Kategorie
Macierzyństwo i ojcostwo Rodzicielstwo

Czy możliwe jest rodzicielstwo bez ekspertów

Czy możliwe jest rodzicielstwo bez ekspertów? Czy potrzebujemy fachowej wiedzy, aby sprostać codziennym wyzwaniom? A może jest tak, że dużą część tej wiedzy nosimy w sobie? Jeśli tak, to jaką ją odkryć? Jak nauczyć się nią posługiwać?

Wszyscy miewamy wątpliwości, podejmując rozmaite decyzje. Nasze obawy budzi zwłaszcza dobro naszych dzieci. Szukamy więc pomocy ekspertów – kogoś z zewnątrz, kto powie nam czy dane zachowanie jest normalne. Czy jednak warto ufać wyłącznie ekspertom, czy też możemy próbować podążać za rodzicielska intuicją?

Mózg lubi ekspertów

Lubimy kierować się opinią innych, co stanowi wyraz biologicznego przystosowania do życia w społeczeństwie. Darzymy ekspertów zaufaniem, albowiem jest to łatwiejsze dla naszego umysłu niż samodzielne nabywanie fachowej wiedzy, obserwowanie prawidłowości w otaczającym nas świecie i zdobywanie doświadczenia poprzez długotrwałą praktykę.

Badanie tej cechy ludzkiego mózgu zapoczątkował Daniel Kahneman, psycholog, laureat nagrody Nobla. Jego eksperymenty pokazały, że wbrew temu, co sami lubimy o sobie  myśleć, w trakcie podejmowania decyzji zazwyczaj nie kierujemy się wcale racjonalnym osądem, a różnymi rodzaju skrótami myślowymi opartymi na emocjach.

Niekiedy mówimy, że posłużyliśmy się intuicją. To stwierdzenie zyskuje na precyzji, jeśli intuicję zdefiniujemy jako wewnętrzną, zintegrowaną wiedzę, która staje się naszym podświadomym zasobem.

Uwaga! Reklama do czytania

Cud rodzicielstwa

Wsłuchaj się naprawdę w głos swojego dziecka

Noszenie dzieci

Poradnik dla noszących rodziców

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Ekspert wychodzi ze swojej specjalizacji

Rodzicielska intuicja jest zasobem bezcennym, ale też bardzo delikatnym. Łatwo naruszyć jej strukturę. Zwłaszcza jeśli wokół pojawiają się eksperci, którzy mówią nam coś przeciwnego do tego, co czujemy.

Codziennie stykamy się z wiedzą. Zarówno tą rzetelną, jak i rzekomą. Zdarza się, że eksperci, korzystając z pozycji autorytetu, wykraczają poza swoją specjalizację. Czy psycholog, zajmujący się doradztwem biznesowym albo rekrutacją może nam doradzać w kwestii wychowania i rozwoju dzieci? Teoretycznie tak – studia psychologiczne przygotowują do niesienia wsparcia w ramach bardzo wielu specjalizacji. Ale przecież owe specjalizacje mają na celu bardzo konkretne ukierunkowanie zakresu wiedzy do obszaru niesionej pomocy. Tak jak nie każdy internista jest w stanie doradzać pacjentowi z bólem serca, a wręcz ma zawodowy obowiązek skierować go na specjalistyczne badania, tak również psycholog, specjalista od duszy, rozmaite jej bóle rozpoznaje i leczy w ramach swojej wąskiej specjalizacji.

Mansplaining, czyli krótka historia niewiedzy

Szczególnym rodzajem źle pojmowanej wiedzy eksperckiej jest współcześnie opisywane zjawisko o nazwie mansplaining (pol. panjaśnienie, tłumaczyzm). Oznacza ono objaśnianie czegoś w protekcjonalnym tonie, deprecjonującym rozmówcę. Po raz pierwszy użyła tego określenia pisarka Rebecca Solnit w książce Mężczyźni objaśniają mi świat [1].

To zjawisko przekłada się na rodzicielstwo. Wielu młodych rodziców jest traktowanych pobłażliwie przez osoby „bardziej doświadczone”: inne i własne matki, teściowe, obce osoby na ulicy czy placu zabaw. Dostają zazwyczaj zestaw dobrych rad, które nijak się mają do ich konkretnej, rodzicielskiej rzeczywistości. Niekiedy ich intuicyjne podejście do rodzicielstwa spotyka się z pobłażliwą reakcją: Zobaczysz sama, Przejdzie ci, jak zacznie chodzić/mówić/pójdzie do szkoły. Bywa, że mansplainingu używają także osoby w roli ekspertów – nie biorąc pod uwagę indywidualnych uwarunkowań, głoszą różne tezy z pozycji „wiem lepiej”.

Uogólnienie własnego doświadczenia jest częstym błędem poznawczym, który dotyka zarówno naukowców, jak i pozostałych ludzi. Tymczasem nie sposób przyłożyć jednej miarki do jednostkowego przypadku. Stara prawda głosząca, że dzieci rodzą się bez instrukcji obsługi, zyskuje z tej perspektywy inny wymiar.

Przeciążone kobiety zaufały bardziej innym niż sobie

Zjawisko pokładania zaufania w fachową ekspertyzę zamiast własnej rodzicielskiej intuicji bierze swój początek w epoce rewolucji przemysłowej. Przeciążone pracą kobiety, aby zapewnić byt sobie i swojej rodzinie, oddaliły się wówczas fizycznie i często psychicznie od swoich dzieci, jak i od siebie samych. Próbowano społecznie uzasadnić tę zmianę stylu życia, powołując się na zewnętrznych ekspertów. Eksperci owi sprzedawali rodzicom rozmaite triki i metody mające rzekomo pozytywny wpływ na rozwój dziecka, a przede wszystkich kojące ich sumienie (i jednocześnie zagłuszające ich wewnętrzną intuicję). Były to takie metody jak:

  • karmienie co 3 godziny
  • trening snu
  • osobny pokoik dla dziecka
  • noszenie niemowlęcia na rękach aż się uspokoi, a potem odkładanie do łóżeczka.

Dzisiaj sięgamy po ekspercką wiedzę – zamiast po realne wsparcie – bo rodzicielstwo sprawia nam trudność, jest pełne codziennych wyzwań, a my jesteśmy przepełnieni lękiem o dobro naszych dzieci.

Najczęstsze pytania

Rodzice najczęściej przychodzą po wsparcie do specjalisty z bardzo podobnym od pokoleń zestawem pytań:

  1. Czy to normalne? Rodzice chcą wiedzieć, czy zachowanie ich dzieci mieści się w tzw. normie rozwojowej.
  2. Czy to rozwojowe? Chcą wiedzieć, czy to, co robią w rodzicielstwie, dziecku służy.
  3. Czy trzeba coś z tym zrobić? To jest przede wszystkim pytanie o rodzicielską strefę wpływu i właściwie brzmi ono Czy mogę coś z tym zrobić? Czy mam na to jakiś wpływ?
  4. Czy mam się martwić? To trudne pytanie rodzicielskie jest bardzo mocno podszyte lękiem. Być może warto jest odwrócić w swoją stronę i spytać samego siebie Dlaczego się martwię? Bywa bowiem tak, że sama narracja na temat tego, co jest uznawane za typowe, a co nie, jest źródłem tego lęku i zmartwienia.
  5. Czy iść do specjalisty? Rodzice, zadając to pytanie, mogą kierować się różnymi wewnętrznymi potrzebami. Mogą w ten sposób pytać o trafność swojej intuicji albo potrzebują przejęcia odpowiedzialności, odciążenia choć na chwilę.

Ograniczone zaufanie do eksperta

Od pytania Czy to normalne? przechodzimy niemal płynnie do pytania Kto potrzebuje wsparcia? Rodzic, czy dziecko? Zatem diagnoza terapeutyczna to diagnoza potrzeb: rodziny i dziecka. Nie sposób udzielić wsparcia rodzinie, wygłaszając tezy z pozycji eksperta w poczytnym magazynie lifestyle’owym, bez znajomości potrzeb i kontekstu konkretnej rodziny.

Wydaje się, że najbardziej wartościowy przekaz, jaki rodzic może otrzymać od faktycznego eksperta, brzmi: okej, jestem tutaj ekspertem od rozwoju, zmiany i komunikacji, ale ty, rodzicu, jesteś ekspertem od swojego dziecka. Taki kontakt nakierowany na relację i proces, oparty o ciekawość, akceptację, buduje wzajemne zaufanie i z pewnością poprowadzi was do celu.

Niegrzeczne książeczki

Seria Niegrzeczne Książeczki to opowieści dla małych i dużych, które rozprawiają się z mitami dotyczącymi dzieciństwa. Czy dziecko zawsze powinno być posłuszne, zjadać wszystko z talerza i dzielić się swoimi rzeczami? Książeczki bez jasnego morału, dające przestrzeń na rozmowę i zrozumienie potrzeb, pisane w duchu Porozumienia bez Przemocy.

Odwiedź księgarnię Natuli.pl

Ufać ekspertom czy nie?

Z pewnością w naszym otoczeniu są specjaliści, z których wsparcia nie powinniśmy pochopnie rezygnować: lekarze, terapeuci rozwoju (np. fizjoterapeuci, terapeuci SI), psychoterapeuci. Warto jednak zawsze zwracać uwagę na nasz poziom zaufania do wiedzy i umiejętności konkretnej osoby, poczucie bezpieczeństwa, jakie tworzy się w waszej relacji oraz – co bardzo ważne – rozróżniać, czy dana osoba nie wykracza poza swoją specjalizację, kierując się w stronę arogancji i tłumaczyzmu. Np. pediatra mówiący o rozszerzaniu diety 3-miesięcznemu niemowlęciu, prawdopodobnie nie odrobił pracy domowej z podnoszenia kwalifikacji. Wówczas, zwłaszcza jeśli czujemy wewnętrzną niezgodę, lepiej udać się do dietetyka niemowlęcego albo robić po swojemu. Jednocześnie taki lekarz może być bardzo dobrym pediatrą i jedynie chwilowo zapędził się na manowce.

Wewnętrzny kompas – podstawowe narzędzie rodzicielstwa

Tym, co pomoże nam rozeznać się w gąszczu wiedzy eksperckiej faktycznej i rzekomej, będzie nasz wewnętrzny kompas. Bywa on niekiedy rozumiany jako intuicja rodzicielska albo instynkt rodzicielski, ale tak naprawdę stanowi konglomerat naszych biologicznych uwarunkowań, wartości oraz wiedzy, gromadzonej od pokoleń przez naszych przodków. Evelin Kirkilionis, biolożka i badaczka tego zjawiska, nazywa go intuicyjnym programem rodzicielskim. Ja, w swojej pracy z rodzicami, używam określenia ustawienia fabryczne.

Stosując wewnętrzny kompas, uczymy się korzystać z feedbacku płynącego z naszego własnego ciała. To za jego pomocą rozpoznajemy w sobie opór. To może być bardzo cenna informacja mówiąca nam, czy dana ekspercka porada jest adekwatna do naszej sytuacji, czy nie. Daje nam to całkiem przyzwoity arsenał do rozbrajania krytyki wygłaszanej ex cathedra.

Rodzic ekspert – korzyści z wewnętrznego kompasu

Posługiwanie się na co dzień wewnętrznym kompasem pozwala nam m. in.:

  • zaprzyjaźnić się z naszym wewnętrznym krytykiem
  • lepiej znosić krytykę zewnętrzną, także ze strony samozwańczych ekspertów
  • bardziej ufać intuicji opartej na wiedzy
  • zrezygnować z postawy nieomylności wobec siebie i innych
  • oceniać mniej
  • postępować w zgodzie ze swoimi wartościami
  • filtrować rzeczywistość pod kątem cudzych postaw i emocji.

Jest pewien prosty sposób na to, aby skontaktować się ze swoim wewnętrznym kompasem. Są nim pytania Dlaczego? Dlaczego tak postępuję? Dlaczego to dla mnie takie ważne?

Dzięki temu prostemu zabiegowi będziemy mogli umiejętnie korzystać z wiedzy ekspertów, a jednocześnie nauczymy się dystansować od kategorycznych stwierdzeń i ufać sobie i naszym dzieciom.

Bibliografia

[1] R. Solnit, Mężczyźni objaśniają mi świat, Karakter, 2017.

Avatar photo

Autor/ka: Marta Szperlich-Kosmala

Filozofka, pedagożka, terapeutka. Autorka książki Noszenie dzieci (Wydawnictwo Natuli).
Od 2016 uskrzydla rodzicielskie wyzwania, tworząc przestrzeń wsparcia dla rodziców Boska Nioska.
Realizuje projekt zmiany społecznej Tata Przewija pod patronatem Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Nagrywa podcast nie tylko dla rodziców Podwójne espresso.
Niegdyś obywatelka świata: mieszkała od Sztokholmu po Tel Awiw. Teraz mieszka z rodziną w stuletnim domu w Górach Świętokrzyskich.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.