeby tak, by móc potem wspierać adaptujące się dziecko. Jak to zrobić w praktyce?

Moment na refleksję

W tym przełomowym momencie bardzo wspierające dla rodziców jest danie sobie czasu na refleksję i dyskusję wokół adaptacji. Czas poświęcony na szukanie jasności nigdy nie jest stracony. Natomiast podejmowanie decyzji w pośpiechu, pod presją oczekiwań, powoduje  mnóstwo frustracji i zamieszania. W efekcie – pomimo że chcemy przyspieszyć, spowolnimy cały proces adaptacji i dodatkowo stracimy bardzo wiele energii. Dlatego zadajmy sobie następujące pytania i poświęćmy czas na ich przemyślenie:

  • Jakiej adaptacji chcę dla mojego dziecka?
  • Na czym zależy mi najbardziej w tym procesie?
  • Po czym poznaję, że moje dziecko jest gotowe, by pójść do przedszkola?
  • Czy ja, jako rodzic, mam gotowość, by posłać dziecko do przedszkola?
  • Czy planowany termin adaptacji jest właściwy dla mojego dziecka i naszej rodziny?
  • Czy w tym konkretnym czasie mam zasoby, by wspierać dziecko podczas adaptacji?
  • Ile czasu mogę poświęcić na adaptowanie dziecka do przedszkola?
  • Co w sytuacji, kiedy adaptacja będzie się przedłużać?
  • Na jaki rodzaj rozstań z dzieckiem nie mam zgody?
  • Po czym poznam, że potrzeby dziecka są zaopiekowane w przedszkolu?
  • Z czyjego wsparcia mogę skorzystać, kiedy trudno będzie mi rozstać się z dzieckiem?
  • Kogo i w jakiej formie mogę poprosić o pomoc w trakcie adaptacji?
  • Po czym poznam, że sposób prowadzenia adaptacji przez nauczyciela nie spełnia  moich oczekiwań? 
  • Co będzie dla mnie sygnałem do przeprowadzenia rozmowy z nauczycielem?
  • W jaki sposób planuję komunikować nauczycielom swoje granice i potrzeby?
  • Co będzie dla mnie sygnałem, by zrezygnować z adaptowania dziecka do przedszkola?

Szukanie rozwiązań

Pandemia zaostrzyła i tak już restrykcyjne w wielu przedszkolach zasady obowiązujące rodziców podczas adaptacji. W wielu placówkach rodzic nie może towarzyszyć dziecku nie tylko w sali przedszkolnej, ale nawet na korytarzu czy w szatni. Praktykowanie rozmów przedadaptacyjnych czy innych spotkań z rodzicami adaptujących się dzieci, wciąż jest rzadkością, nawet bez pandemii w tle. To w znacznym stopniu utrudnia wspieranie dziecka i przeprowadzanie adaptacji w zgodzie z jego potrzebami. Jednak nawet w takich niesprzyjających warunkach rodzice mogą szukać obszarów do negocjacji z dyrekcją czy nauczycielami. Wbrew pozorom, chociaż w danej sytuacji nic nie wydaje się możliwe, często okazuje się, że znajdują się dostępne rozwiązania, o których wcześniej nie pomyśleliśmy. Przyjrzyjmy się więc dostępnym opcjom.

Sieć bliskościowych przedszkoli i żłobków Zielona Wieża

Sieć placówek opartych na wartościach rodzicielstwa bliskości, porozumienia bez przemocy (NVC), pedagogiki Montessori, edukacji demokratycznej i leśnej oraz promowanych przez Jespera Juula. Tutaj dzieci są po prostu ludźmi.

Nieoczywiste rozwiązania – o czym możemy pomyśleć

  • Jeśli w przedszkolu nie są praktykowane spotkania z rodzicami, sprawdźmy, czy jest szansa, by przekazać istotne informacje o dziecku (zwłaszcza o tym, jak odnajduje się w nowych sytuacjach i co mu wtedy pomaga), za pomocą maila lub rozmowy telefonicznej z nauczycielem.
  • W przypadku braku zgody na to, by rodzic był z dzieckiem w sali podczas adaptacji, pytajmy o możliwość przebywania w szatni, na korytarzu czy innym miejscu poza salą.
  • Gdy nauczyciele nie mają zasobów, by zadzwonić lub porozmawiać o funkcjonowaniu dziecka w ciągu dnia, sprawdźmy czy jest opcja na przesłanie kilku zdjęć w trakcie pobytu dziecka w przedszkolu.
  • Jeśli dziecku trudno jest adaptować się z kilkorgiem dzieci jednocześnie, zapytajmy, czy jest szansa na rozpoczęcie adaptacji, kiedy większośc dzieci jest już zaadaptowana lub zaczynanie jej po południu, kiedy nie jest tak intensywnie jak rano? 

To tylko kilka proponowanych strategii do wykorzystania, kiedy czujemy, że zależy nam na nieco innej adaptacji niż na starcie oferuje przedszkole. Warto szukać własnych rozwiązań, by proponować je nauczycielom czy dyrekcji z otwartością na ich argumenty, ich pomysły. Nie zatrzymujmy się zatem w miejscu „nie da się”, tylko sprawdzajmy, co jest możliwe do zmiany. Oczywiście zakładając, że mamy zasoby na szukanie i proponowanie rozwiązań. 

 A co, jeśli nie mam siły na szukanie rozwiązań?

Może być tak, że tych zasobów wam brak. W porządku jest uznać, że robicie najlepiej jak potraficie w danym momencie. Czasem będzie się to wiązało z pozwoleniem sobie na opłakanie żalu, że nie mamy możliwości finansowych, lokalizacyjnych czy jakichkolwiek innych, by dziecko mogło adaptować się w takich warunkach, jakie dla nich wymarzyliśmy. Zrobienie miejsca na ten żal, bezradność, frustrację jest potrzebne do tego, by za jakiś czas ruszyć dalej. Dzięki opłakaniu utraconych możliwości możemy odzyskać miejsce w głowie na szukanie innych rozwiązań, na wprowadzanie zmian, a przede wszystkim na wspieranie dziecka.

Nie ma dwóch takich samych adaptacji

Nie ma dwóch takich samych rodzin, pary takich samych rodziców czy dwójki identycznych dzieci. Różnimy się od siebie, mamy różne potrzeby i jeszcze bardziej różnorodne strategie na ich zaspokojenie. Stąd niemożliwe jest, by procesy adaptacyjne były identyczne. Zupełnie naturalne jest, że każda z adaptacji ma swoje tempo i swoje wyzwania do zaopiekowania. Dlatego już na starcie przygody z przedszkolem warto zaprzestać:

  • porównywania siebie z innymi rodzicami, 
  • porównywania własnego dziecka do innych dzieci, 
  • porównywania własnego procesu adaptacji do adaptacji innych rodzin.

Porównywanie się do innych ludzi, którzy są w innym miejscu niż my, mają inne zasoby, ich rodzina jest osadzona w innym kontekście niż nasza, tylko okrada nas z potrzebnej energii i przysłania to, co konkretnie wspiera nas i adaptujące się dzieci. Oczywiście warto określić jakieś wstępne ramy adaptacji, jeśli to możliwe skonsultować je z nauczycielami i sprawdzać na bieżąco, jak te założenia mają się do rzeczywistości. Warto jednak pamiętać, że to dziecko i jego potrzeby będą w głównej mierze wyznaczać tempo i kierunek adaptacji. Naszym zaś zadaniem jest wspieranie dziecka w tej podróży.

Adaptacja przedszkolna jako wspólna podróż, bez oczekiwań

Myślenie o procesie adaptacji jako o wspólnej podróży pozwala nam trwać przy ciekawości i elastyczności zamiast przy sztywnych zasadach i oczekiwaniach. To dużo skuteczniejsze podejście niż uparte forsowanie swoich pomysłów i oczekiwań, do których dziecko powinno się dostosować. To drugie nastawienie bowiem często kończy się rodzicielską frustracją oraz zakłóceniami w komunikacji z dzieckiem i nauczycielami. 

Dystansowanie się od oczekiwań związanych z adaptacją może być wyzwaniem, dlatego warto wypisać je wszystkie na kartce i przyjrzeć się im po kolei. Trzymanie bowiem niewyrażonych oczekiwań w głowie powoduje, że rosną one do niebotycznych rozmiarów i rozmnażają się w zawrotnym tempie. Z kolei nazwanie ich i wypisanie na kartce pomaga złapać do nich większy dystans, a tym samym zrobić miejsce na poszukanie potrzeb, jakie stoją za naszymi oczekiwaniami. Warto się tymi oczekiwaniami zaopiekować już na etapie przygotowywania się do adaptacji do przedszkola, bo jeśli zostawicie je niewyrażone, one będą miały wpływ na przebieg procesu adaptacji.

Niuniuś i serce przedszkolaka

Przedszkole jest fajne, ale rozstanie z rodzicami bywa naprawdę trudne. Na szczęście mama zna magiczną sztuczkę, która za każdym razem koi serce Niuniusia. Jaką? Książka ze wspierającą historią i skryptem wzorcowej adaptacji, który wzmocni dzieci, rodziców i nauczycieli.

Coś się kończy, coś się zaczyna

Opłakiwanie tego, że coś się kończy w związku z czekająca rodzinę zmianą, jest czymś, o czym rzadko się mówi, a co pozwala zdjąć sporo ciężaru z rodzicielskich ramion. Mimo radości czy ekscytacji, które mogą pojawiać się w związku z adaptacją dziecka do przedszkola, rodzice mają prawo tęsknić do etapu, kiedy ich dzieci były malutkie i dzień spędzały głównie tulone w ramionach. Mają prawo czuć żal, że czas tak szybko pędzi i nie mogą nasycić się niepowtarzalnymi chwilami z dzieckiem tyle, ile by potrzebowali. Mogą czuć niepokój i strach przed oddaniem dziecka w jeszcze obce dla nich ręce. W końcu rodzicom mogą towarzyszyć obawy i rozterki, czy podejmują słuszną decyzję i czy aby na pewno to jest dobre miejsce dla ich dziecka. 

Te obawy i wątpliwości mogą pojawiać się przez cały okres adaptacji, a samo podjęcie decyzji nie sprawi, że znikną. One są wpisane w proces zmiany i stanowią dla rodziców cenną wskazówkę dotyczącą tego, o jakie obszary potrzebują się zatroszczyć. 

Adaptacja przedszkolna to maraton, a nie sprint 

Budowanie relacji z nauczycielem i oswajanie przestrzeni przedszkolnej, tak by poczuć się w niej bezpiecznie, nie dzieje się z dnia na dzień. Dziecko, rodzice i nauczyciele potrzebują czasu i wspólnych doświadczeń, by nabrać do siebie zaufania. Dlatego nie ma sensu przyspieszać tempa adaptacji, wywierać na dziecko presji, porównywać je do innych dzieci i oczekiwać, że po jednym dniu radosnej zabawy w przedszkolu proces adaptacji jest zakończony. 

Każde takie działanie spowalnia ten proces i powoduje, że trzeba cofać się do tych momentów, kiedy dziecko ostatnio czuło się bezpiecznie. W przypadku adaptacji bardzo sprawdza się założenie, że wolne tempo to też tempo i to takie, które pozwala dalej zajść. 

Jeśli czujemy, że wolne tempo adaptacji jest dla nas wyzwaniem, warto zastanowić się, jakie potrzeby próbujemy zaspokoić za pomocą przyspieszania pewnych etapów? Jak inaczej możemy zatroszczyć się o te potrzeby niż poprzez wywieranie presji na dziecku?

Z łagodnością dla siebie 

Każda reakcja rodzica na zmianę, jaką jest adaptacja dziecka do przedszkola, jest zrozumiała i właściwa. Jest sygnałem o tym, co jest dla nas ważne, o co potrzebujemy się zatroszczyć w tym procesie. 

W trakcie tego procesu to zupełnie naturalne, że możemy:

  • potrzebować różnego rodzaju wsparcia, 
  • umieć o nie poprosić lub przyjąć je od innych osób,
  • dopiero uczyć się proszenia o wsparcie lub przyjmowania go,
  • eksperymentować z różnymi pomysłami i strategiami na wspieranie dziecka,
  • nie trafiać z tymi rozwiązaniami w potrzeby dziecka,
  • odczuwać całą paletę emocji w związku z posłaniem dziecka do przedszkola,
  • potrzebować więcej czasu, by zaadaptować się do tego, że mamy w domu przedszkolaka niż samo dziecko, które do przedszkola zaadaptowało się bez większych trudności. 

To WSZYSTKO jest w porządku!

Warto być dla siebie łagodnym, życzliwym i wyrozumiałym w tym procesie zmiany. Co najmniej tak samo czułym i wspierającym, jak jesteśmy dla swoich adaptujących się dzieci.

Tekst powstał we współpracy z https://zielonawieza.pl/.

Avatar photo

Autor/ka: Kasia Kalinowska

Psycholożka, autorka projektu Przystanek Relacja, trenerka fundacji FamilyLab Polska, nauczycielka, opiekunka merytoryczna nauczycieli w Zielonej Wieży. Wspiera rodziców, by mogli być wsparciem dla dzieci i samych siebie.


Mądry rodzic, bo czyta…

Sprawdź, co dobrego wydaliśmy ostatnio w Natuli.

Czytamy 1000 książek rocznie, by wybrać dla ciebie te najlepsze…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.