Kategorie
Macierzyństwo i ojcostwo Rodzicielstwo

Współczesny tata – obecny i świadomy siebie. Wywiad z Darkiem Czerskim

Jaką rolę w życiu dziecka powinien odgrywać ojciec? Nie ma czegoś takiego, jak sztywny podział ról. Oboje rodzice mogą dać bliskość i obecność. Tata jest w życiu dziecka równie ważny jak mama. Dobrze, jeśli jest to zaangażowany tata, który przepracował własne dzieciństwo.

Dariusz Czerski – tata córki; absolwent studiów pedagogicznych, student psychologii dziecka oraz oligofrenopedagogiki; specjalista w dziedzinie komunikacji pomiędzy dorosłymi i dziećmi, założyciel grup wspierających rodziców, opiekunów, nauczycieli oraz dzieci „Laboratorium Komunikacji” i Fundacji Dwa Zdania; propagator świadomego rodzicielstwa, uważnej komunikacji oraz pozytywnej relacji – opowiada w wywiadzie dla nas o współczesnym tacierzyństwie.

Jaki jest współczesny tata?

Natalia Fedan: Czy masz wrażenie, że teraz jest taki czas, że role matki i ojca trochę się przedefiniowują? 

Darek Czerski: Tak, myślę, że rola ojca się zmienia, ewoluuje w miarę naturalnie. I zmienia się też wraz z wiekiem dziecka. To, jak te role definiujemy i jak je realizujemy, jest też bardzo indywidualne. Ogólnie myślę, że każda z osób, która jest rodzicem, jest inna, ma inne potrzeby. Role każdy definiuje sam. 

Oczywiście są takie momenty i sytuacje, w których dziecko potrzebuje bardziej kontaktu z jedną z osób (np. mamy), a w pewnych sytuacjach potrzebuje więcej obecności innej osoby (np. ojca). Ale wszyscy zaangażowani w opiekę nad dzieckiem dorośli mogą dawać bezpieczeństwo, obecność i szacunek dziecku, bez podziałów na płeć czy role. Być może jest tak, że w większości momentów dla dziecka nie ma znaczenia, z którym z opiekunów spędza czas. Moim zdaniem to nie płeć jest ważna, a uważność opiekuna i odczytywanie komunikatów, które wysyła dziecko. 

W społeczeństwie mamy jednak nadal sporo przekonań na temat ról: „Dziecko musi być z mamą”, „Mama jest od zajmowania się dziećmi, tata od zarabiania” itp. I to te przekonania i stereotypy wymagają zmian. Na szczęście cały czas ewoluują. Coraz częściej to właśnie ojcowie mają świadomość tego, że mogą być z dzieckiem i że ich obecność też jest ważna

Uwaga! Reklama do czytania

Uwaga! Złość

Jak zapanować nad reakcją na złość?

Życie seksualne rodziców

Zacznij świadomie budować swoją relację z partnerem

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Ojcowie na warsztatach: „Żona kazała mi przyjść”

NF: Prowadzisz warsztaty dla ojców. Z czym przychodzą na takie warsztaty i po co?

DC: W moim odczuciu jest jeszcze tak, że spory procent mężczyzn przychodzi na takie warsztaty tylko dlatego, że wysłały ich partnerki. Plusem jest to, że nawet jeśli mężczyznę wysyła na warsztaty jego partnerka, to oznacza, że zostało już zasiane ziarenko zmiany. Bywa też tak, że przychodzą obydwoje. Tak było, kiedy prowadziliśmy warsztaty we Wrocławiu. Drzwi były otwarte dla wszystkich opiekunów. Mam wrażenie, że wtedy zmieniała się też motywacja „tatów”, bo mogli współuczestniczyć w warsztatach razem z bliską dla nich osobą – mogli dostać natychmiastowe wsparcie i dawać wsparcie. 

Jednak w wielu sytuacjach jest jeszcze tak, że kobiety muszą wywalczyć uczestnictwo ojca – i na warsztatach, i w bliskości z dzieckiem. Chociaż walka to niedobre słowo. Muszą przekonać mężczyzn, że oni też są ważni w rodzicielstwie oraz że ich rola w rodzicielstwie nie polega tylko na tym, że wychodzą rano z domu, kiedy dziecko śpi i wracają, kiedy już dziecko śpi, czy że naprawiają szafkę albo skręcają stolik. Ich udział w rodzicielstwie nie może polegać tylko na tym, że zrobią zakupy. 

Stawanie się ojcem to proces – co może nas w tym wesprzeć

NF: Co cię wspierało w byciu dobrym tatą?

DC: Stawanie się ojcem to proces, który wymaga wielu zmian wewnętrznych. Mnie osobiście bardzo pomogły książki i wsparcie innych osób. Kiedy zostałem tatą, rzuciłem się w wir czytania Jespera Juula. Dla mnie osobiście ciekawe jest to też, że Juul – terapeuta i pedagog – też jest ojcem. I jego książki chyba są napisane z męskiej perspektywy – z takim bardziej męskim stylem myślenia. 

To trochę paradoks – z jednej strony więcej kobiet interesuje się rodzicielstwem, z drugiej strony jest wiele wartościowych książek o rodzicielstwie napisanych przez mężczyzn – Jesper Juul, Stuart Shanker, Shai Orr. Ci autorzy piszą bez podziału na męskie i żeńskie. Nie powinniśmy robić takich rozróżnień także w rodzicielstwie. 

W dzisiejszych czasach mamy też naprawdę dobry dostęp do wiedzy, więc wystarczy mieć chęć, aby po nią sięgać. Mamy w zasięgu ręki książki i internet. W każdej chwili, 24 godziny na dobę, możemy wstukać jakieś hasło w wyszukiwarkę i znaleźć odpowiedź. Jak wiemy – zawsze warto sprawdzać rzetelność tego, co czytamy. Moim sposobem na przetrwanie w gąszczu informacji było znalezienie trzech sprawdzonych źródeł. Bardzo ufam m.in Natuli i Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

Na ojcierzyńskiej ścieżce – potrzeba całej wioski

NF: W takim razie wystarczy czytać książki i już wiemy wszystko o rodzicielstwie? 

DC: W stawaniu się tatą takim, jak chcę być, pomogło mi też inne wsparcie – obecność w grupie osób, które o rodzicielstwie myślą podobnie i chcą się rozwijać. W tej niełatwej czasem ścieżce ważni są inni ludzie, możliwość uczestniczenia w warsztatach. Wszyscy potrzebujemy całej wioski. Każdy z nas ma trudne momenty, traci motywację, odbija się od ściany, czuje smutek i złość. Ważne, by w takich momentach mieć świadomość, że są osoby, które idą podobną rodzicielską ścieżką. Można z nimi pogadać, bo wiedzą jak jest. Wokół rodzicielstwa bliskości jest też cała internetowa społeczność. Jak się czyta posty w portalach społecznościowych, to widać, że inni też przeżywają górki i dołki. Miewają chwile zwątpienia. Spotykają się z różnymi problemami po drodze. Ale próbują.

Obecność w takiej wiosce niekoniecznie oznacza spotkanie na żywo czy aktywny udział w grupach internetowych. Czasem, by utrzymać świadomość i zostać na dobrej drodze, wystarczy włączyć sobie nagrania z konferencji rodzicielskiej, poczytać posty z fanpage’ów, które piszą o rodzicielstwie. Nawet jeśli nic nie komentujemy, to dostajemy dawkę wsparcia i zwyczajnie wiemy, że nie jesteśmy sami. 

Uwaga! Reklama do czytania

Jak zrozumieć się w rodzinie

Jak się dogadać i porozumieć

Konflikty w rodzinie

Koniec z awanturami, czas na rozwiązania

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Być ojcem córki

NF: A jak to jest być ojcem córki? 

DC: Zajebiście. Staram się pokazać Wiktorii moją perspektywę patrzenia na świat. Zostawiam otwarte drzwi, pokazuję też inne punkty widzenia, rozmawiamy. Idziemy do biblioteki, księgarni czy na rower. Staram się jej pokazać, że można być uważnym i akceptować zdanie drugiej osoby. Chcę też, żeby moja córka wiedziała, że jest ważna. Staram się też pokazać jej, że są faceci, którzy np. biorą udział w strajku kobiet. Że jesteśmy równi.

Ojcowie powinni przepracować własne dzieciństwo

NF: A czy jest twoim zdaniem coś, co ojcowie powinni? (Chociaż bardzo nie lubię tego słowa „powinien”)

DC:  Myślę, że bardzo istotne dla ojców jest to, żeby popracowali trochę nad samoświadomością. Bez tego może być trudno zrozumieć dziecko. Warto w sobie przerobić pewne rzeczy. Większość z nas wychowywała się przecież jeszcze na starych zasadach. Warto więc wrócić do własnego dzieciństwa i spróbować je zrozumieć. 

Z mojego punktu widzenia, dla dzieci stare metody zdecydowanie nie są dobre, dlatego że są mocno przemocowe. Wychowywałem się w małym mieście w blokowisku. Codziennie słyszałem krzyki dzieci, które były ofiarami przemocy. I wtedy (w latach 80.) to było uznawane za normę. Jeżeli dziecko nie było bite, to miało szczęście. No i to wszystko niesiemy ze sobą w teraźniejszość. Nieświadomie powtarzamy schematy i pewne postawy. 

Są osoby, które z tego wyszły. Jednak są też ludzie, którzy nadal w tym tkwią i mówią „Słuchaj, ale przecież w tym nie ma nic złego. Ja dostawałem lanie i wyrosłem na człowieka, co nie?”. No, ale tak nie jest. Często – między innymi z powodu tego, jak było – te osoby są mocno odcięte od siebie. Nie mają świadomości siebie i tego, jak to na nich wpłynęło. I po prostu bezrefleksyjnie powtarzają tamte schematy. 

Aby nie powielać schematów, potrzeba pracy nad sobą

NF: Czemu to źle, że powielamy schematy z dzieciństwa?

DC: Dlatego że powielamy przemoc. Niestety, pomimo tego że bicie dzieci jest formalnie zakazane od 2010 roku, samo wprowadzenie takiej ustawy nie wyeliminowało przemocowej postawy u wielu osób. Zresztą nie chodzi tylko o przemoc fizyczną, ale i o przemoc psychiczną. Agresja w stosunku do dziecka może mieć tysiące postaci. Poniżanie, karanie, wymuszanie jakichś działań, czy nawet nagradzanie w taki sposób, że stawiamy dziecko poniżej siebie i nagrodami nim manipulujemy.  

Więc pierwszy krok, który warto zrobić, to przyjrzenie się własnemu dzieciństwu i temu, jaki ma ono na nas wpływ. Potem potrzebujemy zaś nauczyć się na nowo innych sposobów porozumiewania się, aby móc świadomie zapomnieć tamten stary sposób. To niełatwe, bo przemocowy język sam się wyrywa, bo jest w nas w pewnym sensie wdrukowany. Trochę tak jakby został dopisany do naszego DNA podczas dorastania. Bywa też tak, że osoby, które wychowały się w przemocowych środowiskach, nie są w stanie funkcjonować bez tzw. „awantur o wszystko”. Wygląda to tak jakby wciąż odreagowywały własne dzieciństwo. A w moim odczuciu dojrzałość polega m.in. na rozwiązywaniu konfliktów przez rozmowę, negocjacje, mediacje, z szacunkiem dla siebie i innych osób.

Zmiana wzorców opłaca się każdemu z nas. Agresja jest wyniszczająca, w każdej formie. Dla wszystkich zaangażowanych. Często oznacza lata terapii albo powielanie przemocowych wzorców. Może być też marnowaniem energii na coś, coś nie przynosi pozytywnych efektów. 

Rada na koniec

NF: Jakbyś miał dać taką jedną radę dla ojców na samym początku drogi. Dla osoby, która dowiaduje się że jego żona czy partnerka jest w ciąży, co wtedy? 

DC: Powiedziałbym po prostu: stary – jesteś ważny. Zrób pierwszy krok a wszystko będzie OK.

Avatar photo

Autor/ka: Natalia Fedan

– anglistka i psycholożka. Potrójna mama “weteranka” – najstarszy syn ma 19 lat, córka 17, a najmłodszy syn 6 lat. Facylitatorka Self-Reg i pierwsza w Polsce propagatorka tego podejścia. Wciąż w drodze i w poszukiwaniach, w ciągłej pracy nad sobą, by być coraz lepszą wersją siebie. Jej miłością oprócz rodziny są książki i nauka. Wysoko wrażliwa, wysoko empatyczna i wysoko refleksyjna, wykorzystuje te cechy, by pomagać rodzicom w ich rodzicielskich ścieżkach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.