Motywacja to energia i moc, która popycha do działania. Jest zmienną cechą, dlatego nie można mówić o jej stałym poziomie. Wyjaśnia to, dlaczego w niektórych sytuacjach mamy ogromną chęć do wykonania określonych czynności, innym zaś razem, przy zachowaniu ich równej atrakcyjności, już tak bardzo nam się nie chce. Jak zatem zarządzać tą energią, aby dodawać (a raczej nie podcinać) skrzydeł swoim dzieciom zamiast sterować ich rozwojem jak podczas pielęgnacji drzewka bonsai?
Autor: Monika Koziatek
Pedagog, coach, socjoterapeuta i terapeuta I-ego stopnia Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach (TSR). Miłośniczka Porozumienia bez Przemocy i rodzicielstwa opartego na przywiązaniu. Realizatorka szkoleń w zakresie kompetencji wychowawczych. Mama Antka i Jeremiego.
O kimś, kto silnie wierzy w powodzenie własnych działań, mówi się m.in., że jest mocno zmotywowany. Skąd zatem pochodzą jego siła i energia, które dają mu odwagę do podejmowania wyzwań i stawiania czoła niepowodzeniem przy jednoczesnym przekonaniu, że ma to sens?
Niezależnie od wieku wszyscy przeżywamy te same emocje, które wynikają z potrzeb. Z uczuciami się nie dyskutuje, trudno je argumentować, trudno je też tłumić i świadomie o nich decydować. Dlatego warto docenić ich dużą rolę w życiu każdej rodziny.
Obecna sytuacja doświadcza nas całym wachlarzem emocji płynących ze zmian, z którymi przychodzi się mierzyć całej rodzinie. Rodzina to system – zmiana w jednym z jego elementów, wpływa na kolejne. Niczym kręgi na wodzie. Nic nie wygląda i nie funkcjonuje już w taki sam sposób, gdyż każdy kolejny tydzień przymusowej kwarantanny to kolaż wyzwań, zmagań i wszelkich nowości.
W wychowaniu dzieci liczy się konsekwencja. Czy aby na pewno? Konsekwencja i sztywne trzymanie się sztucznie wymyślonych zasad przynosi w wychowaniu dzieci więcej szkody niż pożytku. Zamieńmy je na spójność wewnętrzną.
World Happniess Report z 2017 r., opracowany na zlecenie ONZ pokazuje, że czołówka najszczęśliwszych krajów na świecie to kraje nordyckie tj. Norwegia, Dania, Islandia. Holandia zajmuje ósme miejsce w tej klasyfikacji, Polsce zaś przypadło miejsce czterdzieste szóste.
Rodzice mają prawo czuć zmęczenie. Multizadaniowość i społeczne oczekiwania wywołują napięcie, które nas wyczerpuje fizycznie i emocjonalnie. Brak zaopiekowania się zmęczeniem może nas prowadzić do wypalenia. Warto więc dotrzeć do jego źródeł i opracować plan powrotu do równowagi.
Zabawa – tylko dla dzieci?
Radość życia, czyli też zabawa, jest jedną z podstawowych potrzeb każdego człowieka. Nie powinna być wyłącznie zarezerwowana dla dzieci. Zarówno duzi (dorośli), jak i mali (dzieci) potrzebują zabawy. Różnica tkwi w wybranych strategiach, by tę potrzebę zaspokoić.
Zdaniem Jaspera Juula w każdej rodzinie codziennie dochodzi średnio do ok. 40 konfliktów. To naturalne: pod jednym dachem mieszkają osoby, które nie tylko mają rozmaite potrzeby, ale również prawo do ich zaspokajania. Trudno wyobrazić sobie rodzinę, w której zawsze wszyscy jednomyślnie się ze sobą zgadzają.
Chłopaki też płaczą. I to jest ok!
Kultura oraz wychowanie i socjalizacja w znacznym stopniu determinują wzorce związane z płcią. Dawniej podział dotyczący tego, co męskie, a co kobiece był bardzo widoczny i mocno ugruntował się w stereotypach.
Ze współdziałaniem jest jak z synergią – razem możemy więcej i tworzymy nową, niepowtarzalną jakość. Kiedy dorośli zaczynają podążać jednokierunkową, rodzicielską trasą, tracą z oczu dziecko. Stwierdzenie: “jeśli nie działasz razem z dzieckiem, ono nie będzie działać z tobą”, coraz mocniej odzwierciedla rzeczywistość.
Słowo „dyscyplina” wzbudza wśród dorosłych różne emocje. Jedni, sięgając pamięcią do własnego dzieciństwa, przypominają sobie surowe kary/konsekwencje za niewłaściwe zachowanie. Inni, kojarzą dyscyplinę (oczywiście w ujęciu metaforycznym) nawet z pasem, który miał „przypominać” co się stanie, jeśli się czegoś nie zrobi, bądź zrobi w niezadowalający rodziców sposób.
Narodziny dziecka często wywracają życie dwojga ludzi do góry nogami, a obawa o jego zdrowie, bezpieczeństwo i prawidłowy rozwój jest niejako wpisana w każdy etap rodzicielstwa.
6 filarów świadomego rodzicielstwa
Bycie rodzicem każdego dnia przysparza doświadczeń, będących doskonałą szansą na praktykowanie kompetencji społecznych, managerskich a nawet kierowniczych. Można założyć, że rodzicielstwo to, obok troski i opieki nad dzieckiem, także intensywny kurs rozwoju osobistego, gdzie rzeczywistość szybciutko weryfikuje teoretyczne założenia.
Każdy rodzic pragnie dla swojego dziecka wszystkiego co najlepsze. A czego pragną dzieci? Jesper Juul twierdzi, że „kiedy zawsze dajemy dzieciom to, czego chcą, wtedy nie dostają one tego, czego naprawdę potrzebują: swoich rodziców”.
Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały
Rozmowa oparta na aktywnym słuchaniu i dawaniu przestrzeni na wyrażanie własnego zdania to jedna z najtrudniejszych umiejętności stanowiących o jakości naszych relacji. I choć wydaje się czymś banalnym, bo przecież wszyscy rozmawiają, warto zadać sobie pytanie, czy tak naprawdę SŁUCHAMY, co druga strona ma do powiedzenia, czy tylko słyszymy.
Przyjście na świat dziecka to wielka zmiana nie tylko w zakresie logistyki zarządzania domem, ale również emocji, które wynikają z pojawienia się nowego członka rodziny. Warto pamiętać, że decyzję o wspólnym spaniu powinni podejmować oboje rodzice i upewnić się, czy są w tej kwestii zgodni. Szacunek dla wzajemnych potrzeb i obaw związanych ze spaniem z dzieckiem to dobry kierunek dialogu pomiędzy partnerami.
Podejście do ojcostwa znacznie zmieniło się na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Dawniej rola ta traktowana była bardziej jako element kultury, dziś stanowi kwestię świadomego wyboru.
Kiedy kończy się wychowanie, a zaczyna partnerstwo? Jasper Juul wskazuje „graniczną” datę 14. urodzin, gdy z jednej strony na wychowanie jest już za późno, ale z drugiej otwiera się przed rodzicami nowa perspektywa – sparingpartnera i życzliwego świadka wchodzącego w dorosłe życie dziecka.
Słuchanie to jedna z najtrudniejszych umiejętności w budowaniu relacji. Większość osób zapytana o to, czy potrafi słuchać, od razu odpowie twierdząco. Warto jednak zastanowić się, ile w tym słuchaniu jest uważności, a ile zwykłego słyszenia tego, co się do nas mówi.