Kategorie
Dziecko Rodzicielstwo

Czułość w rodzicielstwie – jak ją praktykować na co dzień?

Czym jest czułość? Czy dajemy ją sobie, dziecku, innym osobom? Dla mnie czułość to jeden z fundamentów rodzicielstwa. Wymaga świadomej decyzji. Jest bowiem regularną praktyką. Nieraz stanowi wręcz życiową rewolucję zmieniającą człowieka od środka. Od czego zatem zacząć czułe zmiany?

Jak pisze Olga Tokarczuk: „Czułość jest tą najskromniejszą odmianą miłości” [1]. Czułość rozumianą jako „głębokie przejęcie się drugim bytem, jego kruchością, niepowtarzalnością, jego nieodpornością na cierpienie i działanie czasu” [2] można uznać za podstawę rodzicielstwa. I mowa tu nie tylko o relacji rodzica z dzieckiem, ale także o postawie delikatności i życzliwości dla siebie, partnera/partnerki i innych rodziców. 

Przyglądając się czułości z tej perspektywy, zauważamy, że jest ona sposobem bycia, codziennym wyborem, regularną praktyką, pewną postawą życiową. Jak zatem pozwolić sobie na więcej ciepła i życzliwości na co dzień?

Niegrzeczne książeczki

Seria Niegrzeczne Książeczki to opowieści dla małych i dużych, które rozprawiają się z mitami dotyczącymi dzieciństwa. Czy dziecko zawsze powinno być posłuszne, zjadać wszystko z talerza i dzielić się swoimi rzeczami? Książeczki bez jasnego morału, dające przestrzeń na rozmowę i zrozumienie potrzeb, pisane w duchu Porozumienia bez Przemocy.

Odwiedź księgarnię Natuli.pl

Być po swojej stronie

Najlepszym drogowskazem rodzicielskim wydaje się być „Zacznij od siebie”. Zresztą nie tylko rodzicielskim, ale życiowym w ogóle.  Dotyczy to także czułości. Niestety mam wrażenie, że w świecie, w którym tak łatwo i szybko można kogoś ocenić, czułość dla siebie jest aktem odwagi. Bycie po swojej stronie, mimo błędów, gorszych dni, niewiedzy, może być nie lada wyzwaniem, gdy zewsząd docierają do nas obrazy lukrowanego rodzicielstwa i/lub jesteśmy bombardowani niechcianymi radami i opiniami innych osób. 

Dodatkowo ludzkie mózgi szybciej wychwytują to, co jest negatywne. To ewolucyjna pozostałość po naszych przodkach, którzy żeby przetrwać, musieli być wyczuleni na zagrożenia, przeszkody, pomyłki [3]. Dlatego bardzo często w sytuacji dla nas trudnej uwagę kierujemy na błędy, a nie na to, co udało nam się do tej pory zrobić dobrze. Zamiast czułości fundujemy sobie falę samokrytyki. 

Dlaczego warto to sobie uświadomić i spróbować zmienić? Otóż istnieją „przesłanki neurologiczne potwierdzające, że traktowanie siebie z życzliwością i postawa samokrytyczna działają na funkcjonowanie mózgu zgoła przeciwnie” [4]:

  • bycie dla siebie wyrozumiałym wiąże się z obszarami mózgu, które odpowiadają za współczucie i pozytywne emocje, jest też ściśle związane z wydzielaniem oksytocyny zwanej hormonem miłości i przywiązania, która ułatwia budowanie bliskich więzi z innymi,
  • samokrytyka wzmaga działanie struktury mózgu związanej z przetwarzaniem pomyłek i rozwiązywaniem problemów, uruchamia mechanizm wydzielania kortyzolu i adrenaliny –  hormonów stresu związanych m.in. ze stanem „walki lub ucieczki”.

Czułość dla siebie jest zatem nie tylko wyrazem troski o własny dobrostan, ale w dalszej perspektywie także o poziom stresu i jakość naszych relacji.[5]

Stop nadawaniu etykiet

Od czego można zacząć praktykowanie czułości dla siebie? Zwróćmy uwagę na słowa, które wypowiadamy na głos lub (być może nawet częściej) w głowie na własny temat. Zwłaszcza wtedy, gdy popełnimy jakiś błąd, czy nie spełnimy własnych oczekiwań. Warto świadomie pracować nad zmianą perspektywy: zamiast oceniać się przez pryzmat wydarzenia, czyli nadawać etykietkę, np. 

Znów zapomniałem o zebraniu w szkole: jestem żałosnym ojcem!”

,„Jak zwykle spóźnimy się do przedszkola: jestem beznadziejną matką!”,

skupić się jedynie na interpretacji sytuacji, bez wyciągania pochopnych i negatywnych wniosków na swój temat (bez nadawania etykiety), np.: 

„Zapomniałem o zebraniu w szkole. Ostatnio mam sporo na głowie i nie ogarniam. Zadzwonię do wychowawczyni i umówię się na indywidualne spotkanie”, 

„Spóźnimy się do przedszkola. Poranek był stresujący i wszyscy byliśmy rozdrażnieni. Wieczorem usiądziemy na spokojnie i spróbujemy razem ustalić, jak to zmienić”.

Kristin Neff, pionierka badań nad  samowspółczuciem (ang. self-compassion), w swojej książce Jak być dobrym dla siebie nazywa ową zmianę perspektywy wyrozumiałością względem ułomnego rodzicielstwa. Podkreśla też, że postawa oparta na powstrzymywaniu się od mówienia o sobie z pogardą  jest szczególnie ważna, gdy widzą i słyszą nas nasze dzieci. Dlaczego? Z prostego powodu: dzieci uczą się poprzez obserwację i naśladowanie. Jeśli zatem chcemy, by były dla siebie samych wsparciem a nie bezlitosnym krytykiem, najprościej pokazać im to na własnym przykładzie [6]. 

Czułe partnerstwo

Rezygnacja z oceniania i etykietowania sprawdzi się także wobec osoby, z którą podjęliśmy się zadania bycia rodzicami. Gdzie tutaj kryje się czułość? Przede wszystkim w otwartości na drugiego człowieka w jego pełni: wraz z jego doświadczeniami z dzieciństwa, przekonaniami na temat rodzicielstwa i związku. I to również wtedy, gdy mamy odmienne zdanie. Czułość to też przyjęcie drugiego człowieka takiego, jakim jest, bez chęci zmieniania go według własnego „widzimisię” i prób porównywania, kto jest lepszym rodzicem. Czułość w partnerstwie to także stawianie granic z poziomu wzajemnego szacunku i zaufania. I –  co może wydawać się mniej oczywiste – to czasami decyzja, by zakończyć relację, jeśli nam nie służy. Czułość w związku wypływa z życzliwości dla siebie i stania po swojej stronie, więc oznacza także gotowość na to, by odejść, gdy druga osoba  nas krzywdzi. 

Inni rodzice to też ludzie

Czułe rodzicielstwo to także konkretna postawa wobec innych rodziców, która za punkt wyjścia obiera założenie, że to co służy mnie i mojej rodzinie, nie musi służyć innym. Uff, czyż to nie ogromna ulga? Świadomość, że nie ma jednego sprawdzonego wzoru rodzicielstwa, do którego można bezlitośnie porównywać siebie i innych? Dla mnie to klucz do rodzicielskiego spokoju. Wiedząc, że rodzice są tylko ludźmi i mają prawo popełniać błędy, automatycznie „wrzucam na luz”. Rezygnuję z doradzania, gdy nikt mnie o zdanie nie pyta, i łatwiej jest mi poradzić sobie z sytuacją, gdy inny rodzic próbuje mnie ocenić. Nie biorę tego do siebie, nie zaczynam sprzeczki, nie próbuję udowodnić, że to ja mam rację. Wybieram prosty komunikat: „To, co mówisz, jest twoje. My mamy inaczej”. W ten sposób okazuję szacunek zarówno samej sobie jak i drugiej stronie. To jest właśnie owa czułość: umiejętność stawiania granic połączona z empatią. 

Prawo dziecka do czułości

Rodzicielską czułość wobec dziecka można okazywać na wiele sposobów takich jak:

  • bliskość fizyczna, niezbędna dla prawidłowego rozwoju małego człowieka „to dzięki czułości opiekunów kora oczodołowa w mózgu dziecka może się prawidłowo rozwijać, umożliwiając mu w przyszłości tworzenie trwałych i satysfakcjonujących relacji z innymi. To troskliwy, ciepły dotyk od pierwszych chwil narodzin wzmacnia sygnał nerwu błędnego, wpływając pozytywnie na przyszłe umiejętności wyciszania się, regulacji emocji i  radzenia sobie ze stresem” [7],
  • bliskość emocjonalna rozumiana jako dostrzeganie, uznawanie i nazywanie emocji dziecka oraz wspieranie go w ich doświadczaniu, gdyż „wspólne przeżywanie trudnych i szczęśliwych chwil jest głęboką potrzebą każdego człowieka [8]”, 
  • świadomość, że dziecko jest podmiotem relacji; jak napisałam w innym swoim tekście, „ujrzenie w dziecku odrębnej jednostki, drugiego człowieka, kogoś, kto ma swoje granice, marzenia, plany, upodobania, to jądro czułego rodzicielstwa [9]”, 
  • danie dziecku prawa do dzieciństwa, czyli prawa do zabawy i odpoczynku, życia z dala od przemocy, eksplorowania otoczenia, wyrażania emocji, proszenia o pomoc i jej otrzymywania, uczenia się, przebywania wśród innych dzieci.

Czułość w rodzicielstwie jest świadomym wyborem, którego dokonujemy każdego dnia na nowo. Im częściej i dłużej ją praktykujemy, tym bardziej naturalnie i spontanicznie nam to wychodzi. Czułe rodzicielstwo nie jest jakimś konkretnym stanem, który można osiągnąć. Nie jest też zbiorem wytycznych dla rodziców. Jest drogą, przygodą, do której z całego serca zachęcam. 

PRZYPISY:

[1] O. Tokarczuk, Czuły narrator, Wydawnictwo Literackie, 2020, s. 288.

[2] Ibidem, s. 288.

[3] P. Gilbert, Choden, Uważne współczucie, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, 2018, s. 387. 

[4], [5] K. Neff, Jak być dobrym dla siebie. Życie bez presji otoczenia, przygnębienia i poczucia winy, Studio Astropsychologii, Białystok 2019, s. 80-81.

[6] Ibidem, s. 319-321.

[7] A. Zychma, Moc dotyku – jak przytulanie wpływa na człowieka: https://www.tulistacja.pl/blog/moc-dotyku-jak-przytulanie-wplywa-na-czlowieka/  Na podstawie: Sue Gerhardt, Znaczenie miłości. Jak uczucia wpływają na rozwój mózgu, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2016, s. 63. oraz John B. Arden, Neuronauka w psychoterapeutycznym procesie zmiany, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2017.

[8] A. Stein, Dziecko z bliska. Zbuduj szczęśliwą relację, Mamania, Warszawa, s.174.

[9] A. Zychma, Czułe rodzicielstwo: https://tulistacja.pl/blog/czule-rodzicielstwo/

Avatar photo

Autor/ka: Aneta Zychma

Przede wszystkim spełniona żona i mama.
Polonistka, pedagożka, konsultantka kryzysowa w nurcie pozytywnej terapii kryzysu, trenerka umiejętności społecznych, trenerka funkcji poznawczych. Założycielka Tulistacji - miejsca, w którym wspiera rodziców i dzieci na drodze do dobrego życia.
W obszarze jej zainteresowań znajduje się przede wszystkim dziecięce rozumienie śmierci oraz wsparcie dzieci w sytuacji choroby terminalnej i żałoby. Współtworzy Instytut Dobrej Śmierci: przestrzeń dialogu i edukacji o przemijaniu, śmiertelności i sprawach ostatecznych.
Autorka książek: „Tadzik i rak” o chłopcu chorym terminalnie oraz „Droga do domu” o tym, co jest ważne w życiu, które przecież nie trwa wiecznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.