Kategorie
Dziecko Relacje rodzinne Rozwój dziecka Rozwój emocjonalny Więź i relacja z dzieckiem

Reaguj, jeśli granice twojego dziecka są naruszane

Dużo się mówi o szacunku do dziecka, o traktowaniu go jak człowieka, o wsłuchiwaniu się w jego potrzeby. Coraz częściej rodzice reagują stanowczo na uwagi ze strony otoczenia podkreślając, że ich dziecko jest pełnoprawnym członkiem rodziny, może współdecydować i ma prawo pokazywać swoje emocje.

Wyrażanie własnych poglądów nie zawsze jest łatwe, ale w sytuacji, w której naruszane jest dobro naszego dziecka, jest niezwykle ważne. Czy w momencie, w którym ktoś narusza granice naszego dziecka, konkretnie i zdecydowanie wymagamy ich przestrzegania? Czy w stosunku do obcych jest nam łatwiej to zrobić, niż wobec bliskich osób, z którymi chcemy mieć dobre relacje?

Sytuacja nr 1

Dwulatek cieszy się z odwiedzin cioci. Co chwilę podbiega i uderza ją w nogę, uciekając z uśmiechem. W końcu przypadkiem uderza w twarz. Ciocia chwyta mocno dziecko za rękę i ją wykręca mówiąc, że nie będzie jej bił. Mama zdecydowanie reaguje i przytula dziecko. Tata mówi, że nic się nie stało i obraca wszystko w żart. Dziecko ucieka do pokoju i chowa się za drzwi.

Sytuacja nr 2

Odwiedziny u przyjaciół. Dziewczynka nie chce usiąść do stołu, woli się bawić. Zanim rodzice zdążą z nią porozmawiać, wujek wychodzi z inicjatywą. Bierze dziewczynkę na ręce, ona się wyrywa. On ją coraz mocniej przytula i stara się powiedzieć coś zabawnego. Pomimo wyraźnego sprzeciwu dziecka wujek nie przestaje, w końcu zanosi dziewczynkę do stołu i ją sadza, ona ucieka w kąt. Wujek się śmieje, jaka to ona „wstydziula”. Rodzice nie są do końca zadowoleni, ale starają się jakoś potwierdzić, że żarcik wujka był zabawny.

Uwaga! Reklama do czytania

Granice dzieci i dorosłych

Prosta w zastosowaniu koncepcja granic osobistych pomaga porozumiewać się i współpracować z dzieckiem, unikać nieporozumień i codziennych dramatów.

Odwiedź księgarnię Natuli.pl

Sytuacja nr 3

Dziecko na wycieczce przedszkolnej wsiada do autobusu. Nad głową może słyszy głos mieszający się z terkotem silnika: „tu jest ciepło, rozbieramy się”. W tym momencie rodzic jadący jako opiekun ściąga jego czapkę. Dziecko żywo protestuje i do końca jazdy siedzi w ubraniu. W szatni opiekun ów spotyka mamę i oznajmia, że straszny uparciuch z tego dziecka, wrzeszczy i nie da sobie czapki ściągnąć. Mama uśmiecha się pod nosem i potwierdza wystawioną ocenę.

Sytuacja 4

Pobieranie krwi. Dziecko uświadomione, samo chętnie podaje rękę. Wie, że będzie trochę boleć. Jednak coś idzie nie tak i krew nie leci. Pani pielęgniarka kręci igłą w żyle, dziecko wrzeszczy, wyrywa się. Mama sugeruje, że może za mało wypił. Pani pielęgniarka jednak obstaje przy swoim i mówi, że zaraz poleci, teraz nie będzie picia, bo by musiała drugi raz kłuć. Ściska rękę dziecka i niemalże wyciska krew, mówi, że dobrze, że dziecko wrzeszczy, bo ciśnienie krwi się podnosi. Dziecko wybiega z gabinetu, krzyczy, że więcej nie posłucha mamy i nigdy nie przyjdzie na pobranie. Nie chce jej przytulenia i nie reaguje na ciepłe słowa.

Wszystkie sytuacje są prawdziwe i po każdej z nich rodzicom towarzyszył żal, poczucie zawodu i nadszarpnięcia zaufania dziecka. Mimo to nie reagowali w trakcie. Wszystko działo się szybko, a emocje uniemożliwiały działanie.

Uwaga! Reklama do czytania

Połóg. Pierwszy rok życia rodzica

Oto długo wyczekiwany holistyczny przewodnik po połogu. Autorka z czułością i empatią przeprowadza czytelników przez szereg zagadnień związanych z tym przełomowym momentem.

Zobacz na natuli.pl

Rodzicu, reaguj!

Dziecko powinno być chronione przed naruszaniem jego granic, zwłaszcza, jeśli ktoś wykorzystuje do tego siłę fizyczną lub jego niewiedzę. Czy śmieszy nas sytuacja, kiedy ktoś nas uderzy i próbujemy go tłumaczyć? Czy komuś dorosłemu ściągamy czapkę, bo uważamy, że mu gorąco? Czy to jest normalne, że dorosły mężczyzna podniesie swoją koleżankę i będzie ją tulił mimo jej sprzeciwu? I czy nie możemy zmienić zdania, kiedy u stomatologa boli nas borowanie i poprosić jednak o znieczulenie, którego nie chcieliśmy na początku?

Warto przygotować się na takie sytuacje. Kiedy coś się dzieje, można zadać sobie szybkie pytanie, co jest dla mnie ważniejsze: czy to, co pomyśli obca osoba, czy relacja z moim dzieckiem? Być może uruchomi to pierwszy trybik reakcji. Zwrócenie komuś uwagi nie musi oznaczać, że jesteśmy niemili i się awanturujemy. Natomiast ważne jest, jak w tym wszystkim czuje się nasze dziecko.

W sytuacji, kiedy ktoś robi krzywdę fizyczną dziecku, nie ma się co zastanawiać, jak się poczuje agresor. Powinniśmy pokazać dziecku, że nikt nie ma prawa go krzywdzić.

Kiedy ktoś bez pytania i wyraźnej zgody bierze na ręce nasze dziecko, można spokojnie powiedzieć, że ono tego nie lubi i że może w tym przypadku będzie chciało, ale trzeba go o to zapytać.

Kiedy ktoś bez pytania pomaga dziecku się rozebrać lub ubrać (standardowe u babć wkładanie z zaskoczenia podkoszulka do spodni, bo brzuch wystaje) można powiedzieć, że nasze dziecko jest samodzielne i potrafi ocenić, kiedy jest mu za ciepło.

W gabinecie mamy prawo poprosić o zaprzestanie zabiegu, jeśli tylko uważamy, że coś przyniesie ulgę dziecku i chcemy z tego skorzystać.

Dzieci w takich sytuacjach po pierwsze uczą się, że mają prawo reagować i egzekwować swoją wolę, nawet wtedy, kiedy ktoś nie do końca chce się zgodzić (pielęgniarka w gabinecie), a po drugie widzą, że są dla rodzica ważne, że rodzic zawsze będzie o nie walczył, że daje mu poczucie bezpieczeństwa, również w sytuacjach dla rodzica i otoczenia niewygodnych.

Często pojawiają się wpisy na forach, blogach itp., że dziecko zostało źle potraktowane, że znajomi, lekarze, kelnerzy, a nawet celnicy byli „niemili”. Mają prawo mieć gorszy dzień, ale nie mają prawa naruszać granic i ignorować fundamentalnych potrzeb dzieci. A o to już rodzic musi się zatroszczyć.

Niegrzeczne książeczki

Seria Niegrzeczne Książeczki to opowieści dla małych i dużych, które rozprawiają się z mitami dotyczącymi dzieciństwa. Czy dziecko zawsze powinno być posłuszne, zjadać wszystko z talerza i dzielić się swoimi rzeczami? Książeczki bez jasnego morału, dające przestrzeń na rozmowę i zrozumienie potrzeb, pisane w duchu Porozumienia bez Przemocy.

Odwiedź księgarnię Natuli.pl

Autor/ka: Katarzyna Garbowska

Mama dwójki bardzo aktywnych i ciekawych świata dzieci, ekonomistka, coach. Kiedyś oddana korporacji, teraz rodzinie. Fanka Montessori, Rodzicielstwa Bliskości, zdrowego odżywiania, gier kooperacyjnych. W metodach nie lubi ekstremizmu, więc traktuje je z dystansem i przez pryzmat swojej intuicji. Wraz z mężem prowadzi sklep ekologiczny połączony z kawiarenką dla dzieci z montessoriańskimi pomocami, gdzie dzieci mogą przesypywać groch, przesiać mąkę, przelewać wodę, nauczyć się zapinać guziki i wiele innych. Zbiera inspiracje w sklepach budowlanych i sama tworzy zabawki. Prowadzi bloga beemontessori.pl i propaguje gry kooperacyjne w Polsce, których głównym celem jest rozwijanie współpracy, a nie rywalizacji.

12 odpowiedzi na “Reaguj, jeśli granice twojego dziecka są naruszane”

Wszystko OK, chrońmy granice dziecka, ale nie dajmy się zwariować, bo dorośli również je mają. Przykład z ciocią mnie troche zastanowił – skąd miała ona mieć pewność o przyjaznych intencjach dziecka? Reagując na klepnięcie w twarz broni swoich własnych granic, do czego ma pełne prawo. Może lepiej dawać dziecku przykład – jeśli dorośli bronią swoich granic, to dziecko również nauczy się z czasem bronić własnych. Oczywiście jestem za – by w pewnych sytuacjach dziecku w tym pomóc.

W pełni popieram to co Pani napisała- wszystko w granicach rozsądku. Przykład z ciocią- zupełnie nie trafiony. Dziecko radość może okazać w inny sposób niż uderzenie w jakąkolwiek część ciała, ja np. nie życzę sobie żeby ktokolwiek mnie uderzał, i jeżeli rodzice nie reagują to trzeba to zakomunikowac dziecku dosadnie. Inna sprawa z czapką – nie sądzę żeby 3-4 latek potrafił zdrowo osądzić czy jest mu gorąco czy zbyt zimno- mój 4letni syn, potrafi siedzieć w czapce w samochodzie całą drogę, mimo tego że głowa mu się poci.
Naprawdę, wszystko z umiarem. Trzeba pamiętać że dzieci to tylko dzieci i odpowiednio dawkowac liberalizm.

Jeśli chodzi o przykład z ciocią, uważam że to ciocia tu źle postąpiła w formie obrony własnej. Bo odpowiedziała atakiem na atak, odwetem.
Wg mnie, dobrze by było zatrzymać się na potrzebie dziecka – chciało jedynie uwagi. Można by było je skonfrontować : „czy chcesz, by ciocia cię zauważyła i przytuliła?” Pewnie odpowiedziałoby: „taaak”. Wtedy zrozumiałoby, że wystarczy powiedzieć. A nie kopać. – Ta sama potrzeba, inna metoda wyrażenia jej.
A rodzice jakby zatarli ślady wszystkiego, ;przytulając, i niczego dziecko się tu nie nauczyło. Jedynie ucieczki w ramiona rodziców, bez żadnego wniosku, co się stało, może z jednym wnioskiem, że ciocia jest zła, bo rodzice przed nią bronią.

Abstrahując od pozostałych sytuacji, jedyne co ilustruje dla mnie przykład z ciocią, to skrajna głupota rodziców, pozwalających dziecku bezkarnie naruszać granice dóbr osobistych innej osoby. Rodzice powinni zareagować i znacznie wcześniej przerwać niedopuszczalne zachowanie dziecka, jakakolwiek była jego przyczyna (agresja, zabawa, potrzeba- nieważne). Dwu- czy trzyletnie dziecko nie jest za małe, aby zacząć je uczyć co jest właściwe, a co niewłaściwe. Pozwalając dziecku totalnie na wszystko i nie wyznaczając mu żadnych granic, wyrządzamy mu olbrzymią szkodę, ponieważ wychowujemy je w poczuciu bezkarności i roszczeniowości wobec otoczenia i całego społeczeństwa. Znam osobiście efekty takich eksperymentów parapedagogicznych i niestety są to istoty kompletnie aspołeczne, bez empatii, bez elementarnych zasad i dobrych manier, wyjątkowo nieprzyjemne w obyciu dla rówieśników i dla domowników (oczywiście za wyjątkiem rodziców, święcie przekonanych o swoim sukcesie dydaktycznym), a których głównym wyznacznikiem przy podejmowaniu decyzji jest odpowiedź na pytanie „czy mi się chce”, ewentualnie „czy mi się to opłaca”. W starszej literaturze pedagogicznej (nie jestem niestety w stanie zacytować) natknąłem się na stwierdzenie, że kluczowym dla zaspokojenia poczucia bezpieczeństwa dziecka do 3 lat jest sprawiedliwy ojciec, a potrzeby miłości – wybaczająca matka. Niestety brak tej sprawiedliwości i skrajne pobłażanie w wychowaniu to jest antywychowanie. Pewnie zaraz odezwą się oburzeni liberałowie, ale z moich niemałych doświadczeń, rozmów i obserwacji płynie tylko jeden wniosek – jedyne skuteczne wychowywanie dzieci, zwłaszcza maluszków, do dorosłego życia w społeczeństwie, to czysty behawioryzm. Nagrody i kary plus sprawiedliwość, konsekwencja i wyjaśniająca rozmowa z dzieckiem. Ale rozmowa z pozycji opiekuna, który jest za dziecko odpowiedzialny i uczy je, „oprowadza” po świecie, a nie tylko bezrefleksyjnie towarzyszy i przygląda się, jak dziecko wyciąga ręce po gorące żelazko albo wbiega na kruchy lód. Co miałaby na celu taka „opieka”? Równie dobrze takiego rodzica mogłoby nie być wcale. Podobnie w sferze relacji międzyludzkich i zasad społecznych – prawidłowa obrona przed zagrożeniami to nie doraźna ucieczka przed negatywnymi emocjami i zemsta na innych za „niepokojenie” naszego dziecka, ale – uwaga – nauka interpretacji tych negatywnych emocji i ich pożytecznego ukierunkowania do budowania poprawnych relacji międzyludzkich. Tylko w taki sposób pomożemy dziecku wykształcić jego inteligencję emocjonalną. Wyobrażam sobie, że może to być trudne do zaakceptowania w niektórych środowiskach i nurtach światopoglądowych, ale mam nadzieję, że każdy, kto to teraz czyta, przynajmniej przez chwilę się nad tym zastanowi…

Polecam książkę „Wychowanie bez kar i nagród”. Być może fachowa literatura zmieni Pani przekonania. Oby z korzyścią dla dzieci.

Zdecydowanie przykład z ciocią totalna klapa. Mam podobne sytuacje w rodzinie gdzie dziecko 4letnie szfagra bawiąc się potrafi przy wszystkich wylęgarnie się odezwać do starszej osoby a z ust rodziców słyszę tylko ” oj haha tak nie wolno” osobiście krew mnie zalewa bo nie dam sobie wejść na głowę.

dzięki za ten tekst :) ja własnie dzisiaj będę bronić godności mojego ośmiolatka. Osttanio w szatni po treningu został nazwany przez matke pewnego chlopca zboczeńcem, ponieważ wszedł do szatni!!! Dodam, że dzieciak nie był w kabinie i nie był rozebrany…. ręce opadają jacy ludzie maja dzieci i jak je wychowują…. szykuje się poważna rozmowa….

Zwątpiłam po przeczytaniu pierwszego przykładu. Na prawdę promowanie bicia jest takie w porządku? Rozumiem, że dwulatek jeszcze nie panuje nad emocjami i jest to czas kiedy się ich uczy. Jednak jakim cudem ma się dowiedziec, że nie wolno nikogo bić jeżeli rodzice na takie zachowanie nie reagują? Kto ma go tego nauczyć? Pokazując, że takie zachowanie jest normalne i nie trzeba go korygować robicie krzywdę !

Nie zgadzam się z wami. Bicie po rękach dwu latka nie jest normalną rekacją cioci. Wystarczyło powiedzieć stanowczo że nie wolno, że cioci będzie smutno i tak dalej..
Ale rodzice mogli przerwać wczesniej tą zabawe z kopaniem. Odpowiadanie agresją na agresje to też nie jest wychowanie. Suma sumarum dziecko dostało po rękach, pozniej zostało przytulone i nie wie nawet za co dostało. Mój syn ma 7 miesiecy, szczypie, kopie a nawet ciągnie mnie za włosy za każdym razem gdy mam go na rękach. Co powinnam robić?bić go po łapkach? Syn przyjaciółki ma prawie 3 lata, krzyczy i bije rodziców dość często. Też nie używają rąk by mu wytłumaczyć że nie wolno, są zdania że on jeszcze tego nie rozumie i zgadzam się z nimi. Starają się odwrócić jego uwagę od tego co robi i przechodzi mu ta agresja, jeśli wogóle można ją tak nazwać. Każde dziecko jest inne, ale wszystkie rozwijają się etapami. Mają swoje okresy buntu, tak samo jak dorośli mogą się czuć nie konfortowo, bać kogoś, odczuwać jakiś ból fizyczny, jakieś nowe emocje ,ale żadne dziecko które nie mówi i nie rozumuje jeszcze jak starsze dzieci nie może być karane fizycznie za to że nie wie jak prawidłowo zareagować. Zlitujcie sie!!!

Jak sobie radzić z sytuacją 4 – pobieraniem krwi ale nie takim planowanym tylko wykonywanym w szpitalu? Nie zawsze jest możliwość powiedzenia „stop, nie udało się Pani 2 razy, wychodzimy”… dziecko jest chore, badanie musi być zrobione.. wykłócanie się z personelem raczej odpada, bo prędzej spodziewałabym się późniejszego robienia na złość (jak w ostatnim wpisie pewnej pani, która z radością mówiła, że będzie pacjentom o odmiennych poglądach dobierać specjalnie jak najgrubsze igły i wenflony). Pomijając sytuacje zagrożenia życia dziecka, co może i jak ma radzić sobie rodzic z nieprzyjemnym personelem w szpitalach, gdy jest na to skazany?

Przyznam ,że po dwutygodniowym pobycie w szpitalu, masie pobierań krwi, wszystkich na siłę, bez zgody dziecka i z okropnym krzykiem i przede wszystkim dwóch punkcjach gdzie dziecko musiało byc trzymane siłą przez 4 pielegniarki to ten tekst zajeb***ie mnie podłamał. Cały personel to stare pielęgniarki, bo młode nie chcę brac udziału w męczeniu dzieci, ale jakos to dziecko trzeba zbadać żeby w obronie swoich granic nie wykorkowało…

A jak sobie radzić w sytuacji kiedy dziecko za cholerę nie chce dać sie zbadać lekarzowi albo pobrać krwi albo zażyć lekarstwa? I godzinne tłumaczenia, namawiania, odwracanie uwagi czy zabawy w wyobraźni nic nie dają? Bo wszyscy mówią o granicach dziecka ale nie dają konkretnych rozwiązań na takie trudne sytuacje. A jakoś trzeba to dziecko zbadać albo leczyć. Więc będę wdzięczny za konkretny tutorial jak dobry rodzic powinien się zachować w takiej sytuacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.