Macierzyństwo ma różne oblicza. Jest piękne, pełne uśmiechu, wypełniające szczęściem każdą komórkę ciała. Ponieważ oprócz bycia matką nadal jesteś człowiekiem, bywa także trudne, wymagające i pełne poświęceń. Jak odnaleźć się w codzienności i złapać równowagę?
Autor: Barbara Szymaniak
Psycholog w wykształcenia. Korepetytor z zamiłowania. Z pasji – redaktor i felietonista. Zawodowo związana z branżą HR. Miłośniczka ludzkiego mózgu, jego właściwości i ograniczeń, psychologii poznawczej i neurobiologii. Ambasadorka świadomego wychowywania dzieci, edukacji poprzez doświadczenie oraz otwartej komunikacji.
Macierzyństwo ma różne oblicza. Pierwsze jest piękne, pełne uśmiechu i radości, wypełniające szczęściem każdą komórkę ciała. Jest jednak też to ciemniejsze, trudniejsze i dużo bardziej wymagające, o którym mówi się zdecydowanie mniej. Jest ono związane z tym, że matka oprócz bycia mamą, nadal pozostaje człowiekiem ze swoimi potrzebami. Macierzyństwo – jak medal – ma dwie strony. Jak je ze sobą pogodzić i jak przy tym zachować równowagę?
Od dawien dawna naturalną reakcją ludzką na płacz czy smutek dziecka jest jego przytulenie. Otwieramy nasze ramiona na bliskich, kiedy chcemy choć trochę podnieść ich na duchu. Czasami dopada nas poczucie winy, że bezradni wobec problemu dziecka jedyne, co możemy mu ofiarować, to bliskość i kontakt fizyczny.
Dzieci uwielbiają oglądanie bajek, kreskówek i filmów animowanych. Przygody bohaterów w przyciągającej wzrok aranżacji wizualnej i dźwiękowej, angażują uwagę dzieci, wzbudzają ich zainteresowanie, a co najważniejsze – sprawiają im dużą przyjemność. Czy w tym przypadku połączenie przyjemnego z pożytecznym jest efektywne? Czy oddając się przyjemności oglądania bajek w języku angielskim, dziecko jest w stanie przyswoić sobie ten język?
Kiedy rodzi się dziecko, rodzice patrzą z zachwytem na bezbronne stworzenie. Ich naturalnym odruchem jest ochrona go przed wszystkim, co złe. W obecnych czasach ilość negatywnych wiadomości przeważa nad dobrymi (tragiczne wypadki, zaginięcia, katastrofy, krachy, kataklizmy czy choroby), co nie pozostaje bez wpływu na nasze nastawienie do rzeczywistości.
Jeśli wychodzimy z założenia, że szkolne lekcje języka obcego zagwarantują dziecku osiągnięcie płynności językowej, możemy być zawiedzeni. Zgodnie z podstawą nauczania w polskich szkołach podstawowych, na zajęcia z pierwszego języka obcego przewidziane są dwie (w klasach I-III) lub trzy (w klasach wyższych) godziny lekcyjne tygodniowo. Czy to wystarczająca ilość czasu na efektywne przyswojenie języka?
Dzieci rozpoczynają swoją przygodę z językiem angielskim już od wczesnych lat szkolnych. Życzylibyśmy sobie, aby efektywność tej nauki była wysoka, a poziom kompetencji językowych dzieci rósł z roku na rok. W rzeczywistości jednak bywa różnie. Mimo wielu lat edukacji szkolnej, polscy uczniowie ciągle zmagają się z blokadą językową oraz brakiem płynności wymowy. Jaka jest tego przyczyna? I czego potrzebują dzieci, aby szkolna nauka języka była bardziej skuteczna?
Nacisk na naukę języków obcych jest bardzo duży. Pierwszy kontakt zaczyna się często jeszcze przed rozpoczęciem edukacji szkolnej. Kolejne jedenaście lat ciągłej nauki i powtórek materiału powinno zapewnić mistrzostwo lingwistyczne na poziomie native speakera. Tymczasem na wspólnych, zagranicznych wakacjach zauważamy paraliżujący stres i strach w oczach dziecka, ilekroć wystawiane jest na kontakt w obcym języku. Gdzie zatem tkwi błąd?
Kiedy rodzi się dziecko, rodzinę przepełnia radość, zaciekawienie i pełna otwartość na nowe doświadczenia związane z rodzicielstwem. Niemowlę staje się obiektem uwagi. Rodzice czują się odpowiedzialni za to, by dać mu wszystko co najlepsze. Ale nieodłączną częścią rodzicielstwa są również oczekiwania wobec dziecka.
Gdy w naszej głowie pojawia się słowo „talent”, towarzyszy nam silne przekonanie, że jest on wrodzony. Mamy w zwyczaju przyjmować, że pewne dzieci rodzą się z predyspozycjami i umiejętnościami, które przejawiają się później w ich życiu. Czy nasze dzieci rzeczywiście rodzą się z gotowymi, zaprogramowanymi genetycznie zdolnościami, które jako rodzice powinniśmy troskliwie rozwijać? Nic bardziej mylnego!