Uczyć chodzenia rzeczywiście trzeba, ale dzieci z problemami neurorozwojowymi. I to poważnymi – dzieci z mózgowym porażeniem dziecięcym, z przepukliną oponowo–rdzeniową, z niepełnosprawnością intelektualną… Dzieci, których układ nerwowy z różnych przyczyn został na tyle mocno uszkodzony, że bez pomocy terapeuty neurorozwojowego, nawet mając odpowiedni potencjał rozwojowy, nie osiągną tej cennej umiejętności.
Jak zrozumieć małe dziecko
Poradnik pomagający w codziennej opiece nad Twoim dzieckiem
Kiedy natomiast mówimy o dzieciach zdrowych neurologicznie – NIE. Ich uczyć chodzenia nie trzeba. Te maluchy zostawiamy w spokoju – to naprawdę najlepsze, co możemy dla nich zrobić. Będą chodzić, a nawet biegać i wspinać się, bez naszej pomocy. Co więcej, bez naszej interwencji zrobią to lepiej! W sposób bardziej pewny, ergonomiczny i… elegancki.
Książki o rozstaniu i rozwodzie: wsparcie dla dzieci i dorosłych
Książki o rozstaniu i rozwodzie dostępne w naszej księgarni mają na celu wspieranie całej rodziny. Bez względu na wiek, każdy członek rodziny znajdzie tutaj coś, co pomoże mu lepiej zrozumieć własne uczucia i odnaleźć nową równowagę. Dzięki literaturze można odkryć, że nawet po rozstaniu możliwe jest stworzenie szczęśliwego, pełnego wsparcia środowiska dla dziecka.
Maluszek zrobi to w odpowiednim dla siebie czasie, czyli kiedy?
Dokładnie wtedy, gdy jego układ mięśniowo-szkieletowy i układ nerwowy, a zwłaszcza koordynacja pracy tych układów oraz narządów zmysłów, będą wystarczająco dojrzałe. Teoretycznie, a także w zdecydowanej większości przypadków dzieje się to między 12 a 18 miesiącem życia.
Zamiast przeciążać swoje kręgosłupy, pochylając się nad trzymanym za ręce maluszkiem, z radością obserwujmy kolejne, naturalne sekwencje nauki chodzenia:
- Maluch podciąga się przy meblach, szczebelkach łóżeczka, nogach rodzica itp.
- Trzymając się obiema rączkami, zaczyna przemieszczać się do boku – krokiem odstawno–dostawnym.
- Maluch puszcza się jedną rączką i zaczyna maszerować do przodu – mówimy wówczas o kroku przedsiębieżnym.
- Maluch puszcza się obiema rączkami i balansuje w pozycji stojącej (ćwiczy równowagę statyczną).
- Maluch puszcza się obiema rączkami i… robi kilka kroczków do przodu. A rodzice sięgają po chusteczki, żeby wytrzeć łzy wzruszenia i radości. Ewentualnie po telefon, żeby nagrać tę doniosłą chwilę.
Spokojnie – na nagrywanie będzie jeszcze czas. Sekwencje te nachodzą bowiem na siebie czasowo i z reguły maluch potrzebuje kilku tygodni i wielu, wielu prób, żeby pewnie ruszyć do przodu. Takie momenty puszczania się na chwilę, robienia kilku kroczków między meblami będą powtarzać się jeszcze wielokrotnie. Co więcej – w międzyczasie większość maluszków zdecydowaną większość czasu nadal spędza w pozycji czworaczej, eksplorując otoczenie i wzmacniając swoje mięśnie, koordynację wzrokowo–ruchową, reakcje równoważne i obronnego podporu. Oczywiście, jeśli tylko im na to pozwolimy…
Dlaczego prowadzenie dziecka za jedną lub dwie rączki jest niebezpieczne:
- Zaburza rozwój prawidłowej postawy ciała, przyczyniając się do zwiększania przodopochylenia miednicy, hiperlordozy lędźwiowej, wypłaszczenia kifozy piersiowej i asymetrii.
- Zaburza rozwój reakcji równoważnych i obronnego podporu – rączki mają maluszkowi służyć do przejmowania ciężaru ciała w razie upadku. Tymczasem maluch prowadzony za rączkę w razie utraty równowagi „zawisa” za ręce opiekuna, nie wyciąga rączek do przodu i na boki w celu balansowania ciężarem ciała ponad płaszczyzną podparcia, łapania równowagi, a w ostateczności – asekuracji. Ucząc malucha chodzenia za rączki, zwiększamy więc ryzyko urazów, bo maluch nie ma tak wielu okazji wzmacniania odpowiednich mechanizmów obronnych.
- Przyczynia się do rozwoju nieprawidłowego wzorca chodu, a zwłaszcza do chodu na palcach i towarzyszącym mu przykurczom mięśniowym.
- Zaburza rozwój koordynacji motorycznej i koordynacji wzrokowo–ruchowej, nie stymuluje rozwoju orientacji przestrzennej i planowania motorycznego.
- Zaburza rozwój komponenty rotacji i naprzemiennych ruchów rąk i nóg, przez co rozwijający się wzorzec chodu jest mniej płynny i ergonomiczny.
- Uzależnia maluszka od opiekuna, zabiera mu pewność swojego ciała i swoich możliwości, poczucie sprawczości. Ostatecznie opiekun sam cierpi na dolegliwości bólowe kręgosłupa – bo większość z osób prowadzących maluszki robi to w długotrwałym skłonie, który jest wyjątkowo obciążający dla kręgosłupa…
Niegrzeczne Książeczki
Seria Niegrzeczne Książeczki to opowieści dla małych i dużych, które rozprawiają się z mitami dotyczącymi dzieciństwa. Czy dziecko zawsze powinno być posłuszne, zjadać wszystko z talerza i dzielić się swoimi rzeczami? Książeczki bez jasnego morału, dające przestrzeń na rozmowę i zrozumienie potrzeb, pisane w duchu Porozumienia bez Przemocy.
Co często się zdarza – rozwiązanie prostsze okazuje się tym właściwym. Zamiast męczyć kręgosłup swój i maluszka, usiądźmy wygodnie z filiżanką herbaty i delektujmy się cudownym widokiem pokonywania przez naszego malca jednego z największych w jego życiu kamieni milowych. Niech zrobi to sam, w pełni na to gotowy – radość i satysfakcja z osiągniętego celu będzie jego psychofizycznym potencjałem na całe życie.
1 odpowiedź na “Czy dzieci należy “uczyć” chodzić, prowadząc je za rączki?”
Bardzo ciekawy artykuł. Niestety przy moim dziecku uważam że nie realny do wprowadzenia. Dziecko bardzo się niecierpliwi i złości jeżeli nie pomaga się w chodzeniu (tak za raczki). Potrzebuje cały czas uwagi i kontaktu. Zostawione same sobie po parunastu sekundach komunikuje żeby przyjść, iść, spacerować. Co w takim wypadku? Pozwolić dziecku na płacz i rozpacz że rodzic nie chce pochodzić razem z nim ?