„NIE” jako początek dialogu
Autorytarne wychowanie, odchodzące już na szczęście do lamusa, zakładało, że dziecku należy pokazać, „kto tu rządzi”. W takim kontekście społecznym słowo „nie” w większości przypadków nosiło znamiona subtelnej przemocy. Dziecięce pytanie „dlaczego?” często spotykało się z odpowiedzią dorosłego: „bo jak tak mówię!” Dziecko, które mówiło „nie”, było etykietkowane jako nieposłuszne, zbuntowane, krnąbrne lub źle wychowane. Rodzicielskie „nie” kończyło rozmowę.
W koncepcji Marshalla Rosenberga, twórcy Porozumienia bez Przemocy, „nie” jest początkiem dialogu. Nie kryją się za nim ani siła i determinacja starszego, większego, ani spryt i domniemana manipulacyjna natura mniejszego, słabszego. Za „nie” kryją się wyłącznie potrzeby – zarówno Dużego, jak i Małego.
Życie seksualne rodziców
Zacznij świadomie budować swoją relację z partnerem
Jak zrozumieć się w rodzinie
Jak dostrzec potrzeby innych i być wysłuchanym
Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli
Dziecko mówi „NIE”
Rodzic: Posprzątaj zabawki, proszę.
Dziecko: Nie. Chcę się jeszcze bawić!
R: Chcesz się jeszcze pobawić, tak?
D: Tak. Chcę zbudować bardzo wysoką wieżę z kloców.
R: OK. Zbuduj wieżę, a potem posprzątaj.
D: Nie chcę sprzątać!
R Słyszę, że nie chcesz sprzątać. Co chciałbyś w takim razie robić po zbudowaniu wieży?
D: Chcę się bawić. Razem z tobą.
R: Chciałbyś się najpierw pobawić ze mną, a potem posprzątać?
D: Tak.
R: Dobrze, w takim razie pobawmy się jeszcze 5 minut. Potem razem posprzątamy.
D: Dobrze!
Dziecko mówi „nie” – co wynika z tego dialogu?
- Za „nie” dziecka stoi konkretna potrzeba – w tej sytuacji jest to potrzeba zabawy i kontaktu („Razem z tobą”).
- Dziecięce „nie” to nie zamach na rodzicielskie „tak”, lecz sposób wyrażenia swojego stanowiska.
- Postawa dziecka w tym dialogu nie jest próbą manipulacji rodzicem, a jedynie dążeniem do uwzględnienia jego chęci i potrzeb w planowaniu dalszych zajęć.
- Odsunięcie potrzeby rodzica na drugi plan (potrzeba porządku), to nie złamanie umowy czy brak konsekwencji ze strony rodzica, ale wyraz koncentracji na potrzebach dziecka. Wypracowane w tej rozmowie rozwiązanie pozwala zaspokoić zarówno potrzeby dziecka, jak i rodzica. Ponadto, jest to rozwiązanie wspólne!
Przyjrzyjmy się kolejnemu przykładowi.
Dziecko: Mamo, mamo, chodź szybko do mojego pokoju, chcę ci coś powiedzieć!
Mama: Rozmawiam z tatą.
D: Mamo, chodź tu szybko…
M: Słyszę, że chcesz, żebym do ciebie przyszła.
D: Tak, chodź!
M: Teraz rozmawiam z tatą. Przyjdę do ciebie, jak skończymy rozmowę.
Dziecko mówi „nie” – co może zrobić rodzic
W tym dialogu warto podkreślić następujące zachowania rodzica:
- Dostrzeganie potrzeb dziecka (kontaktu, bliskości) i jasne komunikowanie własnych (kontaktu, rozmowy, wzajemnej zależności).
- Zorientowanie się na dziecko (słucham i słyszę, patrzę i widzę – „chcesz, żebym do ciebie przyszła”) bez rezygnacji z własnych potrzeb („przyjdę, jak skończymy rozmawiać”).
- Jasne pokazanie dziecku, że ważne są zarówno jego potrzeby, jak i potrzeby rodzica.
Rodzic mówi „NIE”
Mówienie „nie” i umiejętne uzgadnianie z dzieckiem spraw, które dotyczą zarówno jego, jak i nas, ma wielki potencjał dla budowania przyjaźni z dzieckiem. Dlatego ważne jest, aby rozmawiając z dzieckiem, być świadomym własnych uczuć, zachowań, oraz ich możliwych konsekwencji. Wielu rodziców mówiąc “nie” odczuwa niepewność, niepokój, czy słusznie postępuje w danej sytuacji. Warto się wtedy zastanowić, czy:
- moje “nie” jest tożsame z tym, co myślę. Kiedy myślę „nie” – mówię „nie”. Kiedy czuję „nie”, mówię „nie”;
- moje ciało także mówi „nie”;
- za „nie” dla danego zachowania lub prośby dziecka kryje się „tak” dla moich potrzeb i uczuć;
- biorę odpowiedzialność za moje „nie” – czyli m.in. za to wszystko, co wydarzy się w konsekwencji;
- potrafię się zatroszczyć o uczucia dziecka, które pojawiły się po moim „nie”;
- nie używam „nie”, by coś osiągnąć, by dziecko zachęcić, zmotywować, przekonać, przekupić; jednym słowem – by zmanipulować;
- mówiąc „nie”, mówię o swoich uczuciach i potrzebach;
- jestem gotowa do rozmowy o moim „nie” (choć bywa takie „nie”, które dyskusji nie podlega);
- „nie” nie osądza, nie krytykuje, nie porównuje;
- jest mówione bez poczucia winy.
Dziecko mówi „nie” – co robić w praktyce?
Prosząc moją córkę o umycie zębów, chcę, aby zrobiła to dobrowolnie. Ponieważ w relacji z nią zależy mi na tym, by jej potrzeby były równie ważne, jak moje, to nieustannie sprawdzam, jak reaguję na jej „nie”. Jeśli na „nie, nie chcę myć zębów” czy „mycie zębów jest głupie” zareaguję stanowczym „Dość. Zęby trzeba myć. Jeśli nie chcesz iść do dentysty, to w tej chwili myj te zęby”, to już wiem, że z mojej strony nie była to prośba, a żądanie. Gdy po dziecięcym „nie” czuję się odrzucona i oskarżam moje dziecko o brak współpracy, to również jest to dla mnie sygnał, że moja prośba była w istocie żądaniem, bezwarunkowym oczekiwaniem jakiegoś konkretnego zachowania.
Jeśli odmowę dziecka przyjmuję ze spokojem i wciąż poszukuję strategii na zaspokojenie jakiejś mojej potrzeby (w przypadku mycia zębów – potrzeby troski, ochrony), to mam pewność, że wyraziłam prośbę. Mogę wtedy zapytać: „Kiedy mówisz „nie” czy to oznacza, że jesteś zła, bo chciałabyś sama zdecydować o tym, kiedy umyjesz zęby?” Takie pytanie otwiera drogę do porozumienia.
„Nie” jest pięknym prezentem, jaki rodzic może dać dziecku, a dziecko – rodzicowi. Kiedy prosimy o coś nasze dziecko, możemy usłyszeć „nie”. I to jego „nie”, tak jak nasze, kryje jakieś „tak” dla pewnych uczuć i potrzeb. „Nie” uczy uwzględniania tych potrzeb i szanowania uczuć. To wartościowa lekcja, z której nie warto iść na wagary.
10 odpowiedzi na “Dziecko mówi „nie”, rodzic mówi „nie”, czyli jak się dogadać bez przemocy”
Bzdura. Prawdziwa rozmowa wygląda tak:
Rodzic: Widzę że skończyłeś zabawę. Posprzątaj zabawki, proszę.
Dziecko: Nie. Jestem zmęczony , muszę odpocząć.
Rodzic: tak? Dobrze odpocznij , za parę minut przyjdę i poproszę znów
Dziecko: ….. (milczenie).
za kilka minut Rodzic: Jak tam ? Odpocząłeś trochę ? Możesz już posprzątać?
Dziecko: Nie chcę sprzątać!
Rodzic: Co chciałbyś w takim razie robić?
Dziecko: Chcę oglądać telewizor.
Rodzic: Chciałbyś się najpierw pooglądać telewizor, a potem posprzątać?
Dziecko: Nie
Rodzic: Nie?
Dziecko: Chcę oglądać ale nie chcę sprzątać.( w międzyczasie dziecko podchodzi do telewizora i go włącza)
Rodzic: Ale w pokoju masz straszny bałagan.
Dziecko: To mój pokój. Jakim prawem w ogóle tam wszedłeś
Rodzic: Szanuję twoją prywatność ale muszę sprawdzać co się tam dzieje bo inaczej sam nie dasz sobie rady.
Dziecko: To sobie sam posprzątaj
Rodzic: Ale to przecież twój pokój. OK. Możemy jeszcze raz razem posprzątać
Dziecko: Nie chcę sprzątać! Nie przeszkadzaj- oglądam.
Rodzic: No cóż … będę musiał wyłączyć telewizor.
Dziecko: Tylko spróbuj…
Rodzic: Czy tobie się coś nie pomyliło? Uważaj do kogo i co mówisz!
Dziecko: Bo co?! Co mi zrobisz?! Uderzysz mnie?
Rodzic: ……. (Milczenie, wychodzi , czyli ucieka bo dziecko ma rację – nic nie można mu zrobić )
brawo, brawo, brawo,…
Oczywiscie, ze dziecko ma racje, bo chce byc zauwazone. Dziecko, ktore wychowuje sie w rodzinie ktora szanuje jego potrzeby podda sie naszym zasadom jesli beda one egzekwowane z szacunkiem. Wylaczamy dziecku telewizor, ale robimy to z usmiechem mowiac : Wylacze telewizor, bo chce spedzic z Toba czas, chodzmy posprzatac pokoj! Otaczasz dziecko ramieniem, patrzysz mu w oczy I mowisz: Mysle, ze jak posprzatamy pokoj to zasluzymy na galaretke owocowa z musem jablkowym, Twoja ulubiona! Co Ty na to? Zaloze sie, ze powie tak :) Pozdrawiam cieplo autorke :)
Maja:Jeśli Toja metoda nie ma zastosowania w przypadku gdy dziecko ma więcej niż 7 lat to znaczy ż jest po prostu tylko laboratoryjną metodą. Niczym więcej jak utopią. Z kilku powodów ale najważniejszym jest to że nie ma ludzi którzy zawsze zachowują się nienagannie , nie popełniają błędów i znają odpowiedzi na wszystkie pytania. My rodzice jesteśmy ludźmi i czasem nie mamy siły czasem nie mamy czasu a czasem nie mamy pomysłu jak rozwiązać konkretny problem. I jeszcze jedno: nasze dzieci wychowują się w szerszym środowisku niż sama rodzina. Obserwują społeczność szkolną , internetową uliczną telewizyjną itd. itp. Jeśli -jak piszesz- w nvc nie ma miejsca na jakieś zachowania i dyskusje to znaczy że to czysta fikcja- dziecko będzie rozmawiać w każdy sposób jakiego nie przewidzi żadna teoria. A teorie mają to do siebie że mają zastosowanie do większości ale nie do wszystkich. Zawsze jest 20% tych co nie będą pasować i nie zdziałasz nic swoimi metodami. .A wracając do sedna zarzutu jakoby kontrola była wyrazem braku zaufania i mieszała dziecku w głowie: W szkole nauczyciel sprawdza umiejętności dzieci poprzez sprawdziany kartkówki odpytywane przy tablicy.Czy egzamin na uczelni jest wyrazem braku zaufania wykładowcy? Tak ! Tak właśnie jest -świat wyraża brak zaufania do nas i będzie wyrażał brak zaufania do naszych dzieci. Jeśli nie przygotujesz dziecka na to jak na prawdę wygląda świat to zrobisz z niego kalekę. To właśnie jest podstawowa myśl nauki pedagogika: zmienić osobowość dziecka tak aby pasowało do społeczeństwa. Tak właśnie zmienić dziecko a nie społeczeństw. Jeśli przyjmujesz odwrotną teorię to musisz się wyprowadzić na wyspę i tam założyć swoje własne społeczeństwo. Inaczej musisz wprowadzić swój porządek siłą bo inaczej społeczeństwo się nie zmieni. Oczywiście w dłuższej perspektywie można coś zmienić ale czy na pewno chcesz poddawać swoje dziecko eksperymentom ? Może się uda a może nie, dziś mamy taką teorię jutro usłyszyy inną. Czy moje dziecko ma być eksperymentalne? Czy to dobre dla Niego?
Małgosiu. Błędem jest przypisywanie wszystkich zachowań dziecka chęci bycia zauważonym. Zapominasz o zwykłym ludzkim lenistwie. Czy pamiętasz ze swojego dzieciństwa „zaraz”? Czy owo „zaraz” w głębi dusy było domaganiem się aby matka czy ojciec przyszli do Ciebie i się Tobą zajęli? Nie jest również dobrym sposobem przekupstwo. Nie zawsze masz możliwość zrobić dziecku obiecaną galaretkę . Czasem spieszysz się bo mają przyjść goście , bo masz gdzieś wyjść i wrócicie na tyle późno że nie będzie czasu sprzątać itd. Czasem dziecko powinno robić to co od niego wymagasz a jedyną nagrodąbędzie uśmiech lub dobre słowo.
Jeszcze do Maji : Nie wiedziałem do tej pory jak wielką krzywdę robię dziecku sprawdzając zeszyty , dzienniczek , czy historię internetu. Teraz jestem już oświecony i wiem że nie ma miejsca na zachowania typu , ufam ale sprawdzam , kocham i chronię.
Romanie, to byl przykladowy scenariusz, ktory w pewnych sytuacjach bedzie idealny, a w innych zupelnie nie bedzie na niego czasu. Chodzilo mi bardziej na zwrocenie uwagi na forme wypowiedzi rodzica. Mysle, ze w przyjaznej atmosferze, jest miejsce na wszystko i na szacunek i milosc, oraz dyscypline, ktora nie musi byc egzekwowana przykladowa linijka. Intuicyjne rodzicielstwo sprawdza sie w moim przypadku i chetnie dziele sie spostrzezeniami. Dziekuje rowniez za Twoje uwagi.
I racja . Z takim widzeniem świata mogę się zgodzić – Więcej intuicji mniej stwierdzeń typu :” w nvc nie ma miejsca na zdania w stylu…polecam książkę , polecam warsztat, polecam zapoznanie się z metodą…” To działa na mnie jak płacha na byka bo oznacza , że pisząca osoba uważa się za wszystkowiedzącą. Do białej gorączki doprowadza mnie również cytowanie nierzeczywistych dialogów z amerykańskiej książki ( zresztą nieprzystających do żadnych realiów). Czy ktokolwiek zapoznał się z osobistymi sukcesami wychowawczymi autora?
Dr Laura Markham
Jeżeli stosujemy porozumienie bez przemocy od początku, od narodzin, taka rozmowa nie będzie miala miejsca. Dużo trudniej jest jak zaczynamy stosować metode jak dziecko ma 7, 10, czy 13 lat. Wtedy to jest mega ciężka praca przede wszystkim dla rodzica żeby zmienić przyzwyczajenia i wdrukowane wzorce.
w nvc nie ma miejsca na zdania w stylu:
„Rodzic: Szanuję twoją prywatność ale muszę sprawdzać co się tam dzieje bo inaczej sam nie dasz sobie rady.”
to jak to tato jest? Szanujesz mnie ale do tego musisz mnie kontrolować i nie wierzysz we mnie? To sie kupy nie trzyma. Nie dziwie sie ze dziecko ma w poważaniu prosby rodzica.
polecam książkę , polecam warsztat, polecam zapoznanie się z metodą, bo przytoczony przez Romana przykład dialogu jest dokładnym przeciwieństwem nvc..
Mi w trakce takiej rozmowy zdarzają się ataki na to jakim rdzicem jestem – trudno argumentować w takiej sytuacji czymś sensownym…