A jednak wielu z nas cierpnie na myśl o zbliżającej się granicy wieku, kiedy pogodne i uśmiechnięte do tej pory dziecko wkracza w spędzający opiekunom sen z powiek okres buntu, nasilających się sprzeciwów, uporu i niekończącego się „NIE!”. Gdy już pojawią się pierwsze objawy buntu dwulatka, zastanawiamy się, co możemy zrobić, by jak najszybciej opanować napady złości i wzmocnić poczucie bezpieczeństwa małego buntownika. Przeglądamy poradniki dla rodziców i fora internetowe, chcemy dowiedzieć się, z czego wynika zachowanie dziecka i ile trwa bunt dwulatka.
W końcu trafiamy tutaj i dowiadujemy się, że bunt dwulatka nie istnieje. A skoro tak, to dlaczego niemal każde dziecko w tym wieku wchodzi w okres buntu? Odpowiadamy.
Uwaga! Reklama do czytania

Wild child, czyli naturalny rozwój dziecka
Książka o rozwoju dziecka 2-5 lat. Praktyczne rozwiązania na najczęstsze rodzicielskie wyzwania.
Bunt dwulatka czy naturalny etap rozwoju dziecka?
Czas od ok. 18 do 30 miesiąca życia oczywiście różni się od poprzedniego etapu, bo to naturalna kolej rzeczy – małe dziecko się rozwija, uczy się stale czegoś nowego, próbując rozwiązywać rozmaite zadania, czasem rzeczywiście trudne. Ponieważ jest bardziej sprawne, podejmuje nowe wyzwania, co wiąże się nierzadko z frustracją. Dąży do samodzielności, którą realizuje niemal na każdym kroku: samo chce jeść, samo chce myć zęby, samo założyć buty, ba! nawet skarpetki. Przeżywa rozczarowania i złość.
W okresie buntu dziecko zaczyna zauważać swoją niezależność i odrębność. Oczywiście nas, rodziców, jego zachowanie może czasami doprowadzić do szewskiej pasji. Łatwiej, szybciej, czyściej, prościej, lepiej – to jest to, co lubimy. Jeśli jednak nie zrezygnujemy z całkowitej kontroli nad dzieckiem, nie pozwolimy mu zdobywanie nowych umiejętności, zabierzemy mu szansę na nauczenie się tego, co ułatwi, uprości, uskuteczni, rozwinie jego życie.
Uwzględniając wspomniane wyżej ramy czasowe, można więc pokusić się o stwierdzenie, że słynny bunt dwulatka trwa ok. 12 miesięcy. Okazuje się jednak, że czas silnych emocji nie mija tak szybko. Czasami trwa nieco dłużej – nawet kilkadziesiąt lat…
Uwaga! Reklama do czytania

Jak zrozumieć małe dziecko
Przewodnik dla rodziców dzieci w wieku 0–3 lat (i starszych)
Większość poradników dla rodziców poleca różne metody wychowawcze, treningi czy rodzicielskie sztuczki, jednak zazwyczaj oparte są one o potrzeby rodziców, a nie dzieci (a w skrajnych przypadkach są po prostu przemocą).
Dziecko buntuje się, bo potrzebuje zabawy. Zapewnij mu ją!
Zgodnie z założeniami Porozumienia bez Przemocy, za każdym działaniem stoją potrzeby, do spełnienia których każdy człowiek – także ten mały – wciąż dąży, bo ich zaspokojenie gwarantuje szeroko pojęty dobrostan. Zaspokojeniu potrzeb służą strategie, których maluch wciąż poszukuje, sprawdza, które są skuteczne, a które nie. To kosztuje wiele emocji. I jego, i nas.
Warto pamiętać, że poza potrzebami fizjologicznymi absolutnie podstawową i jedną z najważniejszych u dziecka jest potrzeba zabawy. Dzieci stale chcą się bawić: klockami, garnkami, jedzeniem, telefonem mamy. Trudno im zabawę przerwać i błagam, nie oczekujmy od dwu-, trzylatka, że powinien już wiedzieć i rozumieć, że jest pora jedzenia, mycia, spania i zabawy wreszcie. Wystarczy obrazowy przykład – mecz piłki nożnej. Próby namawiania dorosłego kibica do ściszenia telewizora albo – co gorsza – wyłączenia go, w wielu domach może zakończyć się niemałą awanturą. Nasz kibic przecież „powinien” zrozumieć, że jest coś ważniejszego. Pamiętajmy jednak, że za każdym zachowaniem kryją się potrzeby – mecz to strategia na zaspokojenie potrzeby – na przykład potrzeby zabawy, bo my, dorośli, też ją mamy.
Niejednokrotnie więc wystarczy dziecku zaproponować kontynuację zabawy, np. w wannie w morskie potwory, by jego potrzeba radości, zabawy, relaksu była spełniona, podobnie jak potrzeby rodzica: troski, dbałości o czystość i zdrowie malucha.

Mówią na to bunt. Jak wspierać dzieci w wieku intensywnego rozwoju 2–4 lat
Książka, która pomaga rodzicom zrozumieć jeden z najintensywniejszych okresów w życiu dziecka – od pierwszego „nie” do około czwartego roku życia. Autorki, psycholożki Malin Bergström i Clara Linnros, pokazują, jak empatyczne podejście wspiera rozwój malucha, pozwalając mu poznawać siebie i swoje potrzeby. To nie bunt, lecz rozkwit – kluczowy etap na drodze do samodzielności i siły.
Aby przetrwać bunt dwulatka, spróbuj odciąć się od stereotypów
Przekonania mają wielką moc. Zarówno pozytywną, jak i negatywną. Jeżeli uwierzę w tę „prawdę objawioną”, to moje dziecię staje się w okamgnieniu roszczeniowym, rozwrzeszczanym, niezadowolonym, niezdecydowanym tyranem rzucającym się na podłodze w sklepie, drapiącym, gryzącym, kopiącym i uciekającym. W wersji „light” marudzi, płacze, ciągle się złości, samo nie wie, czego chce. To, co wczoraj było OK, dziś już nie jest…
Czemu takie myślenie służy? Bynajmniej nie budowaniu relacji, nie wspieraniu dziecka w tym trudnym dla niego okresie rozwoju. Buduje natomiast negatywny obraz dziecka „trudnego”, „upartego”, „złośliwego”. Czy to mnie jako rodzica wspiera? Czy to mi pomaga?
Jeśli jednak popatrzę na ten okres jako na czas budowania przez moje dziecko własnej autonomii, uczenia się samodzielności, podejmowania decyzji i doświadczania konsekwencji, to mam szansę autentycznie i z radością je wspierać. Jeśli przypomnę sobie jeszcze, jakim dorosłym chcę widzieć moją córkę czy syna (domyślam się, że pewnie samodzielnym, pewnym siebie, kreatywnym…), to będę wdzięczna za ten czas! Czy takie myślenie służy? Pomaga? Wspiera? I rodzica, i dziecko.
Uwaga! Reklama do czytania

Seria Niuniuś. Książki o emocjach małego dziecka
Historyjki obrazkowe dla najmłodszych, których bohaterami są urocza świnka i jej rodzice. Pełne humoru opowieści o codzienności, które dają wytchnienie, służą oswojeniu lęków i ułatwiają radzenie sobie z trudnymi emocjami.
Aby poradzić sobie z buntem dwulatka, świeć przykładem
Dzieci zawsze współdziałają – to znaczy naśladują w swoim działaniu i myśleniu dorosłych. Warto się przyjrzeć, co robię, gdy sobie z czymś nie radzę. Jak reaguję, gdy zostaję postawiony przed faktem i nikt nie bierze mojego zdania pod uwagę? Co się ze mną dzieje, gdy nikt nie zwraca uwagi na moje silne uczucia, każe mi się uspokoić, najlepiej w innym pokoju – posłusznie wypełniam polecenie czy jednak się buntuję i walczę o siebie, by ochronić siebie, swoją integralność.
Nie mów dziecku tego, czego sam nie chciałbyś usłyszeć
Bunt pojawia się tam, gdzie jest władza. Małe dzieci, tak jak dorośli, buntują się, sprzeciwiają się czemuś, co im nie służy, narusza ich wolność i godność, zagraża bezpieczeństwu. No ale przecież rodzice „muszą sprawować władzę nad dzieckiem”! Nie wiem, czy muszą, pytanie, czy chcą i jak chcą? Porozumienie bez Przemocy wprowadza rozróżnienie kluczowe na „władzę/siłę nad dzieckiem” i „władzę/siłę z dzieckiem”. Jaka jest różnica?
Kilka przykładów komunikacji „siły nad”:
- Rób, co każę!
- Ile razy mam ci to powtarzać!
- Nie, bo ja tak mówię!
Wydaje się, że taki sposób mówienia charakteryzuje rodziców, którym zależy bardziej na racji niż na relacji z dzieckiem, które ma być bezwzględnie posłuszne. Mało liczą się uczucia i potrzeby, myśli czy upodobania.
Komunikacja „siły z”:
- Chcę wiedzieć, co ty na to.
- Pomóż mi zrozumieć, bo nie wiem, o co ci chodzi.
- Cieszę się, kiedy robimy coś razem.
Tu dziecko jest brane pod uwagę, jego uczucia i potrzeby są równie ważne jak uczucia i potrzeby rodzica. I naprawdę nie trzeba toczyć boju, by je zaspokoić! Dialog z uwzględnieniem dziecka – pełen szacunku, życzliwości i gotowości do wysłuchania – pozwala wyciszyć wzburzone emocje, co nie oznacza spełniania za każdym razem tych potrzeb, których zaspokojenia w danym momencie tak głośno czy rozpaczliwie domagało się dziecko.
Mam dwie córki. Młodsza zgodnie z definicją powinna przeżywać „bunt”. Patrzę na nią i każdego dnia jestem wdzięczna, bo jest uosobieniem wzajemności, współdziałania, empatii – „chodząca miłość”. Bynajmniej nie dlatego, że zawsze na wszystko się zgadza, nigdy się nie złości i zawsze słucha mamusi. Starsza można by powiedzieć, że wciąż przeżywa „bunt dwulatka”. Strzeże swych granic, autonomii, samodzielności i wolności. To „chodzące wyzwanie”. Ale czyż miłość nie jest wyzwaniem?
Książki o buncie, konfliktach i sytuacjach bez wyjścia
Poza powyższymi wskazówkami, polecamy wam książki, w których znajdziecie jeszcze więcej informacji o emocjach i komunikacji w rodzinie. Jedną z nich są „Konflikty w rodzinie” Katarzyny Dworaczyk. To lektura obowiązkowa dla każdego rodzica – wyjaśnia, jak rozpoznać konflikty, zanim na dobre w nie wejdziemy. Czeka na was też książka „Uwaga! Złość”. Jej autorka, Ewa Tyralik-Kulpa, po mistrzowsku odczarowuje tak znienawidzoną przez nas złość i pomaga nam ją zrozumieć. Obie książki wchodzą w skład wydanej przez NATULI „Serii Rodzicielskiej”, która wspiera wszystkich rodziców na każdym etapie rodzicielskiej, czasem dość wyboistej drogi.
Dla dzieci też coś mamy. Małym czytelnikom spodobają się książki dla dwulatka.
Uwaga! Reklama do czytania

Zobacz, jak wielka jest miłość
Książka pokazująca, czym jest miłość: jak ją rozpoznać i pielęgnować. Pełna uważności (mindfulness), czułości i bliskości.
1 odpowiedź na “Bunt dwulatka nie istnieje. Ale jak to?!”
Większość ludzi jest wkurzona od urodzenia do smierci. To nie zaden bunt dwulatka,pieciolatka,nastolatka itp. To wk…. pospolity na ten świat.