Kategorie
Relacje rodzinne Rodzicielstwo Więź i relacja z dzieckiem

Konsekwencja w rodzicielstwie – szkoda na nią życia

W wychowaniu dzieci liczy się konsekwencja. Czy aby na pewno? Konsekwencja i sztywne trzymanie się sztucznie wymyślonych zasad przynosi w wychowaniu dzieci więcej szkody niż pożytku. Zamieńmy je na spójność wewnętrzną.

Integralność czyli spójność wewnętrzna jest bardzo ważna w roli rodzica. Kiedy nasze zachowania są spójne z naszymi emocjami, myślami i potrzebami oraz kiedy jesteśmy autentyczni, dziecko ma jasny przekaz. W ten sposób – dzięki naszemu modelowaniu  – uczy się podążania za „sobą” i kierowania się motywacją wewnętrzną. 

Również z tego poziomu  – poziomu autentyczności  – warto stawiać granice.  Dobrze, jeśli wyznaczamy je świadomie i w oparciu o wyznawane przez nas przekonania. W przeciwieństwie do granic tworzonych sztucznie, z przekonania, że ‘tak trzeba”, autentyczne granice wynikające z naszych potrzeb, sprzyjają wychowaniu w miłości. Modelują także postawę dzieci wobec samych siebie, swoich potrzeb i emocji. Takie granice przynoszą więc o wiele więcej  korzyści niż żelazna konsekwencja.

Jak zrozumieć małe dziecko

Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem

Zobacz w księgarni Natuli.pl

Konsekwencja w rodzicielstwie – jak ją postrzegamy i czym jest?

W ujęciu rodzicielskim konsekwencja rozumiana jest najczęściej jako bycie wiernym prezentowanym wcześniej decyzjom, ustaleniom i postępowanie zgodnie z nimi. Rodzicielska konsekwencja w takim wariancie przypomina raczej mechaniczne działanie. Jest jak autopilot, który raz zaprogramowany, nie zwraca uwagi na okoliczności i bieżące warunki, tylko działa zgodnie z przyjętym wcześniej schematem. Z jednej strony daje poczucie przewidywalności, z drugiej zaś – bardzo ogranicza. 

Współczesny rodzic może czuć się bardzo zagubiony, słysząc z ust jednych specjalistów, że konsekwencja w wychowaniu to podstawa poczucia bezpieczeństwa dziecka, podczas gdy drudzy eksperci łączą żelazną konsekwencję z tresurą. Dlatego warto świadomie podejść do tematu i zastanowić się nad własnymi celami wychowania, zadając sobie następujące pytania:

  • Do czego tak naprawdę wychowuję własne dziecko? 
  • Na czym mi zależy w wychowaniu? 
  • Czy to, na czym mi zależy, uda się osiągnąć: przewidywalnością własnych zachowań (w każdej sytuacji!), „zmuszaniem się” do reagowania zawsze w ten sam (zapowiedziany wcześniej sposób), nie biorąc pod uwagę pojawiających się potrzeb?
  • Czego nauczy moje dziecko bycie zawsze (!) i na siłę konsekwentnym?

Wewnętrzna spójność dorosłego a konsekwencja…

Zdaniem psycholożki Agnieszki Stein „w bliskich, pełnych miłości relacjach z własnymi dziećmi często dużo zdrowsza [niż konsekwencja] i bardziej wychowawcza okazuje się być niekonsekwencja” [1]. Warto pamiętać, że różnimy się nie tylko między sobą jako ludzie, ale również względem siebie samego/samej w kontekście tej samej sytuacji. Warto zdać sobie sprawę, że doświadczając codziennie nawet powtarzalnych czynności, nie zawsze zachowujemy się w taki sam sposób, ponieważ za każdym razem „wchodzimy” w sytuację np. z innym poziomem energetycznym, innymi emocjami, zmęczeniem, czy stresem, a to przecież determinuje nasze zachowanie.

Biorąc to pod uwagę, można stwierdzić, że bycie zawsze konsekwentnym, rozumiane jako sztywne trzymanie się z góry ustalonych zasad i reagowanie w ściśle określony sposób, nie leży po prostu w naturze człowieka! Takie zachowanie nie uwzględnia przecież bieżących potrzeb, emocji, czy możliwości jednostki itp. 

Uwaga! Reklama do czytania

Wild child, czyli naturalny rozwój dziecka

Książka o rozwoju dziecka 2-5 lat. Praktyczne rozwiązania na najczęstsze rodzicielskie wyzwania.

CHCESZ? KLIKNIJ!

Spójność wewnętrzna to lepsze rozwiązanie

Sądzę, że ważniejsze niż trzymanie się żelaznej rodzicielskiej konsekwencji jest bycie spójnym dorosłym. Spójny dorosły to taki, który ma swoje jasne wartości i kieruje się nimi w życiu, uwzględniając przy tym perspektywę drugiego człowieka (dziecka). Taka postawa zakłada świadomość własnych przekonań i dokonywanie wyborów, które odzwierciedlają zinternalizowany system wartości. Dziecko patrzące na dorosłego, który dba o własne potrzeby, szanując jednocześnie potrzeby innych, uczy się szanowania własnych granic i brania pod uwagę granic innych ludzi. 

Bycie rodzicem to permanentna nauka – siebie samego i dziecka. To przestrzeń na popełnianie błędów i wyciągnie z nich wniosków na przyszłość, a także dorosłe: przepraszam, pomyliłem/pomyliłam się, miałeś/miałaś rację. Lepiej zaufać dziecięcej kompetencji, niż nakładać na siebie „kaganiec konsekwencji”, który podważa wiarę w dziecko i zakłada, że rodzic wie zawsze lepiej.

Konsekwencja „szkodzi”…

Konsekwencja nakłada na rodziców „gorset oczekiwań innych”, tego, co wypada i czego nie powinno się robić. Nieustannie stawia dorosłych w świetle ocen i „straszy” nieposłuszeństwem dzieci, jeśli nie wdroży się jej w życie. Zakłada w sobie sztywność reakcji. Dlatego wielu rodzicom trudno trwać w „konsekwencji”. Zdarza się, że robią oni coś w imię konsekwencji. Jednak robią to bez bez przekonania, że służy to im samym, dzieciom i całej rodzinie. 

Prawdą jest, że nie da się funkcjonować bez żadnych zasad, a pewna stałość jest w życiu potrzebna. Niepodważalne w kontekście wychowania są zasady dotyczące zdrowia i bezpieczeństwa dziecka, a także dotrzymywania złożonych obietnic. Nie jest to jednak konsekwencja, a świadome budowanie relacji i wybieranie tego, co dobre dla bliskich

Szkoda życia na konsekwencję

Konsekwencja nie wydaje się najlepszym wyborem życiowym, ponieważ: 

  • nie uwzględnia ona tak naprawdę rodzicielskich i dziecięcych potrzeb, które wpływają na bieżące zachowania,
  • podważa zaufanie do dziecka i zakłada, że rodzic wie zawsze lepiej, a przy tym wyrokuje, a nie pyta z zaciekawieniem,
  • nie bierze pod uwagę, że zachowania są tak naprawdę wypadkową: uczuć, myśli i potrzeb,
  • uniemożliwia dostosowanie zasad do bieżących sytuacji,
  • wyklucza elastyczność, nakłada sztywność reakcji i ogranicza spontaniczność,
  • utrudnia bycie uważnym i ciekawym świata,
  • nakłada na rodziców wyrzuty sumienia, jeśli intuicyjnie dokonują wyboru odmiennego od przyjętych „konsekwencji”
  • sieje niepokój, że „robią dziecku mętlik w głowie”.

Uwaga! Reklama do czytania

Cud rodzicielstwa

Wsłuchaj się naprawdę w głos swojego dziecka

Noszenie dzieci

Poradnik dla noszących rodziców

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Jeśli nie konsekwencja, to co w takim razie?

Zdaniem J. Juula Dzieci potrzebują informacji zwrotnej w czasie swojego odkrywania świata – i musi ona obejmować także indywidualne granice i wartości dorosłych. Dlatego jest bardzo ważne, aby wciąż na nowo mówić NIE w odniesieniu do tych samych rzeczy. Im bardziej osobisty i zdecydowany przekaz rodziców, tym szybciej mały badacz dojdzie do swoich wniosków[2]. Stąd też zamiast żelaznej konsekwencji warto wybierać spójność własnego zachowania z tym, co myślę, czuję i potrzebuję oraz z uwzględnieniem perspektywy dziecka. Taka naturalna postawa dorosłych uczy dzieci, że warto słuchać siebie i swoich potrzeb oraz poszukiwać sposobu na ich zaspokojenie. 

Warto przy tym pamiętać, że działanie w zgodzie z własnymi wartościami wspiera motywację wewnętrzną dziecka dając stosowny model. Buduje mu przestrzeń do dokonywania „słusznego” wyboru. Dziecko jest niezależnym bytem, który potrzebuje sprawnego, wewnętrznego „kompasu”. Trudno o jego poprawne działanie, jeśli cały czas będzie „tresowane” zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, które nie uwzględniają jego bieżących potrzeb i możliwości.

Zdecydowanie łatwiej mu funkcjonować, jeśli ma wokół siebie ważnych dorosłych, którzy potrafią pokazywać osobiste granice, odwołując się przy tym do własnych przekonań. To nie żelazna konsekwencja wpływa na wychowawczy ład w rodzinie. To przyglądanie się przez dzieci zasadom, które kierują zachowaniem dorosłych, i późniejsze naśladowanie ich. Bo to właśnie uczenie się przez doświadczanie umożliwia dzieciom harmonijny rozwój. 

Literatura:

[1] A.Stein, O pożytkach płynących z niekonsekwencji; https://dziecisawazne.pl/o-pozytkach-plynacych-z-niekonsekwencji/.[2] J. Juul, NIE z miłości, tłum. B. Baran, MIND, 2011.

Avatar photo

Autor/ka: Monika Koziatek

Pedagog, coach, socjoterapeuta i terapeuta I-ego stopnia Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach (TSR). Miłośniczka Porozumienia bez Przemocy i rodzicielstwa opartego na przywiązaniu. Realizatorka szkoleń w zakresie kompetencji wychowawczych. Mama Antka i Jeremiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.